Forever Together
~Flashback~
Przez cały dzień leżałem na łóżku w moim pokoju i patrzyłem przez okno, kropla z kroplą spływała po okiennej szybie. Mój współlokator Yugyeom cały czas siedział cicho na krześle obok biurka, wpatrując się w swój telefon.
''To takie denerwujące.'' Wzdycham głośno i znowu patrzę na zachmurzone szare niebo. Nagle słyszę pukanie do drzwi. Mój wzrok odrywa się od okna, znudzony wyraz twarzy znika, a uśmiech staje się coraz to szerszy. Jak małe dziecko, szybko wstaję z łóżka i z rozpędem rzucam się do drzwi, przy czym potykam się kilka razy o własne nogi, tak bardzo byłem podekscytowany.
Otworzyłem drzwi, a mój uśmiech naprawdę osiągnął na skali od 1 do 100 swój limit. Natychmiast wtuliłem się w ramiona Jungkooka który stał przede mną.
''Tęskniłem za tobą.'' Wymamrotałem mocniej wtulając swoją twarz w jego klatkę piersiową, moje serce biło jak szalone. Jego zapach jest niesamowity, taki przyjemny. Chyba dekadę później w końcu udało mi się od niego oderwać.
Tak bardzo go kocham.
Dokładnie tak jak stoi przede mną, nic dodać nic ująć. Codziennie dziękuje Bogu że mogę nazwać tego chłopca 'moim'.
Właśnie chcieliśmy udać się do naszej wspólnej kuchni znajdującej się na parterze, gdy ktoś również pojawił się w drzwiach obok czarnowłosego.
''Musimy porozmawiać.'' Powiedział Jimin, zwracając się do mojego chłopaka poważnym tonem.
''Chyba mogę przyłączyć się do tej rozmowy?'' Zapytałem, próbując przepchać się na korytarz.
''Nie Tae, zostań jeszcze przez chwilę z Yugim w swoim pokoju.'' Powiedział ognistowłosy, po czym z impetem zatrzasnął mi przed nosem drzwi.
Co to teraz miało oznaczać? Dlaczego nie mogę być obecny w czasie ich rozmowy?
Znów rzuciłem się na moje łóżko, tym razem intensywnie wpatrując się w sufit, zignorowałem wzrok mojego współlokatora, który patrzył na mnie jakoś tak dziwnie.
''To niesprawiedliwe.'' Z nadąsaną miną, opatuliłem się w swój kocyk.
Mam nadzieję że nie będą rozmawiać na mój temat, nie cierpię gdy ludzie mnie obgadują...
Ale przecież nigdy by tego nie zrobili, a już na pewno nie Kookie.
Smutne westchnienie uciekło z moich ust, zacząłem lekko przygryzać dolaną wargę.
Znów pukanie do drzwi, natychmiast wstałem z łóżka mówiąc głośne''Proszę.''
Drzwi się otworzyły, a mój wzrok skrzyżował się z hebanowymi tęczówkami mojego ukochanego. Podbiegając radośnie do niego, złożyłem na jego ustach soczystego całusa. Uwielbiam jego bliskość, jego dotyk, ale coś było nie tak.
Jungkook nie odwzajemnił pocałunku.
''Wszystko w porządku?'' Zapytałem, zmartwionym głosem.
''Myślę, że musimy porozmawiać.'' Niezdarnie i cicho wymamrotał czarnowłosy.
''Och.'' Powiedziałem, zapraszając go gestem ręki do środka. Ja usiadłem na łóżku, on na krześle które znajdywało się naprzeciwko mnie.
Choć było mi to nie w nos, Yugyeom został w pokoju nie ruszając się z miejsca, ale przecież nie mogę go wyrzucić jak sam nie chce wyjść, ma tutaj prawo być tak samo jak ja, to nasze wspólne pomieszczanie.
''O czym chciałeś porozmawiać?'' Moje dłonie zaczęły się pocić po tym gdy zauważyłem jak bardzo poważną minę ma Jungkook.
Brunet westchnął, po czym uniósł wzrok by popatrzeć mi w oczy.
''Taehyungie, dobrze wiesz jak bardzo jesteś piękny , jak bardzo wyjątkowa jest twoja osobowość-'' Zaczął mówić.
Zdezorientowany spojrzałem na niego.
''-ale wiele się zmieniło.'' Kontynuował.
''Co masz na myśli!?'' Pospiesznie przerwałem jego wypowiedz.
''Przecież to nie może się tak dłużej ciągnąć.'' Powiedział spokojnie. Próbując wychwycić mój wzrok.
Poczułem jak moje serce zaczyna bić szybciej, a nogi przemieniły się w galaretkę, gdybym nie siedział, to na pewno bym upadł.
''Kochanie co się dzieje?'' Zapytałem pełnym obaw głosem.
''TAE!'' Krzyknął czarnowłosy, aż z przerażenia odsunąłem się od niego o kilka centymetrów.
''J-ja nie kocham cię już tak jak kiedyś. Nie jestem z tobą tak szczęśliwy jak dawniej.''
Po tych słowach czułem jak moja krew zamarzła w żyłach.
''Proszę powiedz mi co zrobiłem źle, mo-''
''JUŻ DALEJ TAK NIE MOGĘ!'' Wykrzyczał przerywając mi zdanie.
''Cz-czy ty chcesz-'' W moich oczach pojawiły się łzy i zaczęło mi się robić słabo.
''TO KONIEC!''
Pierwsza łza opuściła moje oko.
''K-Kookie...proszę nie... nie z-zostawiaj mnie!'' Powiedziałem błagalnym głosem, chwytając go za rękę, którą automatycznie od razu ode mnie odsunął.
Osunąłem się przed nim na kolana i zacząłem głośno szlochać. ''P-Proszę Jungkookie, przecież j-ja ciebie kocham...'' Zaschło mi w gardle, a każde wydobyte z mojej krtani słowo wywoływało straszny ból.
''Przecież musiało to kiedyś nadejść.'' To były słowa które opuściły jego usta. ''I tak, kiedyś to wszystko by się skończyło...''
''NIE...MY DWOJE NA ZAWSZE RAZEM!! P-PAMIĘTASZ TO JESZCZE?!'' Krzyczę.
Mój oddech stał się bardzo nieregularny, zacząłem się dusić.
''Taehyung...musisz się z tym pogodzić, zostawić to co najbardziej kochasz.''
''NIE NIE NIE!!! NIE POZWOLĘ CI ODEJŚĆ... PRZECIEŻ CIĘ KOCHAM OK!? K-KOCHAM CIĘ!!!
Wstał, podszedł do drzwi, obracając się ostatni raz posłał mi chłodne spojrzenie.
''Tak będzie dla nas lepiej.'' Powiedział zanim zamkną za sobą drzwi.
Nie, on nie odszedł...
Nie...
To tylko zły sen...prawda?
Zacząłem głośno krzyczeć. Mój wzrok się zamazał, w głowie zaczęło szumieć, ciało zaczęło drżeć, próbowałem podejść na moich dygoczących nogach do drzwi, prawie się przewracając.
''O-on...on mnie już.. ni- nie kocha.'' Wyjąkałem czując bolesny ucisk w klatce piersiowej. Nie potrafiłem powstrzymać gorących łez, a gdy zobaczyłem na moim biurku nasze wspólne zdjęcie, coś we mnie pękło. Moje gardło zacisnęło się tak jakby ktoś próbował udusić mnie sznurem, a serce roztrzaskało się na tysiąc maleńkich kawałeczków.
''J-Jungkook~''Wyszeptałem szlochając, powoli osuwając się na podłogę. Podciągnąłem kolana do klatki piersiowej, mocno je obejmując.
''Ni-nie chcę już żyć...''
'Na zawsze razem'
Mówił mi to tak często...
A więc tak długo trwało jego 'na zawsze'
Zawyłem z rozpaczy, podchodząc do biurka przez moment przyglądałem się zdjęciu w milczeniu.
''POZWÓLCIE MI UMRZEĆ! '' Wykrzyczałem gdy szklana ramka, rozsypała się na mak po zetknięciu się z twardą ścianą.
Płakałem żałośnie gdy drzwi do pokoju znów się otworzyły, moje zaczerwienione oczy tak bardzo bolały, że z trudem rozpoznałem Jimina i Seokjina. Blondyn objął moje dłonie swoimi. ''Tak nam przykro Taehyungie''
''Nie dotykajcie mnie!'' Warknąłem. Oboje się odsunęli.
''Muszę wyjść...'' Wymamrotałem, próbując stanąć na nogi, co okazało się trudnijże niż myślałem.
''Gdzie chcesz iść?''
''Daleko! Daleko od was! Daleko od tego wszystkiego!''
~FlashbackEnd~
''T-to...to on... prawda? Zapiszczałem spoglądając na Kooka.
Chim przylgnął ciasno do niego, mocno trzymając się ramienia czarnowłosego.
''Tak to on... a ty mi tego nie zepsujesz! Rozumiesz!''
Moje oczy zaczęły piec od nadmiaru wylanych łez.
Ja i zepsuć?
D-dlaczego on w ten sposób o mnie myśli?
On jest tak bardzo dla mnie ważny.
''Jungkook... ty byłeś dla mnie... najcenniejszą osobą jaką znałem!''
''Na pewno sobie kogoś znajdziesz... więc nie przesadzaj.'' Powiedział chłodno ciemnooki.
Jak on może tak łatwo o tym mówić?
A no tak, on nie wył za mną dniami i nocami.
Nie musiał cierpieć tak bardzo jak ja.
''Ale Jungkook~'' Wyszeptałem.
Brunet odwrócił się, chcąc jak najszybciej odejść, moje łkanie stało się jeszcze głośniejsze...
'Już tak dłużej nie wytrzymam!' Krzyczałem wewnętrznie.
Ale w tym momencie stało się coś, czego nigdy bym się nie spodziewał. Jimin wyrwał się z ramion chłopaka i-
''JUŻ DOSYĆ!'' Krzyknął, po czym można było usłyszeć głośny trzask.
On... on...
Spoliczkował Jeona?!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro