Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13. Warunki bycia dobrym synem

Erin

Wpadam do jego domu, jak wariatka. Wypiłam w pracy jednego drinka, aby dodać sobie odwagi i wygarnąć mu wszystko. Nie odezwał się cały dzień, nawet tak naprawdę nie przeprosił i gdyby był to ktoś inny to po prostu zamknęłabym sprawę, jednak to on, a ja tutaj jestem, żeby zrobić scenę, jakiej nie zrobiłam nigdy w życiu. Uderzam otwartymi dłońmi w jego pierś. Nie obchodzi mnie, który z jego przyjaciół to usłyszy. Większość jest na pewno w domu, bo rano mają trening.

– To nie najlepszy moment, Erin – szepcze i kieruje mnie w stronę drzwi.

– Oczywiście, że nie jest! – krzyczę – Najlepszy moment był, gdy odebrałeś ten pieprzony telefon i potraktowałeś mnie, jak dziewczynę na telefon!

– Erin... – obraca głowę do tyłu, jakby kogoś szukał.

– Nikt w całym moim życiu nie potraktował mnie tak, jak ty wczoraj! Nawet goście, z którymi tylko uprawiałam seks, mieli więcej klasy niż ty! – uderzam go jeszcze raz w pierś – Poczułam się, jakbyś się mnie wstydził! Jakby dorosły koleś wstydził się tego, że laska mu robi loda, bo został złapany przez mamusie!

– Proszę cię Erin, przestań – odsuwa mnie od siebie.

– Jesteśmy na studiach! Na cholernych studiach! Podejmujemy własne decyzje! Robimy, co chcemy! Uczymy się być tym kim chcemy! Bez wiecznej kontroli rodziców! A ty zachowujesz się, jakby na twoim ramieniu wiecznie stał strażnik! Co powinienem zrobić? Czego nie powinienem zrobić? Co pomyśli mój tatuś? O jejku, mama będzie zła, bo uprawiam przedmałżeński seks! O Boże, a co jak usłyszała przez słuchawkę mój ciężki oddech, gdy ona właśnie miała mnie wziąć do buzi?! Jaki wstyd! Wstyd! – wrzeszczę co raz głośniej i głośniej.

– Wyjdźmy stąd – szepcze.

– A co znowu się mnie wstydzisz?! – rozglądam się, aby zobaczyć kto tu jeszcze jest – Nie chciałam, żebyś poznał mnie z rodzicami, a tylko, żebyś zachował się nie jakby matka właśnie cię przyłapała na lodziku!

– Erin moi rodzice... – zaczyna znowu o nich, a nie o sobie.

– No właśnie twoi rodzice! Są twoimi rodzicami i nigdy nie powinni sprawić, żebyś czuł, że przez ciebie i twój sport czegoś nie mają! Nie musisz ich zadowolić! – wyrzucam z siebie kolejne rzeczy – A moja mama nigdy nic dla mnie nie poświęciła, a ja i tak byłam szczęśliwa. Można? Można!

Wtedy słyszę kroki i dostrzegam starszych państwo stających za Noah, ale nie tylko ich, bo jest też tam Agnes.

– Kim jest ta dziewczyna, która obraża twoją rodzinę? – pyta gość, który najwidoczniej jest jego ojcem.

Widzę, jak jego mama przytula Agnes do siebie i wtedy wiem, że słyszeli wszystko. Dopisuję sobie resztę historii, która mówi, że Noah nie powiedział im o rozstaniu i udają przed nimi z Agnes szczęśliwą parę, aby ich zadowolić. Noah ma dwadzieścia lat, mieszka sam z dala od rodziców, a cały czas jest pod ich tak silnym wpływem, że trudno mi to w ogóle pojąć.

Udawać z byłą, że się nie rozstali, aby rodzice byli zadowoleni? Co za bachor.

Mojej mamie nie podobał się pomysł, abym została w Denver, ale nie bałam się jej powiedzieć, że to zrobię. Wiedziałam, że to uszanuje. Tata powiedział, że Denver nie jest takie złe i że nawet lubił tu mieszkać. Nikt nigdy nie podejmował decyzji za mnie, a on boi się podejmować decyzji, które mogą urazić jego rodzinę.

Nie obchodzi mnie, że nie powiedział im o mnie. Ja też nie do końca wyjaśniłam to mamie, bo nie potrafię. Obchodzi mnie tylko, że udaje kogoś kim nie jest. No chyba, że jest takim paskudnym dupkiem i kolesiem, który w ten sposób traktuje kobiety, które chcą zrobić coś dla niego.

Nie wiem, ile czasu stoimy tak bez słowa. Patrzę to na Noah to na jego ojca i czekam, aż coś powie. Na przykład, że ta wariatka to dziewczyna, z którą uwielbia spędzać swój wolny czas i że jest jedyną dziewczyną, z którą to robi. Pewnie powinnam wszystkich tutaj przeprosić, ale nie czuję się winna, bo to on doprowadził do tego nieporozumienia.

– Przyszłam tutaj powiedzieć ci te wszystkie rzeczy, do których sam powinieneś dojść i teraz nie lubię samej siebie, że wypruwam z siebie flaki, aby pomóc zrozumieć kolesiowi czemu nam nie wychodzi – tym razem ledwo to wszystko przechodzi mi przez gardło, bo adrenalina zaczęła zamieniać się w stres.

Nie przejmuję się oceniającymi spojrzeniami, ale to oceniające spojrzenia rodziców Noah.

– Nie chciałam zakłócać rodzinnego czasu - mówię ironicznie – Do widzenia.

– Erin, zaczekaj – Noah łapie mnie za rękę, gdy obracam się w kierunku drzwi – Przegadamy to – szepcze.

– Noah zdradziłeś Agnes z tą dziewczyną? – mam wrażenie, że słyszę w jej głosie niesmak, a może i obrzydzenie.

– Nie, do cholery – tym razem się nie waha.

– Wyrażaj się – ostrzega go ojciec.

– Do widzenia – wyrywam mu rękę i wychodzę stamtąd.

Nie mogę w to uwierzyć, że to wszystko zrobiłam i powiedziałam. Kim ja się przy nim stałam? Dlaczego on traktuje mnie tak źle, a ja przychodzę do niego i wytykam mu wszystkie błędy, aby zrozumiał i chciał to naprawić. Tylko wtedy musiałby postawić się rodzicom albo zrozumieć, że jest niezależną osobą. Nie trzymam kolesi za rączkę, nie mówię im, co robić, a przynajmniej nie robiłam tego do tej chwili. Niepotrzebnie tu przyjechałam, a tym bardziej niepotrzebnie postanowiłam dać nam szansę na wyłączność.

*

Noah

– Kim była ta dziewczyna, Noah? – pyta moja mama.

Na ich twarzach maluje się zdziwienie, ale może i nuta rozczarowania. Nie chciałem, żeby wiedzieli którakolwiek z tych rzeczy. Agnes stoi dalej objęta przez moją mamę i mogę przysiąc, że czuje satysfakcję z tej sytuacji. Wczoraj doszliśmy do pewnego kompromisu. Po raz pierwszy od dawna robiliśmy coś razem i chyba nawet dobrze się przy tym bawiliśmy. W sumie nie mogę jej winić, że podoba się jej, że w końcu dostaję po dupie. Zostawiłem ją i zawaliłem na nią dużą część winy, a raczej na naszą niekompatybilność.

– To Erin – wyduszam z siebie – I przepraszam, ale muszę za nią wyjść.

– Nie ma mowy, Noah. Tutaj jest twoja rodzina i twoja dziewczyna. Nie pobiegniesz za tą rozwydrzoną gówniarą – rzadko słyszę od ojca taki ton – Cokolwiek nie zrobiłeś tu jest Agnes.

Ojciec zawsze był wierny mamie, a przynajmniej z tego, co mi wiadomo. Dosłownie nigdy nie zdradziłem Agnes. Rozumiem, że ojciec próbuje mi powiedzieć, że jestem mężczyzną, że za swoje błędy się płaci i za nie przeprasza, ale skoro to wszystko wiemy obydwoje to znaczy, że tym bardziej muszę za nią pobiec.

– Przepraszam – powtarzam do całej trójki i obracam się do nich plecami.

Nie wiem, czy w ten sposób wystawiam na próbę swoje rodzinne relacje, czy ojciec mnie znienawidzi. Tak naprawdę nic im nie tłumacze. Wplątałem w to wszystko Agnes z powodu strachu, co pomyślą rodzice. Ona z niezrozumiałych powodów zgodziła się na to całe szaleństwo.

– Noah Robercie Sullivan nie tak cię wychowałem! – krzyczy za mną mój ojciec.

Ma racje. Nie tak, żebym ich okłamywał. Agnes poprosiła mnie, żebym im nie mówił, bo dobrze mieć ich za drugich rodziców. Na początku była zła, ale potem przyznała, że moja mama poświęca jej więcej uwagi niż jej własna, bo tak bardzo jest zajęta pracą. Wszystko robię przeciwko komuś. Najczęściej mimo wszystko przeciwko samemu sobie.

– Pójdę za nim – słyszę głos Agnes.

Nie jestem pewny czy moi rodzice jej pozwalają, bo wychodzę przed dom, ale po chwili dogania mnie.

– Powinieneś im powiedzieć – mówi - Nie chcę, żeby mieli cię za takiego dupka, gdy my nawet nie jesteśmy razem. Zawsze chciałam być częścią twoje rodziny, ale nie bez ciebie.

– Agnes... – nie wiem, co mam powiedzieć jeszcze jej – Są mną tacy rozczarowani.

– Tak jest jak się kłamie – ściska moje ramię.

– Ty też jesteś, prawda? – opuszczam głowę, aby spojrzeć jej w oczy.

– Jestem i nie będę zaprzeczać – przyznaje - Ale trochę mi się spodobała ta scena, którą Erin zrobiła. Kłamstwo ma krótkie nogi, co?

– Przepraszam – mówię któryś już raz z kolei tego dnia.

– Naprawdę wyszedłeś bez słowa, po tym jak zrobiła.... – nie kończy zdania, bo chyba sama nie jest gotowa, aby to przyznać lub sobie wyobrażać.

Nigdy nie wyobrażałem sobie jej z innym kolesiem. Pójdę nawet o krok dalej nigdy nie widziałem jej z innym kolesiem i chciałbym, żeby jeszcze przez jakiś czas tak zostało, aby nie pojawiały się we mnie, jakieś dziwne uczucia, których tak naprawdę nie czuję.

– Przestań, nie dam rady z tobą o tym gadać - wkurza mnie, że w ogóle o to pyta. To takie dziwaczne, że w ogóle to słyszała i jeszcze, że chce o tym coś wiedzieć. Po co? Żeby się katować?


– Muszę za nią pobiec – przypominam i sobie, i jej.

– Powodzenia – nie jestem pewny, czy życzy mi szczerze, czy liczy, że się nie powiedzie. Gdybym był na jej miejscu chciałbym, żeby dostała po dupie chociaż trochę.

Mam nadzieję, że uda mi się dogonić Erin, zanim wsiądzie w autobus. Biegnę, ile sił w nogach, aby ją złapać. Przystanek jest na końcu osiedla, więc jest szansa, że złapię ją przed dotarciem na niego. Dostrzegam ją, gdy skręca w uliczkę prowadzącą na przystanek.

– Erin! – wołam ją, żeby się przynajmniej za mną obróciła.

Ona jednak mnie ignoruje.

– Erin! – udaje mi się w końcu do niej dobiec – Musimy porozmawiać.

– Miałeś już czas na rozmowę i tłumaczenia, a ty nawet nie wysłałeś jednego głupiego esemesa, że przepraszasz. Tak, powiedziałeś, że nie będziesz miał czasu do końca weekendu, ale... – tu przerywa, jakby się nad czymś zastanawiała – Potraktowałeś mnie okropnie.

– To moja rodzina, Erin.

– Kto? Agnes? – pyta pełna wyrzutu – Chryste, co ja w ogóle gadam. Nie obchodzi mnie Agnes i to, co tam robiła.

– Nie obchodzi?

– Nie chce mi się z tobą gadać, naprawdę.

– Oni przyjeżdżają, co miesiąc, a ja zapomniałem. Pierwszy raz w życiu, tak jak i pierwszy raz nie zadzwoniłem do ojca po meczu.

– I co? To niby moja wina?

– Nie! Skąd! – wkurza mnie fakt, że w ogóle tak pomyślała, ale może faktycznie to tak zabrzmiało – Trochę zgłupiałem, bo nie znają mnie takiego.

– Jakiego? – dziwi ją to, co do niej mówię, a mi jest trudno zrozumieć, dlaczego.

– Co nie dzwoni do taty po meczu, bo woli pokazać dziewczynie swój tatuaż, o którym tata też nie wie. Gościem, co pozwala tacie płacić za mieszkanie, w którym nie mieszka, bo boi się, co powie, gdy dowie się, że rozstałem się z Agnes. Synem, który czuje, jakby był im winny byciem idealnym i bezproblemowym.

– Szkoda tylko, że chcąc być idealnym dla nich byłeś chujem dla mnie – stwierdza bez zawahania.

– Wiesz, więc, że wcale nie jestem idealny.

– Ile będziemy jeszcze wałkować, że chcę, żebyś był sobą? Podobał mi się ten koleś, który gra w hokeja i rozstaje się z dziewczyną, bo już tego nie czuje – spogląda na mnie kątem oka – Może nie powinnam tego mówić. Nie zasługujesz, żebym cię teraz komplementowała. Uciekłeś ode mnie. Ile razy jeszcze będziesz to robił? Jak często wstydzisz się tego kim jesteś? Albo po prostu tego, że ją zostawiłeś po tylu latach, a prawdziwy mężczyzna tak nie robi – kpi ze mnie – Nie bawię się w odnajdywanie zaginionych dusz. Mówiłam ci już to.

– To dlaczego przyszłaś?

– Bo nie chciałam, żebyś myślał, że możesz tak kogoś traktować.

– Nie chcę tak nikogo traktować, Erin – ile razy jeszcze mam to powtórzyć, żeby mi w końcu uwierzyła.

– To nie traktuj – dla niej to jest takie proste, jakby wszystko było możliwe i nic nie było problemem, bo nikogo nie może zawieść – Serio, Noah, to jest takie proste. Poleciałeś do nich, żeby ich zadowolić, a jednocześnie zachowałeś się słabo wobec mnie i jestem wkurzona, że w ogóle wykładam ci to kawa na ławę.

– Chodźmy – łapię ją za rękę i ciągnę w kierunku, z którego przyszliśmy.

– Co ty robisz? – pyta zdezorientowana.

– Idziemy przedstawić cię rodzicom.

– Noah! Wcale nie chodzi o to, żebyś przedstawił mnie rodzicom! – oburza się i próbuje wyrwać mi swoją dłoń – Serio! Nie tego chciałam! Nie ma mowy! – kłóci się – Chciałam tylko, żebyś nie wyszedł, jak poparzony!

– Boisz się? - pytam, aby wywołać w niej chęć do sprzeciwienia się i udowodnienia, że nie.

– Po co mam ich poznawać? Wszyscy wiemy, jak będzie – z góry zakłada, co pomyślą – Jesteś gotowy powiedzieć im całą prawdę?

– Co rozumiesz przez całą prawdę? – czuję, jak ogromna gula staje mi w gardle.

– A ty? – odbija piłeczkę – Serio, nie musisz robić tego dla mnie. Nie powinieneś robić tego dla mnie! – krzyczy – Tylko dla siebie! Wszystko rozchodzi się o ciebie.

– Powiem im, bo nie chcę, żeby tak cię traktowali.

– Wisi mi to, co myślą o mnie twoi rodzice – mówi.

– Ale mi nie wisi.

Już czekam na komentarz, że w takim układzie to jest mój problem, a nie jej, ale on nie nadchodzi. Erin sama zaczyna ruszać w kierunku mojego domu, a gdy ona to robi ja przez chwile staję w miejscu, nie będąc pewny, czy na pewno dam radę powiedzieć to wszystko rodzicom. Może ona wie, że nie dam rady i chce mi to udowodnić. Ruszam za nią. Moje ciało całe się spina, a gdy jesteśmy niemal przy wejściu jestem pewny, że nie uda mi się tam wejść i powiedzieć im tego wszystkiego. Mam wrażenie, że jeśli nie powiem im prawdy, nie będę mógł być z Erin. Ona nie będzie chciała być z kłamcą i z kimś kto wstydzi się tego kim jest i tego, że przestałem kochać najwspanialszą dziewczynę na ziemi. Nie chcę się wstydzić tego, że odkrywam samego siebie. Gdyby Erin nie wpadła do domu, jak huragan nawet bym tego nie rozważał, ale to zrobiła, a ja nie chcę, żeby wszyscy mieli nas za kogoś innego niż jesteśmy. Może powinienem przegadać to z Agnes, ale ona chyba zrozumie. Mam nadzieję, że też nie chce być w oczach moich rodziców tą biedną, pokrzywdzoną i zranioną. Możemy poprosić ich, żeby nie mówili o tym w miasteczku. Czy to też kłamstwo? Chyba nie, bo przecież kto będzie o to pytał... Dowiedzą się dopiero, gdy przyjedziemy do domu na święta Bożego narodzenia, czyli za mniej niż dwa miesiące. Ludzie w rodzinnej miejscowości nie powinni być wyznacznikiem tego, czego się boję.

Otwieram drzwi na oścież i wchodzę do środka. Czekam na Erin, ale ona w ogóle się nie boi, to ja łapię ja za rękę, splatając z nią palce, aby dodać sobie odwagi. Rodzice siedzą na kanapie w salonie. Agnes dalej jest z nimi, dostrzegam też Patricka, który kompletnie nie rozumie, co tutaj się dzieje.

Nawet nie wiem, jak zacząć.

– Co ona tutaj robi? – moja mama wskazuje na Erin.

– Mogę cię na chwile prosić Agnes? - wczoraj udało nam się porozmawiać, więc dzisiaj chcę to kontynuować.

– Agnes nie musisz z nią rozmawiać – mama kontynuuje wtrącanie się – Przepraszam nie załatwi sprawy.

Agnes nic jej nie odpowiada i wstaje, aby spełnić moją prośbę. Zamykam za naszą trójką drzwi łazienki.

– Powiesz im? – od razu odgaduje moje intencje – Tak po prostu zmieniasz zdanie?

– Sytuacja się nieco zmieniła – wskazuję głową na Erin.

– Mnie w to nie mieszaj – oburza się - To twoja decyzja albo wasza – widzę, jak patrzy na Agnes.

– Lepiej być zostawioną czy zdradzoną? – Agnes zrzuca to pytanie w przestrzeń pomiędzy naszą trójką.

– Możesz też być po prostu Agnes – proponuje Erin.

– Tak? A dla ciebie kim niby jestem? - jeszcze tylko tego brakuje, żeby one zaczęły drzeć koty – Nie byłą dziewczyną twojego nowego chłopaka?

– No nie znam cię z innej strony, gdybym cię znała byłabyś Agnes – Erin albo ma nierówno pod sufitem albo serio nie ma w niej krzty zazdrości - Poznaną przez mojego obecnego chłopaka, dla którego jesteś byłą, no ale, to cię chyba nie definiuje, co nie?

– Skąd ty ją wytrzasnąłeś? - pyta mnie Agnes.

– Z baru – Erin odpowiada za mnie – Jest tu dosyć ciasno, możemy już stąd wyjść? – patrzy to na mnie to na Agnes – Albo ja stąd wyjdę, a wy sobie pogadajcie.

– Nie ma takie potrzeby. Możemy im powiedzieć i tak już trochę za późno, aby tego nie zrobić – Agnes patrzy na Erin – Dzięki tobie.

– Winienie mnie jest serio słabe – kłóci się Erin.

*

Staję przed rodzicami z jedną dziewczyną po jednej stronie i z drugą po drugiej. Gdybym był jakimś filozofem powiedziałbym, że stoję pomiędzy swoją przeszłością i teraźniejszością, a tylko ja sam mogę być swoją przyszłością. Próbowanie nowych rzeczy jest trudne. Czasem czuję, jakby prawdziwe studenckie życie zaczęło się dopiero wtedy, gdy zacząłem kwestionować relacje z przeszłości. Definitywne rozstanie z Agnes jest pierwszą rzeczą w moim życiu, której nikt się nie spodziewał. Wszyscy wiedzieli, że pójdę na studia dzięki stypendium sportowego, wiedzieli też, że pójdę na nie z Agnes i praktycznie od samego początku było wiadomo, że wybierzemy z Patrickem te samą drużynę. Nikt nie pytał mnie, co będę studiował tylko, czy dostanę się od razu do pierwszego składu. Wiem, że zaskoczyłem Agnes rozstaniem, ale chyba tak naprawdę dopiero zdaję sobie z tego sprawę, gdy stoję przed rodzicami i nie mam najmniejszych wątpliwości, że ich zaskoczę. Jest szansa, że pierwszy raz w życiu. Chociaż pierwszy mógł być, gdy wpadła tu Erin.

– Chcę wam coś powiedzieć – wiem, że okropnie przedłużam, ale próbuję znaleźć najwłaściwsze słowa, aby miało to dla nich, jak najwięcej sensu – Rozstaliśmy się z Agnes, zanim w ogóle poznałem Erin.

– Zerwał ze mną – zaznacza Agnes, a ja nie rozumiem, dlaczego.

– Noah, jak mogłeś?! – moja mama od razu staje po jej stronie. Czy mogłem spodziewać się czegoś innego?

– Nie mogę go winić za to, że tak czuł – jak na razie to Agnes powiedziała więcej niż ja – Stało się.

Rodzice nie wyglądają, jakby zamierzali się z tym pogodzić.

– Skoro się rozstaliście to, dlaczego przed nami udawaliście, że wszystko jest okej? – pyta tata – Dlaczego nas okłamałeś?

– Bo nie wiedziałem, jak wam to powiedzieć.

– Przez cały miesiąc nie zająknąłeś się słowem. Skłamaliście, że jesteście zajęci i dlatego nie będzie was na świecie dziękczynienia. Nie zadzwoniłeś po meczu. – tata wylicza mi moje kłamstwa i bycie niedobrym synem – I to wszystko w miesiąc od rozstania?

– No właśnie, Noah! To rozstanie ci nie służy! - wzrok mamy kieruje się na Erin – Jesteś tu z kimś kto obraża twoją rodzinę!

– Jak mogłeś na to pozwolić? – Patrick dalej tutaj jest i to właśnie do niego kierowane jest to pytanie.

– Tato, ja tylko rozstałem się z Agnes – tłumaczę i prościej już nie umiem.

– Nie tylko rozstałeś się z Agnes, okłamujesz nas – mówi to taki pełny wyrzutu. Dzieje się właśnie to czego się bałem - Rozstałeś się z dziewczyną, z którą planowałeś swoją przyszłość. Gdzie mieszkasz teraz?

– Tutaj – przyznaję.

– Zapłaciłem za wasze mieszkanie, płacę za nie dalej, a ty nic nie powiedziałeś. Ani o nowej dziewczynie, ani o rozstaniu, ani o ostatnim meczu.

– A ty znowu o tym hokeju! To tylko jeden mecz! Nie możesz być zły, że raz nie zadzwoniłem! – wkurzam się na niego tak naprawdę pierwszy raz w życiu, a już na pewno tak mu prosto w twarz – Nie możesz mnie winić, że chcę żyć własnym życiem!

– Ale ja tylko staram się być jego częścią. Pomagam ci, dbam o to, żebyś mógł grać w hokej!

– I jestem za to wdzięczny! Tak bardzo wdzięczny, że wolałem kłamać, niż cię zawieść! – bronię się.

– No i co udało się, synu? – mówi to takim tonem, że aż w środku czuję, jak coś we mnie pęka.

– Przepraszam – nic innego nie mogę powiedzieć – Naprawdę przepraszam.

– Myślisz, że to przepraszam wystarczy za to oszustwo? Nawet nie wiem, kim już jesteś, Noah.

Spodziewałem się właśnie tego. Zwątpienia, braku zrozumienia i pretensji, że zrobiłem coś, czego się po mnie nie spodziewał. Może, gdybym poprzestał na nie powiedzeniu mu o tym, że się rozstałem z Agnes jeszcze by to przeżył, ale reszta tych rzeczy, którą do tego dopisał pogrąża mnie.

– Bałem się tobie powiedzieć! – próbuję się wybronić.

– Więc kłamałeś. Mam wrażenie, że w ogóle nie doceniasz tego, co dla ciebie z mamą robimy. Przywozimy ci, co miesiąc jedzenie, żebyś miał, co jeść. Płacimy za wasze mieszkanie, żebyś nie musiał się martwić o pieniądze. Interesujemy się tym, co tutaj robisz. Chcemy być częścią twojej drogi do sukcesu, gdybym mógł przyjeżdżałbym na każdy mecz, a ty tego kompletnie nie doceniasz. Czy to wszystko jest winą twojej nowej dziewczyny, której kompletnie nie interesują twoje relacje rodzinne?

– Co za pierdolona bzdura! – byłem spokojny, a przynajmniej chciałem, żebyśmy wyszli z tego obronną ręką. Gdy mówi do mnie te wszystkie rzeczy, nie rozumiem, jak może obarczać tym wszystkim.

– No ładnie, jeszcze zacząłeś używać słów, jak z rynsztoka – dodaje.

– Kurwa, skoro tak wiele dla mnie robicie, a ja jestem takim niewdzięcznym sukinsynem to może czas najwyższy, żebym radził sobie sam! Nic nie rozumiesz!

– Ja nic nie rozumiem? – oburza się ojciec – To ty pokazałeś, że gardzisz wszystkim, co dla ciebie zrobiliśmy.

– To przestańcie! Serio! Rzygam tym, że zawsze muszę być wdzięczny. Myśleć o tym, co wy myślicie o mnie i jak was zadowolić. Gdzie mnie to, kurwa, zaprowadziło? – wyrzucam to z siebie na jednym oddechu. Nie jestem pewny, jak to w ogóle możliwe. Nigdy się tak nie pokłóciliśmy. Chyba tak naprawdę nigdy nie byliśmy ze sobą tak szczerzy. I co niby warto?

– Nie będę tego słuchał – tata zbiera się do wyjścia – Możesz zapomnieć o pieniądzach, a za ten ostatni miesiąc, który tam nie mieszkałeś mi jeszcze oddasz pieniądze, skoro masz tak w poważaniu naszą pomoc.

– No i dobrze! – wszystko się we mnie gotuje. Nie mogę uwierzyć, że tata traktuje mnie, jak swoje trofeum albo i syna, który ma robić wszystko tylko tak, jak on chce i innego mnie nie zaakceptuje.

– Porozmawiajmy – prosi moja mama.

– O czym tu rozmawiać? Przestałem spełniać oczekiwania, więc tata nie chce być moim tatą.

– Zawiedliśmy się, ale... – próbuje dokończyć, ale jej przerywam.

– Jacy do licha my? Nie możesz mówić za samą siebie, mamo? Co ty myślisz? – teraz to mam wrażenie, że brzmię, jak Erin. Może jednak czegoś się od niej nauczyłem. Ale czy to na pewno dobrze?

Mama milknie.

– Kiedy straciłeś szacunek do własnych rodziców? – mój ojciec znów się wtrąca – To za twoją sprawą? – patrzy na Erin – To musi być twoja wina.

– Nie chciałabym mieć takiej władzy – Erin używa szyfru odpowiadając mojemu tacie – Padły tutaj same złe założenia z państwa strony.

– Nie będziesz mi mówić, co mam myśleć o moim synu – każde słowo wypowiedziane w kierunku Erin jest wypełnione jadem. Nie widziałem takiego go nigdy.

– No nie będę – nie wiem, jak Erin zachowuje taki spokój w tej sytuacji.

Tata nie rozumie, dlaczego ona się na niego nie rzuca z wyzwiskami. Widzę, że chce ją znowu zaczepić, ale ostatecznie z tego rezygnuje i wychodzą z mamą z domu. Nie gonię ich. Nie mam siły usłyszeć jeszcze raz, jak wielkim rozczarowaniem jestem.

– To ja też już pójdę – odzywa się Agnes.

– Przepraszam Agnes – mówię do niej już kompletnie zrezygnowany.

– Przejdzie im. Też nie wiedziałam kim jesteś, ale teraz chyba powoli rozumiem, że nową wersją siebie – to chyba komplement z jej strony.

– Odwiozę cię – oferuje Patrick.

Agnes zgadza się i po chwili wychodzą razem z domu.

– I co powiesz? – pytam zaczepnie Erin.

Nic nie mówi, zamiast tego przytula się do mojego boku, uznając, że właśnie tego potrzebuję.

– Erin... – sam nie wiem, co powiedzieć.

Kładę dłoń na jej głowie, a drugą ściskam jej plecy przyciskając ją bardziej do siebie.

– Żałujesz? – pyta po dłużej chwili stania w ciszy.

– Nie. Chyba nie – waham się, ponieważ do tej pory bardzo wiele rzeczy robiłem z ich powodu, teraz będę musiał rozwikłać czego już nie muszę i mogę zamienić na własne pragnienia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro