Rozdział 3 - Bolesne wspomnienia
- Mamo! Tato! Szybko wstawajcie! - krzyknęłam do rodziców, jednocześnie otwierając drzwi do ich sypialni.
- Jezu, dziecko co się stało?! - zapytała w szoku mama, podnosząc się z łóżka.
Wczoraj całą rodziną siedzieliśmy w ogródku i oglądaliśmy filmy, puszczane z projektora, więc nie byłam zdziwiona tym, że mama ledwo otworzyła oczy, a tata wciąż spał. Doskonale wiedziałam, że mnie słyszy, jednak sen od zawsze był dla niego najważniejszy. Potrafiłby nawet nie przejąć się włamaniem do domu, aby tylko pospać lub poleżeć dłużej w łóżku. Zapewne do złodziei by tylko krzyknął, aby byli ciszej i dalej zostałby w sypialni.
- Tato! - krzyknęłam, podchodząc do niego bliżej. - Garaż jest otwarty. Chyba nas okradli - dodałam już ciszej, ponieważ wiedziałam, że słyszał mnie doskonale.
Moje kłamstwo od razu zadziałało, ponieważ tata w momencie otworzył szeroko oczy i wstał z łóżka jak poparzony. Sprzęt w garażu nie był dla niego tak ważny, jak zabytkowy motor, który przestał być produkowany w 2006 roku. Kochał go i traktował jak członka rodziny, co było nieco chore. Nawet nadał mu imię, którego niestety nigdy nam nie zdradził.
- Kurwa! - krzyknął, kiedy w samych spodenkach ruszył na dół, prawdopodobnie do naszego garażu.
Jedyne czego się obawiałam, to aby nie spadł ze schodów, wtedy wyrzuty sumienia by mnie zabiła.
- To przykre, że gdyby nas wynosili, to Paul nawet by nie ruszył palcem - zaśmiała się mama. Od razu wiedziała, że to co mówiłam nie było prawdą. - O co chodzi, kochanie? - zapytała, kiedy usiadłam na łóżku.
- Nie mogłam spać, więc cały czas odświeżałam pocztę, aby zobaczyć czy ten mail w końcu przyszedł - powiedziałam, na co mama od razu przybliżyła się do mnie. - Niestety - dodałam, spuszczając głowę na podłogę.
- To nic kochanie, nie przejmuj się - odparła, łapiąc mnie za rękę.
Mama od zawsze była tym typem osoby, która co by się nie działo, potrafiła pocieszyć. Szanowałam ją też za to, że nigdy nie oceniała innych. Była raczej typem słuchacza. Można było przyjść do niej i po prostu się wygadać. Była moją bezpieczną przystanią. Kiedyś nawet śmiałyśmy się, że jest jak mój prywatny pamiętnik.
- To wcale nie było śmieszne Natalie - powiedział wkurzony tata, gdy tylko wszedł do pokoju. - Co się stało? – zapytał nagle, kierując się w moją stronę.
- Nie przyszedł mi mail - odpowiedziałam, na co mężczyzna od razu spojrzał na mnie, a potem na Lily, która wciąż trzymała mnie za rękę.
Był to ostatni dzień, kiedy studenci dostawali potwierdzenie przyjęcia na uczelnie. Jak zawsze byłam uparta, dlatego nie posłuchałam rodziców i złożyłam papiery tylko na jeden uniwersytet. Do University of Central Lancashire, gdzie chodziła zarówna moja mama, tata, jak i ciocia, dlatego nie wyobrażałam sobie, że mogę pójść gdzieś indziej. Nie planowałam dzieci, jednak gdybym jakimś trafem je miała, to nie obraziłabym się, gdyby również chciały iść tam na studia.
- Olivia się dostała - dodałam po chwili, wciąż udając smutek. - Dzwoniła do mnie rano, mówiąc, że listonosz przyniósł jej list.
- Natalie, może tobie też przyniósł. Pójdę zobaczyć. Poczekaj - powiedział tata.
- Przyniósł - dodałam, kiedy mężczyzna był już w drzwiach. - Dostałam się! - krzyknęłam po chwili.
- Gratulację kochanie! - krzyknęła mama, mocno mnie przytulając.
Mówiłam, że zawsze potrafiła wspierać. Wydaję mi się, że nawet jakbym do niej przyszła i powiedziała, że udało mi się uciec przed policją, to byłaby dumna i by mi gratulowała.
W jej oczach widziałam łzy, kiedy się odsunęła. Oczywiście skutkiem tego było to, że ja również zaczęłam płakać. Byłam taka szczęśliwa.
- Trzeba zadzwonić do Alice - dodała, wstając z łóżka i biorąc telefon z szafki nocnej.
- Jest po 8, obudzisz ją - odpowiedziałam.
- My też zostaliśmy obudzeni - odparła, unosząc brwi i spoglądając w moją stronę. - Niech przyjeżdża, trzeba to świętować! - krzyknęła, wychodząc z pokoju, z telefonem przy uchu.
Zostałam sama z tatą, który wciąż mi się uważnie przyglądał. Kochałam mamę, jednak najwięcej czasu przebywałam właśnie z nim. Jego zdanie zawsze było dla mnie ważne, dlatego też patrzyłam mu w oczy i czekałam, aż w końcu się odezwie. On jednak tego nie zrobił. Powoli wstałam z łóżka, posyłając mu sztuczny uśmiech i udałam się w stronę drzwi. Nie miałam już nic ciekawego do powiedzenia, a cisza między nami mnie dobijała. Kiedy byłam tuż obok niego, złapał mnie za ramiona i spojrzał mi prosto w oczy.
- Jestem z ciebie taki dumny. Nawet, jeśli byś się nie dostała, to nie miałoby to dla mnie znaczenia, bo wiem, że jesteś bardzo zdolna. Ale cieszę się, że spełniłaś już jedno ze swoich marzeń - powiedział ze łzami w oczach. - Bardzo Cię kocham - dodał, przyciskając mnie mocno do siebie i składając na mojej głowie pocałunek.
- Kocham Cię, tato - odpowiedziałam, obejmując go z całej siły i zostawiając na jego ciele moje łzy.
***
Właśnie to wspomnienie uderzyło we mnie niczym piorun, gdy tylko weszłam do sypialni rodziców, która wyglądała tak, jakby czas się zatrzymał. Niestety w pokoju nie stała już 19-latka, wtulona w swojego dumnego ojca, a jedynie przerażona i zniszczona przez życia Natalie Davies. Dziewczyna, której odebrano rodziców.
Analizowałam każdy cal pokoju, zastanawiając się jak to możliwe, że wygląda on wciąż tak samo, gdy zmieniło się tak wiele. Na środku pokoju stało ogromne łóżko moich rodziców, zasłane zawsze w taki sam sposób, jak robiła to mama. Z szarą narzutą i milionem poduszek. Na stoliku nocnym taty, po lewej stronie ustawiona była lampka, zaś po stronie mamy oprócz oświetlenia, znajdowały się okulary oraz niedoczytana przez nią książka Tessy Gerritsen Infekcja. Od zawsze lubiła romanse, jednak był to pierwszy kryminał, który planowała przeczytać. Niestety jej się nie udało. Natomiast ja wiedziałam już, co będę czytać w najbliższym czasie. Byłam też pewna, że gdy skończę tę książkę, to pójdę z nią do mamy i opowiem jej treść.
Wręcz na palcach weszłam w głąb pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Było już późno, a do sypialni wpadało jedynie światło z ulicy. Usiadłam na podłodze, opierając się o łóżko. Teraz na przeciwko mnie stała ogromna szafa rodziców, wciąż z obecnymi tam ubraniami, których nie miałam zamiaru wyrzucać, ani oddawać. Po lewej stronie ustawiona była komoda oraz toaletka mamy. Natomiast po prawej stronie, tuż przy oknie był ulubiony, szary fotel taty. Zazwyczaj siadał na nim, kiedy obydwie z mamą leżałyśmy w łóżku i czytałyśmy książki. Tata wówczas robił coś na laptopie, a na stoliku obok stawiał zawsze swój ulubiony kubek z motocyklem, z którego popijał kawę. Razem ze mną był jej wielkim fanem. Teraz ustawione było tam jedynie nasze wspólne zdjęcie, zrobione podczas wakacji w Tunezji. Pamiętam, że wówczas nie byłam skora do zrobienia go, jednak w obecnej chwili, dziękowałam sobie za to, że ustawiłam się, wtedy do zdjęcia.
Było to niesamowite, że po tych 5-ciu miesiącach wciąż było czuć ich zapach. Słodki, waniliowy należący do mamy i mocny, orientalny przypominający tatę. Z oczami pełnymi łez, wtuliłam twarz w swoje kolana, które oplotłam rękoma. Sypialnia wraz z ubraniami w szafie, była jedyną rzeczą, która w tak mocny sposób przypominała mi o nich.
Siedząc na podłodzę, zanosiłam się łzami. Przypominając tym samym jedną, wielką kulkę nieszczęść. Zdałam sobie wówczas sprawę, że żadne słowa nie są w stanie wyrazić tego, co czuję. Natomiast słowa “tęsknie za nimi”, są niewystarczające.
W końcu położyłam się na podłodze, na której parę minut później po prostu zasnęłam. Przespałam wówczas całą noc, śniąc jednocześnie o moich rodzicach.
Z najdłuższego snu, jaki kiedykolwiek miałam od tych paru miesięcy, wybudził mnie dzwonek do drzwi. Kiedy zeszłam na dół, okazało się, że przyszła do mnie Millie z obiadem. Nie będę ukrywać, nie za bardzo cieszyłam się jej wizytą.
-Dzień dobry Kochanie - powiedziała kiedy otworzyłam jej drzwi.
- Dzień dobry - odparłam jeszcze zaspana.
Nie byłam przyzwyczajona do spania przez tyle godzin, więc czułam się nieco zakłopotana.
-Widzę, że w końcu porządnie się wyspałaś - zaśmiała się, wchodząc do środka. - Miałam wyrzuty sumienia, że nie zjadłyśmy razem śniadania, ale przynajmniej wypoczęłaś.
- Jak widać w końcu się udało - odpowiedziałam, zmuszając się do uśmiechu. - Rozbierz się. Zrobię nam coś do picia.
- Nie, nie. Muszę załatwić dziś dużo spraw na mieście, ale nie chciałam zostawiać cię bez obiadu, dlatego rano ugotowałam ci drugie danie. Smacznego - powiedziała, po czym podała mi siatkę z jedzeniem.
Właściwie pierwszy raz odkąd ją znam, ucieszyłam się, że nie zostanie u mnie dłużej. Jedyne na co miałam ochotę, to siedzenie w pokoju rodziców.
-Nie trzeba było, ale dziękuję - odparłam, sięgając po jedzenie.
- Oj trzeba było. Wyglądasz, jakbyś nie jadła od roku.
Od 5-ciu miesięcy - poprawiłam ją w myślach.
-Nie obiecuję, że dziś jeszcze cię odwiedzę, ale jutro na pewno przyjdę na dłużej - powiedziała, uśmiechając się do mnie. - Miłego dnia, Natalie - dodała, po czym odwróciła się w stronę drzwi.
- Dziękuję i wzajemnie, Millie - odparłam, a następnie zamknęłam za kobietą drzwi.
Oczywiście obiad zostawiłam w kuchni, udając się później do sypialni rodziców. Nie miałam ochoty na jedzenie. Właściwie nawet nie zrobiłam sobie nawet kawy, aby jej zapach nie rozniósł się po pokoju. Przykre było to, że jedyne co zostało mi po nich to ubrania, zdjęcia i dom pełen wspomnień.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro