49. Epilog
Erin, Penny lat 16
– Mogę cię o coś zapytać?
To był jej tydzień u nas, a przynajmniej formalnie. Dawno zatarli granice tego, gdzie Penny spędza, którą noc, a Penny nigdy nie potrafiła się zdecydować. Czasem przychodziła do nas, gdy szukała spokoju, a czasem w ogóle go u nas nie było. Znajdujemy się w Bostonie, gdzie kilka lat temu przeprowadziliśmy się ze względu na pracę męża Agnes. Wiem, wariactwo.
Od kilku lat mieszkamy na tym samym osiedlu, aby Penny było łatwiej. Wyobrażacie sobie? To samo osiedle? Ja i Agnes? Czasem mam wrażenie, że to zbyt surrealistyczne, że to jest właśnie moje życie.
Obracam się w stronę Penny, żeby jej odpowiedzieć. Jest, jak skóra zdjęta ze swojego taty. To niesamowite, bo z każdym rokiem robi się coraz piękniejszą dziewczyną, która nie może na myśl nie przywodzić Noah Sullivana sławnego hokeisty, członka drużyny, która zdobyła kilka złotych medali. Penny ma sławnego tatę, to pewne.
– Dajesz – odpowiadam jej na prawie wszystkie pytania, a przynajmniej na te, które wiem, że mają jedną odpowiedź, a nie co najmniej dwie, a czasem i trzy.
– To prawda, że mam imię po drużynie, która przegrała z drużyną taty w dzień moich narodzin?
Robię wielkie oczy. Nie sądziłam, że kiedyś o to zapyta.
– Przeczytałam w Internecie...
Najgorzej w Internecie jest czytać niewygodna prawdę na swój temat, gdy ludzie oceniają twoje faktyczne decyzje, których nie możesz cofnąć. Gdy się o tym dowiedziałam byłam w szoku, bo sama nie rozumiałam, dlaczego wybrał właśnie to imię. Wolałam, żeby porozmawiała o tym z Noah. Musiał tłumaczyć to Agnes milion razy, a ona nawet chciała zmienić imię Penny, aby nie czuła się, że jest porażką. Noah chodziło raczej o celebrowanie dwóch wielkich wydarzeń na raz. Narodziny córki oraz wygrane mistrzostwa. To popieprzona logika, ale kogo tamtego dnia posądzilibyście o zdrowy rozum?
– Naprawdę grał wtedy z Penn? – sądzę, że sprawdziła to w Internecie, więc moje pytanie jest totalnie głupie, a ona mnie o tym informuje wymownym spojrzeniem. Nigdy jej tego nie mówię, ale ma wzrok, jak swoją matką. Może i to by napawało ją dumą, ale jakoś ten dziwny komplement nie przechodzi mi nigdy przez gardło.
– Chryste, dzieciaku. Zapytaj o to swojego tatę, dobrze? – to pytanie mnie denerwowało, bo nie potrafiłam ubrać tego dobrze w słowa.
– Mam jeszcze kilka pytań, Erin.
Długo zastanawialiśmy się, jak ma do mnie mówić. Macocho? Ciociu? Mamo numer dwa? Każda z opcji wydawała się coraz to absurdalniejsza.
– Byle nie z Internetu – na nie też bym odpowiedziała, ale nie chciałam po prostu, żeby czytała ten chłam.
Nasza historia miłosna i jego cała droga do sukcesu nie było czymś o czym media nie lubiły pisać. Kochały świadomość młodego, zdolnego zawodnika z nieślubnym dzieckiem i dziewczyną, która lubi prace w barze tak bardzo, że aż kupiła swój za pieniądze bogatych starych. Tak, tą dziewczyną byłam ja. Ludzie często snuli o nas historie, że dzięki pieniądzom moich rodziców Noah mógł mieć karierę i dziecko. Nie zdawali sobie sprawy, że nigdy nie finansowałam niczego, co dotyczyło Penny.
– Dlaczego nie macie dzieci?
Jej matka ma poza nią dwójkę dzieci. Chłopca i dziewczynkę ze swoim mężem Thomasem. Gościu jest najmłodszym profesorem fizyki na MIT. Zawsze uważałam to za wariactwo.
– I nie mów mi, że ja jestem waszym dzieckiem. Mama ma inne dzieci.
Penny jest szczęściarą, ponieważ pomimo nieco twardej ręki Agnes udało im się zbudować przyjaźń. Tak, najpierw jest jej matką, a dopiero potem przyjaciółką. Agnes nigdy nie odwraca tej kolejności. Ja za to totalnie nie mam twardej ręki do dzieci i gdy Penny mówi mi, że chce zrobić sobie maraton zmierzchu to dołączam zanim w ogóle mnie o to zapyta. Nie pytam jej o odrobione lekcje ani czy zjadła śniadanie. Ma od tego dwójkę rodziców. Gdy chce przychodzi do mnie ze ścisłymi przedmiotami czy pyta, czy ugotuję swoje popisowe danie, bo koniec końców całkiem nieźle gotuję, ale przez całe jej szesnastoletnie życie nigdy nie byłam tą, która wydaje polecenia czy czegoś oczekuje.
– Czasem mama mówi... – nie odpowiedziałam jej, więc kontynuuje – Że ty nigdy nie chciałaś mieć dzieci. Ojciec ją kiedyś zapytał, czy jesteś w ciąży, a ona wybuchła śmiechem.
Na Noah mówi tato, na Thomasa ojciec. Noah było ciężko to znieść na początku. Zrozumiał jednak, że przez to, że Penny ma rodzeństwo czuje się bardziej związana z Thomasem. Kiedyś zastanawiałam się czy Noah widzi się na jego miejscu. Więcej dzieci, większy dom, Agnes, jeden dom dla Penny.
– Wiesz, że gdy poznałam Noah nie mieliśmy pojęcia, że twoja mama jest w ciąży? – to jedna z tych rzeczy, w którą media też nie wierzą nazywają mnie rozbijaczką rodzin, pomimo tego, że nie jestem jakąś publiczną osobą.
– Zawsze mówisz o tacie Noah. Nie mówisz twój tato zaraz przyjdzie, poznałam twojego tatę, tylko poznałam Noah. Jak byłam mała czasem miałam takie kim jest Noah do cholery? – parska śmiechem bawiąc samą siebie – O mamie tak nie mówisz.
Bo twoja mama nie jest całym moim światem.
No dobra, może to i romantyczne, ale i totalnie głupie i nieprawdziwe. Nie wiem, dlaczego tak pomyślałam.
– Nie chciałam mieć dzieci. Mając dwadzieścia dwa lata, mając ich czterdzieści ani nigdzie po drodze – nie mam jeszcze czterdziestu, ale nie o to chodzi.
– Nie rozumiem – przyznaje bez ogródek.
Powinnam przemyśleć, jak jej to powiem, ale nie sądziłam, że o to zapyta.
Chcę ją przyciągnąć do uścisku i powiedzieć, że ją kocham i że zaraz po Noah jest dla mnie najważniejszą osobą na tym świecie, ale nie sądzę, że to załatwi sprawę.
– Zawsze byłaś dla mnie... – szuka właściwych słów – Czasem chciałam, żebyś to ty była moją mamą, bo miałabym cię cała dla siebie. Kocham mamę, ale tak długo byłam jedynaczką, że...
Chryste, nie sądziłam, że ktoś kiedykolwiek mi coś takiego powie.
– Hej, nie musisz się przede mną tłumaczyć. Wiem, że kochasz mamę. Ona to wie i ty to wiesz.
Przez fakt, że nigdy nie chciałam dzieci wszyscy nasi bliscy wiedzieli, że nie rywalizuję z Agnes. Byłam tą kobietą, która wyciągała Noah na nagie kąpiele w morzu i wakacje w Europie, gdy ona była na językowych kursach.
– Tam, gdzie Thomas zapytał, czy chcę mówić do niego tato mimo, że mam jednego, ty nigdy nie chciałaś, żeby ktoś nawet myślał, że jesteś moja mama.
Miała mi to za złe? Ona była najważniejsza, a ja czasem nie wiedziałam czy moja postawa nie sprawia, że czuje się tutaj niechciana. Uwielbiałam to, gdy była z nami, ale kochałam też, gdy byliśmy z Noah sami. Internet czasem sprawiał, że czułam, że powinnam się tego drugiego wstydzić.
– Bo masz już jedną, Penny. Twoja mama wykonała dobra robotę wychowując cię, gdy Noah był na lodzie. Nie chciałam tego tytułu ani nie musiałam go mieć, żeby wiedzieć, że też za ciebie odpowiadam i że to jaka jestem wpływa i na ciebie. To, co robię, to co mówię, to co ci daje i jak cię traktuje. Przepraszam, jeśli sprawiłam, że poczułaś ze kocham cię mniej. Nawet nie wiem, co ci powiedzieć, dzieciaku.
– Twój tata tak na ciebie mówi, prawda? – ciekawe jest to, że wyciągnęła z tego właśnie to.
Ich też nie nazywa dziadkami, mimo że zawsze było obecni w jej życiu i dbali o nią. Kiedyś, gdy była młodsza to robiła, ale potem przestała. Nie rozmawialiśmy z nią o tym. Może powinniśmy więcej czasu poświęcić nazewnictwu relacji w tej rodzinie?
– Penny czy ja cię ranię? Powiedz mi wprost, czy czujesz się zraniona albo za mało dobra przez to, że nie chciałam być nigdy twoja mamą? – musiałam o to zapytać, skoro rozmawiałyśmy o tym tak wprost.
To nigdy nie było moje miejsce. Tylko, że Penny to dziecko. Dziecko mojego faceta. Widziałam, jak przychodzi na świat. Jak stawia pierwsze kroki. Chryste.
– Skoro nie chciałaś dzieci to mnie też, prawda? – słyszę, jak jej głos się łamie coraz bardziej z każdym słowem.
Kurwa.
– Tata chciał więcej dzieci, ale ty nie?
Noah powiedział mi to kilka razy, ale nie powiem jej tego nigdy. Penny była wpadka i wiedza o tym wszyscy, nawet ona. Nie da się tego ukryć. Nikt nigdy nie wmawiał jej, że Agnes i Noah próbowali, ale się nie udało. Wracając do Noah powiedział mi kiedyś, że myślał o kolejnych dzieciach zanim urodziła się Penny a nawet w jej pierwszym roku życia, gdy jeszcze studiował, ale potem zrozumiał, że gdyby nie Penny to on nawet nie chciałby dzieci. Penny była i jest wszystkim czego potrzebował od rodzicielstwa. Jest wspaniałym ojcem i nie kocha hokeju bardziej od córki, ale kocha hokej bardziej niż wizje dużej rodziny i nie mam mu tego za złe. Jak bym mogła, skoro nigdy nie chciałam własnych dzieci?
– Proszę zapytaj o to Noah – może tym zdradziłam jej odpowiedź.
Znałam każdą opinię Noah, niemal każdą jego myśl, najbardziej szalone i najmniej szalone pomysły, a nawet jego sny. Kochałam każde jego słowo, nawet jeśli czasem nie były to miłe rzeczy. Jak na przykład w okresie, gdy nie pracowałam i żyłam na jego utrzymaniu, bo do cholery nie wiedziałam, co chcę robić, póki nie zrozumiałam, że bycie właścicielka baru wcale nie uwłacza mojemu dyplomowi czy mojej przyszłości. Teraz mam ich całą sieć i z niczego nie byłam bardziej dumna, jeśli chodzi o moje zawodowe osiągnięcia.
– Nie chciał dzieci, prawda? – niemal odpowiada sama sobie.
– Penny, jesteś najbardziej nieoczekiwana osobą w moim życiu i kocham cię, bo nie da się ciebie nie kochać. Nie zamieniłabym lat z wami na nic innego. Przysięgam ci, Penny. To, że Noah pozwolił mi być częścią waszego życia, że się na to zdecydowałam, było i jest najlepszym, co mnie spotkało. Kocham go tak mocno, że nie potrafię tego opisać, a ty jesteś jego nierozerwalną częścią i stałaś się moja nierozerwalna częścią.
W oczach małej pojawiają się łzy. Oplata mnie w niedźwiedzim uścisku, co utwierdza mnie w tym, że dobrze dobrałam słowa. Oddaję uścisk z takim samym zaangażowaniem.
– Nie chciałabym żyć bez naszych wieczorów filmowych, gdy kłócimy się o to czy Damon jest lepszy czy Stefan, a potem włączasz mi te swoje nowe seriale, z których połowy nie rozumiem, ale jestem zaangażowana i shipuję wszystkich ze złymi postaciami – chciałam pokazać jej słowami, jak wiele to dla mnie znaczy.
– Mama woli Stefana, a ty Damona.
Nie mogłam nie parsknąć śmiechem. Byłyśmy tak różne. Czasem nie mogłam uwierzyć, że tak długo byli z Noah razem. Mimo, że znaleźli złoty środek rodzicielstwa czasem było ciężko.
– No popatrz, a Noah nie jest żadnym.
Gładzę jej plecy w kolistych ruchach.
– Kocham cię, Penny i przepraszam, jeśli czułaś kiedykolwiek inaczej.
Kręci zaciekle głową.
– To nie dlatego, Erin – zapewnia mnie.
– Nie jestem zła, gdybyś tak pomyślała. Nie kłamałam, gdy mówiłam ze możesz mnie pytać o wszystko. Nie zawsze znam odpowiedz, ale się staram – zawsze starałam się być dla niej najlepszą przyjaciółką.
– Czasem czuję, jakbym była bardziej podobna do ciebie niż mamy – przyznaje cicho, jakby to był powód do wstydu.
– Dzieciaku, odkąd tylko poznałam Noah powtarzam mu, że może być kimkolwiek zechce i tobie nie zamierzam mówić niczego innego – to było moje życiowe motto. Nie powiem, że nie było w życiu czasu, gdy nie kopało mnie w dupę, ponieważ czasem nie wiedziałam kim chcę być i byłam utrzymanką, co wcale nie było moim miejscem. Na szczęście teraz doskonale wiem kim jest i czego chcę.
Opiekuję się Penny na pełen etat. Jestem dziewczyną Noah' Sullivan byłego zawodowego hokeisty także na pełen etat. Spełniam się zawodowo jako właścicielka kilku barów. Jestem cholernie szczęśliwa z tych wszystkich wspólnych lat, które spędziłam z nim.
Słyszę głos dobiegający z korytarza.
– Dlaczego on jest zawsze dwa razy głośniejszy niż my dwie? – żartowałam sobie z Noah.
– Cześć dziewczyny! – Noah wpada do salonu i koniecznie chce zająć miejsce pomiędzy nami dwiema, aby objąć nas ramionami – Ale mi brakuje, gdy byłaś taka malutka – pokazuje to dłońmi – I przybiegałaś, gdy tylko słyszałaś otwierane drwi. Teraz już tego nie robisz.
– Teraz już nie jesteś w najlepszej hokejowej drużynie w kraju – droczyłam się, wyciągając dłoń do jego coraz bardziej siwiejących włosów. Gdy zobaczyłam go po raz pierwszy uznałam go za żałosnego, ale był żałosny i przeprzystojny i tym drugim zdobył mnie na tyle, że pozwoliłam mu spać na swojej kanapie.
– Mówisz, że Penny biegła do mojego numeru na plecach, a nie do mnie? – spogląda na mnie rozbawiony.
– Ale wy jesteście stuknięci – Penny chciała wstać, ale Noah przyciągnął ją bardziej do siebie, aż nie położyła głowy na jego ramieniu.
– Nazywasz ojca stukniętym? – nie potrafił być groźny.
– Dokładnie – znów spróbowała wstać.
– Penny, zapytaj go – chciałam, żeby mieli to z głowy.
Noah
Rzuciłem spojrzeniem w moją dziewczynę. Tak, Erin dalej jest moją dziewczyną. Nigdy nie wzięliśmy ślubu i to nie dlatego, że nie lubiliśmy instytucji małżeństwa, ale życie na kocią łapę nam się podobało. Muszę przyznać, że czułem się też przez to młodszy. Gdy kogoś poznawałem, a ktoś przez moje siwe włosy lub brak zamiłowania do hokeju mnie nie rozpoznawał i mówiłem, że czeka na mnie moja dziewczyna, wszyscy zakładali, że jestem stuknięty i mam za laskę, jakąś młodą dupeczkę. Uwielbiam nazywać ją moją dziewczyną, a ona nigdy nie chciała pierścionka.
– Mam się bać? – zapytałem Erin.
– To może ja zrobię coś do jedzenia? Dzieciaki cię wykończyły?
Codziennie uczę jazdy na lodzie mniej zaawansowane grupy, bo na pełen etat zajmuję się prowadzeniem drużyny Harvardu do mistrzostwa. Tak, jestem pieprzonym szczęściarzem, że dostałem te robotę, ale poprzedni trener musiał iść na wcześniejszą emeryturę. Śmieję się zawsze z Erin, że jestem tak uczony jak jej mama, bo codziennie bywam na harvardzkim kampusie.
– Możesz zostać, Erin.
No dobra, czyli to coś poważnego.
– Nie mogłaś mnie ostrzec esemesem, że coś przeskrobałem? – żartowałem do mojej dziewczyny.
Penny odsunęła się ode mnie i usiadła na drugim końcu kanapy, aby być naprzeciw mnie.
– Znowu mam ugadać z mamą brak kary za palę z matmy? – nie czaję, co tak długo jej zajmuje, żeby mi powiedzieć o co chodzi.
– Wal – zachęcała ją Erin.
– Czy Penny, dlatego, że Penn? Że oni z wami przegrali? – nie potrafiła dobrze się wysłowić.
Obróciłem się w kierunku Erin. Nie lubiłem o tym rozmawiać.
– Czy ja tato jestem twoją porażką? – ta filozofia zawsze mnie dziwiła, bo pojawiała się też z ust Agnes. Wygraliśmy z Penn, więc Agnes zakładała, że Penn jest słabe i że tak traktuję Penny, jako słabość, kogoś kto nie może wygrać, kogoś kto jest na przegranej pozycji. Pojebana logika, ale musiałem się z nią mierzyć latami. Gdy świat poznał imię mojego dziecka oszalał.
– Wolałabyś nazywać się Denver, bo wygrałem dla uniwersytetu w Denver? – tak w ten sposób z tego żartowałem, ale to nie był moment.
– Penny jest zdecydowanie ładniejsze – wtrąciła Erin, chyba uznając, że sobie nie radzę.
– Wybrałem dla ciebie to imię, bo to był najważniejszy dzień w moim życiu i chciałem go zapamiętać na zawsze.
Gdy kiedyś podałem komuś te odpowiedź, powiedział, że hokej jest dla mnie ważniejszy niż córka. Nigdy nie musiałem wybierać.
– Ta wygrana pokazała mi, że mogę wszystko. Mogę być ojcem, mogę być hokeistą. Chciałem, żeby to było ze mną na zawsze. Pamiętam o tym dzięki tobie i dzięki twojemu imieniu, ale nie ma to nic wspólnego z tym, że Penn przegrało – spojrzałem na córkę – To znaczy – musiałem to naprostować – Dzięki temu my wygraliśmy, ale ja wygrałem podwójnie. Jesteś moją największą nagrodą, Penny.
Czekałem na jej odpowiedź. Bałem się, czy zrozumiała z tego, to co starałem się jej przekazać.
– To ci przeszkadza? – zapytałem, gdy żadna odpowiedź nie nadeszła – Penny, kocham cię.
– Ja ciebie też, tato – rzuca mi się ze łzami w oczach na szyję.
Chyba, więc dobrze dobrałem słowa. Przytuliłem ją najmocniej jak potrafiłem. Nie zawsze byłem na miejscu. Nie widziałem, jak stawia pierwsze kroki, bo akurat byłem na lodzie, ale widziałem kolejne i kolejne. Patrzyłem, jak uczy się mówić, sam nauczyłem ją pływania czy jazdy na rowerze, starałem się być dla niej tym kim był dla mnie mój ojciec i matka na raz. Nie byłbym w tym miejscu, gdyby nie urodziła się Penny, ale to cholernie dobre miejsce i nie zamieniłbym go na żadne inne.
Penny niedługo później ucieka do swoich przyjaciół, aby popływać w ich basenie. Zostajemy z Erin sami. Moja dziewczyna szuka czegoś w lodówce, a ja zaskakuję ją od tyłu, obejmując ją ramionami w pasie i całując po szyi.
– Nie ma nic, co bym zjadła. Zamówimy sushi? – pyta – I może zjemy je w jacuzzi?
– Od kiedy mamy jacuzzi, co? – moje usta były przyssane do jej szyi.
– Przywieźli dzisiaj. Nie mówiłam ci?
Więc była poważna.
– Jaja sobie robisz – chciałem wybiec do ogrodu i je zobaczyć.
– Nie, jestem poważna – zamknęła lodówkę i obróciła się do mnie przodem.
– Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? – pytam.
– Bo chciałam ci zrobić niespodziankę – zaplata ramiona dookoła mojej szyi – O proszę, chyba widzę kolejne siwe włosy – przeczesała palcami miejsce, w którym je dostrzegła – Obawiasz się zakoli? Na razie ich nie widzę – droczyła się, przeczesując moje całkiem gęste włosy w ich poszukiwaniu.
Miałem gdzieś czy jestem siwy, czy mam zakola czy kilka zmarszczek, wiedziałem, że zestarzeję się razem z tą dziewczyną i będę szczęśliwszy niż kiedykolwiek byłbym w innym życiu, które myślałem, że będę mieć przed dowiedzeniem się o Penny. Spełniłem tylko połowę swoich marzeń sprzed tego czasu, bo reszta tylko była pewnym wyobrażeniem, do którego później już nie chciałem dążyć.
Jestem pieprzonym szczęściarzem. Bo mam Penny. Bo mam Erin. Bo mam rodzinę, która zawsze mnie wspiera. Bo koniec końców dogadałem się z Agnes. Bo osiągnąłem swój sukces. Bo mam przed sobą tak jeszcze wiele życia, które nie jest już niepewne.
****
O BOŻE SKOŃCZYŁAM TO OPOWIADANIE!
Od bardzo dawna, nawet od lat siedziało we mnie, żeby napisać historie, gdzie pojawia się dziecko, a jego rodzice nie są razem. zazwyczaj w obcych historiach rodzice się nie dogadują o wiele bardziej niż ta dwójka, jedno ma jakieś uzależnienia, problemy, a czasem i ginie albo już na początku po prostu jest nieobecne. chciałam, żeby tu było inaczej, żeby Penny miała ojca i matkę, którzy nie są razem i próbują poukładać sobie to i owo. jestem bardzo zadowolona z tej historii. jest specyficzna i z męskiej perspektywy w dużej mierze, ale tak to czułam.
gdybym miała więcej weny opisałabym ich drogę przez te szesnaście lat i odkrywanie przez siebie Erin i całej reszty, dodatkowo to jak Jack wychodzi na prosta i daje więcej z siebie jako brat, czy jak mama Noah decyduje się na bycie pełnoetatową babcia, ale niestety nie miałam już na to siły, aby to opisywać.
mam nadzieję, że ten finał was satysfakcjonuje i będziecie miło wspominać te dziwaczna historię!
dziękuję każdemu kto dobrnął do końca, kto komentował, kto był! bez was ta historia nie miałaby sensu! dziękuję!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro