Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

43. Mieszkanie z wrogiem

Gdyby nie Erin nie widziałabym świata, poza tym mieszkaniem i sklepem naprzeciwko. Trzymam na rękach swoją córkę, która ściska mój palec cicho pochrapując. Wcześniej tego dnia spojrzała na mnie, jakbym był jej całym światem. Przeraziło mnie to. Nie będę udawać, że było inaczej. Spoglądała na mnie tak przez dłużą chwilę, a ja od razu doszedłem do pewnych wniosków, do których pewnie dochodzi wiele rodziców. Nie chcę być jej całym światem. Chcę, żeby czuła, że może wszystko, żeby widziała cały wielki świat. Mogę być orędownikiem jej tajemnic. Osobą, z którą może porozmawiać o wszystkim i o niczym. Kimś przy kim nie boi się być sobą. A także osobą, która pomaga jej odkryć siebie. Nie wiem, czego chciał dla mnie ojciec, gdy się urodziłem. Patrząc na to, jak mnie wychował wiem, że chciał dla mnie tego, czego sam nie miał. Jest to jeden ze sposobów na wychowanie, ale łatwo zawieść takiego rodzica i te presję, że muszę w życiu osiągnąć konkretne rzeczy, aby uważał mnie za tego z sukcesem. Poza tym chyba w jakiś sposób już go zawiodłem chociażby tym, że zostałem ojcem w tak młodym wieku.

Ojciec był na finałach. Wiem, że nie opuściłby czegoś takiego, ale nie było nam dane tam się spotkać ze względu na wiadomość o porodzie. Zadzwonił do mnie następnego dnia. Pogratulował mi wygranej. Powiedział, że jeśli będę czegoś kiedykolwiek potrzebować to mam dzwonić. Nie omieszkał dodać, że jest dumny z mojego sukcesu i że ma nadzieję, że za rok go powtórzymy, jakby to było najważniejsze. Nie zapytał o dziecko nawet o to czy jest zdrowe. Słyszałem w jego głosie, że jest zafiksowany na hokeju i na wygranej. Prawdopodobnie mógłby o tym gadać godzinami, ale powiedział, że muszę iść do dziecka. Nie zapytał nawet o imię, jakby to nie miało znaczenia.

Mama z kolei dzwoni codziennie. Jest gotowa przyjechać, gdy tylko będziemy jej potrzebować, ale Agnes nie chce na razie słyszeć o pomocy. Największym problemem mojej eks jest fakt, że idealistką. Wmówiła sobie, że musi być najlepszą mamą na świecie od pierwszego dnia, która potrafi wszystko zrobić sama. Ma w sobie tyle samozaparcia, że wiem, że kiedyś to w niej kochałem. Sam fakt, że wyszła ze szpitala i od razu przeszła na zdrową dietę dużo mówi o tym, jaką jest osobą. Nie wahała się zrobić niemal grafiku wstawania do małej i karmienia jej, czy zmieniania pieluch. Ten grafik sprawia, że może nie tyle, co udaje mi się pójść na zajęcia, bo to nie jest możliwe, co nawet trochę śpię. Myślałem, że będę o wiele mniej spał, ale Agnes ma dwie zasady najedzeni i wyspani rodzice to szczęśliwe dziecko. Powiedziałbym, więc, że się rozmijamy, bo gdy jedno ma swój czas na odpoczynek drugie jest na pełen etat rodzicem. O tyle dobrze, że pozwala mi być tatą, a nie wyklucza mnie z tego. Na pewno pomaga fakt, że kiedyś tak żyliśmy. Według jej planu, który realizowaliśmy na jej warunkach. Teraz to pomaga. Teraz to działa.

Zastanawiam się do kogo będzie podobna, bo naprawdę trudno to jeszcze określić. Agnes upiera się, że do mnie ze względu na liche blond włosy, które Penny ma na główce, ale nie jestem, co do tego przekonany. Moja eks śmieje się, że nasze dziecko na pewno nie będzie brzydkie, bo my nie jesteśmy. Nie nazwę się zdystansowanym rodzicem, ale jeśli chodzi o Penny to ja jestem tym bliżej ziemi niż Agnes. Sam fakt, że widzi podobieństwo wiele mówi o tym, jaka jest zafiksowana na dziecku. Notorycznie też zdrabnia wszystkie słowa i puszcza kołysanki dla dzieci. Nie jestem ani fanem zdrabniania słów do dziecka, co ona zauważa, ani słuchaczem kołysanek przez większość dnia. Ale tak to jest, jak ma się dziecko z kimś z kim się nie jest kompatybilnym w wielu dziedzinach życia. Nie chcę robić dziecku wody z mózgu, ale w momencie, gdy Penny będzie na tyle duża, żebym mógł ją zabierać do siebie, a nie wiem, kiedy Agnes uzna, że już czas to prawdopodobnie prędzej włączę jej swoją ulubioną płytę niż kołysanki, bo głowa mi wybuchnie jak jeszcze raz usłyszę 'aaa, kotki dwa'.

– Moja mama dzisiaj wpadnie – oświadcza Agnes, gdy wychodzi z łazienki – W końcu pozamykała wszystkie swoje sprawy i chyba się tu wprowadzi. Wiesz?

Aha. Czy to znak, że ja mam wrócić do siebie?

– Jej biznes w końcu kręci się bez jej obecności tam, a ona chce być rodzicem, którym nie była dla mnie – przewraca oczami, ale wiem, że się cieszy, że będą blisko z mamą – Mówię jej, że ty tu jesteś i nie potrzebujemy pomocy, ale ona mówi, że to jej rola jako babci.

– Mam się wynieść? – do tej pory spałem na materacu na podłodze, bo nie ma tu miejsca na dwa łóżka.

Pierwszy raz czuję, jakbym nie miał w ogóle nic do powiedzenia.

– Chyba nie będziesz miał wyjścia – nie przeprasza, po prostu mnie o tym informuje.

– Nie podoba mi się to, Agnes – oświadczam otwarcie.

– I tak musisz wrócić na zajęcia, co nie? – przypomina mi, że mam szkołę, od której ona wzięła przerwę – Nie będziesz mógł tu być cały czas – nie wiem, czy słyszę w tym wyrzuty, może tylko trochę.

Mała otwiera oczy i po raz pierwszy nie zaczyna płakać.

– Włączę jakąś muzykę – mówi Agnes – A potem mogę ją od ciebie wziąć.

– Nie, nie – spinam się – Nie musisz jej ode mnie brać. Chyba jej tu dobrze. Prawda, kruszynko? – uśmiecham się do niej.

Jest piękna. Nigdy nie byłem fanem małych dzieci, niemowlaków, czy jakkolwiek się ich nie nazwie. Pewnie uważam ją za piękną, bo jest moim dzieckiem, co zrozumiałe.

– I proszę cię nie włączaj po raz kolejny tej muzyki dla dzieci – postanawiam wyrazić swoje zdanie.

– To co muzyka klasyczna? – pyta całkiem poważnie.

Nie mogę nie przewrócić oczami, gdy to słyszę.

– Zaraz zaczniesz ją uczyć hiszpańskiego, zanim wypowie pierwsze słowo po angielsku – tak, jestem w tej chwili złośliwy, a ona dobrze o tym wie – Wyluzuj – proszę ją, zanim zacznie na mnie krzyczeć.

– Słuchałyśmy dużo muzyki klasycznej, gdy jeszcze była w moim brzuchu – informuje mnie jednocześnie rzucając mi w twarz, że nie było mnie przy niej przez większość ciąży.

– Chodź tutaj – zachęcam ją, aby usiadła obok mnie na kanapie.

Chyba jest wkurzona, że nie reaguję na jej zaczepki, ale na razie są tak rzadkie, że łatwo je lekceważyć. Gdy siada obok mnie, a ja obejmuję ją wolnym ramieniem, gdyż moja córka jest tak mała, że nie potrzebuję obu, mogę wyczuć jej truskawkowy szampon, którego używa, odkąd ją znam. Dziwaczne.

Agnes spogląda to na mnie to na naszą córkę.

– Musisz wyluzować – zachęcam ją.

– Łatwo ci powiedzieć – syczy – Ty stąd wychodzisz. Masz stare i nowe życie w jednym.

Sapporo tego drugiego życia to mój telefon wibruje na kanapie obok mnie. Ignoruję go.

– Wróciliście do siebie? – pyta w końcu o Erin. Wie, że to z nią wychodzę. Trochę się czuję, jakbym rozmawiał z matką, która chce określić, czy to dla mnie dobre, czy niekoniecznie.

– Pracujemy nad tym – przyznaję otwarcie.

– Nie chcę, żeby zajmowała się Penny, póki się nie dojdziecie do jakiś wniosków.

Gdyby była zmęczona, a nie przynajmniej w połowie wypoczęta to nie miałaby siły gadać tych głupot, które właśnie gada.

– Penny nie będzie tego nawet pamiętać, a ty mi mówisz, że nie może przebywać z Penny, gdy ja tam będę? To nie podlega nawet dyskusji, Agnes – mam wrażenie, że nasze dziecko jest w stanie wyczuć irytację, ponieważ zaczyna płakać.

– Daj mi ją – jest o wiele bardziej wkurzona ode mnie, ale to ona chce uspokoić dziecko. Fantastycznie.

Nie zamierzam się z nią kłócić o to kto zrobi to lepiej, więc podaję jej płaczącą Penny. Z automatu sięgam po telefon. Dostrzegam imię Erin i twarzą odblokowuję telefon, aby zobaczyć wiadomość.

Kurwa.

To zdjęcie, na którym widać spód jej nagich piersi. Uważa, że to chociaż trochę rozprasza moją uwagę od obowiązków i że powinienem mieć trochę zabawy. Nie wiem, co jest zabawnego w tym, że robię się twardy, ale nie powiem jej, żeby przestała, bo zarazem nie chcę, żeby to robiła. Po prostu wolałbym być z nią.

– Serio? – Agnes wstała z Penny z kanapy i oczywiście, że zajrzała mi w telefon.

– Teraz czytasz moje wiadomości? – im dłużej trwa ten dzień tym bardziej mam wrażenie, że znów jesteśmy sfrustrowaną parą, która nie potrafi rozwiązać swoich problemów.

– Ta dziewczyna jest niepojęta – fuka.

– Mam ci pokazać twoje zdjęcia? – tak, to cios poniżej pasa, ale mam to gdzieś, nawet nie wiem, czy jeszcze mam te zdjęcia, bo nie oglądałem ich całą wieczność.

Robi się czerwona na twarzy, a Penny jeszcze mocniej płacze.

– Dorośnij – rzuca w moim kierunku sądząc, że to największa obelga świata i może trochę tak jest. Staram się, naprawdę się staram, ale wiem, że nigdy nie będę w jej oczach takim ojcem, jakim bym był, gdybyśmy byli razem. Nieważne, czy zejdę się z Erin, czy nie, bo jeśli nie Erin to będą inne. Kto wie. Może jeszcze bardziej szalone.

Mam wrażenie, że już zapomniała o tym, że to Erin przy niej była, że przeżyła z nią cały poród. Jej wdzięczność skończyła się następnego dnia, a teraz zachowuje się, jakby Erin była jej wrogiem, bo zabiera Penny ojca, jakkolwiek pojebanie to brzmi. Trzymała ją za rękę. Wspierała ją, a ona zachowuje się, jakby Erin chciała dla niej źle albo dla naszego dziecka. Powiedziałbym jej o tym, ale mała naprawdę płacze, a ja nie potrzebuję jeszcze bardziej ładować atmosfery kolejnymi negatywnymi emocjami.

– Wychodzę – informuję ją.

– Ta zostaw mnie samą z płaczącym dzieckiem, żeby zaliczyć.

Okej, gdy mówi to w ten sposób to nawet czuję się winny. Naprawdę winny. Tak, zamierzałem iść do Erin. Czy powinienem czuć się winny? Penny płacze, a ja myślę o mojej nagie nie-dziewczynie. Całe te wyrzuty Agnes pieprzą mi w głowie i nie wiem, co jest dobre dla zarazem dla mnie i dziecka. Agnes jest na drugim miejscu i może to jest ten problem, że żeby to się udało będziemy musieli postawić siebie nawzajem na pierwszym miejscu, a nie na wiecznej równi pochyłej w konkursie na bardziej oddanego rodzica.

– Jak możesz w ogóle o tym myśleć, gdy ona płacze?

I tak muszę stąd wyjść, bo jej manipulacje zaczynają na mnie działać.

Znalazłem się w piekle i to pełen wyrzutów sumienia.

Rezygnuję z pojechania na kampus do Erin, bo tak bardzo gównianie się czuje. Tylko, że i tak stamtąd wyszedłem, ale zamiast jechać do dziewczyny, z którą chcę spędzać cały swój wolny czas ląduję w swoim domu bractwa. To pierwszy raz, gdy widzę moich przyjaciół i po raz pierwszy, odkąd urodziła się Penny czuję się, jak w domu, a przecież mojej małej kruszynki nie ma obok. Każda moja decyzja pieprzy mi w głowie. Rozważam ją na milion sposobów, czy jest dobra, czy jest zła. W szczególności, gdy chłopaki nie chcą rozmawiać o dziecku, a o meczu. Chcą go obejrzeć. Jestem im za to wdzięczny, mimo, że na ojca byłem wściekły. Cieszę się, że nie pytają mnie o to, jak to jest być tatusiem, bo nie mam na to cholernej odpowiedzi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro