7. Co się kryje w środku?
Erin
Siedzę w swoim pokoju i rozmawiam z mamą na kamerze. Rozmawiamy ze sobą bardzo często i prawie w każdej rozmowie pojawia się temat jej przeprowadzki do Kalifornii.
– Naprawdę nie chcesz do mnie przyjechać? – nie ma w tym wyrzutów, ale słyszę tęsknotę w jej głosie – Nie mogę uwierzyć, że lubisz żyć w tym zimnie. Po kim to masz, dzieciaku?
– A ja, że kochasz te wieczne upały – zawsze mówię to samo.
– Spodobałoby ci się na Stanford. Mają tutaj jedne z najlepszych na świecie programy dla przyszłych finansistów.
Tego też słucham podczas każdej rozmowy.
– Naprawdę podoba mi się w Denver.
Mama ciężka wzdycha.
– Wiem, ale chciałabym cię mieć blisko siebie. Nie możesz mnie za to winić – uśmiecha się ciepło.
Do momentu, aż nie poszłam na studia wszystko robiłyśmy razem i mówiłyśmy sobie o wszystkim. W okresie szkolnym nie wiele z moich koleżanek mogło powiedzieć, że ich mamy są także ich przyjaciółkami, a ja zawsze tak czułam. Nie powiem, że na początku nie było trudno, gdy zostałam sama, ale czułam, że nawet, jeśli przeprowadzę się z mamą do Nowego Jorku, ona i tak tam nie zostanie na wystarczająco długo, żebym mogła skończyć studia i faktycznie tak było.
– I żebyś studiowała na lepszej uczelni. Jesteś za bystra na to całe Denver – mówi z lekką wyższością.
Przewracam oczami.
– Dobrze, już dobrze. Porozmawiajmy o czymś innym niż ty niezadowolona z moich życiowych wyborów – na pewno jest w stanie wyczuć moją irytację.
– Hej, nie jestem niezadowolona, tylko zawsze wierzę, że możesz więcej.
Kiwam głową, nawet jeśli nie do końca jej wierzę.
– No dobrze, więc czego nowego próbowałaś w tym tygodniu? - pyta.
– Byłam na randce – to dla mamy nie nowość, co prawda nie opowiadam jej o każdym chłopaku, z który' się spotykam, ale uznaję, że on jest warty wspomnienia.
– O proszę. I jak było? – przysuwa głowę do kamery, jakby chciała lepiej słyszeć.
– Nie dał mi zapłacić. Wiem, wiem, że zawsze mnie uczyłaś, że mam płacić, ale powiedział, że zapłacę za kolejną – dalej nie do końca jestem z tego zadowolona.
– No dobrze. To chyba nie tak źle, prawda? – uśmiecha się – Fajny jest? Będzie coś z tego? Nieczęsto słyszę, żebyś mówiła o randkach.
– Chodzę na bardzo dużo randek, mamo.
Czasem mam wrażenie, że im dłużej żyję z mamą osobno tym bardziej mam wrażenie, że oddalamy się od siebie.
– Tak? Pierwsze słyszę.
– A ty? – odbijam piłeczkę.
– Co byś powiedziała, gdybym umawiała się z młodszymi?
– Mamo! – nieco mnie to oburza – Chyba nie z jakimś studentem?
– Erin... tylko żartuję. Ta praca jest dla mnie ważna, wiesz o tym.
Wiem, bo dzięki niej może wiecznie być w innym miejscu w kraju.
– Jak mogłaś w ogóle pomyśleć, że to prawda?
Wzruszam ramionami. Mama jest nieprzewidywalna. Już spotykała się z młodszymi facetami, ale nigdy nie w moim wieku. To byłoby dziwne, w szczególności, że znowu nie tak dawno skończyłam osiemnaście lat.
– Rozmawiałaś ze swoim tatą ostatnio? – pyta.
– Tak. Marudził, że za mało do niego dzwonię i że nie rozumie, czemu nie chodzę na mecze hokeja, mieszkając w hokejowym mieście.
Mama wybucha śmiechem.
– Twój tato jest większym fanem koszykówki niż hokeja, więc mnie to dziwi – marszczy brwi, jakby próbowała to sobie poukładać w głowie.
– To ciekawe, co by powiedział na fakt, że moją ostatnią randką był hokeista – trochę ją prowokuję, jakbym chciała jej pokazać swoją inną twarz.
– O proszę, moją córkę zainteresowali sportowcy. Też miałam ten epizod w życiu.
– Epizod? – to mnie totalnie dziwi.
– Tak, nie interesuje cię jakiś sport, ale nagle przez chłopaka nieco zaczyna. Biegasz na mecze, w koszulkach z jego numerem. Przeżywasz wygrane i przegrane. A potem poznajesz chłopaka, który jest tylko fanem tego sportu, a nie zawodnikiem i tak z dnia na dzień uświadamiasz sobie, że w sumie to masz to gdzieś, nie tylko na tyle, żeby słuchać, jak jego ulubiona drużyna przegrywa, ale i na tyle, żeby w ogóle poświęcać czas na jego wieczne zmęczenie, bo marzy o zawodowstwie, na które ma szanse jeden na milion.
Robię wielkie oczy, gdy kończy swoją wypowiedź, dotyczącą przygód ze sportowcami.
– Wow, dużo wiesz o spotykania się ze sportowcem, mamo.
Mam ochotę przewrócić oczami. Moja mama jest jedną z tych osób, co przeżyły wszystko, a raczej mam wrażenie, że tak było, bo do każdej mojej historii, ma własną anegdotkę.
– Przed twoim tatą był taki jeden... – nie brzmi, jakby chciała o tym rozmawiać.
– I co się stało? – więc dopytuję.
– Lepszy fan niż zawodowiec. Fana przekonasz, żeby nie poszedł na mecz. Zawodowiec musi tam być, bo jest częścią drużyny.
Teraz, jakbym słyszała siebie. To chyba mama nauczyła mnie wymyślania tych dziwacznych filozofii.
– Aha! Spotykając się ze sportowcem na trybunach poznałaś tatę?
– Mniej więcej – brzmi tak, jakby nie chciała o tym rozmawiać – Niedługo sama się przekonasz.
– Czyżbym szła taką samą ścieżką, jak ty? I po hokeiście czeka na mnie ojciec mojego dziecka, z którym nie jestem?
Mama marszczy brwi, traktując to jako bardzo osobisty przytyk.
– Nie chciałabym tego dla ciebie.
– Wiem, nawet nie chcę dzieci – przypominam jej – Ty chciałaś?
To pytanie przychodzi znikąd. Chyba nigdy jej o to nie zapytałam. Przez całe moje życie czułam się chciana i kochana. Może i moi rodzice nie byli razem, ale tata zawsze był częścią mojego życia. Powiedziałabym nawet, że był dużą częścią życia mamy.
– Pytasz, czy cię zaplanowałam? – nie daje mi szansy na odpowiedź – Wiesz, że nie.
– Nie o to zapytałam, mamo – wyznaję zasadę, że na niektóre pytania lepiej nie znać odpowiedzi. Jest szansa, że to pytanie jest jednym z tych, które nigdy nie powinno zostać zadane. W szczególności, gdy tak naprawdę nie potrzebuję na nie odpowiedzi.
– Nie miałam pojęcia, że jestem w ciąży, Erin. Nic mi nie było, wszystko było w porządku. Miesiączki i tak miałam nieregularne. Dowiedziałam się, gdy po raz pierwszy się poruszyłaś. Byłaś malutka, gdy poszłam do lekarza. Pracowałam, prowadziłam okropny tryb życia.
– Chyba sobie żartujesz – to historia z tych dziwnych programów w telewizji, gdy kobieta dowiaduje się o ciąży, gdy rodzą dziecko.
– Chciałabym. To było przerażające.
– Czy to w ogóle możliwe? Żeby nie wiedzieć...
To nie może być prawdą. Nie wierzę jej. Czuję, że na mojej twarzy maluje się brak zrozumienia i szok.
– Musiałabyś mnie widzieć w tamtym okresie. Byłam tak zajęta studiami, pracą, Nickiem, że nie było miejsca na... – słyszę, że szuka właściwych słów.
Bo obie za dobrze słyszymy, co właśnie mówi.
– Ale było za późno – dokańczam za nią.
– To był już magister. Chciałam być doktorem. Nie był to najlepszy okres w życiu, gdy się dowiedziałam, ale twój tata był wsparciem. Zostałam doktorem i wychowałam córkę, która mnie zna i kocha, prawda? – mówi z dumą w głosie.
– Ale nie jesteś z tatą – nie do końca potrafię zrozumieć, co się pomiędzy nimi wydarzyło. To rzecz, o której ani oni nie chcą rozmawiać, ani ja nie chcę pytać, aby nie stawać po którejś ze stron,
– Nic bym nie zmieniła. Przysięgam.
– Gdybyś dowiedziała się wcześniej... – ciągnę ją za język.
– Erin, mam doskonale życie. Ile ludzi w moim wieku może to powiedzieć? Jestem szczęśliwa. Bardzo szczęśliwa. Nic mi nie odebrałaś. Tak, nie planowałam cię. Tak, nie myślałam o dzieciach. Ale nigdy nie myślałam o tobie jako o ciężarze. Pojawiłaś się, a ja i twój tata dopasowaliśmy cię do istniejącego już planu.
Mieli chyba więcej szczęścia niż rozumu. Komu do licha udaje się realizować plan mając niemowlaka? Moja koleżanka z liceum nawet nie skończyła szkoły, przez nieplanowaną ciąże.
– Dobrze, skoro tak mówisz.
Czy to dlatego mówi mi, żebym nigdy niczego nie planowała?
Rozmawiamy jeszcze przez chwile, po czym mama mówi, że musi biec na zajęcia. Uświadamiam sobie, że ja za chwilę też muszę być na kampusie.
*
Noah
Mam wieku kolegów, którzy będąc w związkach nigdy nie byli w klubie, bo ich dziewczyny uznawały to miejsce tylko, jako zabawę dla singli i ocieranie się o przypadkowe osoby. Zawsze postrzegałem to miejsce szerzej. Nie jestem dobrym tancerzem, a takie miejsca są idealne, gdy nie posiada się tej umiejętności, a czasem lubi pobujać po parkiecie i ponucić piosenki, których nie słucha się z własnej woli. Lubiliśmy z Agnes przychodzić w takie miejsca, bo nie było trzeba rozmawiać. Gdy tak sobie o tym myślę i jej całym nastawieniu do naszego rozstania zastanawiam się, czy może to ja nie chciałem rozmawiać, a ona robiła po prostu to, na co miałem ochotę. Trochę przeraża mnie patrzenie na to w ten sposób. Będąc, więc precyzyjnym od czasu, gdy w moim odczuciu zaczęło nam się nie układać bardzo często bywaliśmy w klubach, żeby potańczyć, poocierać się i wyzwolić coś, czego nie potrafiłem w sobie znaleźć w naszym mieszkaniu czy sytuacjach, gdy byliśmy sam na sam. Ścisk, pot, głośna muzyka, brak miejsca, do którego można uciec powodował, że pragnąłem jej. Tak, po prostu, na nowo jej pragnąłem. Potrzebowałem tych wszystkich spojrzeń w jej kierunku, innych ciał w pobliżu naszych, abym chciał być tylko z nią. Dzięki temu znam łazienki tego klubu na pamięć. Czy tak bawią się księżniczki Disney 'a Thomas?
Nazywanie jej śpiącą królewną to coś, na co wpadli dopiero na studiach. Nie zrozumcie mnie źle Agnes jest piękna, ale była taka dla mnie zawsze. W okresie dojrzewania była przysłowiową szarą myszką. Moja mama nazywała ją tak bez przerwy, a gdy byliśmy w ostatniej klasie liceum nagle zaczęła nazywać ją łabędziem, który powstał z brzydkiego kaczątka. Wkurzało mnie to, ponieważ zawsze była dla mnie najpiękniejsza. Mój sześć lat starszy brat zawsze z niej żartował. Dopiero, gdy wrócił do domu, gdy kończyłem liceum i zobaczył, jak ‚wyrosła', powiedział, że od zawsze miałem dobre oko.
W latach szkolnych sam nie bylem bogiem seksu i najbardziej atrakcyjnym chłopakiem. Przez wiele lat nawet nie wyróżniałem się wzrostem. Wszystko, co było we mnie szczególne to moja szybkość i skuteczność na lodzie. Pochodzimy z Agnes z małego miasteczka, które dzieli kilka godzin od Denver. Mentalność ludzi jest tam inna. Ja zawsze bylem tym, który kiedyś będzie zarabiał miliony i zasponsoruje miasteczku nową ławeczkę ze swoją podobizną, a ona była dziewczyną, której nie doceniali, dopóki nie wyrosła z brzydkiego kaczątka na piękną kobietę. Kurwa, nienawidzę tego. Gdy dzisiaj moi kumple mówią o niej, jak o najpiękniejszej dziewczynie, jaką widzieli, przedstawiają ją, jako księżniczkę. Dla mnie zawsze była piękna i nie widzę tej niesamowitej przemiany, którą przeszła. Przeżyliśmy razem tyle pierwszych razów, że czułbym się dziwnie, gdybym postrzegał ją inaczej. Zawsze była dla mnie najpiękniejsza. Nie musiałem porównywać ją do księżniczek ani czekać, aż wyrośnie, żebym chciał z nią być, żebym chciał ją poznać. Pewnie, gdyby ktoś mnie zanalizował powiedziałby, że właśnie tu leży problem. Powinienem dostrzegać jej piękno, co raz bardziej? Co raz bardziej doceniać, bo przez to mógłbym ją łatwiej stracić? Stałe związki są skomplikowane.
Dzisiaj jednak nie jestem w klubie z dziewczyną, a w poszukiwaniu dziewczyn. Moi przyjaciele, którzy są wiecznymi singlami, wymyślili zabawę w dziesięć numerów. Kto pierwszy zdobędzie dziesięć numerów od lasek nie płaci za swoje piwo do końca wieczoru.
– Grasz nieczysto – mówi do mnie Kyle – Kto przychodzi do klubu w hokejowej kurtce?
– Ten, co czuje się niepewnie – Cal klepie mnie w ramię – Prawda? Boisz się, że bez tej kurtki skopię ci tyłek.
– No dobra – nie muszą mnie dłużej przekonywać, abym ją zdjął – Nie powiem im nawet, że gram w hokej.
Chłopaki parskają śmiechem.
– Potrafisz mówić o czymś innym? – zarzucają mi.
– Czy to jakiś wieczór umniejszania moim zaletom?
– Nie wiem, po co w to grasz, skoro i tak nie wypijesz więcej niż jedno piwo – Thomas wtrąca się do naszej dyskusji.
– Tak, Tomi, wiemy, że chcesz, aby oddawać ci wszystko walkowerem.
– To wcale nieprawda! – oburza się naczelny podrywacz naszej drużyny.
Chcę zdobyć te dziesięć numerów. Nie do końca czaję, jak działa niezobowiązujące relacje. Z jedną spotykasz się na kawę? A z drugą do łóżka? Z inną idziesz na wystawę sztuki? A z jeszcze inną jesz maca na wynos i bzykacie się na pustym parkingu? No i czy możesz po wszystkim do nich zadzwonić i opowiedzieć, jak minął ci dzień? Czy z każdą z nich możesz spotkać się tylko raz? Bo jeśli tak, to ja tak nie chcę. Chcę jeszcze zobaczyć Erin. Ciekawi mnie, co w ogóle by powiedziała na to zbieranie numerów. Jeszcze bardziej jestem ciekaw, co ona teraz robi. Podrywa, jakiś kolesi? Wróci z nimi do domu? Czy mi to w ogóle pasuje?
Stoimy jeszcze przez chwile przy barze rozmawiając o tym, że chyba nie wybraliśmy najlepszego wieczoru na te podboje albo za wczesną godzinę, bo jutro musimy wstać na trening. W chwili, gdy mamy się rozejść podchodzi do nas jedyna osoba, której nikt by się tutaj nie spodziewał.
– Cześć, chłopaki! – to była Patricka. Wspomniałem już o niej.
Wraz z Calem chodziliśmy do jednego liceum. Caitlyn jest jedyną z nas, która postanowiła, że nie będzie studiować w Denver.
– Co ty tutaj robisz?! – słyszę jego wkurzony głos.
– Zadzwoniłam do Mike'a, żeby mi powiedział, co dziś robicie, bo chciałam zrobić ci niespodziankę.
– Niespodzianka, jak cholera – warczy na nią.
– A to dopiero początek! Przenoszę się do Denver!
– Co, kurwa?
Wszyscy moglibyśmy oczekiwać od niego, że oszaleje z radości i rzucą się sobie w ramiona. Tylko, że on jest właśnie na nocy podrywu, a Mike jeden z jego skrzydłowych rzucił mu kłodę pod nogi i nie zająknął się ani słowem.
– Nie cieszysz się? – pyta.
Nie chcę być częścią tego dramatu. Dopiero zakończyłem własny, a raczej próbuję zakończyć.
– Rozmawialiśmy o tym, Caitlyn.
– Wiem, wiem. Nie wróciłam tu przecież dla ciebie – rudowłosa obraca się w moją stronę – Chodź Noah, idziemy tańczyć.
Rzucam Patrickowi spojrzenie, które mam nadzieję, że mówi, żeby mnie z tego wybawił, ale on tylko kiwa głową, jakby dodatkowo mnie jeszcze do tego zachęcał. Nigdy nie mogłem zrozumieć, co ta dwójka robi razem. Caitlyn zawsze miała nierówno pod sufitem. Nie zliczę, ile razy musieliśmy skądś uciekać, bo powiedziała, ‚tak, tak, można tutaj wejść', co było totalnym kłamstwem.
– Słyszałam, że rozstałeś się z Agnes! – wrzeszczy mi do ucha, gdy wyciąga mnie na środek parkietu – Obydwoje, więc jesteśmy wolni!
– Nie powiedziałbym, że jesteś wolna!
– To pierwszy raz, gdy jesteśmy wolni w tym samym czasie! – to tak, jakby w ogóle nie usłyszała albo nie chciała usłyszeć, co właśnie powiedziałem. Zarzuca ramiona na moją szyje i przysuwa się do mnie tak, że jej piersi dotykają mojej piersi.
Nigdy nie czułem do niej przyciągania. Caitlyn jest ładna, naprawdę ładna. Nie spotkałem kogoś z tak przenikliwym spojrzeniem, jak ona, ale nigdy nie ciągnęło mnie, żeby to zgłębić.
– Zawsze mi się podobałeś, ale byłeś zajęty przez Agnes.
– Serio? – trudno mi w to uwierzyć, nigdy nie byliśmy blisko, ani nie nazwałbym ją nawet swoją przyjaciółką.
– Totalnie – mocniej się do mnie przyciska.
Przyglądam się jej twarzy, krzyżuję swoje spojrzenie z jej magnetycznym wzrokiem i w ogóle nie spodziewam się tego, co nastąpi po chwili.
Usta Caitlyn łączą się z moimi. W pierwszej chwili jej na to pozwalam. Oddaję pocałunek niemal z takim samym zaangażowaniem, z jakim ona mnie całuje. Trwa to kilka sekund zanim odsuwam ją od siebie, a ona nie do końca to rozumie i ponownie chce mnie pocałować.
– Kurwa, co ty robisz?
Oczywiście, że Patrick to widział. Nigdy nie podzieliła nas żadna dziewczyna. Nie przyszło mi nawet na myśl, żeby uderzać do Caitlyn, więc nie wiem, dlaczego oddałem pocałunek.
– To ona mnie pocałowała! – bronię się, jak frajer.
– Widziałem wszystko! – wrzeszczy bardziej w moim kierunku niż jej – Odkąd rozstałeś się z Agnes zachowujesz się, jakbyś rozstał się też z rozumem!
– Co?! – nie wiem, co ma na myśli.
– Zachowujesz się, jak gówniarz!
– Bo co?! Bo twoja była dziewczyna mnie pocałowała? Chryste, czy w tym mieście ktokolwiek wie, co to znaczy BYŁA DZIEWCZYNA?! – wrzeszczę w niebogłosy – Zrozumcie wreszcie, co oznacza słowo BYŁA!
Wycofuję się. Chcę po prostu stąd wyjść. Nikt nie pozwala mi się pogubić, szukać własnego miejsca, zboczyć trochę ze ścieżki. Wszyscy chcą, żebym był tym samym kolesiem, którego już znali i żebym niespecjalnie się zmieniał.
Potrzebuję zmian. Nie chcę dłużej żyć jako chłopak Agnes. Chcę, aby do ludzi dotarło, że nie jestem tą samą osobą, którą byłem, gdy mnie poznali. Może nie do końca wiem kim teraz jestem, ale na pewno nietamtą osobą.
To wszystko kieruje mną tylko w jedno miejsce, jakim jest mieszkanie Erin. Ktoś właśnie wychodzi, a ja wchodzę bez używania domofonu. Wbiegam na trzecie piętro i dzwonię dzwonkiem do jej drzwi. Mija dłuższa chwila zanim się otwierają. W drzwiach staje Erin.
Erin
Nie planowałam go dzisiaj widzieć i chyba wolałabym nawet tego nie zrobić. Stoi w moich drzwiach z czerwoną pomadką rozmazaną na ustach z oczami szaleńca i chce wejść do mojego mieszkania. Kładę dłoń na jego piersi, powstrzymując go przed wejściem. Z jednej strony jest mi go żal, a z drugiej jestem wkurzona. Jak może tutaj taki przychodzić?
– Gdzie się wybierasz?
– Muszę z tobą porozmawiać – słyszę rozpacz w jego głosie.
Nie ma szans.
Nie będę zajmować się nim w takim stanie, gdy wygląda, jakby dopiero kogoś bzyknął.
– Wyjdź stąd – jestem bardzo stanowcza w tym – Nie byliśmy umówieni, a ty wyglądasz, jakbyś właśnie się bzykał albo jakby ktoś cię na tym przyłapał.
– Nie rozumiesz, ja... – zaczyna przeczesywać swoje włosy i próbuje zrobić krok do przodu.
– Noah, nie będę rozwiązywać twojego dramatu – ostrzegam.
– To nie żaden dramat! Chcę być po prostu z tobą! – mówi rozżalony.
– Źle trafiłeś.
Poświęciłam na to i tak już za dużo ze swojego wieczoru. Gość, który jest w moim mieszkaniu staje obok mnie, aby zobaczyć, co się dzieje.
– Jesteś z kimś? – patrzy na kolesia obok mnie – Aha.
Może dobrze, że Sean wstał z kanapy.
– Tak, jestem. Nie mam czasu na twoje dramaty.
Trzaskam mu drzwiami przed twarzą. Mam to gdzieś. Całe życie unikam takich dramatów, a on przychodzi tutaj, jakbym miała rozwiązać wszystkie problemy jego życia. Co on sobie wyobraża? Jest tak rozchwiany emocjonalnie, że powinien najpierw ogarnąć siebie, a dopiero potem szukać dziewczyn.
– Noah Sullivan w twoich drzwiach? – pyta Sean.
– To cię kręci? – chcę zmienić temat.
– Noah Sullivan? Może – Sean całuje mnie w szyje – Gdzie byliśmy zanim nam przerwał? – jego dłoń wsuwa się pod mój sweter.
– Przy stole, jedząc sushi – temperuję jego zapał.
– Przynajmniej próbowałem – zabiera ze mnie swoje ręce – Myślałem, że może potrzebujesz się rozluźnić.
– Sean, nie zaprosiłam cię tu na seks – informuję go.
– Myślałem, że susi to afrodyzjak.
O mój Boże. Nie dosyć, że spałam już z tym futbolistą, to wcale nie chcę robić tego ponownie. W tej chwili straciłam w ogóle rachubę, po co go tu zaprosiłam. Nie jestem nim zainteresowana. Ostatnio właściwie nikim nie jestem. No może, poza tym wariatem, który jest pogubionym dzieciakiem. Gdy wspominam o Noah uświadamiam sobie, że to on popsuł mi ten wieczór. Chcę za nim pobiec i powiedzieć mu, że może tu wrócić, że może się wygadać, ale wiem, że nie mogę tego zrobić, ponieważ nie chcę być taką osobą, która poświęca swoją energię i czas na ratowanie zaginionych dusz.
***
Po Noah o wiele bardziej widać pogubienie niż po Erin, ale uwierzcie, ale Erin też jest pogubiona tylko od zupełnie innej strony, ale to dopiero przed nią, żeby to odkryć.
Jak piszę tego Noah to mam ochotę powiedzieć ERIN UCIEKAJ, UCIEKAJ. Serio, myślę sobie o Boże co za gościu, który nie wie kim jest i chce namieszać jej w głowie. Ten Noah nie ma zielonego pojęcia kim jest i nikt nie powinien rozwiązywać jego problemów za niego. Erin jest w tym twarda, ale nie każdy by tak potrafił i szczerze, totalnie nie polecam ładowania się w takie relacje, żeby kogoś ratować, to nigdy nie wyjdzie wam na dobre.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro