Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

01/08/18

     Głośny śmiech siódemki przyjaciół przerwał nocną ciszę panującą nad spokojnym morzem. Dwóch z nich biegło na przodzie, dowodząc całą grupą, reszta trzymała się nieco bardziej z tyłu zbyt spowolniona przez piasek, aby ich przegonić.
Każdy z nich wiedział dokąd zamierzali. Szukali swojego miejsca oznaczonego małą, fioletową chorągiewką wbitą w szparę między dwumetrowymi skałami. To była ich kryjówka, ostoja, której nikt inni nie odnalazł. Ich miejsce.
Chcieli wierzyć, że zawsze już takie pozostanie. Nienaruszone, nikomu nieznane i przepełnione jedynie ich obecnością.
- Widzę ją! - Krzyknął biegnący na przodzie brunet, który zwolnił, aby wyrównać się z przyjaciółmi.
Jego słowa oznaczały jedno. Kryjówka wciąż nie została zanieczyszczona przez obecność kogoś, kto nie należał do ich paczki. Nikt nie miał tu wstępu. Nie dopuściliby do tego.
Hoseok zaśmiał się radośnie, widząc, jak jego towarzysze jeden po drugim rzucają się na rozgrzany całodziennym słońcem piasek.

Yoongi był pierwszy, dlatego kiedy upadające wokół ciała zburzyły spokój drobnych ziarenek, te uniosły się wyżej i w dużej ilości opadły na jego ciało. Jung wiedział, że jeszcze dziś będzie na to narzekał. Prawdopodobnie zacznie w chwili, kiedy euforia nieco zmaleje, a oni otulając się kurtkami będą odpoczywać.

Leżeli uspokajając swoje oddechy. Nikt już nie krzyczał, nie piszczał ani nie śmiał się. Słychać było jedynie szum wzburzonego morza, kiedy wpatrywali się w ciemne niebo ozdobione niecodzienną ilością gwiazd.
Jimin podniósł się najszybciej, po kilku minutach. Zaraz za nim zrobił to Jungkook. Oboje krótko na siebie spojrzeli, po czym zdjęli koszulki oraz niedługie, letnie spodnie. Buty już dawno leżały wokół całkowicie zapomniane przez każdego z członków grupy.
Taehyung wstał kolejny, ciągnąc za sobą Hoseok'a, który najszybciej zrzucił z siebie ubrania i pobiegł do wody.
- Zimna! - Pisnął głośno, ściągając na siebie uwagę przyjaciół. Leżący na piasku mężczyźni podnieśli się do siadu, aby patrzeć na resztę. Każdy z nich zamierzał w stronę morza, aby po chwili wydać z siebie krzyki. Yoongi pomyślał, że woda naprawdę musiała być bardzo chłodna, a przecież było lato. W końcu podniósł się i zdjął spodnie. Nie lubił być bez koszulki, ale to nic, bo wiedział, że Jung wziął ze sobą zapasową. Tą mógł zmoczyć słoną wodą. Ostrożnie wdrapał się na wysokie kamienie, po czym odszukał wzrokiem przyjaciół znajdujących się w ciemnej otchłani w okolicy skałek.
Miał wrażenie jakby otrzymał spojrzenie na cały świat, ponieważ jego świat ograniczał się do nich oraz morza.
Powoli rozłożył swoje ramiona, a wiatr sprawił, że jego włosy oraz koszulka zachybotały.
Czuł się wolny.
Był jak ptak lub anioł. Mógł po prostu skoczyć i przez moment lecieć w kierunku wody, nie przejmując się niczym.
- Hoseok! - Zawołał, a w wodzie zapanował chwilowy zamęt. Wszyscy rozgadali się, próbując dostrzec gdzie znajduje się Yoongi, podczas gdy on przypatrywał im się z góry.
Wreszcie młodszy mężczyzna spojrzał w jego kierunku i podpłynął bliżej. - Łap mnie! - Rozkazał Min i na nic więcej nie patrząc nachylił się i skoczył.

Nie leciał długo, co stanowiło dla niego swego rodzaju rozczarowanie. Mógłby już na zawsze pozostać w tym miejscu, między wodą a lądem, czując na sobie jedynie wiatr pieszczący jego ciało.

Znalazł się w ramionach swojego chłopaka, który z uśmiechem złączył ich usta. Pocałunek był niechlujny i niedokładny. Przerwało go drżenie jego ciała, kiedy nie mógł już wytrzymać chłodu.
- Wracam na piasek. - Mruknął, otrzymując w odpowiedzi niezadowolone jęknięcie. Zdążył się jedynie obrócić, kiedy jego ciało nagle całkowicie znalazło się pod wodą. Nie rozumiałem jak mógł nie zauważyć nurkującego Taehyung'a. Nawet mimo ciemności czarny kształt pod wodą był doskonale widoczny.
Wynurzyli się równocześnie, a mniejszy nie mogąc się powstrzymać rzucił się na Kim'a sprawiając, że oboje ponownie znaleźli się pod taflą wody. Ich przepychanki trwały kilka minut, aż w końcu Seokjin zawołał wszystkich na plażę.
Yoongi już z daleka widział jasne światełko, które nieco przerażająco oświetlało smukłą twarz Namjoon'a.
Yoongi przez moment nawoływał Hoseok'a, rozglądając się za nim. Okazało się, że całkiem niepotrzebnie, ponieważ stał obok próbując utopić jednego z ich towarzyszy.
Całą piątką ruszyli na plażę, gdzie Seokjin natychmiast zaczął śpiewać urodzinową piosenkę, próbując utrzymać świeczkę na ogromnym arbuzie leżącym na kocu.
Dołączyli się do piosenki wykrzykując jej słowa najgłośniej jak tylko potrafili, aby każdy w okolicy wiedział, że ktoś ważny ma urodziny. Jungkook zdawał się zaskoczony, kiedy na jego mokrej głowie spoczęła kolorowa, papierowa czapka, która szybko zaczęła nasiąkać wilgocią.
- Jak go rozbić? - Zapytał Jimin, kiedy Seokjin pozbył się świeczki, która na szczęście nie zdążyła poparzyć jego palców. Nikt nie miał pomysłu jak otworzyć owoc, dlatego usiedli w ścisłym kółku, a każdy z nich miał swoją kolej na użycie siły do tego zadania. Mieli różne taktyki, które zdawały się dopracowane, ale koniec końców nikt nie był zaskoczony, kiedy pęknięcie na owocu pojawiło się za sprawą pięści najmłodszego.
Później ubrali lub przebrali się i jedząc arbuza usiedli wtuleni w siebie niczym pingwiny.
Byli swoją rodzina. Prawdziwą, choć nie łączyły ich więzi krwi, a niektórzy znali się dopiero od niedawna. Kochali spędzać ze sobą czas tworząc własną rzeczywistość wśród ciepłego piasku i zimnych, morskich fal.
- Pojutrze wyjeżdżasz, prawda? - Głos Jimin'a przerwał nocną ciszę. Wszyscy spojrzeli w jego stronę, po czym przenieśli wzrok na adresata pytania. Yoongi krótko przytaknął i odsunął owoc od swojej twarzy.
- To tylko miesiąc.
- Będę za tobą tak tęsknił. - Westchnął, ale oboje wiedzieli, że w jego słowach kryje się coś innego. Troska. Byli ze sobą od zawsze. Przyjaźnili się jeszcze będąc dziećmi. Tak długa rozłąka nie przydarzyła im się nigdy wcześniej. Razem jeździli na kolonie oraz razem przyjechali do Busan. Jimin był niczym anioł pragnący pomóc każdemu wokół, zaś Yoongi nienawidził, gdy musiał choćby przebywać wśród ludzi, których nie darzył sympatią. Mimo to zawsze wzajemnie się rozumieli i wspierali. Gdy jeden z nich upadał, drugi łapał go, zanim mógł poczuć bolesne uderzenie.
- Ja za tobą też. Będę tęsknił za wami wszystkimi. - Zapewnił Yoongi czując jak na jego ramionach ląduje skórzana kurtka Hoseok'a, który posłał w jego stronę uśmiech.
Spokojnie zmierzył ich wszystkich wzrokiem, nie zwracając uwagi na odpowiedź, którą otrzymał.
Każdy z nich był inny. Różnił ich nie tylko wiek czy wygląd. Mieli różne charaktery, ale trzymając się razem wszystko się równoważyło.

Potrzebowali siebie nawzajem.

________________
Oficjalnie zaczynamy!
Napisałam ten rozdział dawno temu, nie jest idealny. Kolejne wydają mi się odrobinę lepsze ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro