Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

46. Tato

To będzie najbardziej absurdalna rzecz, jaką powiem, a w moim życiu w ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy wydarzyło się wiele absurdalnych rzeczy, ale ta jest zdecydowanie najdziwniejsza. Moja relacja z Erin nigdy nie miała się tak dobrze. Mam wrażenie, że nawet na początku nie było tak, jak jest teraz. Pierwsze nasze wspólne momenty były ekscytujące. To było dla mnie coś zupełnie nowego z kimś zupełnie nowym. Są rzeczy, które się nie zmieniły od początku naszej relacji, jak to, że Erin zawsze mnie pyta, czego chcę. Nie mogę uwierzyć, że dziecko nas do siebie zbliżyło, a to nawet nie jest nasze dziecko. Jak bardzo jest to szalone?

– O czym myślisz, kochanie?

Leżę z głową na jej nagim brzuchu, a ona przeczesuje palcami moje włosy. Mamy wolne popołudnie, co nie zdarza się za często. W pierwotnym planie liczyłem na maraton seksu, ale jesteśmy tylko ludźmi i żadne z nas nie miało ochoty na wiele godzin seksu.

Odchylam głowę, żeby na nią spojrzeć.

– Kochanie? Chyba nigdy wcześniej mnie tak nie nazwałaś – na mojej twarzy na pewno może ujrzeć zdziwienie.

– Hej, próbuję nowych rzeczy – szczypie mnie w ramię – A ty marudzisz.

– Kotku? – proponuje inne czułe słówko.

Wykrzywia twarz, co mnie rozbawia.

– Twoje imię jest nawet trudno zdrobnić. Mógłbym mówić na ciebie słodka E. – bardziej się droczę niż mówię poważnie.

– Naprawdę uważasz mnie za słodką? - otacza mnie od tyłu nogami w pasie – Czy to od ekstazy? O Boże, to byłoby dziwne.

– Nigdy nie nazwałem cię słodką? – próbuję sobie przypomnieć moment, gdy może to zrobiłem, ale chyba ma racje.

– Ani nazwą prochów, ani też piękną – wydaje się rozbawiona.

Jest piękna. Nie mogę uwierzyć, że mógłbym jej tego nie powiedzieć.

– Niemożliwe – podnoszę się do pozycji siedzącej ciągnąć ją za sobą, póki jej ręce nie owijają się wokół mojej szyi.

– Jestem żądna komplementów. No już – szepcze mi do ucha – Ja tu czekam.

Łapię ją za jedno z ud owiniętych wokół mnie i delikatnie masuję dłonią.

– A ty? – może sam chciałbym coś usłyszeć. Wiem, jak na mnie patrzy. Nie musi mówić mi tego słowami, żebym to wszystko wiedział. Tak, jestem dosyć próżny w tej chwili.

Przytula policzek do mojego barku.

– Mam wrażenie, że wszystko, co teraz powiem będzie brzmiało banalnie – wykręca się.

– To może przygotujesz te wszystkie komplementy na przemowę ślubną?

W pierwszej chwili się spina, ale potem wybucha śmiechem.

– O Boże, właśnie, dlatego jesteś moją ulubioną osobą na świecie – całuje mnie w obojczyk – Te twoje staroświeckie gadki to coś, czego nigdy nie było w mojej rodzinie i ja strasznie z jakiegoś dziwnego powodu to uwielbiam.

– A co, jeśli mówię poważnie? – nie wiem, dlaczego ciągnę te rozmowę. To nie tak, że myślę o tym na poważnie.

– Nie wątpię – ona raczej wie, że to tylko głupie gadanie z mojej strony.

Chce obrócić głowę w jej kierunku, ale ona przyciskam policzek do jego barku, co nie ułatwia mi patrzenia na nią.

– To, gdzie masz pierścionek?

Podnosi głowę, żeby móc spojrzeć mi w oczy. Robię się czerwony. Nie, że mnie to zawstydza czy coś.

– Chcesz wziąć kiedyś ślub? – to poważne pytanie. Mój głos chyba nawet lekko drży, gdy je wypowiadam.

– Z tobą? Czy w ogóle? – cała Erin.

– Aha, to dwie różne odpowiedzi? – marszczę brwi uważnie się jej przyglądając. Czasem tak trudno zrozumieć mi jej motywy, ale zarazem wiem, że gdyby nie była tym kim jest to by nas tutaj nie było. To jej filozofia życia otwiera mi oczy i pokazuje nowe możliwości.

Przyciska się nagą piersią mocniej do moich pleców.

– Nie jest to dla mnie nic ważnego. Widzisz po swoich rodzicach, że to wcale nie skutkuje wiecznością. Moi z kolei nie są po ślubie, a niczego im nie brakuje. A ty?

– Zawsze czułem, że to zrobię. No bo byliśmy długo razem i tak dalej – przewracam oczami, w ogóle nie chciałbym do tego wrócić – Niespecjalnie mnie to jednak teraz obchodzi.

– Ale kiedyś może mi się oświadczysz?

Nie może powstrzymać wkurzającego chichotu, który z niej wychodzi.

Rozlega się pukanie do drzwi. Nikogo się nie spodziewamy. Mamy jedno z wolnych popołudni, które spędzamy w łóżku.

– Chyba powinnam się ubrać.

– To ja twój tata, Noah.

Erin wybucha jeszcze większym śmiechem.

– Och, jak miło mieć szesnaście lat.

Rozplata mnie ze swoich rąk i nóg i zeskakuje z łóżka, aby wciągnąć na siebie moje ciuchy.

– Zaraz! – wołam do niego.

Erin przyspiesza w ciąganiu na siebie ciuchów, a ja idę jej śladem. Po chwili otwieram drzwi i wpuszczam tatę do pokoju, gdy Erin związuje włosy w wysokiej kitce.

– Cześć - wita się pierwszy – O Erin, dzień dobry.

– Dzień dobry. Dzień dobry – uśmiecha się do mojego ojca – Zostawię was samych, co? – całuje mnie w ramię– Miło pana widzieć.

– Ciebie też, Erin – po czym zwraca się do mnie – Wiedziałem, że masz luźniejszy dzień, więc przyjechałem.

Dopiero teraz dostrzegam w jego dłoni walizkę. Chce tu zostać? W tym pokoju?

– Może zamówię coś do jedzenia? Jechał pan tu kawałek – ona zawsze wie, co powiedzieć.

– A nie ugotujesz? – droczę się.

Erin pokazuje mi środkowy palec.

– Przepraszam – uświadamia sobie, co zrobiła – To ja chyba wrócę do siebie. Do zobaczenia.

– Możemy razem zjeść. To miło Erin, pewnie – tata wręcz wydaje się zaskoczony, chyba nie spodziewając się po niej tyle ciepła – Dasz nam chwile, żebyśmy porozmawiali? Potem chętnie posłucham, co u was, co u ciebie.

Erin spogląda w moim kierunku zastanawiając się, co o tym myślę. Kiwam głową zgadzając się na ten pomysł.

*

– Przyjechałeś – mówię to w taki sposób, że może zrozumieć, że nie do końca wierzę, że się tutaj pojawił.

– Poprosiłeś mnie o to – przypomina mi, że to ja wykonałem pierwszy krok.

– Jeśli nie chcesz...

– Oddelegowałem trochę obowiązków. Mogę zostać. Pomyślałem, że masz jeszcze ten dmuchany materac...

To się wydaje szalone.

Chciałem, żeby się pojawił, a teraz nie mam pojęcia, co powinienem powiedzieć.

– Nie zmieniałem pieluch sto lat, ale chyba dam radę, co? – uśmiech pojawia się na jego ustach – Teraz podzieliliście się według twojego planu zajęć?

– Um, nie wybywam na niektórych, bo ten podział...

– Co? Noah? Zawalasz szkołę? Jeśli ją zawalisz nie pozwolą ci grać – przechodzi do ojcowskiego tonu, nawet nie starając się postawić w mojej sytuacji, ale chyba nie mogę go za to winić.

– Tato, naprawdę nie potrzebuje tego. Mam to na tyle głowy każdego dnia.

– No dobrze. Widzę, że układa wam się z Erin? – z łatwością zmienia temat.

– Tato...

Nie wiem, ja rozmawiać z nim o Erin, bo nawet nie wiem, co miałbym mu powiedzieć. Że jestem cholernie zakochany? Że gdybym mógł to poświęcałbym jej cały swój wolny czas? Że chciałbym ją poznać wcześniej, żeby móc spędzać z nią o wiele więcej czasu. Jest tyle różnych myśli na temat Erin, które nie odpowiadają mojej obecnej sytuacji i są wręcz surrealistyczne.

– No co? – pyta zadowolony, że mnie zawstydził.

– Jestem w tym wszystkim szczęśliwy. Dużą część czasu zmęczony, ale szczęśliwy.

– Nie do końca brzmiałeś tak przez telefon – nie waha się tego powiedzieć.

No dobra. Ma racje. Czy to będzie głupie, gdy powiem, że jestem szczęśliwy z nią? Gdy jestem z nią czuję, jakby to wszystko nie miało mi zaraz zlecieć na głowę.

– To może w tej chwili jestem szczęśliwy?

Ojciec podchodzi do mnie, aby mnie uściskać. Bierze mnie w ramiona w bardzo niezręcznym i niespodziewanym uścisku, a ja staram się go oddać z większą gracją.

– Przepraszam, że dopiero przyjechałem.

Ściska mnie jeszcze przez chwile. Po czyn klepie po plecach i odsuwa się.

To było dziwne.

Próbuję sobie przypomnieć, ile razy w życiu się przytulaliśmy, ale niezbyt wiele.

Nie mogę uwierzyć, że tu przyjechał. Wiem, że go o to poprosiłem, ale nie wydawał się specjalnie podekscytowany na te myśl. Myślałem, że ma gdzieś bycie tutaj.

*

Schodzimy na dół do kuchni do Erin, która zagląda do lodówki, jakby rozważała gotowanie.

– Jak byliśmy z Noah u moich rodziców to tata nauczył nas jednego dania i zastanawiam się, czy mogłabym je zrobić – proponuje.

– Chcesz gotować? – szok w moim głosie na pewno jest słyszalny – Dla mnie nie gotujesz – nie zamierzam się obrażać o fakt, że chce zrobić na moim tacie dobre wrażenie. Czasem zapominam, że to pierwszy raz Erin, gdy przebywa z rodzicami drugiej połówki.

– No, ale to twój tata - uśmiecha się do niego – Obiecuję, że będzie jadalne. Może nawet smaczne.

– Twój tata gotuje? – brzmi na zaskoczonego. Mieli się poznać podczas sylwestra, ale ostatecznie wiemy, że nie poszło to po naszej myśli.

– Tak. Jest w tym całkiem niezły. Chyba nie zawsze taki był, ale no uwielbiam jego kuchnie.

– Więc, ty też umiesz? – zwraca się do mnie tonem głosu, jakby mnie w ogóle nie znał.

– Coś tam potrafię – wzruszam ramionami, jakby to nie było nic takiego.

– To może i przyszła pora na to, żebym ja się nauczył?

Dorosłość jest trudna, a przynajmniej tak mi się wydaje, gdy patrzę na rodziców. Mogłoby się wydawać, że w którymś momencie zdobywa się wszystkie mądrości życia i nie trzeba już nic zmieniać. Dobre życie. Proste życie. Stała praca. Piękny dom. Dbająca żona. Wychowane dzieci. Tata chyba żył tak przez długi czas. Mam wrażenie, że do momentu, gdy nie wróciłem do domu w zeszłym roku. Nie mogę uwierzyć, że mój tata zabiera się do gotowania. Nigdy tego nie robił. I chyba dostrzega tu problem. Otwiera się na nowe możliwości. Chcąc nauczyć się czegoś więcej niż już wie.

Jest takie powiedzenie wszystkim znane, że uczymy się przez całe życie. Nie sądzę, żeby każdy to praktykował. Nauka wymaga chęci. Umiejętności mierzenia się z konsekwencjami. Mój tata właśnie pokazuje, że każdy wiek jest dobry na próbowanie nowych rzeczy.

– No tylko chyba będziecie mi musieli powiedzieć, co mam robić.

Patrzymy na siebie z Erin, bo chyba oboje trochę nie dowierzamy. No ja dodatkowo w to, że to ona chce gotować. Może chce zrobić na nim dobre wrażenie.

Czasem mam wrażenie, że zapominam, jakim szczęściarzem jestem. Dopiero urodziła mi się córka i to powinno wywrócić moje życie do góry nogami, ale jest przy mnie tyle ludzi, którzy mnie wspierają i chcą dla mnie tego, co najlepsze, że wiem, że jestem szczęściarzem.

****

Następny to konfrontacja ojca Noah z Agnes, no i trochę Noah z Agnes też. Potem skoczymy do Erin i jej bycia macochą, a potem to skończymy. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro