Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29/08/18


          Kilka dni zmieniło się w jeden dzień. Hoseok nie potrafił dłużej powstrzymać się przed myśleniem o Yoongi'm i jego sekretach. Kolejne teorie z każdą chwilą pojawiały się w jego głowie i nie potrafił tego powstrzymać. Nawet podczas nocy napływały nowe pomysły. Yoongi leżał wtulony w niego, też nie spał. Czasami Jung słyszał jego szybki oddech. Obawiał się ataku paniki, dlatego nie potrafił nawet na moment zasnąć. W zamian mocno obejmował drżące ciało i co jakiś czas składał pocałunek na czubku jego zmartwionej główki. W końcu to Yoongi. Nikt go o to nie podejrzewał, ale martwił się wszystkim i wszystko brał do siebie, zostawiając na końcu pamięci każdą krytykę usłyszaną na swój temat.

Poza tym miał wyjątkowo dobrą pamięć co do błędów innych. Kiedyś Hoseok zapomniał zabrać z domu kurtkę, a następnego dnia obudził się z gorączką. Do teraz Min wypominał mu to, kiedy wychodził w chłodny dzień bez odpowiednio ciepłego odzienia.

" A pamiętasz jak kiedyś..."

Często to mówił. 

Innym wspomnieniem było, jak Yoongi poprosił go o nie branie nadgodzin, ponieważ chciał przygotować dla nich kolację rodem z amerykańskich komedii romantycznych. Zainspirowany " Zakochanym kundlem" przygotował wysoki jakościowo makaron, kupił dobre wino, słodki deser z ulubionej cukierni, a Hoseok i tak zapomniał o obietnicy wspólnej kolacji.

To zdarzenie również znalazło się na obszernej liście " A pamiętasz jak kiedyś..." i było wykorzystywane za każdym razem, gdy Jung prosił go o ugotowanie czegoś. 

Kolejnym podpunktem na liście " A pamiętasz jak kiedyś..." była pomyłka Hoseok'a z zeszłego roku, kiedy to Hoseok zaprosił swoich przyjaciół z kierunku, a jeden z nich był zbyt chętny do bliższego zaprzyjaźnienia się z jego chłopakiem, który na złość chętnie przyjmował jego zaloty udając, że nie widzi wściekłej miny Jung'a. Już nigdy więcej nie zaprosił ludzi, których Yoongi nie był pewny. 

Następne na liście znalazło się ich włamanie na teren porzuconej posesji. Byli pijani i znudzeni, mieli wyjść po przekąski, ale po drodze znaleźli opuszczony budynek. Oczywiście musieli założyć się o to, który pierwszy ucieknie. Skończyło się na tym, że utknęli na komisariacie, w całkowicie nieznanym sobie mieście, ponieważ była to wycieczka, i bez telefonów. 

Pewnego razu Hoseok zgodził się na opiekę nad siostrzeńcem. To również zaliczało się do listy, ponieważ po zabawie w berka skończyli na ostrym dyżurze, Yoongi ze złamaną ręką, a Hoseok z lekkim wstrząsem mózgu. 

Było wiele takich sytuacji, ale Hoseok nigdy nie miał mu tego za złe, ponieważ za każdym razem, kiedy Yoongi sobie o czymś przypominał, jego oczy lśniły, a usta wyginały się w uśmiech, który nie znikał, kiedy śmiesznym, podchwytliwym tonem głosu mówił " A pamiętasz jak kiedyś... ".

 Było w tym coś uroczego. 

Hoseok też miał swoją listę " A pamiętasz jak kiedyś... ", którą zainspirował tą Min'a, aby wkurzać go kiedy nie miał racji. Rozkosznie marszczył wtedy nos i uderzał piąstką w Hoseok'owe ramie, mrucząc coś pod nosem o szacunku do starszych.

Jung nie był tak pamiętliwy. Prawdopodobnie to powodowało, że jego lista miała tylko trzy pozycje.

Pierwszą był dzień, kiedy Yoongi wyszedł z domu w złym stanie, mimo jego przestróg, po czym zemdlał powodując szok i zmartwienie wielu osób. 

Drugą była jego próba jazdy na koniu, kiedy chciał pochwalić się swoją rzekomą umiejętnością przed ich siedmioosobową grupą. Hoseok nie pamiętał, żeby kiedyś tak bardzo płakał, jak wtedy, gdy sądził, że Yoongi skręcił sobie kark podczas upadku.

Ostatnim, trzecim podpunktem był dzień, kiedy założył się z Jungkook'iem, że spędzi samotną noc w lesie, a potem o drugiej w nocy dzwonił do Jung'a z prośbą, aby po niego przyjechał, bo jest całkowicie przekonany, że widział niedźwiedzia, a Hoseok przecież nie poradzi sobie sam, jeśli cokolwiek go zje. 

Teraz wszystkie te powody znajdowały się pod wielkim znakiem zapytania, ponieważ mężczyzna nie był pewny czy kiedykolwiek jeszcze będzie miał okazję użyć któregokolwiek. 

Tym razem Hoseok był na plaży całkowicie sam. Nie było Yoongi'ego ani kogokolwiek z ich paczki. Był tylko on, wzburzone morze, chłodny piasek i skałki z flagą wbitą między dwie z nich. Falowała na wietrze, niknąc w tle wieczornego nieba. Była dwudziesta druga, a on wpatrywał się w swoje notatki zabrane z domu i telefon, na który co kilka minut docierały wiadomości od zaniepokojonego Yoongi'ego, który po wizycie w domu mamy Jung, nie zastał go w domu.

- Pewnie tylko udaje. - Mruknął ponuro Hoseok, wchodząc w wiadomości od nieznanego numeru. Powinien się ich pozbyć, unicestwić je wszystkie i zapomnieć. Tak bardzo chciał zapomnieć, ale nie potrafił. Kochał Yoongi'ego i chciał wiedzieć czy kochał prawdziwego Min'a czy tylko wykreowaną przez niego postać, pod którą chował się na co dzień. To bolało. Z każdą myślą brunet czuł, jakby ktoś wbijał mu cierń w serce. Jego Yoongi, jego malutki, uroczy, przestraszony życiem Yoongi miałby być kłamstwem? Rolą graną przez kogoś?

Nagle telefon w dłoni Hoseok'a zdawał się jeszcze bardziej ciążyć, niemal przygniatać jego dłoń do ziemi.

Był samotny i niepewny, prawdopodobnie właśnie to spowodowało, że drżącą od zimna dłonią kliknął na zielony znaczek przy tajemniczym numerze określonym jako nieznany.

- Dobry wieczór, Hoseok. - Odezwał się głos, niemal natychmiast, jakby spodziewał się takiej sytuacji. Jung odetchnął głęboko i spojrzał na swoje stopy schowane w letnich butach. Głos był bez wątpienia męski, a Hoseok ponownie był pewny, że kiedyś już go słyszał. Był znajomy. Potwornie znajomy lub bardzo podobny do kogoś, kogo znał.

- Dlaczego to zrobiłeś? - Zapytał cicho, niezbyt odważnie. Rozejrzał się wokół, ale nie widział nikogo. Połączenie też było czyste i wyraźne. Nieznajomy nie był w okolicy. Był w jakimś cichym miejscu. 

- Co zrobiłem? - Mruknął obojętnie. 

- Czemu próbowałeś nas zniszczyć?

- A udało mi się? 

Hoseok potrzebował chwili. Nie wiedział co powinien odpowiedzieć. Nie wiedział jakie słowo byłoby zgodne z prawdą. Utrudnił ich życie. 

- Nie wiem.

- Mówiłem Ci. Kocham Yoongi'ego.

- Przestań. - Przez chwilę panowała cisza. Głos ucichł. Jung obawiał się, że połączenie lada moment zostanie zakończone. 

- Dlaczego? Bo to twój chłopak? Nie możesz go ochronić, Hoseok. - Prychnął. - Wiesz jaki jest wspaniały, masz go na co dzień. Musisz zrozumieć, że jeszcze wiele osób go pokocha, a w końcu ktoś ci go odbierze. Nie jesteś dla niego odpowiedni.

Jung zaniemówił. To było przerażające.
Mężczyźnie bez wątpienia nie chodziło o Yoongi'ego. Nie chodziło o pokazanie mu jak zły jest.
Chodziło o niego, o Hoseok'a i to, jak nieodpowiedni był dla Yoongi'ego.
Być może nieznajomy chciał go mieć dla siebie, co dodatkowo go martwiło. Ktoś taki miałby być na co dzień z jego delikatnym, kruchym chłopakiem? Zniszczyłby go, unicestwił. 

- Te sms'y były kłamstwem? - Zapytał w zamian, drżącym głosem. Nie był w stanie słuchać o tym jak nieodpowiedni jest ich związek, jak pozbawiony przyszłości i nadziei jest. Chciał wierzyć, że jest zupełnie inaczej, że są w stanie to wszystko przetrwać

Nieznajomy roześmiał się, ale nie było w tym niczego przyjemnego, brzmiał na wściekłego.

Wściekłego, ponieważ Hoseok wciąż śmiał wątpić.

- To wszystko było prawdą. Zrozum to. Wszystkie wiadomości były sekretami Yoongi'ego, każdy był zgodny z tym co wydarzyło się w przeszłości. - Warknął wytrącony z równowagi. Brunet niepewnie ponownie rozejrzał się wokół, w obawie. - Żegnaj, Jung.

Chwilę później nadszedł sms. Zupełnie inny od poprzednich sms'ów od nieznanego numeru.
Było to zdjęcie.
Hoseok czuł jak jego oddech przyśpiesza w nerwach, kiedy patrzył na uśmiechniętą twarz swojego chłopaka. Był młodszy niż teraz i to o kilka dobrych lat. Miał czarne włosy i delikatnie opaloną skórę. Stał na wysokim murku wraz z mężczyzną, którego Hoseok nigdy nie poznał osobiście, a którego spotkał.

Bez wątpienia widział go kilka dni temu, kiedy wpuszczał ludzi na wieczorny seans. Mężczyzna się spóźnił, zamienili nawet kilka niewielkich zdań i życzyli sobie miłego wieczoru. Był wtedy jedyną osobą, która przyszła samotnie. Miał czarną maseczkę na twarzy, ale to bez wątpienia była ta sama osoba. Był wyższy od Yoongi'ego i kilka lat starszy. Hoseok już rozumiał czemu głos zawsze wydawał mu się znajomy. Był podobny do głosu Yoongi'ego, trochę niższy, niemal jak ten, z którym budził się po krótkiej nocy, niewielkiej ilości snu i dużej ilości alkoholu. Ich oczy były podobne. Kocie, tajemnicze. 

To musiał być ktoś z rodziny Yoongi'ego. Ktoś bliski, w końcu go kochał.

Jego brat. 

Hoseok długo krzyczał w bezsilności, z dłońmi zaciśniętymi na telefonie, ze łzami w oczach i głową pełną najróżniejszych myśli. Samotny, porzucony i okłamany. 

Dlaczego brat Yoongi'ego? Dlaczego posunął się do tego, aby zniszczyć ich związek?

 Ku jego zaskoczeniu świadomość nadawcy nie dała mu spokoju. Co miał z tym zrobić? To niczego nie rozwiązywało. Niczemu nie pomogło, niczego nie rozjaśniło, nie potwierdziło żadnej z jego teorii.

Po powrocie do domu Hoseok nie był w najlepszym stanie. Był zły, niepewny, zmęczony i zziębnięty, przerażony i pozbawiony nadziei. Wierzył mu. Wierzył, że Yoongi go okłamywał. Nie wiedział tylko co to oznaczało.

Czy to naprawdę był koniec?

- Hoseok, w końcu jesteś. - Usłyszał od razu po wejściu do mieszkania. - Martwiłem się, jest tak okropnie zimno. Gdzie byłeś?

- To nie twoja sprawa. - Mruknął cicho, jakby testując czy naprawdę może powiedzieć coś takiego w kierunku swojego chłopaka. 

Kiedy podniósł oczy na jego sylwetkę poczuł wściekłość.

Yoongi ubrany był w jedną z koszulek Hoseok'a. Jednolicie białą, z dekoltem, który zsuwał mu się z ramion wystawiając śnieżnobiałą skórę na widok. Jego nogi były odsłonięte, szczupłe, niemal kobiece. Stopy również były nagie. Niewielkie i niespokojnie stąpające po chłodnych panelach. Dłonie zaciśnięte były na skrawku materiału, włosy roztrzepane, przydługie i nadające mu niewinnego wizerunku. Wąskie wargi były niemal czerwone, oczy szeroko otwarte, policzki zaróżowione, być może płakał. Twarz zastygła w niepokoju. 

Wyglądał tak niewinnie i uroczo, niemal anielsko. Hoseok poczuł złość, że ktoś tak piękny mógł być tak złą osobą. 

- Co ty mówisz? Coś się stało?

- Daj mi spokój, Yoongi. - Mruknął zdejmując buty. Poczuł potrzebę ucieczki. Nie mógł dużej tu zostać. Musiał się wynieść, ale nie tej nocy. 

Yoongi patrzył na niego w niedowierzaniu, kiedy wszedł w głąb mieszkania i znalazł koc przewieszony przez oparcie krzesła. Biorąc go ruszył w stronę kanapy, ale w tej samej chwili drobne dłonie zacisnęły się na jego przedramieniu, zatrzymując go w miejscu.

- O co chodzi, Hobi?

- Nie mów tak do mnie. 

- Przestań! - Krzyknął mniejszy, a on wyrwał rękę z jego uścisku i ponownie ośmielił się spojrzeć na jego niewielką twarz. 

- To ty przestań!

- Nie robię nic złego!

-  Cały czas mnie oszukujesz! - Warknął w końcu, chwytając ramię swojego chłopaka. Wiedział, że pozostawi na nim bolesne, fioletowe znamiona, ale dziś się tym nie martwił. - Nic o tobie nie wiem! Kłamiesz, masz przede mną pełno sekretów! - Dodał zyskując przepełnione bólem spojrzenie. - Myślałeś, że nigdy się nie dowiem?! Że ułożysz sobie życie ukrywając swoją przeszłość?! O wszystkim wiem, każdej twojej tajemnicy! Zostaw mnie w spokoju i daj mi żyć! - Krzyczał, delikatnie szarpiąc jego ciałem. - Samotnie! - Rzucił jeszcze, widząc jak Yoongi otwiera usta. 

Panowała cisza, kiedy patrzyli sobie prosto w oczy, oczekując wyjaśnień. Każdy z nich ich chciał. Nikt jednak nie potrafił się odezwać. 

W końcu Hoseok nie wytrzymał. Po jego policzkach spłynęły gorzkie łzy, a on puścił drobne ciało, które chwiejnie odsunęło się kilka kroków. 

- O czym ty mówisz? - Zapytał w końcu jego chłopak, ale Jung nie potrafił odpowiedzieć zbyt sparaliżowany szlochem, który wstrząsnął jego ciałem. Czuł, że nie może już utrzymać się na nogach, dlatego upadł na kolana, zasłaniając twarz dłońmi, które szybko stały się mokre. - Naprawdę powiedział ci to wszystko? - Szepnął Yoongi ledwo słyszalnym głosem. 

Hoseok wiedział, że Yoongi patrzy prosto na niego czekając na wyjaśnienia, ale nie reagował. 

Nie zareagował również, kiedy drobniejsze ciało zbliżyło się i opadło tuż obok niego. Pierwszy raz to on pozwolił trzymać się w mocnym, niemal panicznym uścisku. To on płakał i drżał, co jakiś czas wypuszczając z ust pełne bólu i niemocy dźwięki.

- Wszystko jest w porządku, Hoseok. Wszystko będzie dobrze. - Powtarzał Yoongi cichym, monotonnym głosem. - Obiecuję, że sobie poradzimy. Nie martw się, nie płacz. Nie mogę patrzeć jak płaczesz, Hoseok. To łamie mi serce. 

Mimo to Hoseok płakał naprawdę długo. W końcu dał upust swoim uczuciom i nie mógł powstrzymać żalu. Dlaczego oni? Przecież Jung nie poradzi sobie bez Yoongi'ego, nie mógł go stracić. To go zabije.

Nad ranem Hoseok podniósł się z ziemi i pomógł zrobić to samo niepewnemu mężczyźnie.
Przecież to Yoongi.

Jego Yoongi.

Niezależnie od wszystkiego właśnie nim pozostanie i to w tej chwili było najważniejsze.

______________
Źle się dziś czuję :(
Podzielcie się przemyśleniami!
Lofki, umieram dalej 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro