5.
Podchodzi do Nialla z mocno bijącym sercem, które wręcz próbuje wyskoczyć z jego piersi. Zayn niesamowicie się denerwuje, właściwie pierwszy raz w życiu czuje coś takiego. Naprawdę się boi, że znów wszystko zepsuje, a chce jak najlepiej, ponieważ miłość do blondyna i brak jego bliskości wręcz bolały i zabijały go od środka.
Tym razem Zayn pragnie być idealnym chłopakiem dla blondyna.
Staje przy stoliku i odchrząkuje cicho, zwracając tym uwagę chłopca, który odrywa spojrzenie od francuskiej gazety.
- Wi? - pyta nieśmiało, a na jego twarz i szyję wchodzi delikatny rumieniec. Bardzo uroczy rumieniec. Zayn znów się zastanawia jak mógł zrobić coś tak podłego, jak zdrada, tej małej cudownej istocie.
- Um...Umiesz mówić po angielsku?
- Och, znam ten akcent! Jesteś z Anglii! - mówi z wielkim entuzjazmem, który po prostu zaraża Zayna, więc ten szeroko się uśmiecha i przytakuje energicznie, zapominając ze został cofnięty w czasie.
- Dokładnie...Nie umiem francuskiego, przepraszam - chichocze pod nosem, widząc jak blondyn patrzy na niego wyrozumiale - Mógłbym się dosiąść?
- Och, czemu taki zły chłopiec, chce siąść z takim kolesiem jak ja? - unosi brew, ale jest wciąż promieniuje od niego wielka, pozytywna energia.
- Ten "zły chłopiec" uważa, że ten mały blondyn jest naprawdę uroczy i zwyczajnie chce go poznać bliżej - Zayn przygryza wargę, mając nadzieję, że Niall przystanie na jego propozycja, a kiedy ten w końcu się odzywa, kamień spada mu z serca.
- W takim razie zapraszam - śmieje się i Zayn przysięga, że nigdy, przenigdy nie słyszał piękniejszego dźwięku, którego wcześniej nie doceniał, tak jak powinien. Właściwie wcale tego nie robił i teraz tego szczerze żałuje.
Zayn siada naprzeciwko blondyna, który wpatruję się w niego jak w obrazek i kiedy mulat go przyłapuje na gapieniu się, ten odwraca speszony spojrzenie.
- Hej, nie wstydź się mnie - zdejmuje kurtkę i dopiero teraz orientuje się, że ma na sobie piżamę. Drugi chłopak także to zauważa i chichocze, zasłaniając swoje usta zewnętrzną stronę dłoni - Ugh - mruczy i chcę nałożyć z powrotem kurtkę na ramiona, młodszy wyciąga rękę i zatrzymuje go.
- Zostaw, nikt nie zauważył, a tutaj jest naprawdę bardzo ciepło.
- Ty zauważyłeś - Malik przekręca odrobinę głowę, wpatrując się w świecące oczy, przez które ma wrażenie, że tonie. A ma dość dużą fobię jeśli chodzi o ten fant, jednak to naprawdę miła odmiana. Uspokaja Zayna.
- Ponieważ jestem naprawdę uważny i spostrzegawczy - szczerzy się, na co Malik cicho parska.
- Najważniejsze jest skromność - droczy się i gdy dostaje kopniaka od drugiego w nogę, przeprasza ze śmiechem - Więc, powiedz mi, uroczy chłopcze, jak masz na imię? - zagaja w końcu.
- A ty?
- Spytałem pierwszy - podpiera brodę na otwartych dłoniach i teraz to Zayn wpatruje się w chłopca, jak w obrazek.
- W porządku. Jestem Niall Horan.
- Zayn Malik, miło cię poznać, uroczy chłopcze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro