Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23. Winter Bear

Siedząc pod lustrem, obserwowałam z uwagą każdy ruch chłopaków, którzy już nie tylko szykowali się na trasę koncertową, która wyruszyć miała już 2 stycznia. Szykowali oni również występ Bożonarodzeniowy oraz sylwestrowy. Była już połowa grudnia, a chłopcy dalej nie wiedzieli, czy uda im się wyrwać, chociaż na jeden dzień do rodzin, aby w jakimś stopniu spędzić z nimi święta. Rozmawialiśmy nawet z Jiminem, że jak jemu się nie uda, to sama 24 grudnia pojadę do swoich i jego rodziców, aby im w końcu powiedzieć o ciąży. Zbliżał się już bezpieczny 12 tydzień, więc był to najwyższy czas, aby ich poinformować, że zostaną dziadkami.

- Jungkook skup się! - słysząc krzyk Hobiego, spojrzałam w stronę Jungkooka, który po raz kolejny pomylił kroki w choreografii.

- Próbuję - wymamrotał zmęczony, opadając na ziemię.

- Ja wiem, że nie masz motywacji, że chcesz jechać do rodziny, ale musimy to zrobić - zainterweniował od razu Namjoon.

- Nam też nie jest łatwo - wymamrotał Jimin, opadając obok Jungkooka na podłogę.

- Zerwijmy się 24 grudnia z próby - powiedział nagle Jin, siadając obok mnie - jeszcze nad ranem, byśmy wyjechali do swoich rodzin, a umówmy się tak na 21, byśmy wszyscy wrócili do domu. I wtedy możemy zrobić własną wigilię, w ósemkę. Co wy na to?

- Chyba w dziesiątkę - wyszczerzył się Yoongi, opadając na podłogę po mojej drugiej stronie.

- Czasami wymyślisz coś mądrego - dopowiedział Namjoon, siadając naprzeciwko nas. Zaraz wszyscy chłopcy podeszli, i siedli, tak, że tworzyliśmy kółko.

- My możemy jechać jednym samochodem - powiedział szybko Taehyung, wskazując na siebie, na mnie, Jimina i Jungkooka. - I tak wszyscy jedziemy do Busan.

- Wtedy też będzie mniejsze zagrożenie, że nas odkryją, im mniej samochodów zniknie, tym lepiej - pokiwał twierdząco głową Hobi.

- Ja mogę odwieźć Namjoona do domu - od razu powiedział Jin, patrząc z uśmiechem na przyjaciela.

- To jak jesteś taki chętny, to może i mnie podrzucisz? - zapytał z uśmiechem Hobi.

- Jasne - przytaknął Jin, biorąc do ręki butelkę z wodą.

- To plan już mamy - powiedział radośnie Jungkook, podskakując w miejscu.

- Jakoś nagle mam więcej siły - zaśmiał się Jimin.

- To co jeszcze raz to samo ćwiczymy, a później jakiś obiad?- zapytał z uśmiechem Hobi.

- Tak - przytaknęli wszyscy.


Siedząc przed komputerem, pracowałam nad tłumaczeniem oświadczenia, które Hybe miało wypuścić za godzinę. Sprawdzając jeszcze raz składnię oraz wszystkie literówki, przesłałam mejla do PR'owców i zamknęłam przeglądarkę. Rozciągając się na krześle, spojrzałam za okno, gdzie widoczne były płatki śniegu. Uśmiechając się delikatnie na ten widok, położyłam delikatnie dłoń na lekko wypukłym brzuchu.

- Za rok sami zobaczycie to piękne zjawisko - wymamrotałam cicho, biorąc do ręki, dzwoniący telefon. Widząc zdjęcie babci, uśmiechnęłam się szeroko.

- Cześć babciu - przywitałam się wesoło.

- Yunsun skarbie - słysząc słaby głos babci, zmarszczyłam delikatnie brwi z niepokoju.

- Wszystko dobrze? - zapytałam delikatnie, poprawiając się na fotelu.

- Miałam piękny sen - powiedziała nagle kobieta. - Śniła mi się świnia, a jak wiesz, oznacza ona dwie rzeczy, na loterii już dawno nie gram, więc została druga interpretacja.

- Babciu - wymamrotałam zaskoczona.

- Jesteś w ciąży prawda? - zapytała radośnie.

- Tak - wymamrotałam cicho. - Dodatkowo w ciąży bliźniaczej.

- Moja mała Yunsun, będzie mamą - słysząc radość w głosie babci, czułam jak moje oczy, napełniają się łzami.

- Chciałam to powiedzieć ci i tacie w święta - dodałam, przecierając oczy, wierzchem dłoni.

- Dla mnie święta przyszły już dzisiaj - odpowiedziała babcia, pociągając lekko nosem. - Powiedz mi tylko, czy tatusiem jest Jimin? Powiedz, że tak. On tak bardzo cię kocha.

- Tak babciu, to Jimin - powiedziałam z uśmiechem, widząc jak chłopak, wchodzi do mojego biura. Patrząc na mnie z zapytaniem w oczach, uśmiechnęłam się do niego tylko szeroko.

- Tak się cieszę - odpowiedziała z ulgą. Bo widzisz, jak wyjechałaś, on przychodził do mnie często, rozmawiać. On jest taki kochany i oddany tobie. Tak bardzo żałował, że cię zranił. Widać po nim, że jesteś dla niego tą jedyną.

- On dla mnie też babciu - powiedzałam płaczliwe, czując jak oczy ponownie, wypełniają się łzami.

- Mam nadzieję tylko, że nasz niedźwiadek nie pobił Jimina za to, że nosisz jego dzieci.

- O dziwo się cieszył - odpowiedziałam ze śmiechem. - I stał się bardzo opiekuńczy, jak dawniej.

- Mój mały Taehyung - powiedziała z czułością. - Nie wiem tylko jak on przeżyje wieść o rozwodzie.

- O jakim rozwodzie? - zapytałam zaskoczona, łapiąc dłoń Jimina, który przysiadł na biurku, i słuchał uważnie słów babci.

- Twój tata poszedł po rozum do głowy i pogonił tę wiedźmę.

- Co ty mówisz?

- Więc na spokojnie możecie wszyscy przyjechać do nas na święta - odpowiedziała tylko radośnie. - Chcę przed śmiercią zobaczyć, chociaż zdjęcie moich maluszków.

- Babciu ty jeszcze nas wszystkich przeżyjesz - krzyknął Jimin, na co uśmiechnęłam się delikatnie.

- Jimin! - krzyknęła z radością babcia. - Mój ty kochany wnuczku, ty też przyjedź, ugotuje ci same pyszności. Taka radość. Ty i Yunsun!

- Przyjadę babciu - zapewnił chłopak.

- Moje kochane dzieci będą rodzicami - powiedziała radośnie. - Muszę kończyć - dopowiedziała szybko. - Mój syn właśnie przyszedł, a on nie może się dowiedzieć wcześniej, niż sami mu powiedzie. Pa dzieci.

Nie zdążyliśmy nawet nic odpowiedzieć, ponieważ babcia rozłączyła się pospiesznie.

- Czyżby babcia się domyśliła? - zapytał tylko chłopak, przytulając mnie mocno do siebie.

- Tak - odpowiedziałam ze śmiechem. - Przed nią nic się nie ukryje.

- To prawda - odpowiedział, całując mnie w czoło. - Jesteś zmęczona?

- O dziwo nie - odpowiedziała zgodnie z prawdą, patrząc na płatki śniegu wirujące za oknem.

- To, co gorąca czekolada nad rzeką Han?

- Chłopcy też idą? - zapytałam, zerkając na Jimina.

- Możemy im zaproponować, dawno nigdzie nie byliśmy razem.

- To chodź, pójdziemy ich zapytać - całując go lekko w usta, ruszyłam w stronę drzwi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro