4.
Sprawdzę błędy jutro. Gdybyście jakieś zauważyli, możecie napisać
Biegnie szybko wzdłuż ulicy, mijając dziwnie na niego patrzących ludzi, których zwyczajnie zbywa, biegnąc pod kafejkę, gdzie gościł częściej od prawdziwego Francuza, jedząc co śniadanie Croissanty z czerwonym winem.
Jego serce uderza mocno i z mocniejszym wysiłkiem coraz mocniej. Nie wie tak naprawdę co ma zamiar zrobić, zwyczajnie czuje potrzebę znalezienia się właśnie w tamtym miejscu. Nawet nie obchodzi go urwisty wiatr dzisiejszego dnia, który swoją drogą jest nieprzyjemny. I Zayn nie dziwi się, że tak mało ludzi przechadza się po paryskich uliczkach.
Mulat zatrzymuje się bezpośrednio przed małym tarasikiem "Les Cafés", gdzie wszelkie stoliki i krzesła zostały schowane zapewne w kantorku, po czym patrzy na szkle drzwi. Jego oczy momentalni rozszerzają się w szokowaniu, kiedy widzi w odbiciu dwudziestolatka. Jakim cudem znów mam tyle lat? - Myśli i kręci głową, po chwili wchodząc do lokalu, w którym spojrzenia trzech jedynych klientów zastygają na nim.
W jednym z nich widzi blondyna z tymi samymi ciekawskimi oczami, śniącymi się po nocach Zaynowi, w kolorze najjaśniejszego błękitu. Ten odcień od razu skradł jego serce, które w tym momencie zwyczajnie się zatrzymało na widok Nialla, siedzącego przy stoliki w rogu, tak jak za ich pierwszego spotkania.
Zayn przełyka z trudem ślinę, po czym posyła osiemnastolatkowi słaby uśmiech, który chłopiec odwzajemnia, później wracając spojrzeniem do gazety, którą musiał zacząć czytać za pojawieniem się mulata tutaj.
Malik podchodzi do lady, co chwilę zerkając na swoją miłość z ciągłym niedowierzaniem, goszczącym w jego ciele. Wciąż powtarzał w myślach to samo, jedno słowo, nie potrafiąc uwierzyć w obecną sytuację. "niemożliwe" mówi sobie w kółko w głowie jak mantrę i dopiero kobieta za ladą wybawia go z roztargnienia.
- Bonjour! Co mogę tobie podać, chłopcze - brunetka posyła Zaynowi przyjacielski uśmiech, dzięki któremu chłopakowi robi się cieplej na sercu.
- Ja, um - podrapał się po głowie, patrząc na menu. Za Chiny nie może sobie przypomnieć, jaką kawę zamawiał, mieszkając w Paryżu - To co zawsze o tej porze - mówi w końcu, nie będąc pewny swoich słów.
- Ach, no tak, to ty jesteś stałym klientem! - wykrzykuje radośnie, biorąc się do roboty - Szef powiedział, że kolejnym razem masz mieć zamówienie na koszt firmy, więc to będzie ono, w porządku?
Zayn mruga szybko, analizując szybko słowa kobiety. Musi się przyznać do tego, że nie nadążał za tą kobietą.
- Em, jasne - uśmiecha się w końcu, kiwając głową - Tylko zamiast wino, proszę...Latte?
- Oczywiście. Niech pan zajmie sobie miejsce, ja niedługo przyniosę pańskie zamówienie.
Zayn ponownie przytakuje, po czym odchodzi od lady, rozkładając się po lokalu, za miejscem, gdzie może usiąść. Wzrok mulata w końcu ląduje na stoliku, przy którym siedzi Niall, a na jego usta momentalnie wchodził uśmiech.
I uświadamia sobie jedną rzecz. Został cofnięty w czasie...A jeśli to faktycznie prawda, Bóg dał mu szansę na naprawienie błędów, racja?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro