1. Prolog
Patrick ma w lodówce zawsze jedzenie, na które mnie jako studenta nie stać. Nie jestem najlepszym kucharzem. Nie ma też szans, żeby Erin przygotowała dla nas coś zjadliwego. Ta dziewczyna chce spróbować w życiu wszystkiego, ale nie wszystko jej wychodzi. Jedną z rzeczy, w której nie zostanie mistrzem bez godzin spędzonych w kuchni jest gotowanie. Zauważyłem, że moja dziewczyna nie tyle, co szybko się zniechęca, ale nie poświęca rzeczom dużo uwagi. Wychodzi z założenia, że albo coś się uda za pierwszym razem albo traktuje to jako porażkę. Jest to rzecz, do której w ogóle nie jestem przyzwyczajony. Podejmowanie przeze mnie ciągłych prób nazywa duchem walki, który jest we mnie przez to, że jestem sportowcem. Zawsze taki byłem. Działałem tak długo, aż w końcu udawało się bardziej niż mniej.
Zaglądam do lodówki wypełnionej po brzegi. Nie jestem pewien, co byłbym w stanie samemu przyrządzić. Próbuję sobie przypomnieć, chociażby nazwy niektórych z tych produktów, ale nie jestem w stanie.
– Hej, próbujesz wymyślić, co by tu nietypowego zjeść?
Podskakuję, gdy słyszę głos Agnes za sobą.
– Przyłapany na gorącym uczynku – zamykam lodówkę – Nie wiem, co miałbym z tego zrobić. To ty zawsze się tym zajmowałaś.
Dopiero teraz tak naprawdę to sobie uświadomiłem. Agnes jakimś cudem zawsze wiedziała, co przyrządzić z tych wszystkich dziwnych produktów i zawsze wychodziło jej to smacznie. Patrick mówił, że nikt nie ma takiego daru do odtwarzania egzotycznych potraw, jak Agnes.
– To chyba urok tych wiecznych europejskich wyjazdów z mamą.
– Nie będę miał nic przeciwko, jeśli teraz coś przygotujesz – uśmiecham się do niej.
Jestem głodny, a wszystko, co zrobię będzie niejadalne albo ciągnące się. Mam ochotę na coś smacznego.
Odsuwam się od lodówki i staję po drugiej stronie kuchni, opierając się tyłkiem o blat.
– Wszyscy śpią? – pyta, jakby to miało znaczenie – Nie chcę narobić hałasu...
– Erin na pewno nie śpi. Miałem jej coś przynieść do jedzenia, ale...
Nie wiem, na jakim etapie relacji z Agnes jesteśmy. Mówienie o mojej nowej dziewczynie dalej wydaje mi się dziwaczne. Postanowiliśmy być przyjaciółmi. Tyle lat spędziliśmy razem, że nie chcieliśmy tego wszystkiego wyrzucić do kosza. Mam wrażenie, że i tak w jakiś sposób to zrobiliśmy. Nie walczyliśmy o siebie. Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego. Przestałem się nad tym zastanawiać przy Erin. Nie wiem, dlaczego robię to akurat w tym momencie.
– Słuchaj... – zaczyna.
Wydaje się zdenerwowana, ale mam wrażenie, że odkąd nie jesteśmy razem często tak przy mnie wygląda. Może to dlatego, że ja kogoś poznałem, a ona nie.
– Muszę ci coś powiedzieć – staje po drugiej stornie blatu, opierając się dłońmi o niego.
– Wal – zachęcam ją.
– Nie wiedziałam, jak to zrobić, bo... – przerywa – Sama chyba nie do końca w to mogę uwierzyć.
Robię wielkie oczy. Sam zaczynam się denerwować, gdy na nią patrzę i słyszę jej ton głosu.
Co mogłoby aż takiego strasznego?
– Noah... Ja... – głos jej się łamie.
– Po prostu to powiedz - to ona kiedyś wypowiedziała do mnie te cztery słowa.
To, co powiedziałem po nich było dla mojego życia przełomowe.
– Jestem w ciąży. Będziesz ojcem.
Jak widać te słowa też będą przełomowe dla mojego życia.
Podpieram się na ramionach o blat, aby nie utracić równowagi. Czy tu jest tak gorąco? Dlaczego nagle zaczynam się pocić? Powinienem coś powiedzieć. To oczywiste, że powinienem coś powiedzieć.
– Jestem w ciąży, Noah Robercie Sullivan.
– Ten formalny ton nie jest potrzebny – mój ton nie jest zbyt przyjacielski ani wyrozumiały.
Rozumiem, że chce podkreślić, że to dziecko jest moje.
Tak wiele się zmieniło od naszego rozstania. Mam wrażenie, że całe moje życie stanęło na głowie, odkąd poznałem Erin. Wiem, że to może wyolbrzymianie, ale poza tym, że dalej jestem hokejowym chłopcem w moim życiu nie zostało za wiele z czasów naszego związku.
Dlaczego myślę tylko o sobie?
Unoszę głowę, żeby spojrzeć na Agnes. Ona nie odrywa ode mnie wzroku. Dalej czeka na moją reakcję.
– Nie, Agnes. Nie wiem, co powiedzieć. Nie mam pojęcia, co powiedzieć – przeczesuję włosy, próbując zrobić cokolwiek z rękoma, co ukryje fakt, że się trzęsą.
Powinienem być bardziej wspierający w tej sytuacji. Jestem mężczyzną. A przynajmniej miałem się za niego.
Ile razy moje życie w tym roku jeszcze zweryfikuje moje założenia na własny temat?
– Że damy radę.
Wyraźnie słyszę formę „my". Nie dawaliśmy rady być razem, a teraz mamy dać radę z dzieckiem.
Pokładam się na stole, opierając o niego czoło.
– Noah... – czuję jej dłoń na moim ramieniu.
Muszę się ogarnąć.
– Przepraszam – nie wiem do końca za co, ale to robię.
Podnoszę głowę ze stołu i sam ściskam jej dłoń.
– Przepraszam, Agnes – powtarzam.
– Chcę urodzić to dziecko.
Niczego innego się po niej nie spodziewałem.
Kiwam głową i mocniej ściskam jej dłoń.
– Próbowałam ci powiedzieć wcześniej, ale... – dostrzegam łzy na jej policzkach – Nie widziałam jak.
Wcześniej?
Wcześniej to znaczy, kiedy?
Nie potrafię postawić się w jej sytuacji. Nie umiem wyobrazić sobie momentu, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, ani tych prób, gdy próbowała mi powiedzieć o dziecku. Tak, spałem z nią chwile przed naszym rozstaniem. Może to był numerek na do widzenia, a może na dobre wspomnienia. To wydawało się naturalne, dobre wtedy.
– Jak mogę ci pomóc? – to pytanie wydaje się najbardziej sensowne.
– Możesz mnie przytulić – szepcze – Potrzebuję, żebyś mnie przytulił.
Bez zastanowienia podchodzę do niej, aby ją objąć. Opieram brodę o czubek jej głowy, a ona wtula się we mnie, jakby chciała się ze mną złączyć w jedność. Cóż, czy w niej już nie rośnie ktoś kogo możemy nazywać jednością?
Będę ojcem.
Dowiedziałem się o tym niedługo po tym, jak bzyknąłem moją nową dziewczynę.
Nową.
Będę ojcem.
Co ja mam teraz zrobić?
Cokolwiek nie zrobię i tak nie jestem w skórze Agnes. Agnes nigdy nie miała pełnej rodziny. Mój ojciec zapieprzał za trzech, żebym mógł trenować. Wkurza mnie posiadanie opcji. Wkurza mnie to, że jest tylko jedna jedyna słuszna decyzja, którą powinienem podjąć. Tylko ta decyzja pozwoli mi patrzeć w lustro.
– Rzuć ją, Noah. Jeszcze możemy być pełną rodziną.
Czy ma prawo tego ode mnie oczekiwać?
Jest w ciąży z moim dzieckiem. Ma prawo prosić o wszystko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro