47. Kochać na zawsze
Erin
Przebudzam się i dostrzegam, że nie ma go w łóżku. Nie wiem, która to już noc, gdy jestem tu sama. Niespecjalnie przeszkadza mi fakt samotnego spania, bo cóż wtedy śpię, ale wiem, że on nie śpi i to wcale nie dlatego, że jest na jakieś fantastycznej imprezie czy robi zadania na uczelnie, czy trenuje. Podnoszę się z łóżka, żeby go znaleźć.
To mój pierwszy raz. To znaczy po raz pierwszy wstaję, gdy nie widzę go w łóżku. Schodzę na dół i idę prosto do kuchni, skąd słyszę płacz dziecka. Noah trzyma ją w ramionach kołysząc, a ona cały czas płacze. Nie mam ręki do dzieci. One też mnie nie lubią. Na spotkaniach rodzinnych zawsze byłam ostatnią, która była proszona o zajęcie się młodszym kuzynostwem. Nie znam się na potrzebach dzieci. Wszystko, co widzę to, że Noah wygląda na wykończonego. Próbuje uspokoić dziecko i za żadne skarby świata nie wie, jak to zrobić. Jest zrezygnowany.
– Hej.
– Obudziłem cię? – spogląda na mnie, a ja mam lepszy widok na jego wory pod oczami.
– Nie. Spokojnie.
Podchodzę do niego. Kładę głowę na jego ramieniu i przyglądam się płaczącej małej dziewczynce.
– Erin... - głos mu się łamie.
– Idź się połóż. Ja się nią zajmę.
Naprawdę to powiedziałam. To pierwszy raz, gdy oferuję pomoc. Powiedziałam sobie i wszystkim dookoła, że tego nie zrobię. Nie będę zmieniać pieluch nie swojemu dziecku w wieku dwudziestu lat, bo nie piszę się na to. Nie zrezygnuję z imprez na rzecz pory karmienia. Byłoby to o wiele prostsze, gdybym nie podjęła decyzji o to, że chcę być z Noah. Nie mogę patrzeć, jak mój chłopak jest tak zmęczony, że ma ochotę się poddać. Mam świadomość, że tego nie zrobi i że nie poprosi o pomoc. A na pewno nie mnie.
– Erin, powiedziałaś, że...
– Nie znam się na dzieciach. Możesz mi nie ufać z zostaniem z nią, ale z ciebie też nie ma teraz pożytku.
Noah opiera głowę o moją opartą o jego ramię.
– No już. Idź się połóż. Dam radę.
Nie mam pojęcia czy dam.
Noah ostrożnie podaje mi swoje płaczące dziecko. Biorę je niepewnie w swoje ręce. Penny nie przestaje magicznie płakać, gdy się w nich znajduje.
– Dam radę – zapewniam go – Idź się połóż.
Noah całuje małą w czubek głowy, a następnie to samo robi ze mną i wychodzi z kuchni.
– No to zostałyśmy same, Penny. Nawet go nie zapytałam, czy masz czystą pieluszkę albo czy jesteś głodna. Czego jeszcze potrzebują takie małe dzieci?
Ona naprawdę nie chce przestać płakać. Sprawdzam jej pieluchę. Mając niemałe problemy z ponownym jej zapięciem. Próbuję ją nakarmić, ale odmawia jedzenia. Sprawdzam, czy ma gorączkę, ale nie ma. Nie wiem, jak oni robią to codziennie.
Nie wiem, co zrobić, żeby przestała płakać. Decyduję się na telefon do mamy, co nie jest szczególnie rozsądne. Jest środek nocy, a mama mimo to odbiera.
– Co się dzieje?
– Hej, jakie masz sposoby na płaczącego niemowlaka, który ma czystą pieluchę, nie jest głodne ani nie ma gorączki?
– Czy to na pewno moja córka? – ton jej głosu mówi, że spała, ale, gdy zobaczyła moje imię na wyświetlaczu nie mogła nie odebrać.
– Mamo... – nie wiem, co jeszcze miałabym dodać – Mamo, mam na rękach płaczące dziecko mogłabyś mi pomóc?
– Ale jakim cudem?
– Wiesz, jakim cudem – warczę jej do słuchawki, bo nie wiem, co innego mam zrobić.
– Wiem, że moje dziecko nie ma dzieci, bo nie chce ich mieć, dlatego nie rozumiem, co w środku nocy robi z płaczącym dzieckiem – jest nieustępliwa. Chyba zawsze taka była – Chryste.
– Nie jesteś pomocna – uświadamiam ją.
– A ty nie chcesz mieć dzieci nie dlatego, że przerasta cię poród czy ciąża tylko nie chcesz zajmować się dziećmi czy być mamą. Mam rozumieć, że to się zmieniło?
Nie mam na to jednoznacznej odpowiedzi. To takie skomplikowane. Kocham tego faceta na zabój i wiem, że jeśli chcę z nim być muszę być przy jego dziecku. Może powinien tu być zamiast mnie. Ale jeśli go w tym nie wspieram, to czy możemy być razem?
– Porozmawiamy o tym później – zapewnia. Na pewno słyszy płacz dziecka w słuchawce – Pamiętasz, jak Samantha została z dzieckiem Mirandy?
Naprawdę będziemy teraz omawiać odcinek seksu w wielkim mieście?
– Bujana huśtawka sprawdzała się też u ciebie.
Faktycznie taką maja, ale nikt nie sadza w niej dziecka na dłużej niż dwadzieścia minut. No dobrze. spróbuję. Na szczęście Noah zapomniał odnieść jej do pokoju i stoi w salonie. Wsadzam do niej płaczącą Penny, a sama siadam na ziemi, opierając się plecami o kanapę. Mała przygląda mi się uważnie, gdy jej płacz zaczyna słabnąć. Biorę głęboki wdech. Zapaliłabym teraz. Nigdy nie myślałam, że mam problem, ale odkąd urodziła się Penny zaczynam tak myśleć.
– Nie słyszę płaczu, więc... – mówi po dużej chwili ciszy.
– Dzięki, mamo. Zadzwonię do ciebie jutro. Jesteś moim bohaterem.
– O nie mam mowy – więc później to dla niej raczej wcześnie – Musisz mi powiedzieć, co się dzieje. Od kiedy zostałaś niańka? Brakuje ci pieniędzy? Mam pogonić twojego ojca?
Mamo, nie chodzi o pieniądze, chodzi o miłość!
– Nie – przecież o tym wie.
– No dobrze, skoro to nie pieniądze, to jesteś po prostu dobrą przyjaciółką?
– Dobrą dziewczyną – tłumaczę.
Mama się nie odzywa. Milczenie ze strony mamy jest zawsze przerażające.
– Czy ty nie masz jutro zajęć od rana? Z finansów przedsiębiorstw?
Wie, że to nie jest mój ulubiony przedmiot.
– Powiedz ojcu dziecka, żeby zajął się swoim dzieckiem, a ty natychmiast idź spać.
Jestem w szoku.
– Idź spać, Erin. Dobranoc.
Rozłącza się. Czuję, jakby dała mi w twarz. Przez całe moje życia mama pozwała mi podejmować własne decyzje. Wspierała mnie, gdy podejmowałam decyzje, które nie zawsze wiązały się z przyjemnymi konsekwencjami. Przez całe moje życie nie powiedział mi, że nie mogę czegoś zrobić. To dziwny sposób na bycie rodzicem. W szczególności, gdy ojciec zawsze się z nią o to spierał. Nie zliczę, ile razy on zabronił mi czegoś, na co ona się zgodziła. Może to było kluczem tego rodzicielstwa, bo po drugiej stornie stał człowiek, który się temu sprzeciwiał. Więc, co zmieniło się teraz?
Przyglądam się małej Penny. To chyba pierwsza okazja, gdy mam w ogóle szansę na to. Jesteśmy pierwszy raz sam na sam. Nie mogę nazwać jej brzydkim dzieckiem. Niektórzy mówią, że nie ma czegoś takiego, jak brzydkie dziecko, ale nie wypowiem się w tej kwestii, bo nie miałam do czynienia z taką ilością niemowlaków, aby to ocenić.
Dziewczynka przygląda mi się tak samo, jak ja jej. Nie wiem, co siedzi w jej głowie. Czy myśli kim jestem, czy tylko ocenia, czy czuje się, że przy mnie bezpiecznie? Umysł dziecka wydaje się tak samo skomplikowany, jak dorosłego człowieka. Czasem nie mogę uwierzyć, że to jest w ogóle moje życie. Pytam siebie, czy jestem szczęśliwa. Staję przed lustrem i zadaję sobie to pytanie niemal każdego dnia. Nie mam zaplanowanego życia i nie czuję, że coś tracę. Nie wiem, co innego bym robiła, gdybym nie poznała Noah. Nie potrafię wymyślić alternatywy na te ostatnie miesiące, ponieważ tego nie zaplanowałam. Czy jest szansa, że kiedyś będę żałować? Nazywać te miesiące straconym czasem? Że mogłabym robić podczas nic coś innego? Coś bardziej skupionego na mnie? Czy teraz coś tracę? Oprócz tych kilku godzin snu, gdy pozwalam Lukowi się wyspać. W tej całej sytuacji poznaję samą siebie na nowo. Nie jestem nieszczęśliwa. Nie czuję, że mogłabym być szczęśliwsza niż jestem, co jedyne boję się, że ludzie, którzy nie są tego częścią od samego początku zaczną mówić mi, co powinnam i gdzie powinnam być.
Penny koniec końców zasypia. Boję się ją wyjąć z bujanego fotelika, żeby przypadkiem z powrotem nie zaczęła płakać. Kładę się na kanapie i postanawiam pospać chociaż przez te kilka godzin, które zostało mi zanim reszta domu wstanie na trening na lodzie.
Nie jest mi dane długo pospać albo po prostu to nie wystarczająca ilość snu, której potrzebowałam. Przebudza mnie płacz Penny. Jednak, gdy otwieram oczy dostrzegam, że Penny nie płacze dlatego, że się obudziła albo ma pełną pieluszkę, po prostu ktoś wyjął ją z nosidełka, a tym kimś jest jej mama.
– Cześć, nie mogła przestać płakać, a Noah był tak zmęczony, że go zmieniłam.
– To nie jest dobry pomysł, żeby uczuć ją spania w nosidełku. Skończy się tak, że nie będzie chciała spać nigdzie indziej.
– Nie znalazłam innego rozwiązania na jej sen.
Agnes siada obok mnie na kanapie.
– Ja też – trzyma ją na rękach, a ona dalej płacze – Dlaczego moje dziecko nie może być jednym z tych dzieci, co nigdy nie płaczą?
Nie mam na to odpowiedzi.
Agnes buja ją w swoich rękach. Małej wypada smoczek, a ona z powrotem umieszcza go w jej buzi. Penny przestaje płakać, a żadna z nas nie jest w stanie powiedzieć, dlaczego.
– Muszę jej zmienić pieluchę.
– Wszystko jest u Noah. On chyba jeszcze śpi. Chcesz kawę? – potem przypominam sobie, że karmi – A raczej herbatę?
– Z dwoma łyżeczkami cukru - mówi wstając z kanapy i kierując się w kierunku schodów prowadzących na piętro – Dzięki, że go zmieniłaś. Potrzebuje dużo więcej snu niż się przyznaje.
Kiwam tylko głową, jakbym przyznawała jej rację, ale gdy idę do kuchni i gdy myślę o jej słowach, mam ochotę wybuchnąć śmiechem. Z Emmą od lat próbujemy zrozumieć, gdzie jest granica pomiędzy byciem troskliwym, a staniem się drugą matką dla chłopaka. Czy powiedzenie zbierz swoje gówno do kupy jest czymś, co można powiedzieć ukochanej osobie, czy trzeba własnymi rękami zebrać jej gówno, aby mówić o miłości?
Wiem, że oboje są zmęczeni opieką nad niemowlakiem i wiem, że Noah chce równego podziału obowiązków. Tylko, że w moim odczuciu to się nie sprawdza. I to nie dlatego, że Noah ma drugą połówkę, a Agnes nie, a dlatego, że Agnes wzięła rok dziekanki, a Noah studiuje i gra w hokeja. Jego sytuacja finansowa jest skomplikowana, ale on to robi dla nich. Czy w taki razie ona nie mogłaby przejąć większej części opieki nad dzieckiem, skoro on musi zapierdalać, aby zarobić te pieniądze dla nich? A także dla siebie, bo to jest jego jedyny plan na życie. Agnes jest w łatwiejszej sytuacji. Jest grafikiem i projektuje szaty graficzne stron internetowych. Może to robić z domu, może to robić kiedykolwiek chce. Dostała te pracę, bo jest naprawdę dobra w tym, co robi. Powiedziałabym nawet, że ustawiła się na resztę życia zanim jeszcze skończyła studia, a przynajmniej, jeśli chodzi o kwestie zawodowe. Więc, czemu nie może pójść zasugerować Lukowi, że nie będzie gorszym ojcem, jeśli spędzi z Penny trochę mniej czasu. Tak długo, jak Noah nie pozbędzie się wyrzutów sumienia, przyjdzie moment, że albo padnie albo będzie musiał z czegoś zrezygnować i tym czymś będzie hokej. Myślałam o tym i jeśli zrezygnuje z hokeju dla dziecka... Takie jest życie, czasem trzeba podejmować różne decyzje. Sytuacja życiowa się zmienia, życiowe plany także. Tylko to musi być jego decyzja. Jeśli chce na pierwszym miejscu postawić bycie ojcem tak, jak jego ojciec, to w porządku. Wiem, że nigdy nie kochałam go z powodu hokeja. Kochałam go z powodu wielkich marzeń i znalezienia swojego miejsca. Kocham go, teraz gdy jest też już ojcem. Nie potrafię jednak określić, czy będę kochać go zawsze. Dlaczego?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro