12/08/18
Yoongi zdawał się czuć lepiej niż dzień wcześniej. Z samego rana napisał do Hoseok'a wiele wiadomości zawierających przeprosiny, co niespecjalnie mu się podobało. W końcu był jego chłopakiem. Chciał być osobą, przy której Min będzie czuł się swobodnie i przy której będzie mógł wylać morze łez, jeśli zajdzie taka konieczność.
Sądził, że tak właśnie jest, mimo, że Yoongi był naprawdę silną osobą i rzadko pokazywał swoje słabości. Starał się zmierzyć się z nimi samotnie. Był typem charakteru, który kazał mu trzymać wszystko dla siebie. Hoseok zawsze dużo płakał, nawet, jeśli wiedział, że to nie pomoże. Blondyn dobrze o tym wiedział, więc dlaczego obawiał się ujawnić przed nim swoje słabości?
Hoseok miał wszystkiego dosyć. Chciał odpocząć, a przecież wcale nie dostał tak wielu sms'ów. Zaledwie kilka. Kilka drobnych sekretów. Każdy z nich był jak igła wbijana w jego serce. Bolesny.
Nie wiedział, jak opróżnić swoje myśli, dlatego zamęczał się tym w ciszy, co jakiś czas zapewniając przyjaciół, że wszystko w porządku i daje sobie radę bez Yoongi'ego.
Ten dzień był cały poplątany. Już od samego świtu znienawidzony przez Hoseok'a. Obudziło go zimno, mimo, że był sierpień. Wylał herbatę, a miał ostatnią saszetkę swojej ulubionej, a dodatkowo to wszystko pogorszyły wiadomości od jego chłopaka.
Najgorsze przyszło jednak o dziesiątej, kiedy zbierał się do rodziny. Dawno u nich nie był. To pierwszy raz od kilku tygodni.
Biorąc z blatu w kuchni kluczyki do samochodu Hoseok usłyszał, że ktoś puka do drzwi wejściowych. Było to zwyczajnie grzecznościowe, ponieważ po chwili dość wysoka postać wkroczyła do środka.
- To kategorycznie koniec. - Oświadczył Taehyung biorąc paczkę chusteczek z parapetu. Wybrał kierunek do salonu, po czym rzucił się na kanapę z poważną, wściekłą miną, która moment później zmieniła się w łzawą i rozgoryczoną, jakby wcześniejsze uczucia były jedynie maską, którą musiał utrzymywać pośród wścibskich spojrzeń przechodniów i sąsiadów Hoseok'a. Prawdopodobnie Pani Yoo znowu siedziała w oknie wypatrując swojego wnuka i przy okazji zbierając ploteczki dla okolicznych mieszkańców.
- Co się stało? - Zapytał Hoseok spoglądając na tarczę kuchennego zegara. Mógł poświęcić Taehyung'owi cztery minuty, zanim zejdzie do samochodu. Inaczej się spóźni.
- Jimin wyrzucił mnie z domu!
- Dlaczego?
- Przez Kanę! - Krzyczał młodszy, wycierając policzki, na których pojawiły się pierwsze łzy. Hoseok tak bardzo miał dość jakichkolwiek łez. To go prześladowało. Nie chciał na to patrzeć.
- Kim jest Kana? - Dopytywał ostrożnie. Kim westchnął, po czym spojrzał na oprawione w ramkę zdjęcie, które leżało na pobliskiej komodzie. Za nic nie pasowała do wnętrza, ale właściciel stanowczo zabronił im się jej pozbywać. Była stara, a drewno miejscami zostało starte przez lata użytkowania. Mimo to stary Choi nie chciał choćby słyszeć o wyrzuceniu jej lub nawet kupieniu czegokolwiek na jej miejsce. Hoseok podejrzewał, że musiała kryć się za tym jakaś głębsza, osobista historia. Ewentualnie czysty idiotyzm.
Zdjęcie zostało wykonane osiem miesięcy temu. W sylwestra, którego świętowali na ich osobistej, jak lubili mówić, plaży. Wszyscy byli już całkowicie pijani, ale wyglądali na tak niesamowicie szczęśliwych, że Jung nie umiał zignorować tego zdjęcia. Co więcej postanowił je wywołać i umieścić na honorowym miejscu.
Rzadko byli tak wolni jak wtedy. Ich grupka liczyła siedem osób, co powodowało, że nie często zdarzały się momenty, kiedy nikt z nich nie miał żadnego problemu. A to Jungkook w szkole, Taehyung z Jimin'em czy Jin z pracą, w której nie odnajdował spełnienia.
Zdjęcie zostało wykonane telefonem. Hoseok pamięta, że długo próbowali ułożyć go tak, aby złapał każdego z nich. Telefon trzymał Seokjin, który objęty był ramieniem Namjoon'a. Taehyung wraz z Jungkook'iem robili głupie miny, z których zawsze wszyscy się śmiali. Jimin właśnie to robił. Stał obok i nabijał się z najmłodszych. W środku stał Yoongi z najsłodszym uśmiechem, jaki miał w zanadrzu, zaś za nim Hoseok obejmujący jego pas rękami, z brodą ułożoną na jego ramieniu i oczami wbitymi w jego profil.
Za nimi widoczne były skałki, fioletowa flaga i duża ilość opróżnionych butelek po alkoholu.
Yoongi rzadko pił. Naprawdę bardzo rzadko. Nie lubił gorzkiego posmaku procentowych napojów, a dodatkowo lekarz powiedział, że nie powinien łączyć dużej ilości alkoholu z lekami, które brał, kiedy jego stan się pogarszał. Nie brał ich w tamtym czasie. Od listopada do lutego czuł się świetnie. W połowie marca miał atak paniki.
- Kana to nasza nowa kotka. - Wyjaśnił Taehyung podnosząc mokre oczy na twarz przyjaciela, który głęboko westchnął i schował kluczyki samochodowe do kieszeni.
- Jimin uprzedził cię, że tak będzie, jeśli sprowadzisz do domu kolejne zwierze.
- Na dziecko też się nie zgodził! Zabiera mi całą radość życia!
- Taehyung... - Mruknął Hoseok, a młodszy natychmiast ucichł. Nie na długo.
- Jest śliczna, Hobi. Znalazłem ją w lesie. To dziwne, prawda? W lesie. Ktoś musiał ją tam porzucić, może nie chciał mieć świadków? Nie jest dzika, wiem, to tylko kociak, ale jestem pewny, że nie jest dzika ani nie ma dzikich rodziców. Nie mogłem jej tam zostawić!
- Więc po prostu znajdź jej inny dom. Przecież wiesz, że właściciel waszego mieszkania zabronił wam sprowadzania więcej kotów już po pierwszym.
- Nie poradziłaby sobie sama. - Twardo utrzymywał przy swoim, powodując ból głowy Hoseok'a. Jeszcze tego mu brakowało. Najlepszego przyjaciela w potrzasku. Przez chwilę panowała między nimi cisza. Jung już zamierzał zbierać się do wyjścia, kiedy Taehyung podniósł się i złapał go za nadgarstek. - Mogę tu zostać? Yoongi'ego nie ma. Zmieścimy się w sypialni. Jimin'owi na pewno do jutra przejdzie.
- A jak nie przejdzie?
- To wynajmę waszą kanapę.
- Wiesz, że bym cię nie wyrzucił. - Westchnął Hoseok, po czym sięgnął po zapasowe klucze i podał je Kim'owi, który rzucił coś o najlepszym przyjacielu, jakiego mógłby sobie wymarzyć. - Będę wieczorem.
- Zrobię kolację. Uważaj na siebie.
- Tylko nic nie zniszcz. - Poprosił jeszcze, po czym wyszedł i w końcu udał się do samochodu. Był to stary, czarny mercedes, którego Hoseok odziedziczył po swoim dziadku. Nie był zbyt duży i często się psuł, ale Jung nie zamierzał wymieniać go na nowy. Czuł się w nim bezpiecznie. Wiedział, czego się spodziewać. Poza tym najzwyczajniej w świecie nie było go stać na nowy pojazd. Telewizor był priorytetem. Tajlandia również. W końcu Hoseok już wymarzył sobie jak piękne spędzą tam wakacje wraz z Yoongi'm.
Do rodziny dojechał po pół godzinie. Jego mama miała kiedyś piękny dom, ale wraz z ojcem sprzedali go i kupili spory apartament bliżej centrum miasta. Był w dość nowym budownictwie, a Jung nieco go im zazdrościł mimo, że siebie i Min'a bardziej wyobrażał sobie w domu nad morzem, kiedy w końcu któryś z ich paczki wygra w jakiejś grze dorodną sumę i wykupi tą dawno zapomnianą ziemię nieco za lasem. To był ich życiowy plan. Aby któregoś dnia wybudować tam wysoki dom z widokiem na morze, w którym pomieści się cała ich siódemka.
- A gdzie Yoonie? - Zapytała już u wejścia jego mama. Zawsze witała ich szerokim uśmiechem i ciepłym objęciem ramion. Nie była wysoka, dlatego zawsze musieli się schylać. Miała bardzo zadbaną cerę, ponieważ od lat pracowała w branży kosmetycznej i wysoko upięte, jasno brązowe włosy, które farbowała od dobrych pięciu lat. Nie trudno było doszukać się w nich podobieństw. Mieli takie same oczy i uśmiech, mimo, że większość cech wyglądu Hoseok przejął po swoim ojcu.
- Tak witasz swoje ulubione dziecko?
- Gdzie jest twój chłopak, Hoseok? - Zapytała delikatnie, mimo, że w jej głosie czaił się niepokój. - Nie pokazuj mi się na oczy, jeśli zerwałeś z tym aniołkiem.
Hoseok prychnął cicho i zdjął buty, które zastąpił kapciami. Też coś. Yoongi aniołkiem. Może i tak wyglądał, ale charakterem bardziej przypominał małego diabełka.
- Yoongi wyjechał do rodziny. Niedługo wróci. - Odparł, po czym ucałował policzek swojej rodzicielki i ruszył do salonu. Jedna z jego sióstr już była. Trzymała na rękach czteromiesięcznego siostrzeńca Jung'a, który pogrążony był w głębokim śnie.
- Cześć, Hoseok. - Rzuciła podchodząc bliżej niego, aby ostrożnie go objąć. Oddał gest i delikatnie pogłaskał główkę dziecka. Uwielbiał dzieci, ale wcale nie przeszkadzało mu, że nie doczeka się swoich. - Gdzie Yoongi?
- Musiał wyjechać na jakiś czas. Powinien już być, kiedy następnym razem się spotkamy.
- To dobrze, mały go uwielbia. Liczyłam, że troszkę odpocznę i uwolnię się od dziecka. - Zachichotała. Później w salonie pojawił się jej mąż, który niósł kubki pełne herbaty na w połowie przybrany już stół. Zwykle spotykali się później, tym razem Hoseok miał pracę, dlatego poprosił po wcześniejsze spotkanie. Nikt nie narzekał. Zawsze byli wyrozumiali.
- Gdzie Yoongi? Smutno bez niego wyglądasz. - Rzucił mężczyzna rozglądając się po pomieszczeniu. Był nieco niższy od niego, ale wyższy od Yoongi'ego. Nosił okulary i czarne włosy, które nigdy nie były zbyt starannie ułożone.
- Jestem smutny. - Odparł idąc do kuchni skąd zabrał kolejne kubki. Był też jeden dla jego chłopaka. Pozostał samotny na blacie.
- Przynajmniej bardziej go docenisz. - Wtrąciła jego siostra, wytykając język, kiedy posłał jej pełne żalu spojrzenie.
- Doceniam go! Bardzo!
- Powinieneś jeszcze bardziej. Yoongi to najlepsze co cię spotkało.
- Wiem. - Rzucił nie mogąc powstrzymać się przed uśmiechem. Yoongi był dla niego najważniejszy i nie wyobrażał bez niego życia. Wiedział, że musi uważać, aby go nie stracić. Min był mały i uroczy, a dodatkowo otaczała go aura kuszącej tajemniczości. Na pewno znalazłby się ktoś, kto chętnie zająłby jego miejsce.
Później dotarła jego druga siostra. Najstarsza z rodzeństwa. Zabrała ze sobą męża i dwójkę dzieci. Każdy bez przerwy pytał o jego chłopaka z zaskoczeniem i pewnym rozczarowaniem. On też pragnął, aby Yoongi był przy nich. Nawet, jeśli był dorosłym mężczyzną ( wciąż młodszym od większości uczestników zgrupowania) to był niczym ich maskotka. Zawsze każdy chciał z nim rozmawiać, a dzieci chętnie się z nim bawiły, co powodowało jego niepewność.
- Dziwnie tak bez Yoongi'ego. - Rzuciła w pewnej chwili jego starsza siostra, na co cicho westchnął i przytaknął.
- Przyzwyczaiłam się do niego.
- Ja też. - Dodała jego matka, nie dając mu dojść do słowa. - Kiedy go nie ma to tak, jakby cały czas brakowało czegoś naprawdę ważnego. Nawet dzieci się nie bawią, bo nie wiedzą co powinny zrobić.
- Dajcie spokój. - Mruknął Hoseok przerywając rozmowę trzech kobiet, które spojrzały na niego zaskoczone i nieco zmieszane. - Kiedyś go nie było i też było dobrze. - Dodał, chociaż dobrze wiedział, że próbuje się jedynie pocieszyć odczuwając coraz większą pustkę i brak swojego chłopaka.
W pracy był wyjątkowo duży ruch. Niedziela była dniem, kiedy wszyscy chętnie zabierali się do kina. Hoseok dzień wcześniej obiecał Yoongi'emu, że nieco odpocznie, ale wolał iść do pracy i zarobić na ich potrzeby. Nie czuł się dobrze z tym, że go okłamał, ale Min zdawał się tak nieszczęśliwy, że nie chciał go dodatkowo dołować.
W domu z kolei już na wejściu powitał go bałagan w kuchni, którego nie miał nawet siły komentować. Ściągnął z siebie bluzę, którą nosił zimnymi wieczorami i ruszył do salonu, na poszukiwanie Taehyung'a, który, jak się okazało, przysypiał na kanapie. Podniósł się, kiedy tylko usłyszał kroki w korytarzu.
- Hoseok! W końcu! Już myślałem, że coś się stało!
- Wszystko w porządku.
- Nie wyglądasz dobrze.
- To zmęczenie. Czuję, że mógłbym zasnąć na stojąco, a i tak wziąłem dziś tylko sześć godzin. - Mruknął, po czym ruszył do łazienki, łapiąc po drodze czyste ubrania, w których mógłby spać. Zdążył zauważyć, że Taehyung był już gotowy do snu, dlatego szybko wziął prysznic i niemal pobiegł do sypialni. Kim ruszył za nim.
- Zrobiłem kolację.
- Zjem na śniadanie. Jestem padnięty.
- Dopiero dwudziesta pierwsza. - Rzucił Taehyung ściągając kapcie z nóg. Hoseok poczuł, jak oblewa go zimny pot, kiedy tylko usłyszał godzinę. Oznaczało to, że nowa wiadomość już na niego czeka. Nie chciał jej widzieć. Chciał odpocząć, zasnąć i cieszyć się dobrym snem. Życzył go już nawet Yoongi'emu, z którym wymienił dziś jedynie kilka sms'ów.
Tak bardzo chciał w końcu odpocząć.
- Zbladłeś. - Zauważył Taehyung, podchodząc bliżej. Hoseok sięgnął po telefon i niedelikatnie odepchnął od siebie Kim'a, który próbował sprawdzić jego temperaturę. - Serio, stary. Może lepiej się połóż?
- To tylko zmęczenie. - Powtórzył kolejny raz, po czym odsunął się od przyjaciela i spojrzał na wyświetlacz.
Nowa wiadomość
Od: Nieznany
Yoongi się przed kimś ukrywa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro