30. Rodzice i najlepsi przyjaciele
Erin
Wiem, że po wyjściu od jego rodziców powinniśmy omówić te sprawę, ale on wydaje się nie mieć ochoty rozmawiać. Wszyscy mu mówią, co powinien zrobić i jak powinien żyć. Jestem zmęczona samym słuchaniem tego. Teraz o wiele bardziej rozumiem, czemu ludzie naprawdę mają zdawkowe relacje ze swoją rodziną, gdy ich rodziny nie potrafią uszanować ich decyzji. Muszę zadzwonić do mojej mamy i ją przeprosić, bo teraz dobrze zrozumiałam, co mieli na myśli z ojcem, gdy najpierw poznali siebie i świat, a dopiero potem podjęli decyzje o wspólnym życiu. Nie ucierpiałam na tym. Wyszło mi to nawet na dobre, bo nigdy nie miałam wizji idealnej rodziny i tego, że moi rodzice zamiast bycia dwoma osobnymi osobami są jedną osobą i to na dodatek wszystko, co o nich wiem to to, że są moimi rodzicami. Noah w ogóle nie zna swoich staruszków i gdy zaczął samodzielnie myśleć oni okazali się kimś z kim on niekoniecznie chce mieć coś wspólnego. No dobrze, bardziej jego mama niż tata, ale sposób w jaki jego ojciec wyrażał się do jego mamy na temat obiad i podejmowanych decyzji mówiło jasno, że ten facet jest kompletnie sfrustrowany swoim życiem. Wierzę, że Noah mama chce dla niego tego, co najlepsze, ale to nie do końca zgadza się z tym, czego on chce i czego on potrzebuje.
– Przepraszam cię za te całą akcje – mówi w końcu – Jak widać moi rodzice zatrzymali się tak gdzieś dwadzieścia lat temu i nie mogą przeżyć tego, że nie jestem, jak oni - widzę, że ciężko przychodzi mu przyznanie tego – Moja mama nie jest wcale taka zła. Po prostu zawsze byliśmy dla niej całym światem.
– Proszę, nie tłumacz jej – bo nie chcę mu mówić, co o niej myślę. Moje zdanie niczego w tej sytuacji nie zmieni.
– Nie może pojąć, dlaczego jej idealny syn chce być bardziej hokeistą niż rodzicem.
– Tak. Byłam tam. Słyszałam to – zastanawiam się, czy on w ogóle mówi do mnie, czy bardziej do siebie.
– Może to było mi zapisane w gwiazdach. Ty nie chcesz mieć dzieci, a ja chyba chcę, więc będę miał dziecko z Agnes, a będę z tobą.
Zastanawiam się tylko, czy jego gwiazdy są na tym samym niebie, co moje, czy może to jakiś splot dwóch uniwersum i któreś z nas zostanie w końcu zabrane do swojego.
– Może – nie wiem, czy jest w stanie usłyszeć brak przekonania w moim głosie.
Dalej nie rozwikłałam, czy dam radę i pewnie, dopóki dziecko się nie pojawi nie będę tego wiedzieć.
– Nawet nie udało mi się obejrzeć twoich zdjęć – próbuję chociaż trochę zmienić temat – Liczyłam, że zanim coś wybuchnie to chociaż tyle zobaczę.
– Przepraszam cię za ten obiad i za to, że był nie dobry i że miałaś pić kompot do owoców morza. Wiem, że to...
Łapię go za rękę.
– Zrobiła to dla ciebie, ale dalej nie wiecie, jak się komunikować, bo nie słucha. Jest okej, naprawdę.
– Dlaczego jesteś taka wyrozumiała? – pyta, jakby kompletnie mnie jeszcze nie znał.
– To twoi rodzice, a ty chcesz być sobą.
Kiwa głową, przyznając mi racje.
Noah
– Mam pomysł – uśmiech pojawia się na jej ustach po raz pierwszy, odkąd stamtąd wyszliśmy – Zabierz mnie w jakieś swoje miejsce – prosi – Gdzie chodziłeś jak byłeś popularnym dzieciakiem w liceum.
– Uważasz, że byłem popularny? – przy niej czasem czuję się, jak frajer, który niczego w życiu nie spróbował, którego rodzice zatrzymali się w dziewiętnastym wieku.
– Widzę, jak ludzie tu na ciebie reagują, byłeś totalnie popularny – upiera się przy swoim.
– I chcesz iść w jakieś miejsce dla popularnych? – próbuję ją dobrze zrozumieć.
– Nie, w jakieś twoje miejsce – prosi.
– No dobrze, ale nie chcesz iść najpierw czegoś zjeść? Przyszliśmy tu na obiad, a...
– Wystarczy mi jakieś słodkie ciastko i kawa na wynos i potem namówimy Patricka, żeby nam coś ugotował.
– Da się zrobić – przyciągam ją do siebie bliżej obejmując ramieniem, a ona opiera policzek o moją pierś.
Gdybym był na jej miejscu nie jestem pewny, czy bym to wszystko zniósł. Nie mam najmocniejszego charakteru, jeśli chodzi o walczenie o siebie, ale to co wyprawia się w moim życiu jest przytłaczające dla mnie samego, a co dopiero dla niej.
Erin
Nie powiem, żebym została mistrzem jazdy na lodzie, ale całkiem mi się podoba. Notorycznie upadam na tyłek, a raz nawet pociągnęłam Noah za sobą, ale chyba, co raz bardziej zaczynam łapać o co tutaj chodzi. Noah kieruje w moją stronę aparat telefonu i nagrywa moje średnio udane pierwsze próby. Postanawiam pojechać prosto na niego, a że hamowanie średnio mi wychodzi to wpadam na jego pierś. Czuję w tej chwili niewytłumaczalny przypływ emocji i szczęścia, bo co zaskakujące jechałam tu przerażona, ale bardzo mi się tu podoba. Kiedyś powiedziałam chłopakowi, że go kocham, no bo po prostu tak czułam się w tej jednej chwili. Teraz też czuję, że kocham Noah, w tej jednej konkretnej chwili czuję niezaprzeczalną miłość do niego, ale z jakiegoś powodu mu tego nie mówię. Nie jestem pewna, dlaczego duszę to uczucie w sobie, w szczególności patrząc na moich rodziców, których decyzji dalej nie rozumiem.
Kocham go, ale może tylko w tej chwili?
Może tylko, gdy jest dobrze?
Może powinnam zaczekać, aż znowu to poczuję?
Czy nie powinno się tego czuć cały czas?
Tyle pytań, na które nie mam odpowiedzi.
Noah łapie mnie w ostatniej chwili nim oboje tracimy równowagę. Zarzucam ramiona na jego szyję i nie czekam ani chwili dłużej z pocałunkiem. Śnieg znów zaczyna padać, a ja czuję, jakby to był jeden z najbardziej magicznych pocałunków w moim życiu. Kocham każdą chwilę z tego i pomimo tego, że te święta są najdziwniejszymi w moim życiu i tak są udane. Udało mi się podczas nich bardzo dużo zrozumieć, a wigilia jest dopiero jutro.
Muszę zadzwonić do rodziców i ich przeprosić. Od przebywania z tymi sfrustrowanymi ludźmi, jakimi są rodzice Noah jeszcze bardziej doceniłam to, że moi są tacy gotowi na ryzyko, na podejmowanie wyzwań i szukanie siebie. Rodzice Noah zachowują się, jakby wszystko robili według schematu określonego przez społeczeństwo i co najgorsze wcale ich to nie zadowala.
Może mama pomoże mi odpowiedzieć na pytanie, czy kocha ojca przez cały czas. Muszę też lepiej spróbować zrozumieć ich związek. Wiem, że to nie droga dla każdego, bo samej było mi ją ciężko zrozumieć, ale czasem potrzebujemy dostać w twarz czymś odwrotnym, aby docenić to, co mamy w domu.
*
Leżymy z Noah na kanapie w salonie Patricka, a on wraz z Caitlyn zajmują fotel. Caitlyn zmusiła nas do maratonu Aftera, bo powiedziała, że to lepsza tradycja niż Kevin sam w domu. Zaproponowała jeszcze Zmierzch, ale chłopaki chcieli obejrzeć soft porno, zamiast wampirów. Nie wiedzą jeszcze, że Zmierzch jest następny w kolejce.
– Dlaczego oni mają wannę w pokoju, w którym stoi łóżko? – dziwi się Noah.
– Bo to jedno z tych mieszkań w dobrej lokalizacji, w dobrej cenie, wyremontowane, gdzie dwójkę robisz smażąc jajka – komentuje Caitlyn.
– Są takie mieszkania?
Caitlyn wybucha śmiechem.
– Mój ty bogaczu, ciesz się, że żyjesz w niewiedzy – całuje go w policzek – W Los Angeles raz oglądałam takie, co łóżka stały po obu stronach prysznica. Przestronne, prywatne...
– Brzmi, jak piekło – mówię.
– W jej akademiku było więcej prywatności niż oni mają – Patrick kontynuuje szukanie logiki w tym filmie.
– Oni nie chcą prywatności! Oni chcą być ze sobą zawsze i wszędzie!
– Chryste, dajcie im się wysrać za zamkniętymi drzwiami – odzywam się w końcu.
Trzy pary oczu kierują się w moim kierunku, po czym wszyscy wybuchają śmiechem.
– Tacy ludzie, jak oni nie srają – podsumowuje Caitlyn – Albo robią to na uczelni lub u sąsiada.
– Nie dosyć, że film jest toxic to jeszcze wspiera patodeweloperkę. Trzy razy nie.
Zgadzają się ze mną wszyscy, poza Patrickem, który gapi się w ekran swojej komórki.
– Świetnie – mówi koniec końców – Moi starzy nie przyjadą.
– Który to już rok z rzędu? – pyta go Caitlyn.
Widzę, jak wzrusza ramionami.
– Jak to, który rok z rzędu? Spędzasz święta sam, gdy ja jestem dziesięć minut drogi?
– Nie chcę się narzucać – mówi przez zaciśniętą szczękę – Jestem przyzwyczajony.
– Hej! Zróbmy przyjacielskie święta bez rodziców – proponuję – Cal coś ugotujesz. My też się jakoś postaramy. Zjemy to, co chcemy. Usiądziemy w piżamach do stołu.
– Wchodzę w to! – krzyczy jego chyba już dziewczyna.
– A czy ty nie musisz być w domu?
– Mam szóstkę rodzeństwa, nikogo nie będzie obchodzić, że mnie nie ma – stwierdza i brzmi, że ją też to średnio obchodzi – Będzie fajnie. Zrobisz te swoje zdrowe naleśniki?
Patrick patrzy to na nią, to na nas.
– Wchodzę w to – mówi Noah.
– Nie musicie dla mnie...
– Patrick, jesteśmy jak rodzina – tłumaczy mu Noah – To będą najlepsze święta, jakie mieliśmy od lat.
Widzę, że próbuje coś powiedzieć, ale chyba nie wie, co.
– Nie musisz dziękować – Caitlyn czyta mu w myślach, serio. Oni razem mają coś takiego, że nie wyobrażam sobie, żeby byli osobno, mimo, że gdy go poznałam przecież byli.
Nie do końca wiem, jak rozwiązał swoje sprawy z Emmą, która przecież między innymi z jego powodu rozstała się z Samem, ale staram się nie mieszać w cudze życie i patrzeć krzywo na dziewczynę, z którą wydaje się, że mają więź nie do zerwania. Ta dwójka zna się jeszcze dłużej niż Noah z Agnes i może dlatego ich relacja jest tak różna, a może po prostu dlatego, że oni sami są innymi ludźmi.
*
Zwlekałam z telefonem do mamy, bo nie do końca wiedziałam, co jej powiedzieć. Czuję się winna całej tej sytuacji i tego, że popsułam im święta. Boję się, że gdy wykonam ten telefon rozpłaczę się, gdy usłyszę jej głos. To nie tak, że nie cieszę się z tego, gdzie jestem, ale to moja mama, ukochana mama, z którą święta spędzam, co roku.
Mama odbiera telefon po pierwszym sygnale.
– Hej. Wesołych świąt – mówię od razu.
– Hej, dzieciaku – nie lubię się z nią kłócić, naprawdę prawie nigdy tego nie robię i to na dodatek nie w taki sposób, że wyjeżdżam na drugi koniec kraju.
– Mamo... – naprawdę nie wiem, jak to powiedzieć, więc mówię po prostu – Przepraszam, mamo i tatę też przepraszam.
– Hej, nie musisz nas przepraszać. Cieszę się, że dzwonisz, Erin.
– Jak to nie mam za co was przepraszać? Wzięłam i wyjechałam dwa dni przed świętami, bo nawet nie próbowałam was zrozumieć – wyrzucam z siebie wszystko.
– My też nie widzieliśmy, jak ci to powiedzieć.
– Chyba tak naprawdę powinnam wam podziękować – mówię nieco ironicznie - Serio, mamo – zamykam drzwi od łazienki, bo schowałam się tu przed Noah.
– Co się wydarzyło u jego rodziny?
Zdaję sobie nagle sprawę, że mam przed mamą tyle tajemnic. Dziecko mojego chłopaka, jego megatrudne relacje z rodzicami i z byłą. Nie jestem gotowa jej o tym powiedzieć.
– Powiedzmy, że jego rodzice są kompletnie sfrustrowanymi ludźmi w kryzysie wieku średniego, którzy nigdy nie realizowali swoich potrzeb, tylko żyli według jakiegoś utartego schematu...
– Ah te małe miasteczka – mama nie do końca jest poważna, gdy to mówi – Noah nie ma z nimi łatwego życia, co?
– Dziękuję, że nie zapomnieliście o sobie. Dzięki temu nie wywieracie na mnie jakiś durnych presji i nie próbujecie realizować swoich marzeń.
– Brzmi męcząco – mama trafia bardzo celnie.
– Jak cholera – przyznaję – Cieszę się, że jesteście z tatą szczęśliwi i ja też jestem.
– O to nam Erin zawsze chodziło. Chciałam dla ciebie i siebie najlepszego. Może to nieco samolubne, gdy ma się dziecko, ale czuję, że musiałam być trochę samolubna, aby nie być tylko matką. Erin, kocham bycie twoją mamą, nie zrozum mnie źle.
– Po wczorajszym obiedzie rozumiem doskonale o co ci chodzi – na myśl o wczorajszym wieczorze jest mi słabo, bo pokazał mi kim mogą się stać ludzie, którzy robią wszystko pod presją społeczeństwa.
– Hej, jedziemy z twoim tatą do Nowego Jorku na sylwestra, przyjedźcie. Kupię wam bilety. Świąt już nie spędzimy razem, ale możemy zacząć nowy rok.
– No nie wiem. Spędzamy święta u jego przyjaciela, którego rodzice totalnie olali i nie chciałabym, żeby nowy rok zaczynał sam – tłumaczę.
– No to go też weście. Zapłacę, skoro spędzasz u niego święta to tak się odwdzięczysz – moja mama jest szalona.
– Serio? – aż ciężko mi jest w to uwierzyć.
– Serio, serio. Chcemy cię z tatą jeszcze zobaczyć przed nowym rokiem. No chyba, że ty nie chcesz? – zawsze upewnia się czego ja chcę.
– Chcę. Bardzo – uśmiecham się do telefonu - Zapytam ich, co o tym myślą. Najwyżej przyjadę sama.
– Kochamy cię, dzieciaku.
Chcę ją przytulić. Jestem bliska rozpłakania się z powodu tego, że jest tak daleko. To pierwszy raz od początku studiów, gdy czuję coś takiego. Zawsze byłyśmy sobie bliskie i nigdy się tak nie rozstałyśmy. Relacja Emmy z jej matką, która polegała na nakazach, obowiązkach i ciągłym przypominaniu jej, że jest jej dzieckiem, jako forma długu do spłacenia zawsze mnie szokowała. Moja mama jest moją najlepszą przyjaciółką i po raz pierwszy zrozumiałam, jak bardzo nie mogę bez niej żyć, nawet, jeśli nie mieszkamy w tym samym mieście. Relacje z rodzicami są skomplikowane, co do tego nie mam wątpliwości, ale ich sukces zależy od tego, czy obie strony potrafią uszanować to, że każdy jest dorosły i podejmuje własne decyzje.
– Ja was też – tylko tyle jestem z siebie wydusić – Do zobaczenia.
Cieszę się, że nie są na mnie źli i okazali tyle zrozumienia, co do mojej ucieczki. Mam ogromne szczęście, jeśli chodzi o rodziców.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro