Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Wariaci na Florydzie

CALUM

{Wydarzenia PO EPILOGU the stereotype of a hockey player:

Seria: STEREOTYPE
Książka opowiada o bohaterach pojawiających się w the stereotype of a hockey player, już w sprzedaży w Niezwykłym

twitter: #SOFHP

Floryda to zupełnie inny świat świat w porównaniu do Denver. Nie wspominając już o tym, że górzysty teren zamieniliśmy na palmy i wszechobecnych ludzi chodzących w krótkich spodenkach w wakacyjne wzory. Gdy tak na nich patrzyłem myślałem o tym, że chyba będę musiał wymienić garderobę. To było surrealistyczne, że naprawdę tu byliśmy, że byliśmy tu razem z Jacobem. Z Jacobem i Daisy. Jak pojebane to było? Nie na tyle, żebym postanowił się odciąć, bo zamieszkaliśmy w jednym budynku. Chcieli mi pomagać czy rozpakowywaniu bagaży i wszystkich pudeł, ale powiedziałem im, żeby zajęli się własnym gniazdkiem. To miało być ich pierwsze wspólne mieszkanie, no chyba, że liczyliśmy to, gdy Daisy mieszkała z nami po zalaniu jej akademika. Tutaj każde z nich miało mieć własną przestrzeń, a ja nie miałem słyszeć tego, co działo się za ścianą, bo byłem kilka pięter wyżej. Mieszkania, które były zagwarantowane w kontrakcie Świeżaka NHL znajdowały się w luksusowym apartamentowcu w centrum miasta, niedaleko treningowego lodowiska.

Chciałem rozejrzeć się po okolicy. Nie miałem potrzeby rozpakowywania tych wszystkich pudeł i urządzania mieszkania. Nie uważałem, że było tam cos ważnego, żeby rozpakowanie tego miało cokolwiek w moim życiu zmienić. Zaczynałem od nowa, a przynajmniej wszyscy to tak traktowali. Zostałem graczem NHL. Więc dlaczego nie czułem się szczęśliwy?

Wyszedłem z mieszkania z zamiarem rozejrzenia się po mieście. Nigdy wcześniej tu nie byłem. Każdy pojedynek na lodzie jaki widziałem Tampy odbywał się gdzieś z dala od Florydy.  Dobrze pamiętałem, jak tata kiedyś za dzieciaka zabrał mnie na pierwszy mecz hokejowy, a ja powiedziałem 'to będę ja'. Tak, wtedy na boisku była Tampa, która przegrywała z drużyną z Nowego Jorku. Widzisz, gdzie dziś jestem, tato?

Nie udało mi się nawet dojść na windę, gdy z mieszkania obok wybiegła dziewczyna łudząco podobna do Daisy. Za nią wybiegł facet, który krzyczał coś o tym, że jest w gorącej wodzie kapana i ma zaczekać. Zatrzymałem się na chwilę, co okazało się doskonałym pomysłem, ponieważ dziewczyna mnie nie zauważyła i wpadła prosto w moją pierś.

– O Jezu, sorki! – krzyknęła, odpychając się od moich ramion przy użyciu swoich.

Odsunęła się ode mnie na kilka dobrych kroków, po czym stasowała mnie wzrokiem.

– Jesteś nowy? – zapytała bez zawahania ani żadnego 'przepraszam', którego się spodziewałem.

– Nowy? Dopiero się wprowadziłem.

– Noah! – krzyknęła. – Chodź tutaj!

– Dlaczego ty mnie nigdy nie słuchasz? Co się stało?

Wielki chłop wyszedł z mieszkania naprzeciw mojego. I wtedy wiedziałem kto to jest. Stał przede mną nie kto inny jak Noah Sullivan, który rozpoczynał swój drugi sezon dla Tampy.

– To chyba twój nowy kolega z drużyny. Tak mi się wydaje ze zdjęć.

Dziewczyna wydawała się szalona. W ogóle się nie przedstawiła. Lubiłem wariatki, ale z jakiegoś powodu nie umiałem utrzymać wariatki. Plus szybko okazało się, że wariatki w moim stylu od dawna były już zajęte.

– Cześć. – Noah wyciągnął do mnie dłoń. – Miało być was dwóch, prawda? Trener robi do dupy robotę w bondingu, ale jak widać moja dziewczyna jest w tym mistrzem – położył dłoń na jej głowie i potargał jej włosy. – Jestem Noah, a ty... Sorry, nie pamiętam waszych imion.

– Calum Robinson. – Potrząsnąłem jego dłonią.

– No tak! Calum!

– To Erin. – Wskazał na nią machnięciem głowy. – Gdzie szłaś, bo zapomniałem...

– Obczaić lokal na bar? – Zdjęła jego rękę ze swojej głowy.

– No tak. Erin jest właścicielką kilku barów, w których bywają hokeiści. Jakby tak na to spojrzeć to dlaczego ja się właściwie na to zgodziłem, skoro jedyny hokeista, który jest ci potrzeby to ja?

Dziewczyna przewróciła oczami.

– Gdybyś wiedział kiedy się zamknąć byłbyś idealny! – poinformowała go z uśmiechem na ustach.

Nie wiedziałem, co tu się dzieje, ale ostatnio to spotykało mnie ciągle. Ludzie w związkach, żyjący w swoim świecie. Ile jeszcze razy mnie to czekało?

– Może pójdziecie ze mną? – Erin spojrzała to na mnie to swojego chłopaka. – Chętnie lepiej cię poznamy.

– I pomyśleć, że gdy się poznaliśmy nie lubiłaś sportowców.

Noah zostawił nas na chwile samych, ale tylko po to, żeby sięgnąć po klucze z półki i zamknąć za sobą drzwi. Po chwili miał już zarzuconą rękę na ramiona swojej dziewczyny.

– Skąd przyjechałeś? – zapytała Erin.

– Z Denver.

– No co ty! – podekscytował się Noah. – Rogers nie powiedział mi, że jest ktoś z mojego uniwerku!

– Studiowałeś w Denver? – Zdziwiło mnie to. Chyba byłem marny w śledzeniu kariery ludzi, którzy skończyli mój uniwerek i dostali się do NHL i to jeszcze do tej samej drużyny, ale no tak on nie grał tu od początku swojej kariery.

– Właśnie skończyłem.

– Miałem przyjechać na finały, ale zatrzymała mnie Penny, która akurat wtedy miała swoje przedstawienie w przedszkolu – uśmiechał się od ucha do ucha. – Penny to moja córeczka.

Spojrzałem na Erin. Ta, zrobiłem to w bardzo oceniający sposób.

– Nie ja, jestem matką jego dziecka. W zasadzie to nie chcę dzieci. – Ścisnęła jego ramię, które zarzucił na jej ramiona.

– Ale tak mnie kocha, że kocha mnie nawet z dzieckiem.

Pocałowała go w policzek na potwierdzenie jego słów.

– Kiedyś ci to opowiemy, jak zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi.

Coś chodziło mi po głowie. Czytałem kibelkową prasę, jak to nazywał Jacob i było tam wspomnienie kogoś kogo dziecko nazywało się tak, jak drużyna, która przegrała z nim ich finały Frozen Four.

– A ten drugi to ten od dramy z sekstaśmą, prawda? O kurwa, to znaczy, że razem studiowaliście!

– Noah... – skarciła go dziewczyna.

– No co? Ta sekstaśmy to jest tak zajebista rzecz. W sensie... może trochę liczę, że to przyćmi moje dramy i zajmą się czymś innym.

– Sami jej nie wypuścili. Są tu z reszta oboje. Jacob i Daisy. Mieszkają kilka pięter niżej. To moi najlepsi przyjaciele.

– To będzie interesujący sezon – podsumował Noah. – Nigdy nie poznałem Kardashianów, a teraz będę miał jednego w drużynie. 

Nie mogłem nie parsknąć śmiechem. Jacob nie był w stanie uciec od tego przydomku.

– Są tak samo świrnięci jak wy – dodałem bez zastanowienia.

– Jesteśmy świrnięci?! – roześmiała się Erin. – Chcę ich poznać!

Postanowiliśmy, więc zjechać kilka pięter niżej aby zapukać do ich drzwi, ale ich nie zastaliśmy. Nie powinno było mnie to dziwić. Nie byłem w stanie za nimi nadążyć.

Usłyszałem piosenkę 'Toxic' Britney Spears lecącą z telefonu, któregoś z nich. Noah sięgnął do kieszeni, tym samym mówiąc mi, że to jego telefon.

– Dzwoni Jake – poinformowała mnie. – Jesteście razem w drużynie. Ta piosenka jest nieprzypadkowa. Jake w przyszłym roku bierze ślub, a nigdy nie słyszałam, że powiedziała coś miłego o swojej dziewczynie, to znaczy narzeczonej... Kocham Jake'a, bo jest jak takie duże dziecko. Noah też taki był, ale miał więcej jaj niż Jake. Może dlatego ci o tym mówię, bo Jake i Noah są do siebie podobni, a raczej byli. Tylko jeden z tego wyrósł, a drugi...

– Chyba też jestem takim bachorem – powiedziałem szczerze.

– Punkt dla ciebie.

Za naszymi plecami odbywała się rozmowa Noah z Jakiem.

– Mówisz to, więc jesteś bardzo samoświadomy niż Jake. On w życiu nie przyzna się do błędu.

Cóż, też taki jeszcze niedawno byłem.

– Nie powinnam tyle gadać. Noah mnie zabije jak się dowie, że ci to powiedziałam.

– Chcesz mi powiedzieć, że szukasz Noah nowego najlepszego przyjaciela, bo tego obecnego nie lubisz? – zasugerowałem.

– To prawda, kocham Jake'a, ale go nie lubię.

– Stary, coś ty znowu odjebał? – usłyszałem, jak Noah mówi do słuchawki.

Erin obróciła się w kierunku swojego chłopaka.

– Nie, nie pozwalam ci pojechać do Nowego Jorku i co? I co zrobisz niby? Jezu, Jake... Nie, nie pojadę z tobą i ty też nigdzie nie jedziesz. W zasadzie to przyjdź tutaj.

– Jake pogardził tym mieszkaniem – wskazała na budynek, z którego właśnie wyszliśmy. – Kupił dom. Dom w pieprzonej Tampie, a nawet nie lubi Florydy.

– Wysyłam ci adres. Spotkajmy się tam. – Po czym Noah się rozłączył.

– Co on znowu odwalił? – zapytała Erin, łapiąc Noah za rękę.

– Dostał zaproszenie na ślub swoich starych znajomych ze studiów i chce tam pojechać, ale do tego grona należy ta dziewczyna, której zdjęcia wiecznie każe nam oglądać z żalem w oczach. – Noah przewrócił oczami.

– Żeby było jasne, nie jej zdjęcia twarzy, a zdjęcia, które zrobiła.

I, że to niby ja miałem interesujące życie w Denver? Ci ludzie bili mnie na głowę. Chciałem wiedzieć więcej.


***

UNIWERSUM HOKEISTÓW #STEREOTYPE

ERIN I NOAH - JUST SAY IT

JAKE - WHAT IF

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro