10. Wśród opadających płatków kwiatów
* dwa miesiące później
Odrzucając kolejne połączenie od Jimina, chwyciłam w biegu przypalonego tosta i chwytając go zębami, złapałam za białe adidasy, które w biegu zakładałam na stopy.
- Kurwa - krzyknęłam głośno, kiedy klucze od mieszkania spadły z łoskotem na podłogę w korytarzu.
- Ładnie się odzywasz - skomentował Jeremy, mój sąsiad z mieszkania obok.
- A ty jak zawsze ładnie się wtrącasz - odburknęłam, czując łzy, które powoli zaczęły gromadzić się w moich oczach. Nie wiem czemu od tygodnia, miałam straszną huśtawkę emocji. Od płaczu, po złość, a chwilami aż po śmiech. Zwalałam to wszystko na okres, który miał mnie odwiedzić w niedalekiej przyszłości. Co do mojego życia. W pośpiechu wyjechałam z Busan i zaszyłam się ponownie w swoim zwykłym, nudnym Londyńskich życiu. Jedyne co zmieniłam to to, że już nie brałam zleceń na pracę w terenie, ale zajęłam się tłumaczeniem tekstów, książek oraz filmów czy seriali. Właśnie byłam spóźniona do studia, gdzie miałam ukończyć prace nad projektem.
- Ja o ciebie dbam, moja droga sąsiadko - opierając się o ścianę przy moim boku, spojrzał na mnie z góry. - A poza tym kto jak nie ty, zapozna mnie z jakimś przystojnym facetem.
- Załóż Tindera - trafiając w końcu kluczem w dziurkę, zamknęłam drzwi i spojrzałam na Jeremiego. - Jedziemy moim samochodem czy twoim?
- Ty jeździsz jak wariatka, więc prowadzę ja - odpowiedział szybko, zabierając ode mnie moją torebkę i wieszając ją sobie na prawym ramieniu, spojrzał na mnie. - A ty odbierz w końcu ten telefon, od samego rana słyszę, że dzwoni.
- Tak jest marudo - wyciągając telefon z kieszeni, uśmiechnęłam się, widząc zdjęcie Jin'a.
YS - World Wide Handsom co się wydarzyło, że do mnie dzwonisz.
J - Witaj World Wide Ugly, ostrzegam cię, ponieważ Jimin właśnie wsiadł do samolotu i leci do Londynu.
YS - Przecież miałeś go powstrzymać.
J - Próbowałem, ale jak ta mała mrówka się na coś uprze, to nie ma, po miłuj, zwłaszcza jak się dowiedział, dlaczego wyjechałaś.
YS - Jak to?
J - Wypłyneło nagranie, jak wtedy ta fanka cię uderzyła.
YS - Ale jak?
J - Nie wiem, ale jak je zobaczył, to zrobił aferę, ogłosił menadżerowi, że albo to ogarnie prawnie z tymi fankami, albo on odchodzi z zespołu, spakował swoją torbę, wsiadł w samolot i arivederdżi.
YS - Przecież mu napisałam, że ma mnie nie szukać - stając przed drzwiami samochodu, poczułam nagle smród benzyny i poczułam ogromne mdłości. Powstrzymując ledwo wymioty, wsiadłam do samochodu, rozmawiając dalej z Jinem.
J - Zrozum chłopaka, kocha cię.
YS - Miał zadbać o swoją karierę - odburknęłam cicho - To on jest najważniejszy i jego spełnienie marzeń.
J - A jak to ty jesteś jego spełnieniem marzeń?
YS - Nawet tak nie żartuj - czując ponownie mdłości, kazałam zatrzymać się Jeremiemu na przystanku i wybiegając szybko z samochodu, zwymiotowałam do kosza na śmieci.
J - Powiedz, że źle słyszę i właśnie nie rzygałaś, dalej gadając ze mną przez telefon.
YS - Nie rzygałam - ledwo wymamrotałam, po czym ponownie zwróciłam dzisiejsze śniadanie.
J - Piłaś?
YS - Nie.
J - To radzę ci zrobić test ciążowy - słysząc słowa Jina, wyprostowałam się gwałtownie i aż odsunęłam telefon od ucha i spojrzałam na ekran.
YS -nawet tak nie żartuj - powiedziałam cicho, przystawiając telefon ponownie do ucha, po czym wsiadając do samochodu, spojrzałam nerwowo na Jeremiego.
J - Pamiętaj tylko o jednym, to ja będę wujkiem numer jeden i ojcem chrzestnym waszego pięknego bąbelka.
YS - O czym ty pierdolisz, to nie jest możliwe - kalkulując w głowie, podliczałam wszystko i ze zdziwieniem zauważyłam, że okres spóźnia mi się co najmniej dwa tygodnie.
J - Był seks. Był. Skąd wiem? Miałem pokój obok. Zabezpieczony? Znając was nie. Więc owszem bąbelek możliwy.
YS - Jak pójdę do lekarza, odbędziesz ze mną to wizytę przez video?
J - Będę z tobą - odpowiedział szybko - A teraz się rozłączam i idę szukać ubranek dla mojego chrześniaka.
YS - Pa. - nie rejestrując reszty jego słów, spojrzałam na chłopaka, który siedział obok mnie.
- Wszystko okej?
- Tak, tak - przytaknęłam szybko - Musiałam się czymś przytruć.
- Chcesz jechać do lekarza?
- Pojadę po pracy, a teraz noga na gaz i jedziemy, bo już i tak jesteśmy spóźnieni.
Czekając na wyniki badań krwi u lekarza, nerwowo bawiłam się palcami. Nie dzwoniłam jeszcze do Jina. Połączenia od Taehyunga odrzucałam, a myśl, że Jimin leci właśnie do mnie samolotem, odgrodziłam wielkim murem. Aktualnie skupiałam się na tym, że mogę być w ciąży. Byłam młoda. Niby zarabiałam, ale dalej czułam się jak gówniarz. Jak mogłabym zająć się dzieckiem, a w dodatku sama. Ponieważ aborcja nie wchodziła w grę, a Jiminowi życia nie chciałam niszczyć. Walczył tyle o marzenia, nie mogłam przekreślić ich jakąś ciążą. Czując napływające do moich oczu łzy, przygryzłam nerwowo wargę. Czując wibrację telefonu, odebrałam połączenie video i wystawiając telefon przed siebie, popłakałam się widząc w ekranie twarz Jina, Jungkooka i Taehyunga.
T - Nie płacz maleńka.
JK - Zaopiekujemy się wami.
J - Ja nic im nie mówiłem, sami się domyślili jak przyniosłem wielkiego pluszaka do dormu z napisem "Najlepszy wujek na świecie".
YS - Cześć chłopaki - przecierając oczy palcami, pomachałam im niezręcznie.
T - Jak się trzymasz? - słysząc troskę w głosie brata, rozpłakałam się jeszcze bardziej.
YS - Co ja zrobię, jak to okaże się prawdą?
JK - Jak to co? Pakujesz się do samolotu, zamieszkujesz z nami i my już się wami zajmiemy.
J - Pamietaj nie jesteś w tym sama.
T - Plus Jimin napewno weźmie odpowiedzialność za was, nie martw się tym.
YS - Ale ja nie chcę psuć mu życia. Wam tak samo. Spełniacie marzenia, niepotrzebny wam taki balast.
T - Nie pierdol głupot Yunsun.
J - Jesteś dla nas rodziną, a rodzinie się pomaga, zwłaszcza ja, jak już mówiłem, nie zostawię swojego chrześniaka w potrzebie.
YS - Jeszcze nie wiadomo czy to prawda - powiedziałam szybko - Czekam na wyniki krwi i później dopiero USG.
JK - To poczekamy z tobą - powiedział szybko najmłodszy, uśmeichając się szeroko - W końcu to ja będę najlepszym chrzestnym dla tej kruszynki.
J - Ej to moja rola - krzyknął głośno Jin, bijąc Kooka po głowie.
JK - Sprawa jest prosta Jinnie, ja robię za mężczyznę, więc będę ojcem chrzestnym, tobie ładnie w sukienkach więc będziesz kobietą w tym związku, więc przypadnie ci rola matki chrzestnej.
T - Nie słuchaj ich - powiedział cicho Tae, zabierając telefon bliżej siebie - W końcu to ja będę wujkiem numer jeden.
- Pani Kim - słysząc głos pielęgniarki, wstałam pospiesznie z krzesełka i ruszyłam w stronę gabinetu.
- Dzień dobry - witając się z lekarzem, ułożyłam telefon płasko na kolanach, tak, że chłopcy wszystko słyszeli, ale nic nie mogli zobaczyć.
- Zgodnie z pani wynikami krwi, wychodzi, że jest pani w ciąży, zaraz poprzez USG, określimy wielkość płodu i tydzień ciąży. Gratuluje.
- TAAAAAAAAAAAK! - słysząc głośny krzyk z telefonu, lekarz spojrzał na mnie, a ja cała czerwona spojrzałam mu prosto w oczy.
- Wsparcie z zagranicy - wyjaśniłam krótko, na co on posłał mi pokrzepiający wzrok.
- A więc czy to wsparcie, chce zobaczyć dzidziusia?
- Możemy?
- Zapraszam na leżankę - oddając telefon pielęgniarce, która zaoferowała, że będzie pokazywać chłopakom zapis USG, położyłam się na leżance i spojrzałam z oczekiwaniem na ekran, gdzie już po chwili pokazał się ekran. Widząc małą kropeczkę, a zaraz obok niej drugą, spojrzałam na lekarza, który z szerokim uśmiechem przybliżył obraz.
- Bliźniaki gratulacje dla tatusia za doskonały strzał - kierując swoje słowa do telefonu, spojrzał na mnie - Tutaj widzi pani jeden płód, a tuż obok jest kolejny. Wszystko prawidłowo się rozwija i po wielkości mogę stwierdzić, że mają około ośmiu tygodni.
- Będę podwójnym wujkiem - słysząc płaczliwy ton Jina, sama wytarłam łzy, które spłynęły po moich policzkach.
- Wypisze pani witaminy, dodatkowe badania i ustalimy kolejną wizytę.
- Proszę jej nie zapisywać, ponieważ już pojutrze wsiądzie w samolot i wróci do domu - powiedział szybko Taehyung - Od razu zapiszemy ją do lekarza tutaj w Seulu.
- dobrze, w takim razie drukuje zdjęcie USG i życzę szczęścia. Nie każdy ma takie wsparcie jak pani. Pozazdrościć.
- Dziękuję.
*BTS - For Youth
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro