2. Nie bywam w barach, a w barach jest Erin
Przeszłość
Noah
– Będziesz tu tak siedział i nic nie zamówisz? – słyszę głos dochodzący zza baru.
Podnoszę głowę, aby spojrzeć na osobę, która musi mi się przyglądać od pewnego czasu.
– Nie wiem, czy powinienem – oglądam się za jej plecy, aby zobaczyć półki pełne alkoholu – Jestem hokeistą.
– Hokeistą, mówisz?
– Właśnie to powiedziałam – irytuję się.
– Jest tu strasznie głośno! – uświadamia mnie – Skoro nie przyszedłeś tu pić to, co tu robisz?
– Przyszedłem się napić – bo to prawda, to, że jeszcze tego nie zrobiłem wynika z mojego braku znajomości obecnych tu alkoholi.
– No dobrze, to może coś ci zaproponuję.
– Tylko coś mocnego. Chcę się dzisiaj urżnąć w trupa.
Barmanka kiwa głową.
– Rozstałem się z dziewczyną. Byliśmy ze sobą od liceum. To już ostateczne, bo wyprowadziłem się z naszego mieszkania. Nie wiem, gdzie mam się podziać, bo olałem przyjaciół dla tego wspólnego mieszkania. Czułem, że to kolejny etap związku, wiesz?
Unoszę głowę do góry, żeby spojrzeć na barmankę.
– Mówisz do mnie?
Nie jestem pewny, dlaczego właściwie to powiedziałem. Mógłbym pójść do przyjaciół i przyznać się przed nimi, że nie wyszło i może to by nie było straszne, to by zrozumieli, ale wystawiłem ich dla mieszkania z Agnes. Zrzucanie im teraz moich problemów z dziewczyną wydaje się nie w porządku.
– No, czy nie po to przychodzi się do baru, żeby się wygadać? – to jedyne, co jestem w stanie wymyślić.
– Za dużo filmów się naoglądałeś – sprawdza mnie na ziemię.
– Przecież jest tu pusto – argumentuję to jako dobry powód, żebym mógł gadać.
– Jest wtorek o tej godzinie jest mecz futbolowy. Wszyscy są na boisku.
Kurde, faktycznie tak jest. Nie chodzę na mecze futbolu, bo albo mamy wtedy trening albo po prostu chcę odpocząć.
– Aha. Studiujesz tutaj?
– Tak – odpowiada krótko.
– Nigdy nie byłem na meczu futbolowym. A ty?
– Chłopak mojej przyjaciółki jest w drużynie. Byłam raz na meczu – przyznaje.
– Moja dziewczyna była na wszystkich moich meczach od samego początku, a ja nie chcę już nią być – znów zaczynam się żalić.
– Bycie fanem hokeja nie czyni cię dobra kandydatka na partnerkę.
Chyba doceniam te odpowiedź. Słychać w niej brak zaangażowania emocjonalnego, co jest dla mnie nowością, ponieważ wszyscy znają Agnes i ją lubią, co to wszystko utrudnia.
– Była wspaniała, jest wspaniała, ale ja już tego nie czuję. Rozstawaliśmy się tyle razy. Byliśmy z tyloma innymi ludźmi. Zawsze do siebie wracaliśmy. Teraz długo już było dobrze, po prostu dobrze. Tak dobrze, że zapominałem, że jestem w związku.
– Dziewczyna brzmi na dobrą dziewczynę, a ty chyba po prostu byłeś do dupy chłopakiem.
Parskam śmiechem. Tego właśnie potrzebuję.
– No co? Brzmi, jakby była dobrą dziewczyna, która nawet pozwala ci się spotykać z innymi, bylebyś tylko zrozumiał, że należysz do niej. A ty ... – dziewczyna się uśmiecha, jakby bawiła ją moja niedola.
– Co mam zrobić, że nie potrafię już z nią być? – potem przypominam jej, co już zrobiłem – Poza oczywistym rozstaniem.
– To przez tych gości, których sobie wyobrażasz, z którymi była, gdy mieliście przerwę?
Robię wielkie oczy, traktując to jako ciekawe spostrzeżenie.
– Mam w dupie tych gości – oburzam się – No i może tu jest problem.
– Zerwałeś z dobrą dziewczyną i nie znasz powodu? Teraz już naprawdę zrobię ci drinka.
– Jestem sportowcem. Nie spodobałoby się jej, że piję.
Wszystko w swoim życiu odnoszę do tego związku. Straciłem poczucie, gdzie jestem sobą, a gdzie jesteśmy razem.
– A ty? Czego chcesz? – pyta.
Pytam siebie o to od miesięcy. Podczas poprzedniego rozstania nie byłem z żadną dziewczyną. Próbowałem rozwikłać kim jestem i czego chcę. Wszystko do czego sprowadzała się moja odpowiedź to ciągle wymienianie rzeczy, których ona ode mnie oczekiwała.
– Chcę się napić!
Barmanka stawia przede mną drinka.
– Jak masz na imię? – pytań w końcu.
– Erin.
– Jestem Noah.
– Cześć, Noah – dostaję nawet mały uśmiech.
– Napijesz się ze mną? Ja stawiam. Potrzebuję kompana do picia.
– Zaraz kończę zmianę to będę mogła wypić jednego.
Nawet nie waha się w odpowiedzi.
– Zawsze miałem wszystko zaplanowane. Dziewczynę, studia, karierę hokejową. Ciężko pracowałem, żeby to wszystko mi wyszło. Mam wrażenie, że miałem tak skrupulatnie zaplanowane życie, punkt po punkcie, że w końcu skreśliłem jeden. Rozumiesz? Przestałem uważać go za plan, a za odhaczony kwadrat.
– Średnio rozumiem, ponieważ w życiu mam zaplanowany tylko grafik do pracy, który i tak może się zmienić, jeśli coś mi wypadnie. Mogę rzucić robotę, znaleźć inną.
– Nie wierze. Nie masz żadnego planu? – jestem zbyt zaskoczony.
Nie znam takich ludzi jako sportowcy wszyscy mniej lub bardziej mamy plan.
– Żadnego – utwierdza mnie w tym.
– I nie boisz się o swoją przyszłość?
– O co mam się bać, skoro nic nie zaplanowałam? Nie stracę rzeczy, których nie uda mi się zrobić, bo nigdy ich nie ustaliłam – mówi pewnie.
– Gdybym nie postawił haczyka... - zaczynam wspominanie o swojej liście rzeczy do zrobienia.
– Stawianie haczyków jest najgorsze. Odbiera całą radość z drogi i kręci się tylko wokół wykonanego zadania.
Kiwam głową, jakbym rozumiał o czym mówi.
– Czy posiadanie dziewczyny może być wykonanym zadaniem? – pytam.
– Odhaczyłeś ją na litość boską. Jak można odhaczyć dziewczynę?
Brzmi na oburzoną, ale zarazem też trochę rozbawioną.
– To była lista rzeczy do zrobienia. – przypominam sobie.
– I jak brzmiała ta pozycja?
– Będziemy z Agnes razem na studiach.
Napisałem ten punkt wieki temu, gdy wybierałem uczelnie. Chciałem tylko Agnes i tego, żeby nam się udało.
– Cóż, chyba musisz skreślić ten haczyk – uświadamia mnie.
– Robiłem to pamiętasz? Zrywając, wracając...
– To co z listą?
– Pieprzyć listę! – unoszę szklankę z alkoholem do góry i wypijam jej zawartość na raz – Poproszę jeszcze jednego!
Rozbawia to Erin, moją nową koleżankę, która nie lubi list i planu.
– Czyli nie odhaczysz z tej listy upicia po zerwaniu?
Próbuje się ze mną droczyć.
– Nie naśmiewaj się ze mnie. Plan na życie to poważna sprawa.
– Widzę – wskazuje na pustą szklankę.
– Niemożliwe, że nie masz żadnego planu. Czy brak planu to nie plan?
– Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś tak często używał słowa plan.
– Już nie będę. Koniec z planami. Cholera.
– A hokej? – dopytuje.
– Hokej jest ciągłą, niezaprzeczalna ciężka harówka.
No i niezaprzeczalnie jest planem, ale nie chcę znów wypowiadać tego słowa na głos.
– To trochę, jak związek nie sądzisz?
– Sądziłem, że związek ma być prosty. Ma mi dawać poczucie bezpieczeństwa i spokoju, którego nie daje hokej.
Czy ten związek był prosty? Pod pewnymi względami tak. Ciągłe wracanie do siebie i rozstawanie się sprawiało, że wiecznie było coś do ulepszenia, tak jak w hokeju.
– Teraz brzmisz jakbyś zdradzał swoją dziewczynę z kijem od hokeja.
Krzywię się.
– Nigdy nie sądziłem, że zostanie mi hokej, a ona nie – przyznaję.
– No ja też nie sądziłam, że można dziewczynę zdradzać ze sportem.
– W ogóle nie traktujesz mnie poważnie.
– Użalasz się nad związkiem, którego jak widać nie chciałeś.
– Nie chciałem? – to mnie zaskakuje.
– Jesteś sportowcem, skoro nie było w tobie ducha walki o ten związek, to chyba uznałeś go za przegrany. Nie wiedziałam, że sportowcy spisują coś na straty.
– O cholera, jestem też beznadziejnym sportowcem bez ducha walki.
– Najwidoczniej tak... – przyznaje mi racje.
A mnie totalnie to oburza.
– Żartujesz tak?
– Słuchaj, dam ci złota radę, to, że coś ci w życiu nie wyszło nie znaczy, że masz się za to biczować. Życie się nie kończy na tym jednym...
– Nigdy nie byłaś w związku, prawda?
To widać.
– Nie takim – stwierdza.
– Życie może się nie kończy, ale coś się skończyło i nie wiem kim bez tego jestem.
– A z tym wiedziałeś? – pyta.
– Jesteś zbyt błyskotliwa.
– To nie błyskotliwość to trzeźwy osąd sytuacji.
– To ja już chyba podziękuje za alkohol...
Erin postawiła właśnie przede mną drugiego drinka. Przyglądam się pełnej szklance i zastanawiam, czy jeśli go wypiję to padnę. Z tego powodu sięgam po szklankę j upijam tylko mały łyk. Ten drink wydaje się mocniejszy. Dlaczego?
– A robisz w ogóle rzeczy, których nie ma na tej liście? – uczepiła się tej listy.
– Jestem tutaj, prawda?
To jedyne, co przychodzi mi do głowy.
– Wow, niesamowite.
Erin zaczyna przygotowywać kolejnego drinka.
– Ale ja jeszcze nie wypiłem tego... – dziwię się.
– To dla mnie.
– Aha, no tak. Postawiłem ci drinka. Jesteś pierwszą dziewczyną, której stawiam drinka.
– Ale kopnęło mnie wyróżnienie – słyszę ironię w jej głosie.
– Patrząc na to, gdzie pracujesz. Masz pewnie tonę darmowych drinków, co?
To oczywiste, nie wiem, po co w ogóle o to pytam.
– Tak, ale nikt nie mówi, że to jego pierwszy drink kupiony dziewczynie.
– Jestem frajerem – mówię sam do siebie.
– Mamy taka zasadę ze nie pijemy z kolesiami, które mają złamane serce, bo nie chcemy być ich sposobem na odreagowanie.
Uświadamia mnie, jakbym zamierzał do niej podbijać.
– Minie dużo czasu zanim zacznę się umawiać.
– Mylisz pojęcia, słodki chłopcze.
Erin
Robi wielkie oczy, gdy tak do niego mówię. Jest to trochę zabawne, gdy taki duży facet, jak on wygląda jak szczeniaczek, którego ktoś po raz pierwszy zaoferował coś nieznanego.
– Tak? – pyta z chrypką w głosie, jakby musiał przeczyścić gardło.
Nie powiem, żeby mnie fascynował, bo to chyba za duże słowo. Widziałam już tonę takich facetów, jak on, co rozstają się z dziewczyną i nie widzieli poza nią świata. Nie oceniam, czy to dobrze, czy źle. Każdy ma swoje potrzeby. A tym bardziej nie mi oceniać, czy ich związek był tym, przez który warto upić się dwoma drinkami. No bo głowy do picia to on nie ma. Gdy patrzę, jak sięga, aby dopić drugiego drinka jest mi go żal, bo wiem, że robi to za szybko i że zaraz poczuje to w głowie.
– Można z kimś iść po prostu do łóżka – uświadamiam go – Albo nawet nie trzeba iść do łóżka, kolego.
– I ty mi to właśnie proponujesz? – patrzy na mnie, jakbym to ja postradała rozum. Mogę przysiąc, że rozważa za i przeciw.
Wybucham śmiechem.
– Właśnie powiedziałam, że nie robię tego ze słodkimi chłopcami ze złamanym sercem, bo to nie kończy się dobrze.
– Nie mam złamanego serca – kłóci się – Tylko jestem pusty w środku.
– Tym gorzej.
Przygląda mi się uważnie, gdy otwieram bar i przechodzę na drugą stronę, aby obok niego usiąść. Mam wrażenie, że nie opuszcza żadnego mojego kroku tak mocno się we mnie wgapia.
– Czy, jeśli w dniu zerwania stwierdzę, że inna dziewczyna jest piękna to jestem chujem? – pyta całkiem poważnie, gdy jego oczy nie opuszczają moich nawet, gdy siadam naprzeciwko niego.
– Koleś, a możesz być własnym wyznacznikiem swojej własnej moralności?
Noah ciężko wzdycha.
– Masz racje – sięga po mojego drinka, jakby znów musiał się napić, ale zanim bierze łyk rozumie, że to nie jego – Przepraszam. Mam wrażenie, że tak długo trzymałem ten związek, żeby nikogo nie zranić, że na koniec i tak to zrobiłem. Kiedy jest dobry moment, żeby się rozstać? Nigdy.
– Twoje życie to jedno wielkie zobowiązanie. Dziewczyna, hokej...
– Hej, kocham hokej!
Wygląda na przerażonego, gdy orientuje się, co powiedział, ale po chwili wybucha śmiechem. Gdybyście pytali mnie, jako barmankę to totalnie śmiech pijanej osoby.
– Jestem okropny – obraza samego siebie.
Szczerze powiedziawszy wygląda na zmęczonego. Patrząc na to, co mówi, wydaje mi się, że chce się czuć winny, że się rozstali, ale nie do końca potrafi, bo tak miał już dosyć.
– Byłaś kiedyś w takim związku? Gdzie schodziłaś i rozchodziłaś się z kimś bez końca?
– Raz – przyznaję – Ale to były dwa rozstania, po których powiedziałam, że nie po to nie mam mikrofali, żeby i tak mieć odgrzewany kotlet.
Nie trwało to długo. Chyba oboje nie umieliśmy wyrażać uczuć i drastycznymi środkami chcieliśmy je od siebie wyciągnąć.
– Odgrzewanie jedzenie może przypominać ci o smaku tego świeżego, ale już tak nie smakuje, a ja nie będę tracić czasu... – trochę się odpaliłam – Sorry, tamten gość nie przyjął tego za dobrze, więc za każdym razem, gdy o tym mówię jestem, jak przeładowywana broń.
– Ale to, co znajome jest bezpieczne, komfortowe. Nie zawsze nowe znaczy lepsze.
– No tylko, czy jest świeże? Czy jedząc to jesz to ze smakiem?
Noah pokłada się bar.
– Niezły z ciebie filozof, Erin.
– To ty zacząłeś – przypominam mu i biorę się za swojego drinka.
– Skończyłaś pracę. Nie musisz gdzieś być? – brzmi, jakby był szczerze zaciekawiony – Że tak tu ze mną siedzisz?
– Nie mam dziś żadnych planów – tłumaczę – Nikt w domu też na mnie nie czeka – nie wiem, dlaczego to dopowiadam.
Czy gdybym wtedy z nim nie została, dziś wszystko byłoby inne?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro