1. Wariaci na Florydzie
CALUM
{Wydarzenia PO EPILOGU the stereotype of a hockey player:
Seria: STEREOTYPE
Książka opowiada o bohaterach pojawiających się w the stereotype of a hockey player, już w sprzedaży w Niezwykłym
twitter: #SOFHP
Floryda to zupełnie inny świat świat w porównaniu do Denver. Nie wspominając już o tym, że górzysty teren zamieniliśmy na palmy i wszechobecnych ludzi chodzących w krótkich spodenkach w wakacyjne wzory. Gdy tak na nich patrzyłem myślałem o tym, że chyba będę musiał wymienić garderobę. To było surrealistyczne, że naprawdę tu byliśmy, że byliśmy tu razem z Jacobem. Z Jacobem i Daisy. Jak pojebane to było? Nie na tyle, żebym postanowił się odciąć, bo zamieszkaliśmy w jednym budynku. Chcieli mi pomagać czy rozpakowywaniu bagaży i wszystkich pudeł, ale powiedziałem im, żeby zajęli się własnym gniazdkiem. To miało być ich pierwsze wspólne mieszkanie, no chyba, że liczyliśmy to, gdy Daisy mieszkała z nami po zalaniu jej akademika. Tutaj każde z nich miało mieć własną przestrzeń, a ja nie miałem słyszeć tego, co działo się za ścianą, bo byłem kilka pięter wyżej. Mieszkania, które były zagwarantowane w kontrakcie Świeżaka NHL znajdowały się w luksusowym apartamentowcu w centrum miasta, niedaleko treningowego lodowiska.
Chciałem rozejrzeć się po okolicy. Nie miałem potrzeby rozpakowywania tych wszystkich pudeł i urządzania mieszkania. Nie uważałem, że było tam cos ważnego, żeby rozpakowanie tego miało cokolwiek w moim życiu zmienić. Zaczynałem od nowa, a przynajmniej wszyscy to tak traktowali. Zostałem graczem NHL. Więc dlaczego nie czułem się szczęśliwy?
Wyszedłem z mieszkania z zamiarem rozejrzenia się po mieście. Nigdy wcześniej tu nie byłem. Każdy pojedynek na lodzie jaki widziałem Tampy odbywał się gdzieś z dala od Florydy. Dobrze pamiętałem, jak tata kiedyś za dzieciaka zabrał mnie na pierwszy mecz hokejowy, a ja powiedziałem 'to będę ja'. Tak, wtedy na boisku była Tampa, która przegrywała z drużyną z Nowego Jorku. Widzisz, gdzie dziś jestem, tato?
Nie udało mi się nawet dojść na windę, gdy z mieszkania obok wybiegła dziewczyna łudząco podobna do Daisy. Za nią wybiegł facet, który krzyczał coś o tym, że jest w gorącej wodzie kapana i ma zaczekać. Zatrzymałem się na chwilę, co okazało się doskonałym pomysłem, ponieważ dziewczyna mnie nie zauważyła i wpadła prosto w moją pierś.
– O Jezu, sorki! – krzyknęła, odpychając się od moich ramion przy użyciu swoich.
Odsunęła się ode mnie na kilka dobrych kroków, po czym stasowała mnie wzrokiem.
– Jesteś nowy? – zapytała bez zawahania ani żadnego 'przepraszam', którego się spodziewałem.
– Nowy? Dopiero się wprowadziłem.
– Noah! – krzyknęła. – Chodź tutaj!
– Dlaczego ty mnie nigdy nie słuchasz? Co się stało?
Wielki chłop wyszedł z mieszkania naprzeciw mojego. I wtedy wiedziałem kto to jest. Stał przede mną nie kto inny jak Noah Sullivan, który rozpoczynał swój drugi sezon dla Tampy.
– To chyba twój nowy kolega z drużyny. Tak mi się wydaje ze zdjęć.
Dziewczyna wydawała się szalona. W ogóle się nie przedstawiła. Lubiłem wariatki, ale z jakiegoś powodu nie umiałem utrzymać wariatki. Plus szybko okazało się, że wariatki w moim stylu od dawna były już zajęte.
– Cześć. – Noah wyciągnął do mnie dłoń. – Miało być was dwóch, prawda? Trener robi do dupy robotę w bondingu, ale jak widać moja dziewczyna jest w tym mistrzem – położył dłoń na jej głowie i potargał jej włosy. – Jestem Noah, a ty... Sorry, nie pamiętam waszych imion.
– Calum Robinson. – Potrząsnąłem jego dłonią.
– No tak! Calum!
– To Erin. – Wskazał na nią machnięciem głowy. – Gdzie szłaś, bo zapomniałem...
– Obczaić lokal na bar? – Zdjęła jego rękę ze swojej głowy.
– No tak. Erin jest właścicielką kilku barów, w których bywają hokeiści. Jakby tak na to spojrzeć to dlaczego ja się właściwie na to zgodziłem, skoro jedyny hokeista, który jest ci potrzeby to ja?
Dziewczyna przewróciła oczami.
– Gdybyś wiedział kiedy się zamknąć byłbyś idealny! – poinformowała go z uśmiechem na ustach.
Nie wiedziałem, co tu się dzieje, ale ostatnio to spotykało mnie ciągle. Ludzie w związkach, żyjący w swoim świecie. Ile jeszcze razy mnie to czekało?
– Może pójdziecie ze mną? – Erin spojrzała to na mnie to swojego chłopaka. – Chętnie lepiej cię poznamy.
– I pomyśleć, że gdy się poznaliśmy nie lubiłaś sportowców.
Noah zostawił nas na chwile samych, ale tylko po to, żeby sięgnąć po klucze z półki i zamknąć za sobą drzwi. Po chwili miał już zarzuconą rękę na ramiona swojej dziewczyny.
– Skąd przyjechałeś? – zapytała Erin.
– Z Denver.
– No co ty! – podekscytował się Noah. – Rogers nie powiedział mi, że jest ktoś z mojego uniwerku!
– Studiowałeś w Denver? – Zdziwiło mnie to. Chyba byłem marny w śledzeniu kariery ludzi, którzy skończyli mój uniwerek i dostali się do NHL i to jeszcze do tej samej drużyny, ale no tak on nie grał tu od początku swojej kariery.
– Właśnie skończyłem.
– Miałem przyjechać na finały, ale zatrzymała mnie Penny, która akurat wtedy miała swoje przedstawienie w przedszkolu – uśmiechał się od ucha do ucha. – Penny to moja córeczka.
Spojrzałem na Erin. Ta, zrobiłem to w bardzo oceniający sposób.
– Nie ja, jestem matką jego dziecka. W zasadzie to nie chcę dzieci. – Ścisnęła jego ramię, które zarzucił na jej ramiona.
– Ale tak mnie kocha, że kocha mnie nawet z dzieckiem.
Pocałowała go w policzek na potwierdzenie jego słów.
– Kiedyś ci to opowiemy, jak zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi.
Coś chodziło mi po głowie. Czytałem kibelkową prasę, jak to nazywał Jacob i było tam wspomnienie kogoś kogo dziecko nazywało się tak, jak drużyna, która przegrała z nim ich finały Frozen Four.
– A ten drugi to ten od dramy z sekstaśmą, prawda? O kurwa, to znaczy, że razem studiowaliście!
– Noah... – skarciła go dziewczyna.
– No co? Ta sekstaśmy to jest tak zajebista rzecz. W sensie... może trochę liczę, że to przyćmi moje dramy i zajmą się czymś innym.
– Sami jej nie wypuścili. Są tu z reszta oboje. Jacob i Daisy. Mieszkają kilka pięter niżej. To moi najlepsi przyjaciele.
– To będzie interesujący sezon – podsumował Noah. – Nigdy nie poznałem Kardashianów, a teraz będę miał jednego w drużynie.
Nie mogłem nie parsknąć śmiechem. Jacob nie był w stanie uciec od tego przydomku.
– Są tak samo świrnięci jak wy – dodałem bez zastanowienia.
– Jesteśmy świrnięci?! – roześmiała się Erin. – Chcę ich poznać!
Postanowiliśmy, więc zjechać kilka pięter niżej aby zapukać do ich drzwi, ale ich nie zastaliśmy. Nie powinno było mnie to dziwić. Nie byłem w stanie za nimi nadążyć.
Usłyszałem piosenkę 'Toxic' Britney Spears lecącą z telefonu, któregoś z nich. Noah sięgnął do kieszeni, tym samym mówiąc mi, że to jego telefon.
– Dzwoni Jake – poinformowała mnie. – Jesteście razem w drużynie. Ta piosenka jest nieprzypadkowa. Jake w przyszłym roku bierze ślub, a nigdy nie słyszałam, że powiedziała coś miłego o swojej dziewczynie, to znaczy narzeczonej... Kocham Jake'a, bo jest jak takie duże dziecko. Noah też taki był, ale miał więcej jaj niż Jake. Może dlatego ci o tym mówię, bo Jake i Noah są do siebie podobni, a raczej byli. Tylko jeden z tego wyrósł, a drugi...
– Chyba też jestem takim bachorem – powiedziałem szczerze.
– Punkt dla ciebie.
Za naszymi plecami odbywała się rozmowa Noah z Jakiem.
– Mówisz to, więc jesteś bardzo samoświadomy niż Jake. On w życiu nie przyzna się do błędu.
Cóż, też taki jeszcze niedawno byłem.
– Nie powinnam tyle gadać. Noah mnie zabije jak się dowie, że ci to powiedziałam.
– Chcesz mi powiedzieć, że szukasz Noah nowego najlepszego przyjaciela, bo tego obecnego nie lubisz? – zasugerowałem.
– To prawda, kocham Jake'a, ale go nie lubię.
– Stary, coś ty znowu odjebał? – usłyszałem, jak Noah mówi do słuchawki.
Erin obróciła się w kierunku swojego chłopaka.
– Nie, nie pozwalam ci pojechać do Nowego Jorku i co? I co zrobisz niby? Jezu, Jake... Nie, nie pojadę z tobą i ty też nigdzie nie jedziesz. W zasadzie to przyjdź tutaj.
– Jake pogardził tym mieszkaniem – wskazała na budynek, z którego właśnie wyszliśmy. – Kupił dom. Dom w pieprzonej Tampie, a nawet nie lubi Florydy.
– Wysyłam ci adres. Spotkajmy się tam. – Po czym Noah się rozłączył.
– Co on znowu odwalił? – zapytała Erin, łapiąc Noah za rękę.
– Dostał zaproszenie na ślub swoich starych znajomych ze studiów i chce tam pojechać, ale do tego grona należy ta dziewczyna, której zdjęcia wiecznie każe nam oglądać z żalem w oczach. – Noah przewrócił oczami.
– Żeby było jasne, nie jej zdjęcia twarzy, a zdjęcia, które zrobiła.
I, że to niby ja miałem interesujące życie w Denver? Ci ludzie bili mnie na głowę. Chciałem wiedzieć więcej.
***
UNIWERSUM HOKEISTÓW #STEREOTYPE
ERIN I NOAH - JUST SAY IT
JAKE - WHAT IF
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro