Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32. Reanimacja serca

Noah

Znajomi i przyjaciele zawsze uważali mnie za tego, co urodził się pod szczęśliwa gwiazdą, ze względu na wspierających rodziców, talent do sportu i piękna dziewczynę. Nigdy mi niczego nie brakowało, aż koniec końców zacząłem się czuć pusty, gdy tylko schodziłem z boiska. Nie chcę mieć żalu do świata, ani do ludzi wokół siebie, że nagle, gdy ja sam postanowiłem znaleźć rzeczy, które mnie uszczęśliwiają inni też zaczęli ich szukać, tylko, że dlaczego to wszystko spadło na mnie, jak grom z jasnego nieba? Chociaż może to kłamstwo, może to tak, jak z globalnym ociepleniem, przed którym ostrzegają od dziesiątek lat, a wszyscy budzą się z ręką w nocniku i zamiast zapobiegać muszą naprawiać. No i tak jest teraz w moim życiu. Nie dosyć, że ja jestem totalnym bałaganem, to jeszcze fakt, że będę miał dziecko, że mój brat mnie nienawidzi, że mam dziewczynę, która jest ze mną, a ja przestaję rozumieć, dlaczego ze mną jest, gdy ja mam, co raz mniej do zaoferowania. Do układanki doszli jeszcze rodzice, którzy chcą się rozwieść, a ja próbuję nie tyle, co załagodzić te sytuację, co być przy nich. W tej chwili wiszę na słuchawce z moją mamą, która pojechała do Orlando do swojej siostry. Nie wiem, czy zrobiła to dlatego, że nie zniosłaby spojrzeń w miasteczku czy tak bardzo nie może patrzeć na ojca.

– Rozmawiałeś ze swoim tatą? – stałem się ich pośrednikiem w tym, aby byli na bieżąco o swoich życiach.

To ja zadzwoniłem do mamy, gdy tylko wróciliśmy do Denver. Usłyszałem nawet przepraszam za jej zachowanie, ale nie wiem, czy do końca szczere, czy to było przepraszam pod tytułem 'stań po mojej stronie'. Ledwo wpuściłem ich w moje życie, a mam ochotę znowu uciąć z nimi kontakt, żeby odsapnąć. Nie mogę tego jednak zrobić. No bo, co oni beze mnie zrobią?

Czuję się winny.

I pewnie tu leży źródło problemu.

– Tak. U taty dobrze. Przyjął nowe zlecenie – tłumaczę.

– A tak mówił, że chce jechać w końcu na wakacje poza stan! I co? Gdzie te wakacje?

Szczerze, to nawet nie chce mi się jej słuchać. Jestem po prostu tym zmęczony.

– Nie wiem, mamo. Może musi na nie zarobić.

– Znam stan jego konta – tłumaczy – Nie musi zarabiać.

– Tata pyta, czy w szkole nie mieli pretensji, że tak z dnia na dzień wzięłaś urlop.

– Nie, ale na pewno chcą wiedzieć, dlaczego. Nie może im powiedzieć, rozumiesz? Cokolwiek się wydarzy nie mogą wiedzieć, że się rozwodzimy.

Obydwoje używają tego słowa, ale z tego, co wiem, a wiem całkiem sporo żadne z nich nie poszło nawet do prawnika. Najwidoczniej obydwoje byli bardzo nieszczęśliwi, ale teraz też są.

– No dobrze, synku. A teraz mi powiedz, czy rozmawiałeś już z Agnes? Bo dzwoniła do mnie jej mama i powiedziała, że musimy się spotkać i porozmawiać o dziecku.

Chcę krzyczeć, że jestem dorosły. Ale oni mnie tak traktują, tylko, że w wybiórczych dziedzinach mojego życia.

– Dzisiaj jesteśmy umówieni – chcę to załatwić przed nowym rokiem, bo nie chcę wchodzić w niego w nieświadomości, na co powinienem się przygotować. To nie tak, że to rozjaśni mi wszystkie karty, ale chociaż będę wiedział, czy ona w ogóle może na mnie patrzeć.

Zadzwoniła do mnie, więc jej przeszło.

Zawsze jej przechodzi i to był nasz główny problem, bo zamiataliśmy rzeczy pod dywan. Zmywałem się i wracałem po kilku dniach, jakby nigdy nic. Tak nie dało się żyć na dłużą metę, czego dowodem był mój wybuch podczas ostatniego spotkania.

Boję się. Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie jest inaczej. Chcę ją poprosić, żeby nie mówiła Erin o pocałunku, ale jeśli to zrobię wiem, że to ją ucieszy i że będzie to traktowała, jako asa w rękawie.

To wszystko jest takie skomplikowane.

Nie chcę skończyć, jak moi rodzice. A oni skończyli tak najwidoczniej, dlatego, że zapomnieli o sobie mając dzieci i nie wiem w tej chwili, czy w ogóle się kochali, a ja dzisiaj nie kocham już Agnes. Nie kocham jej w sposób, w który pozwoliłby zbudować mi z nią cokolwiek w czym byłbym szczęśliwy.

Erin zbiega po schodach. Dopiero wstała, gdy ja już gadam z mamą. Musi biec na zajęcia, a potem do pracy, więc pewnie nie zobaczymy się przez najbliższe dwa dni, bo ona ma kolejną zmianę, a ja mecz i trening.

– Dzień dobry – klepie mnie w tyłek i staje na palcach, aby sięgnąć moich ust – Kawa? – pyta, czy ją jej zrobiłem, więc stawiam ją jej przed nosem – Jesteś najlepszy. Jak tam rozmowa z mamą? – pyta wiedząc, dlaczego już nie śpię.

– Oboje w kółko gadają to samo.

– A ty? – siada na kuchennym blacie i przyciąga mnie nogami pomiędzy swoje nogi – Jak ty się z tym wszystkim czujesz?

Wzruszam ramionami.

– Trochę to popierdolone, co nie? – mówi bez ogródek – Rodziny taka, jak twoje wielokrotnie wytykały taką, jak moja palcami, a tu się okazuje... – Erin chyba stwierdza, że to, co mówi mnie obraża, bo przerywa i przeprasza – Nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało.

Ale ma racje.

– Powiem ci jeszcze tylko jedno, ok? Skoro i tak już wcisnęłam swoje zdanie – mocniej oplata mnie swoimi nogami, jakby bała się, że ucieknę, po tym, co powie – Oni są twoimi rodzicami, Noah. Nie ty ich. Nie pozwól znów wejść sobie na głowę, bo oni potrzebują terapii. Nie możesz ich wysłuchiwać w nieskończoność.

Ma racje to mi się nie podoba.

– To moi rodzice. A ty znowu nie rozumiesz – wkurzam się na nią.

– Wiem, że jestem tylko twoją dziewczyną i nie powiem ci, co masz robić – a mi się wydaje, że już to zrobiła.

– Nie lubisz ich – stwierdzam.

– Nie lubię tego, jak ciebie traktują – argumentuje swoje zachowanie – Nie powiesz bratu, że ojciec ci powiedział, że nie umiał być dla niego ojcem, bo w sumie to winił go za zniszczenie marzeń o hokeju?

Nie wiem, dlaczego w ogóle mnie o to pyta. To totalnie nie w jej stylu. Od momentu, gdy pojechaliśmy do moich rodziców zadaje mi takie pytania, mówi takie rzeczy, że nie widzę już jej wszechobecnego luzu.

– Erin, proszę cię przestań. Wiesz, że mu tego nie powiem. Nie powinien tego wiedzieć.

– I ty też nie – mówi, jakby to była największa oczywistość świata – Serio. To nie twój ciężar od niesienia.

– Chodziło o to, że sam będę miał dziecko.

Prycha.

– I co? Można rzucać w ciebie czymś takim, żebyś podjął inną decyzję? A co gdybyś chciał podjąć taką samą? Uznałby, że byłbyś nieszczęśliwy? I wtedy by nie chciał ci pomóc?

Nie mówię, że powiedział, że pomoże, jeśli będę się trzymał hokeja, bo jednocześnie nie powiedział, że jeśli tego nie zrobię to będzie inaczej.

– Muszę iść – stwierdza – Jeszcze o tym porozmawiamy – rozplata ze mnie swoje nogi i całuje mnie w nagi bark – Nie jestem nikim innym niż team szczęśliwy Noah. Pamiętaj.

Chce buziaka w usta, ale ja nie mam na to ochoty, więc jej go nie oddaję. Zachowuję się, jak obrażony dzieciak, ale ona nie rozumie.

*

Erin

Żałuję, że się odezwałam, serio. Nigdy nie wtykam nosa w nie swoje sprawy, ale też nigdy nie bywam w związku. To przez te wszystkie dziwne uczucia, które mną targają. To wszystko jest takie skomplikowane. Widzę, jak wiecznie chodzi zamyślony i nie daje sobie z tym wszystkim rady. Na dodatek nie chce mnie słuchać. Jaki interes miałabym w tym, żeby chcieć dla niego źle? Żeby mi samej było lepiej? Mi jest dobrze. Po prostu martwię się o niego.

Wychodzę z ich domu i pierwsze, co robię to natrafiam na Agnes. Zapomniałam, że umówili się na pogaduszki o dziecku. Dalej nie wiem, co wydarzyło się po powrocie z Kalifornii podczas ich spotkania, że tak ostentacyjnie zerwali ze sobą kontakt. Nim zdążę powiedzieć jej cześć, ona odzywa się pierwsza.

– Nie możesz patrzeć na mój brzuch za każdym razem, jak mnie widzisz, jakbym cię obrzydzała.

– Wcale nie... – nie mam pewności czy tego nie zrobiłam, bo jest naprawdę duża. Może to dlatego, że rzadko ją widuję i za każdym razem oglądam ten brzuch pod innym kątem.

Nie chce mi się z nią rozmawiać, bo nie uważam, że mam o czym, ale ona jest w bojowym nastroju.

– To dziecko się w końcu urodzi, a ty będziesz musiała wiedzieć, jak zrobić reanimacje niemowlakowi – wrzuca z siebie, jak automat, jakby tylko czekała, kiedy będzie mogła wypowiedzieć to zdanie.

– Co? – no, bo proszę was, co innego mogłabym powiedzieć, gdy ktoś rzuca czymś takim we mnie, nie wysilając się nawet na 'hej, jak ci mija dzień'.

– Och, proszę cię, Erin, będziesz musiała umieć podstawowe rzeczy zanim zostaniesz z moim dzieckiem sam na sam.

Przechodzą mnie, aż ciary, gdy to słyszę. Sam na sam? Reanimacja? Dziecko się urodzi? No jakby, nie myślałam o większości tych rzeczy.

– Dzięki za te złote rady, co nie do mojego dziecka – zaznaczam wyraźnie.

– Nie traktujesz tego poważnie, ale twój stosunek do naszego dziecka, odbije się na waszym związku – mówi to tak, że wiem, że to dziecko zjadło cały jej rozum i że jeśli Noah pozwoli jej sobie wejść na głowę to to dziecko nie będzie moją ulubioną osobą.

O kurde. To dziecko się nawet jeszcze nie urodziło, a jego rodzicielka właśnie bardzo mnie do niego zraziła. Czy ja mogę wrócić do nie myślenia o dniu rozwiązania?

– No ty już o to zadbasz – nigdy nie miałam na celu, aby się z nią kłócić, a ona chce, żebyśmy chyba zaczęły przerzucać się na argumenty. Zawsze przegram te walkę, bo ona nosi jego dziecko. Kurde, przegrywam walkę na temat jego walniętych rodziców. No sorry, ale jego rodzice są walnięci. Cała jego rodzinka i jeszcze matka jego dziecka.

– Żeby moje dziecko było bezpieczne? Możesz być pewna – instynkt mamuśki to coś, co w tej chwili mnie odraża. Przepraszam. Czy powinnam przepraszać? Kurwa, w co ja się władowałam.

– Powiedział ci, że mnie pocałował? – rzuca we mnie kolejnym gównem, totalnym gównem, które jest w tej chwili dla mnie gorsze niż matczyna gadka, jej ciążowy brzuch i cała ta inna otoczka rzeczy, których nie chcę w życiu.

Nie jestem dobra w ukrywaniu reakcji, bo zazwyczaj mam to gdzieś i pokazuję, co czuję w całej krasie. Tym razem wolałbym jednak nie mieć wypisanych emocji na twarzy.

– Gdyby się nie odsunął prawdopodobnie wylądowalibyśmy w łóżku – postanawia dalej ciągnąć opowiadanie mi o tym i sprawianie, że zaczynam gardzić nimi obojgiem.

– I po to ta cała rozmowa? Żeby walnąć mi tym w twarz? – gotuje się we mnie, ale nigdy nie byłam w takiej sytuacji i nie mam pojęcia, co powinnam zrobić. Zacząć krzyczeć?

– Nie powiedział ci – mówi tak, jakby już tego nie wiedziała. Jest o wiele lepsza w te grę niż ja.

Nie chcę pytać, kiedy to było. Liczę, że sama mi to wszystko powie, bo nie będzie mogła się powstrzymać. Wiem, że mówi mi to z desperacji. Może z powodu tego, że wyglądamy na szczęśliwych, a może, że było więcej niż jeden pocałunek, ale zostawia je, jako asy w rękawie.

– Jaka jest puenta tej historii? Że tak naprawdę nie kocha mnie tylko ciebie? - no chyba, że tylko chciała, żebym poczuła się niepewnie, a ona by na tym skorzystała.

– To było zaraz po waszym powrocie z Kalifornii. Powiedział mi, że powinnam walnąć go w twarz i rzucić po tym, jak mnie zdradził, a nie przejść nad tym do porządku dziennego. Powinnam go kochać bardziej niż to – nie mam pojęcia, co ona mówi, bo to nie ma żadnego sensu ani logiki.

– Dobra, Agnes. Dzięki za te lekcje, że miłość jest nieprzewidywalna, ale muszę iść – bo nie chce mi się tego słuchać.

– On złamie ci serce, Erin. Tak już ma – nie no to jest niewiarygodne, daje mi teraz rady, po tym, jak postanowiła mnie upokorzyć, ona, on...

– Tak ma, bo złamał je tobie? – pytam.

– Bo nigdy nie jest zadowolony z tego, co ma – ten opis bardziej pasowałby do mnie niż do niego, a przynajmniej przed poznaniem go.

Przechodzi obok mnie i wchodzi do domu. Nie zamierzam robić przy niej awantury. Idę tam, gdzie miałam iść na zajęcia. Będzie dobrze. Będzie, kurwa, dobrze.

Poczekajcie, czy ona powiedziała, że Noah zdradził ją, żeby ona się wściekła? A ona tego nie zrobiła? I to spowodowało, że się rozstali?

Co

Kurwa

To znaczy tylko tyle, że ona serio ma racje, cokolwiek się nie robi on nigdy nie jest zadowolony.

Jeśli go kocham i mu to wybaczę, pójdzie i mnie zdradzi?

Jeśli go rzucę na wieków amen, co po prostu go stracę?

Jaka ja jestem głupia.

Było tyle czerwonych lampek. Dostawałam nimi po mordzie, a i tak to w to brnęłam. Najwidoczniej dopiero, jak dostanie się po sercu, to się to naprawdę czuje. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro