33. Kochać inaczej
Nie powiedziałam mu, że wiem i zjada mnie to od środka, a właśnie rozpoczęliśmy siedemnastogodzinną podróż autokarową do Nowego Jorku, aby spędzić z moimi rodzicami sylwestra.
Boję się mu powiedzieć.
Boję się tego, co będzie, gdy mu powiem.
Nigdy nie dusiłam w sobie takich rzeczy. On nigdy ich przede mną nie ukrywał. Wytłumaczyłam go już na milion sposobów i fakt, że przecież będą mieli dziecko, byli parą i inne takie rzeczy, które utwierdzały mnie w przekonaniu, że źle robię nie mówiąc mu, że wiem.
Od godziny opieram głowę o zimną autobusową szybę, gdy pozostała trójka prowadzi ze sobą rozmowę o niczym. Nie widziałam Noah od rozmowy z Agnes, bo wzięłam kilka dodatkowych zmian, żeby nie musieć kłamać o braku czasu, a po prostu go nie mieć. Wiem, że wyjazd na sylwestra jest ryzykowny. W szczególności, że będą tam moi rodzice i jego tata, którego zaprosił z nie do końca jasnych dla mnie powodów.
– Chodź tu do mnie – zarzuca ramię za moje plecy i przyciąga moją głowę do swojej piersi – Co tak siedzisz taka zamyślona?
Jestem taka głupia, że jeszcze go nie rzuciłam.
Obejmuję go dłońmi w pasie i mocniej się do niego przytulam, bo skoro on nie wie, to ja przez chwilę też mogę udawać, że nie wiem.
Nie, nie mogę.
Dlaczego mi nie powiedział?
To jest dla mnie najważniejsze, żeby mi powiedział. Wytłumaczył to, jako wypadek przy pracy i powiedział, że dlatego nie będą się widywać, bo nie umieją się porozumieć, a seks w ich wypadku powoduje więcej problemów. Skoro ja jestem w stanie dojść do takich logicznych wniosków, to czemu on nie mógł mi ich powiedzieć.
Gdy go poznałam miałam problem z byciem za długo w jednym miejscu, to znaczy wszędzie byłam krótką ilość czasu. Z nim jestem już tak długo, że nie wyobrażam sobie być bez niego. To mnie przeraża, bo po raz pierwszy zrozumiałam, co nie wyszło w ich relacji. Ta chęć trzymania się kogoś za wszelką cenę, że nawet udajesz głuchego. Emma powiedziałaby, że zrobił ze mnie rogacza. Ja mam wrażenie, że zrobił ze mnie bohaterkę książek Nicolasa Sparksa, dla których miłość jest przede wszystkim cierpieniem.
– Co ustaliliście z matką twojego dziecka? – czuję, jak się pode mną spina. To nie pierwszy raz, gdy ona i dziecko wywołują w nim taką reakcje, ale teraz zaczynam ją inaczej interpretować.
Prawdziwe pytanie brzmi, czy rozmawialiście o tym, żeby na przykład nie mówić mi o pocałunku.
Dlaczego ja wiem, że ten pocałunek nie spowodował romansu, a to i tak boli?
I dlaczego tak bardzo jestem pewna, że to była jednorazowa sytuacja?
Jak mogę być taka naiwna?
– Chce, żebym z nią poszedł do szkoły rodzenia. Jej mama uparła się, że zapłaci za to i że mam być tego częścią – z tej pozycji mogę sobie tylko wyobrazić sobie, jak przewraca oczami. Nie zamierzam się, jednak podnosić, bo ma dłoń w moich włosach i przeczesuje je raz za razem.
Może uda mi się zapomnieć o tamtej rozmowie.
Czy nie właśnie to robią kobiety, gdy mąż je zdradza, a one nie mają, gdzie pójść? Udają, że nie widzą.
Może powinnam go zapytać, czy to w ogóle prawda.
Naprawdę z każdą kolejną wymówką mam się za, coraz głupszą.
– Mam przygotować pokój na pojawienie się bobasa. Ona nie chce znać płci. Będzie mi też potrzebny samochód, nosidełko. Mam całą listę.
Powinnam go rzucić.
Co, gdyby moje życie też było takie burzliwe, jak jego? Czy on zniósłby to tak dobrze, jak ja? Byłby tak wyrozumiały?
Mam wrażenie, że to jeszcze działa, bo w moim życiu nie dzieje się nic, co wymagałoby takich pokładów czasu i energii. Nie mówię, że on to ze mnie czerpie, ale to on potrzebuje z naszej dwójki zdecydowanie więcej wsparcia.
– Boję się – przyznaje szczerze, ale jak widać szczerość stała się u niego wybiórcza – Będziesz do mnie przychodzić, gdy będę miał pod opieką niemowlaka? Czy tylko, gdy będę sam?
– A, bo ja wiem. Jeszcze się nie urodziło. Nie wiem, na ile będzie mi przeszkadzać.
– Ma to sens.
No nie wiem. To jego dziecko, a on zachowuje się tak, jakby zamierzał pozwolić mi na wszystko. Właśnie dlatego ten pocałunek mnie dezorientuje. Czy on się czuje winny i dlatego tak reaguje na moje teksty o dziecku, czy tak bardzo mu na mnie zależy. Na tym etapie chyba nie powinnam już się bać słowa kocham. Nikogo nie oszukam, że gdyby nie było miłości to bym w tym trwała. To ona jest winowajcą tego całego zamieszania.
– Mówiła ci o kursie pierwszej pomocy? – zadaję to pytanie, ponieważ od spotkania jej dużo o tym myślałam. Poruszyło coś we mnie fakt, że ona ma nieco racji. Nie będę mogła od tego uciec tak całkowicie. Będę musiała wiedzieć rzeczy, które, gdyby nie nasz związek nie byłby w kręgu moich zainteresowań.
– Tak. Powiedziała, że to kolejny warunek mojego rodzicielstwa. Tak, jakbym się o nie, kurwa, prosił – nie chcę być jedną z tych osób, które mówią, że uprawiając seks się o to prosi, bo to w ogóle do mnie niepodobne, ale musiał wiedzieć, jakie są jej poglądy, co do rodzicielstwa. Musiał być świadomy, że ewentualna wpadka spowoduje to, że zostanie rodzicem i gdy już nie chciał z nią być, a dalej ją bzykał czy ryzykował? Czy to nie jedno z tych okropnych stwierdzeń, których nigdy nie powinno się mówić? Seks to przyjemność, a nie dzieci, ale jaką przyjemność daje seks, gdy się kogoś nienawidzi? No może to za duże słowo.
Jestem wykończona.
– Dotknąłeś brzuch? – zadaje pytania, które mnie nurtują.
– Nie – mówi bez zastanowienia – Po co?
Wzruszam ramionami. Nie wiem, po co dotyka się brzuchu ciężarnej, jakby się było w jakimś cyrku. Teraz brzmię, jakbym nienawidziła dzieci, a to nie chodzi o to, ja po prostu nienawidzę tej sytuacji i po raz pierwszy jestem w stanie to przyznać. Tak, gdyby nie ten pocałunek wszystko byłoby inaczej.
– Poczekaj... Skąd wiesz o kursie pierwszej pomocy?
Podnoszę się z jego piersi, żeby na niego spojrzeć.
– Czyli nie kłamała, gdy powiedziała, że z tobą rozmawiała – czyli, co on wie? Że ja wiem? I też nic nie mówi?
– Czyli tylko ty tu kłamiesz? – w moim głosie na pewno słychać wyrzuty.
– Daj mi się wytłumaczyć – prosi, ale według mnie na to już za późno.
Wydało się.
Tyle.
– Nie chciałeś się tłumaczyć – stwierdzam po prostu fakt.
– To w ogóle nie było tak... – czy można usłyszeć coś gorszego od faceta?
– Nie powiedziałeś mi – i przede wszystkim o to mi w tym chodzi.
– Nazwałem ją idiotką do licha, a ona mnie uderzyła – teraz będzie mi opowiadał o tym? Ze szczegółami? Teraz już nie jestem zainteresowana.
– Fajnie. Lubisz agresywne pocałunki. Nie wiedziałam. Znowu – staram się brzmieć na znudzoną.
– To nie tak – broni się.
– Powinieneś był mi powiedzieć – bo mówisz mi o wszystkim, a ja tylko dlatego w ogóle się z tobą związałam.
– Nie kocham jej. Nie chcę z nią być. Nigdy bym tego nie powtórzył. Nigdy tego już nie zrobię. Ona musiała zrozumieć, że jej nie chcę, ale że mogę ją mieć.
– Co ty pierdolisz – moja twarz wyraża dezorientację i przerażenie. On mówi to, co powiedziała ona i totalnie nie ma to dla mnie sensu.
– Nie powinna ci była mówić, bo to było między nami. To było zamknięcie – brzmi, jak bełkot, a przynajmniej tak to brzmi z mojej perspektywy.
– Może zamknąłeś, co innego – naprawdę trochę tak czuje, jakby to nieodwracalnie nas zmieniło.
– Erin, zrobiłem to, żeby zrozumiała, że jej nie kocham.
– O Boże, ty jesteś nienormalny. Powiedziała, że poszedłbyś z nią do łóżka.
– A poszedłem? Chryste, Erin, nie możesz być zła o coś czego nie zrobiłem – zachowuje się, jakby to on był tutaj pokrzywdzonym.
– Nie powiedziałeś mi.
– Nie łap mnie za słówka, kurwa – nie zniosę tego, że zacznie na mnie przeklinać w przypadkowych momentach, jakbym to ja miała problem z racjonalną oceną sytuacji i zachowaniem w normalny sposób.
– A jak nie będę zła? To zdradzisz mnie, żebym coś poczuła? – rzucam w nim tym, co ona i powiedziała, a on totalnie potwierdził.
– Erin, skąd ty... – brzmi tak, jakby nigdy nie chciał, żebym to usłyszała.
– A jak cię rzucę, to cię stracę? I co jestem taka, jak ona, po prostu idiotka, która się zakochała – bo tak się właśnie czuję.
– Nigdy nie pozwoliłbym ci odejść – brzmi to, jak kara. Może tym się różnię od ich dwójki, nie chciałabym trwać w tym na zawsze z powodu jakiś dziwnych przekonań. Wolałabym pocierpieć i zacząć od nowa niż kurwa, męczyć się, bo ktoś sobie ubzdurał, że musimy być do końca życia razem. Nikt nie musi być ze sobą do końca życia, nikt.
– Ta, jej też tak pewnie mówiłeś.
– Erin, ten pocałunek nie był pocałunkiem. Musisz zrozumieć, że nie chcę jej. Chcę tylko być ojcem – o proszę, a to ciekawe.
– Guzik prawda. Ty nie chcesz ani tego dziecka, ani bycia ojcem, ani terapeuta rodziców, ale nie masz jaj, żeby komukolwiek to powiedzieć. Nie masz jaj, żeby powiedzieć mi, że pocałowałaś swoją ex.
– Bo to nie był taki pocałunek! – krzyczy.
– A co, kurwa? – może ja też zaczynam.
– Hej, wasza dwójka robi scenę – Cal obraca się z siedzenia przed nami – Proszę was, zaczekajcie z tym chociaż do pierwszego przystanku.
– Gdybym mógł cofnąć czas.... – Noah zaczyna szeptać.
– Och, proszę cię, gdybym ja mogła cofnąć czas to do momentu, gdy ja przeleciałeś, aby to się nie wydarzyło.
Powiedziałam to.
Proszę.
– No i co na to powiesz? Że przesadziłam? Że od kiedy chcę cofać czas? Bla. Ja też mam prawo coś czuć w tej układance i to jest właśnie to, co czuję.
– Erin... – brzmi, jakby było mu nie żal. Tego też nie zniosę.
– Byłam w stanie to wszystko znieść, bo byłeś szczery, bo chciałeś mnie i nawet jeśli bardziej niż tego dziecka to tego właśnie potrzebowałam i to też mam gdzieś, bo tu też chodziło o mnie. Ale gdy ty kłamiesz, nie mówisz mi wszystkiego... – nigdy nie chodziło mi o to, żeby wybrał mnie ponad kogoś, ale chciałam, żeby był szczery.
– Nie muszę ci mówić wszystkiego! O to właśnie chodzi! – syczy.
– Możesz wyrzucać z siebie żale o tym, jak bardzo nie chcesz być już ojcem, ale nie możesz powiedzieć mi, że całujesz inną? To tego drugiego wstydzisz się bardziej?
– Jesteś taka... – zawsze ma problem z właściwym określaniem, jaka jestem, bo jest tak zamknięty w swojej bańce. Myślałam, że się z niej uwolnił, a przynajmniej, że w dużej mierze tak jest, ale gdy dowiedziałam się, że mi nie powiedział, czuję, jakby nic się nie zmieniło w nim od dnia, w którym go poznałam.
– A ty jesteś takim oszustem – ja przynajmniej potrafię dobrać właściwie słowa.
– Bo co? Bo nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania świata, jak ty? Bo moja rodzina jest ogólnym kłamstwem? – zawsze zarzuca mi coś, co wiążę się z tym, że nie mam klapek na oczach.
– Już nie graj takiego pokrzywdzonego. Sam podejmujesz swoje decyzje – jestem już tym znudzona.
– Ty też! A teraz mówisz mi, że żałujesz! – może i kiedyś byłaby to trafna uwaga, ale nie dzisiaj.
– Bo nie znałam wszystkich faktów! – wykrzykuję znów.
Pierdolone fakty.
Może wolałam ich nie znać.
– Dlaczego właściwie z nią spałeś? – szepczę, może gdzieś w środku licząc, że on mnie nie usłyszy i nie odpowie na to pytanie. Nigdy nie obchodziło mnie, dlaczego to robił. A teraz pytam chyba z odwagi, bo nie mam już siły na strach.
– Co? – obraca się w moim kierunku, jakby upewnić się, czy zapytałam o to, o co zapytałam.
– Nic by się z tego nie wydarzyło, gdybyś miał jaja rzucić ją miesiąc wcześniej!
Marzę o tym, żeby to już się skończyło. Nie wiem, czy gdyby nie spotkanie jej to wszystko ujrzałoby światło dzienne dużo później czy może w ogóle. Nie wiem. Teraz już mleko się rozlało.
– Kochałeś ją, gdy zaczęliśmy się spotykać?
To pytanie nic nie zmieni w moim życiu. Tylko mnie zrani.
– Powinnaś się zamknąć, Erin – sposób w jaki to mówi...
– Czyli tak – chyba właśnie zostałam pozbawiona wszystkich emocji.
– Nigdy o to nie zapytałaś.
Parskam nieszczerym śmiechem.
– Bo wiedziałam, że byś skłamał! Kto na początku relacji powie, że kocha inną! – i nie obchodziło mnie to wtedy, bo nie planowałam z nim się wiązać i nie wiedziałam, że z miłości zrobił dziecko.
– Kocha! A nie jest zakochany! – tłumaczy to, co tłumaczy się ludziom od lat, żeby zrozumieli, że zakochanie to jakiś mityczny stwór, który kończy się tam, gdzie zaczyna się prawdziwe życie i w ogólnym rozrachunku nie ma znaczenia. No bo, gdybyśmy kierowali się tylko zakochaniem w życiu, czy bzykałby ją?
– Chciałeś się w ogóle emocjonalnie zaangażować? Czy chciałeś, żebym była sposobem na zapomnienie o pięcioletnim związku?
– Straciłem dla ciebie głowę, Erin – mówi zrezygnowany.
– Ale ją kochałeś – stwierdzam po prostu fakt.
– I co, kurwa, z tego? Po co ci to było? Po co siebie tak ranisz? – no teraz to już totalnie zachowuje się, jakby postradał rozum.
– Ty mnie tak ranisz! – kolejny fakt
– To nic nie znaczyło. To, że kochałem ją, nie znaczyło, że bym do niej wrócił. Mówiłem to tyle raz, tyle razy to usłyszałaś. Ile razy mam jeszcze to powtórzyć?
Chyba ile razy tego nie powtórzy. To już niczego nie zmieni.
Mleko się rozlało.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro