Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38. Nigdy nie mówiłaś/eś....

Usłyszałam plan na jego życie. Nie wypadło to z jego ust tylko znowu z jej. Coś tak ważnego po raz kolejny usłyszałam od niej. Nie zrozumcie mnie źle. Nie mam nic przeciwko temu, że ma plan. Mam coś przeciwko temu, że się nim ze mną nie podzielił. Nigdy nie rozmawialiśmy o tak dalekiej przyszłości, bo mam wrażenie obojgu przerażała nas ta najbliższa, a teraz słyszę, że on cholera zaplanował cholera wie, ile lat swojego życia do przodu. Gdy zapytała mnie, co myślę o tym planie nie miałam siły odpowiedzieć nieprawdy. Byłam zbyt rozczarowana. A teraz siedzę naprzeciwko niej w swojej ulubionej kawiarni czekając na Adama, który się już chyba nie zjawi i nie mam pojęcia, co mam powiedzieć.

Tak, to ja zaprosiłam ją do swojego stolika, bo chciałam ją zapytać o to, co lubi jeść w kontekście jej imprezy, na której mają poznać płeć dziecka. Zaskoczyłam ją tym, że pomagam, ale chyba też do niej dotarło, że ja i Noah jesteśmy dalecy od rozwiązania naszych spraw. Mnie za to ta rozmowa pokazała, jak daleko ogólnie jestem z Noah.

– Zaproponował mi to przed tobą? –pyta w końcu.

– Podróżowanie za nim po kraju? Najwidoczniej – jestem nieco oschła, ale potrzebuję czasu na przemyślenie tego.

– Jest to jakieś rozwiązanie. Zawsze chciałam, żeby był hokeistą.

Kiwam głową.

Wszyscy zawsze tego dla niego chcieli.

– Myślisz, że to dobre dla dziecka? – nie wiem, dlaczego zadaję to pytanie. Może moja własna przeszłość jest powodem. Nie jestem pewna czy te wszystkie podróże w moim życiu wyszły mi na dobre.

– A co to robi za różnicę małemu dziecku? – jak widać ma dzisiaj trafniejsze argumenty niż ja – A ty?

– A ja co? Ja nie mam dziecka – powinnam po prostu wstać od tego stolika.

– Dalej chcesz z nim być, pomimo tego pocałunku, więc chyba też planujecie razem przyszłość.

Wzruszam ramionami, bo chyba wcale nie do końca tak jest. Rozumiem, że to bardziej ją widzi w swojej przyszłej codzienności niż mnie, ale jednocześnie nie rozumiem, dlaczego po prostu mi o tym nie powiedział.

Dlaczego, kurwa, on ma takie problemy z mówieniem mi rzeczy, które dotyczą też jej?

– Powinnam o tym najpierw porozmawiać z nim, zanim z tobą – uświadamiam jej.

– Będziesz też obecna w życiu naszego dziecka – znowu mi o tym przypomina.

– Muszę iść – decyduję się wstać od stolika, bo naprawdę nie chcę powiedzieć za dużo – Do zobaczenia.

*

Udało mi się w końcu znaleźć pracę w nowym barze. Na szczęście bądź nieszczęście przypada mi dzisiaj zmiana. Wolałabym się napić niż obsługiwać pijanych, ale nie jest dobry pomysł.

Myślę o tym, co mi powiedziała.

Mieszkaj tam, gdzie. Bądź tam ze mną. Podróżuj ze mną. Wschodnie wybrzeże. Zachodnie wybrzeże. Nie ma znaczenia ty i dziecko macie być ze mną!

Tak właśnie to sobie wyobrażam.

Myślę o tych wszystkich raz, gdy przeprowadzałyśmy się z mamą i tata do nas dołączał. Może i miałam pełniejszą rodzinę niż byłam w stanie przyznać przez lata, ale bardzo długo nie potrafiłam się nigdzie zadomowić czy zdobyć prawdziwych przyjaciół. Były miejsca, w których mieszkałyśmy tak krótko, że nie zdążyłam nawet nauczyć się, jakie autobusy jeżdżą po naszej ulicy, czy nie potrafiłam dotrzeć do centrum bez nawigacji.

Moje życie zmieniło się nieodwracalnie, gdy zostałam tutaj na studia. Poczułam po raz pierwszy, że od nikogo więcej niż mnie nie zależy moje miejsce zamieszkania. Uwielbiam życie tu, bo znam to miasto, bo czuję się w nim jak w domu. Nie wyobrażam sobie wrócić do wiecznych przeprowadzek. Lubię moje życie w jednym miejscu i być od czasu do czasu w różnych miejscach na świecie, ale to z tym miejscem wiążę swoją przyszłość. Może nigdy nie powiedziałam tego głośno ani nikomu, a może nawet po raz pierwszy otwarcie przyznaję się do tego przed samą sobą, ale tak właśnie jest.

*

Przeżywam szok, gdy przed barem zasiada nie kto inny, jak Noah.

– Cześć – pochyla się przez bar, aby pocałować mnie w policzek – Nie mogę być na treningu, więc przyszedłem do mojej ulubionej osoby.

Uśmiecham się, ale nie jest to najszczerszy uśmiech świata.

– Co jest? – od razu to wyczuwa, bo przecież mnie zna.

– Kiedy wpadłeś na pomysł, że Agnes ma być z tobą zawsze i wszędzie?

Robi wielkie oczy, zastanawiając się skąd wiem.

– Chciałam ją zapytać o kilka rzeczy związanych z imprezą, a ona wykorzystała sytuacje, żeby zapytać mnie o kilka innych – tłumaczę.

Nie wiem, czy ją lubię. Imprezę robię dla niego, ale chciałam ją w tym uwzględnić, bo do licha nosi to dziecko i to też jej dzień, ale nie wiem, czy ją lubię, bo gdy tylko ma okazje mówi rzeczy, które mają mi popsuć relacje z ojcem jej dziecka. Nie rozumiem tego. Chciałabym, aby udało nam się dogadać, ale mam wrażenie, że to zawsze jest pojedynek na to, która z nas wie więcej, a przynajmniej ona sprawia, że tak czuję.

– Chryste. Leżałem w szpitalu. Wpadłem na to ze wstrząśnieniem mózgu. Była tam to jej powiedziałem. To nie tak, że to plan zaplanowany od deski do deski. Mam wstrząs mózgu. Pamiętasz?

– Nie możesz tego używać, gdy tylko przyjdzie ci ochota – przewracam oczami, czując się jeszcze bardziej zirytowana.

– Ale tak było! – upiera się uśmiechnięty – To nic takiego. Gdybym naprawdę to wszystko planował to bym ci najpierw powiedział i zapytał o twoje zdanie – zapewnia.

– To ja ci powiem moje hipotetyczne zdanie – jeśli poczuje się jak postawiony pod murem to mam to gdzieś. Nie jesteśmy razem i może, gdy to powiem nigdy do siebie nie wrócimy, ale może tak ma właśnie być – To miejsce jest moim domem. Nie zamierzam szukać go innym miejscu i wiecznie zaczynać od nowa.

– Ale... – chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi – Całe życie to robiłaś.

– No właśnie! – może nieco za bardzo się oburzam – I już nie chcę.

– W takim razie, gdybym chciał grać w drużynie w LA, a potem w NY to ty byś została tutaj? – zadaje to pytanie wprost.

– Tak – jestem tego pewna – Poza tym, to nie tak, że możesz sobie wybierać, co nie? Jesteś trochę na sprzedaż, jeśli ktoś będzie chciał za ciebie zapłacić nie będziesz miał dużo do gadania.

– To zależy od kontraktu – tłumaczy – Mogę go stworzyć tak, że to nie właściciel drużyny będzie decydował.

– I się na to zgodzą? – rzadko słyszy się o przypadkach, gdy to zawodnik może o sobie decydować.

– Jestem na tyle dobry, że na pewno – jest przekonany, co do swoich umiejętności – Będą mnie chcieli i to ja będę wybierał. Miałem już kilka telefonów, ale nieoficjalnych.

– Aha – pierwszy raz o tym słyszę – I co? Nie chcesz zostać tutaj? W Denver?

Dlaczego mnie to dotyka?

Noah wzrusza ramionami.

– Chciałabyś, żebym został? – pyta wprost.

– Tak – nigdy nie powiedziałam tego mojej mamie, bo widziałam, jaka jest szczęśliwa, za każdym razem, gdy się przeprowadzałyśmy. Dzisiaj mówię mu o tym wprost, bo wiem, że to decyzja, która może być decydującą, jeśli chodzi o nas razem.

– A ona się zgodziła? – nie zapytałam o to Agnes, więc pytam o to go.

– Powiedziała, że Los Angeles będzie niezłe na początek.

Biorę głęboki wdech i wydech kilkukrotnie.

– Powiem to tylko raz. Możesz planować z nią wszystko, co dotyczy dziecka, ale jeśli będziesz planował z nią takie rzeczy jak to i mówił mi po fakcie... – kręcę głową, bo brak mi słów – Poza tym nigdy nie mówiłeś, że będziesz chciał się przeprowadzić.

– A ty nigdy nie mówiłaś, że chcesz tu zostać.

No to o czym my rozmawialiśmy przez ostatnie kilka miesięcy?

Było dobrze tu i teraz, ale przyszłość wygląda dla nas blado, może nawet nie znajduje się w tym samym stanie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro