Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20. Przyszłość będzie w porządku

Nadszedł początek grudnia, a z nim nie tylko początek trzeciego miesiąca ciąży, ale również i urodziny Jina. Wiedząc, że chłopaki od rana byli zapracowani. Nie tylko mieli dzisiaj zaplanowane treningi przed nadchodzącą w styczniu trasą koncertową, ale Jin również miał w planach urodzinowego live'a, podczas gdy reszta miała planować występ świąteczny.

Parkując auto pd jednym z supermarketów, naciągnęłam mocniej czapkę na uszy, i łapiąc za klamkę samochodu wyszłam na śnieg. Drepcząc powoli w stronę wejścia, uważałam na brzuch, który z dnia na codzień stawał się coraz bardziej wypukły. Biorąc wózek sprzed wejścia, ruszyłam na zakupy, na urodzinową niespodziankę dla Jina. Nikt nie wiedziałam co miałam w planach. A w ramach podziękowań postanowiłam zrobić mu uroczystą, urodzinową kolację, oczywiście z Soju, którego Jin jest wielkim fanem. Jeżdząc po sklepowych alejkach wrzucałam towary po kolei do wózka, który robił się coraz bardziej zapełniony. Przechodząc do alejki z alkoholami, wyciągnęłam z kieszeni płaszcza, dzwoniący telefon. Widząc uśmiechniętego Jimina na zdjęciu, uśmiechnęłam się pod nosem.

- Co tam? - przytrzymując teledon ramieniem, ruszyłam wzdłuż alejki, wypatrując ulubionego Soju Jina.

- Cześć piękna- słysząc jego chrypkę w głosie, poczułam jak w moim brzuchu buzuje stado motyli, albo niestrawność. - Będziesz może gdzieś dzisiaj na mieście?

- Właśnie jestem w sklepie, a coś potrzebujecie?

- Podjechałabyś odebrać Jinowi tort na live'a? Bo ekipa, która miała to zrobić miała lekką stłuczkę i nie dadzą rady.

- Jasne, tylko pewnie dopiero będę mogła tak za godzinkę go przywieźć.

- Z tym nie będzie problemu on i tak ma dopiero nagranie o 15.

- To w takim razie tylko wyślij mi adres esemesem.

- Dziękuje kochanie - słysząc słodkie słówko z jego ust, uśmiechnęłam się delikatnie.- Kocham cię, paaaa.

- Ja ciebie też kocham - odpowiedziałam cicho i rozłączając połączenie, ruszyłam na dalsze zakupy. 


Wrzucając torby do bagażnika, nie spodziewałam się ile tak naprawdę rzeczy nabrałam. Zastanawiałam się jak je wszystkie zaciągnę do domu, ponieważ niektóre z nich naprawdę swoje ważyły. Odkładając wózek na miejsce, wsiadłam za kierownicę i wbijając w nawigację adres cukierni, ruszyłam spod supermarketu. Skupiając się na drodze, nuciłam pod nosem hity z radia. Nawet nie wiem, kiedy zajechałam pod miejsce docelowe. Wchodząc do środka, przywitałam się miło z ekspedientką i wpierw ruszyłam w stronę witryny, gdzie stały gotowe do kupienia torty.

- Yunsun? - słysząc znajomy, ale niezbyt lubiany głos, odwrociłam się do tyły i napotykając spojrzeniem Jennie, która była z ochroniarzem, kiwnęłam głową na przywitanie i powróciłam wzrokiem do oglądania ciast. - Nawet się nie przywitasz?

- Cześć Jennie - mruknęłam, wywracając oczami.

- Znikasz na kilka lat, po czym pojawiasz się znikąd i nawet nie spojrzysz na byłą przyjaciółkę?

- Nie mam na co patrzeć - odwracając się do niej przodem, założyłam ręce na piersi i spojrzałam jej prosto w oczy. - Czy to nie ta przyjaciółka nasłała na mnie osobę, która miała mnie zniszczyć? Czy to nie ta przyjaciółka, próbowała wepchnąć się Jiminowi do łóżka, tylko po to abym się z nim rozstała?

- To przeszłość - machając ręką, podeszła do mnie bliżej. - Nie możemy zacząć wszystkiego od nowa? Zwłaszcza, że chyba coś marnie ci się powodzi - zadrwiła, mierząc mnie wzrokiem. Zerkając w dół spojrzałam na swój strój. Ciemnozielone spodnie dresowe, szersza bluza do kompletu, płaczcz i białe adidasy. Owszem nie wyglądąłam jak milion dolarów, ale było wygodnie.

- Mogę i być lumpem spod supermarketu, ale znajomości z tobą nie odnowię. - Odchodząc od dziewczyny, podeszłam do kasy i poprosiwszy o zapakowanie tortu z uroczymi króliczkami, odebrałam również zamówienie.

- Jesteś żałosna Yunsun i cieszę się, że Jimin przejrzał na oczy i cię rzucił jak zwykłą szmatę.

- Może i tak być Jennie - odpowiedziałam prychając pod nosem. - Ale cieszę się z jednego. Dalej jesteś chamską suką - otwierając drzwi wyjściowe i przez nie przechodząc słyszałam jeszcze jej krzyk frustracji. Śmiejąc się pod nosem, wpakowałam jeden tort na tylne siedzenie, a drugi na przednie.


Wchodząc z tortem do sali ćwiczeń chłopaków, ujrzałam dwie słodkie rzeczy. Pierwsza to śpiący Tae i Jungkook na materacu, a druga to kitka Jimina. Przyglądając mu się z uśmiechem ruszyłam w jego stronę.

- Cześć - podchodząc bliżej niego, chłopak szybko wstał i odbierając ode mnie pudełko, podał je Yoongiemu, który wszedł właśnie do pomieszczenia.

- Cześć piękna - cmoknął mnie szybko w usta - Cześć maluchy - głaszcząc mnie delikatnie po brzuchu, spojrzał w stronę wejścia, gdzie stał Namjoon w towarzystwie Bang PD.

- O dobrze, że cię widzę Yunsun - powiedział radośnie PD, podchodząc bliżej nas. - Masz może chwilkę, aby zajrzeć do mojego gabinetu?

- Oczywiście - odpowiedziałam z uśmiechem, czując jak Jimin oplata mnie od tyłu ramieniami.

- Cieszę się, że wróciłaś - dodał mężczyzna przed wyjściem.

- My też się cieszymy - krzyknął głośno Jin, wbiegając do sali, budząc tym samym chłopaków.

- Jiiiiiin - mruknął zaspany Jungkook.

- Nie Jinuj mi tutaj, Mamuśka przyjechała - odkrzyknął mu chłopak.

- Yunsun już jest? - zapytał również zaspany Taehyung.

- Mamuśka? - przekrzywiając głowę w bok, spojrzałam na chłopaków.

-  A nie? - zapytał Jin, podchodząc bliżej mnie.

- Nic mi o tym nie wiadomo - zaśmiałam się wystawiając w jego stronę język.


* Agust D - D-Day

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro