Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝟜 - 𝕕𝕠 𝕪𝕠𝕦 𝕓𝕖𝕝𝕚𝕖𝕧𝕖 𝕚𝕟 𝕞𝕚𝕣𝕒𝕔𝕝𝕖𝕤?

♡°◌̊

─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───








— Mówię wam, nigdy się tak nie stresowałem jak podczas rozmowy z tamtym gościem — Wyciągnął się jak kot na kanapie, kładąc głowę na kolanach zdegustowanego Jaehyuna, który próbował go z siebie zepchnąć. — Myślałem, że mnie zamorduje, tak intensywnie się na mnie gapił

Śmiejący się cicho Taeyong, obserwował całą tą sytuację siedząc na podłodze, czyszcząc walizkę, którą zamierzał pożyczyć Yeosangowi.

— Myślałeś nad tym, że powodem, przez który się tak na ciebie gapił, było to, że nigdy nie widział większego głupka od ciebie? Bez obrazy, ale jesteś w tej kwestii niekwestionowanym mistrzem — Zażartował Jaehyun, robiąc unik w bok, nie chcąc dostać w twarz przez poduszkę, którą trzymał w ręce Yeosang.

— Nie dokuczaj mu — Skarcił narzeczonego Taeyong, kręcąc z dezaprobatą głową. — Powinniśmy go wspierać i chwalić, a nie sprawiać przykrość

— Dziękuję mamo — Posłał chłopakowi całusa, puszczając mu oczko.— Wiesz, że to ciebie kocham najbardziej

— Aha, a ja? Pozwalam ci tu mieszkać za darmo i cię utrzymuje, a nawet zwykłego podziękowania nie dostanę? On jedynie co robi, to cię rozpieszcza i gotuje ci domowe obiadki, zaś ja kupuje ci monstery i mleko bez laktozy

— Kupujesz mleko bez laktozy bo po zwykłym mleku masz rozwolnienie. Taeyong dba o mnie i kocha mnie tak jak każda matka powinna kochać swoje dziecko, a to różnica

— Skoro tak bardzo się kochacie, to zamieszkajcie razem a mnie zamknijcie gdzieś w piwnicy na dole, co? — Mruknął żartobliwie, przewracając wymownie oczami.

— Z wielką chęcią, ale nie jestem zainteresowany tą samą płcią co ja, wolę kobiety — Odpowiedział mu Yeosang.

Nie miał nic przeciwko związkom jednopłciowym i nie widział w nich niczego niepokojącego albo godnego wstydu, jednak nie były one  czymś, co by go interesowało.

Pociągały go kobiety, uważał je za atrakcyjne i miał swój idealny typ, z którym kiedyś zamierzał wziąć ślub.

Nie zmieniał tego nawet fakt, że nigdy nie był w związku i żadna kobieta nie odwzajemniła jego romantycznych uczuć.

Był emocjonalnym i fizycznym prawiczkiem, który trzymał się tylko za rękę ze swoimi przyjaciółmi, gdy wracał pijany z imprezy.

— No dobrze, Yeosang, to może powiedziałbyś nam coś więcej o twoim nowym szefie. Jaki on jest? — Zagaił Taeyong, zwinnie zmieniając temat, zauważając wcześniej, jak chłopak niezręcznie poprawia sposób siedzenia na kanapie.

Zdawał sobie sprawę z tego, jak temat związków był dla niego wrażliwy i każda próba dokuczenia mu przez Jaehyuna, mimo że niewinna i nie nacechowana w żaden sposób złą intencją, sprawiała mu przykrość.

Yeosang nie potrafił za bardzo ukrywać swych emocji i był w tej kwestii łatwą księgą do odczytania.

— Dziwny — Odpowiedział po chwili, jakby szukał odpowiednich słów, które mu co chwilę  uciekały z głowy. —Dawał mi odczucie takiego staruszka, który siedzi cały czas w domu i nigdy nie opuszcza bram swojej posesji. Wypytywał mnie o jakieś głupoty, typu ulubiony kolor, co sądzę o łucznictwie i czy mam jakieś alergie

— Po co mu to? Próbuje cię otruć? — Zdziwił się nieco Jaehyun.

— A bo ja wiem. — Wzruszył ramionami Yeosang. — Może trzyma jakieś trujące materiały w swojej pracowni i chce mnie poinformować za wczasu, że gdy będę sprzątał   to mam je nie dotykać, bo dostanę reakcji alergicznej i umrę?

Nie był przekonany do tego do mówi, co zdradzał jego powątpiewający ton, w którym odpowiadał przyjacielowi, oraz lekki grymas goszczący na jego twarzy.

— Bardzo możliwe, to miłe z jego strony, że stara się być dobrym pracodawcą — Powiedział Taeyong, który skończył czyścić walizkę i wstał z podłogi, idąc do kuchni, by zrobić całej trójce po kubku jagodowej herbaty, zakupionej dziś rano na rynku, od przemiłej starszej pani.

— Nie powiedziałbym, że jest świetnym pracodawcą

— Co masz na myśli?

— Mylił moje imię — Podrapał się po głowie, czując dziwne mrowienie, które przeszło mu  po całej długości kręgosłupa, odchrząkując po kilkunastu sekundach ciszy. — Kilkukrotnie nazwał mnie Youngsoo, oraz próbował dotknąć mojej dłoni, jakby sprawdzał czy jestem prawdziwy

— Youngsoo brzmi podobnie do Yeosang, miał prawo się pomylić — Odpowiedział bez ogródel Jaehyun. — Poza tym, jesteś dość blady, niczym duch. To normalne, że chciał sprawdzić, czy ktoś, kto jest biały niczym kartka papieru, może być żywą istotą

Jung zarechotał jak hiena, zsuwając się z kanapy, gdy chłopak rzucił się w jego stronę, chcąc go udusić za to, jak nieśmieszne były jego komentarze dotyczące tego, co dla niego było ważną, stresującą sytuacją.

Miał pracę oraz mógł się wyprowadzić z mieszkania przyjaciół.

Nie znał jeszcze kwoty, za jaką będzie wykonywać rolę sprzątaczki, jednak był wdzięczny malarzowi za to, że dał mu możliwość bycia samodzielnym i szansę na odmianę swojego monotonnego, szarego życia.

Dla tej sprawy mógł znieść ekscentryczne zachowanie jego nowego szefa, oraz zmienić imię na Youngsoo, jeśli sobie tego w ogóle zażyczy.

Nie był zbytnio przywiązany do imienia Yeosang i nie wiązał z nim żadnych głębszych uczuć, stąd decyzja o jego zmianie była czymś mało znaczącym i gotów był oddać tę decyzję nowego pracodawcy.













Ze spakowaną walizką i plecakiem przewieszonym przez ramię, stał od kilku minut przed drzwiami swojego pracodawcy, dzwoniąc dzwonkiem, bez żadnej odpowiedzi.

Był nieco zdziwiony tym, że nikt nie otwierał mu drzwi i nie słyszał tego, jak naciskał guzik od domofonu, przez chwilę rozważając to, że być może jego szefa nie było w domu.

Marszcząc nos, i rozglądając się wokół siebie, szukał sposobu na to, jak dostać się do środka, gdy nagle cichy głosik w jego głowie, podsunął mu pomysł, by po prostu złapał za klamkę.

Zrobił to bez wahania i ku jego zaskoczeniu, były one otwarte.

Podniósł walizkę do góry i ostrożnie, nie chcąc robić żadnego hałasu, wszedł do środka.

— Dzień dobry,  jest tu ktoś? — Zapytał, podniesionym głosem, wychodząc z korytarza. — Tutaj Kang Yeosang, pański nowy sprzątacz

Cisza.

Zero odpowiedzi.

— Może pracuje i mnie nie słyszy — Mruknął do siebie, zdając sobie sprawę z tego,  że mając tak duży dom, było tu znacznie więcej pokoi niż małym mieszkanku jakie dzielił do tej pory z Taeyongiem i Jaehyunem.

Odstawił plecak i walizkę pod ścianą, decydując się na samotne zwiedzanie domu, usprawiedliwiając to tym, że szuka swojego nowego szefa.

Zaczął od pokoi znajdujących się na parterze.

Nie było go w żadnej z dwóch łazienek, ani w kuchni, w salonie czy pokoju, gdzie trzymane były różnego rodzaju rośliny doniczkowe.

Pralnia i spiżarnia również były puste.

Postanowił więc udać się na piętro, licząc że tam uda mu się znaleźć mężczyznę.

Za drzwiami po lewej stronie kryła się sypialnia, urządzona cała w kolorze morskiego błękitu, z dużymi oknami i obrazem przedstawiającym las pełen połamanych drzew, namalowany jedynie czarną akwarelą.

"Bogacze mają dziwny gust" - Mruknął do siebie, chcąc chwycić za klamkę drugich drzwi, znajdujących się tuż obok sypialni, jednak były one zamknięte.

Cofnął się do tyłu, podskakują, gdy poczuł czyjąś  dłoń na swoim ramieniu.

Czuł jej chłód, który przebijał się przez materiał jego bluzy i paraliżował jego dalsze ruchy.

— Mówiłem ci wcześniej,  że nie wolno ci tu wchodzić bez pozwolenia — Głos przy uchu Yeosanga przyprawił go o ciarki, gdy odwrócił się powoli, stając twrzą w twarz ze swoim nowym szefem.

Wyglądał inaczej niż kilka godzin wcześniej, gdy rozmawiali w jego gabinecie; miał ubrany Hanbok, na który opadały jego długie czarne włosy.

Wzrok Kanga spoczął na jego długim naszyjniku spoczywającym na jego piersi, tuż obok serca.

Czując zakłopotanie, odwrócił wzrok, przygryzając wnętrze swoich policzków.

— Przepraszam, nie chciałem naruszyć pańskiej prywatności, po prostu szukałem kogokolwiek, komu mógłbym powiedzieć, że przywiozłem swoje rzeczy, gotowy do pracy

— Wybacz mi, malowałem w ogrodzie i zapomniałem o twoim przyjeździe

— To moja wina, nie powiedziałem panu, o której godzinie konkretnie się zjawię — Złączył ręce i skłonił się nisko, dwukrotnie przepraszając.

Czuł wstyd i zakłopotanie.

Taki wstyd i to jeszcze przed swoim pierwszym, oficjalnym dniem w pracy.

Jak spojrzy w oczy przyjaciołom, gdy za taki brak poszanowania prywatności i przekroczenie granic pana Parka, zostanie odesłany do domu?











Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro