
𝟚 - 𝕙𝕖 𝕨𝕒𝕤 𝕘𝕠𝕟𝕖 𝕓𝕦𝕥 𝕟𝕠𝕥 𝕗𝕠𝕣𝕘𝕠𝕥𝕥𝕖𝕟
♡°◌̊
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
『2023 r.』
『seul, korea południowa』
Życie Yeosanga od kilku tygodni polegało tylko na dwóch rzeczach: śnie, szukaniu pracy oraz nowego mieszkania.
Tylko to zaprzątało jego umysł non stop, nie pozwalając myśleć o czymś innym.
Każdego dnia bladym świtem wychodził z mieszkania swojego dobrego przyjaciela Jaehyuna, gdzie ten mieszkał z narzeczonym i nie zważając na zatrważająco zimną pogodę, przemierzał Seul w szerz i wzdłuż z plecakiem pełnym ulotek na których widniał jego numer telefonu oraz niemalże rozpaczliwa prośba o kontakt w sprawie wolnego etatu i małej kawalerki na wynajem, adekwatnej do jego budżetu.
Przemierzył niemal całe miasto, rozwieszając ulotki na przystankach autobusowych, latarniach, tablicach ogłoszeń w sklepach całodobowych oraz drzwiach mniejszych restauracji.
Jego ręce były zmęczone od ciągłego przywieszania, stopy obolałe i pełne piekących go pęcherzy a plecy przeciążone od plecaka, który zdawać by się mogło, ważył tyle co on a może nawet więcej - ale bardziej od zmęczenia i dyskomfortu, doskwierał mu brak odpowiedzi.
Za każdym razem, gdy wracał do mieszkania Jaehyuna frustracja i zniechęcenie wzrastało w nim mocniej i mocniej, z każdym mijanym dniem.
Telefon milczał, jakby był zepsuty, skrzynka pocztowa świeciła pustkami i wielokrotnie przez to zastanawiał się czy ktokolwiek w ogóle jego ogłoszenie czytał, czy skazany jest od samego początku na porażkę i normalne, stabilne życie nigdy nie będzie mu dane.
Dzisiejszy dzień niewiele różnił się od poprzednich.
Po niemal pięciogodzinnym deszczu, pochmurne niebo zaczynało ciemnieć, gdy Yeosang z wracał do mieszkania z resztą nieprzyklejonych ulotek w ręce.
Nadzieja powoli zaczynała w nim gasnąć.
Czuł się bezradny, jakby cały świat zmówił się przeciwko niemu i sabotował każde jego próby, nim cokolwiek mu wyszło.
Dotarłszy do swojego tymczasowego schronienia, rzucił się z głośnym impetem na kanapę pomiędzy Jaehyuna a Taeyonga, oglądających telewizję.
— Jak ci dzisiaj poszło? Ktoś się w końcu odezwał? — Zapytał go Taeyong, gdy widząc to jaką ponurą minę ma chłopak, wstał i udał się do kuchni zaparzyć mu herbaty, oraz przynieść coś do zjedzenia.
Yeosang bardzo lubił narzeczonego swojego przyjaciela.
Miał własną pracownię garncarską, gdzie tworzył najpiękniejsze zastawy stołowe jakie kiedykolwiek widział.
Pachniał owocami i wanilią, nosił ogrodniczki i miał jasne czerwone włosy.
Przypominał mu truskawkę, jeśli ta miałaby stać się człowiekiem.
Był też uprzejmy, wesoły i nie dał mu nigdy odczuć, że musi wynieść się z jego mieszkania, wręcz przeciwnie - zapewniał Kanga, że może z nimi mieszkać aż do śmierci, pod warunkiem, że będzie po sobie sprzątał i nauczy Jaehyuna jak opuszcza się deskę w sedesie, bez robienia bałaganu.
— Nikt się nie odezwał — Odpowiedział ponuro. — Miesiąc czasu rozwieszam te cholerne ulotki, składam cv do każdej pracy, jakiej ofertę zobaczę a mimo to nikt nie chce mnie zatrudnić, ja naprawdę nie wiem co robię w życiu nie tak
Oparł się plecami o kanapę wzdychając ciężko, przeczesując zmierzwione włosy dłonią.
Zmęczenie malowało się na jego twarzy, zaś cień frustracji błyskał w kącikach jego oczu.
— Może powinieneś udać się do urzędu pracy i tam czegoś poszukać? Nigdy nie wiesz, co ci powiedzą jak nie spróbujesz — Jaehyun nieumiejętnie próbował go pocieszyć, jednak odpuścił widząc jego zirytowane spojrzenie, wgapione w niego.
— Skreślili mnie z listy, bo nie było mnie stać by pojechać na warsztaty za miasto
— To tak się da? Skreślić kogoś z listy bezrobotnych szukających pracy?
— Mogę się zarejestrować tam od nowa za pół roku, wtedy chociaż dostanę ubezpieczenie. Do tego czasu nie mogę umrzeć, nieważne jak mocno był tego chciał — Próbował nieudolnie żartować z piekła, w jakim się znalazł, jednak jego głos był znużony i niski jakby całe to szukanie pracy wysysało z niego całą energię.
Gdy Taeyong wrócił z kuchni, podał mu kubek pełny gorącej czekolady, siadając obok niego i kładąc mu dłoń na ramieniu w geście pocieszenia.
Wiedział jak chłopak próbował stanąć na nogi oraz się usamodzielnić i naprawdę bolało go to, że nie wiedział, jak ma mu pomóc.
Pytał co jakiś czas znajomych o wolną posadę w ich firmach, sam przeszukiwał również internet w tym celu, chcąc pomóc.
Był kryzys w kraju i mimo iż zdawałoby się, że ofert pracy jest multum, tak naprawdę było ich niewiele i trzeba było się nieźle nagimnastykować, by coś złapać.
— Odpuść sobie na razie z tym szukaniem pracy i odpocznij. Napraw głowę i skup się na własnej psychice, a od przyszłego miesiąca zaczniemy szukać razem. Co ty na to?
— Ile jeszcze mam naprawiać swoją głowę? — Uniósł się, unosząc ręce w geście bezradności. — Nie mogę sobie pozwolić na życie jak pasożyt przez kolejny miesiąc, nie dając z siebie nic i również nie posiadając nic w swoim imieniu. Każdy dzień jest dla mnie koszmarem, z którego niemal obsesyjnie próbuje się wydostać, jednak nieważne jak mocno bym się starał i dawał z siebie dwieście, pięćset czy tysiąc procent, dalej nikt mnie nie chce zatrudnić. To takie frustrujące
Jaehyun i Taeyong słuchali go uważnie, wymieniając się ukradkiem spojrzeniami pełnymi współczucia, nie potrafiąc dać mu tego, czego chciał.
Mogli go pocieszać, dawać fałszywe nadzieje i udawać, że życie dalej jest różowe, ale co by im to dało?
To zdawało się go dołować jeszcze bardziej.
— Rozumiemy cię i bardzo współczujemy
— Jaehyun jutro popyta u siebie w firmie czy w którymś dziale nie zwolniło się miejsce dla ciebie dobrze? — Zaproponował Tae, obierając jabłko i krojąc je na kawałki, które podstawił Yeosangowi pod nos, każąc zjeść. — Obydwoje skończyliście marketing w biznesie i niemalże jestem tego pewien na całe trzydzieści procent, że gdzieś tam jest posada i dla ciebie
Hamując się przed całkowitym rozklejeniem jak małe dziecko, chciał już coś odpowiedzieć, gdy to się stało.
Z kieszeni kurtki wiszącej na wieszaku w korytarzu dobiegł go dźwięk dzwonka telefonu.
W pierwszej chwili zamarł nie dowierzając.
Czy to działo się naprawdę i ktoś mógł dzwonić do niego z ofertą pracy?
Serce zabiło mu mocniej a w głowie pojawiła się wybuchowa mieszanka emocji – nadziei, strachu i ekscytacji.
To był jak sen na jawie, nierealne zjawisko, na istnienie którego nie miał żadnych dowodów.
Mocny cios w tył głowy wyprowadzony przez otwartą dłoń Jaehyuna nieco go otrzeźwił i jak porażony prądem, rzucił się w kierunku korytarza, niemal nie zabijając się o własne nogi, a gdy wział do ręki telefon, jego ręce lekko drżały.
— Halo? — Wykrztusił, próbując ukryć zdenerwowanie i drżenie w głosie.
Rozluźnił się nieco słysząc po drugiej stronie spokojny głos, starszego mężczyzny.
— Dzień dobry, czy rozmawiam z panem Kang Yeosangiem? — Zapytał mężczyzna.
— Tak, zgadza się, to ja
— Dzwonię do pana w sprawie ogłoszenia jakie znalazłem. Szuka pan pracy a tak się składa, że potrzebuje kogoś kto mógłby się zająć dbaniem o czystość i porządek mojej posiadłości. Czy jest pan zainteresowany by spotkać się na wstępną rozmowę kwalifikacyjną?
Nie mógł przez chwilę uwierzyć w to co słyszy przez słuchawkę.
Jego myśli kłębiły się w głowie, jakby nie nadążał za rozmową i gubił cenne informacje.
"To nie dzieje się naprawdę" - pomyślał, wycierając wolną ręką oczy, w których zaczynały powoli zbierać się łzy.
Wreszcie jego cierpienia i trudy miały się skończyć.
— Przepraszam, że dopytuje, ale chcę dobrze zrozumieć; szuka pan sprzątaczki, prawda?
— Zgadza się, panie Kang. Mam duży dom i potrzebny mi ktoś, kto pilnowałby w nim porządku. Gwarantuje oprócz zatrudnienia, nocleg i wyżywienie na mój koszt. Tryb pracy jest bardzo elastyczny i nie mam problemu z braniem wolnego kilka razy w miesiącu. Dalej jest pan zainteresowany?
— Tak, proszę pana — Odpowiedział pośpiesznie, nie chcąc by mężczyzna jeszcze się rozmyślił, myśląc, że gardzi tak intratną ofertą. — Jestem zainteresowany pańską ofertą i bardzo chętnie przyjdę na rozmowę kwalifikacyjną, proszę podać tylko miejsce, datę oraz godzinę
— Jeśli to nie będzie problemem, wyślę panu informację o tej rozmowie na pański adres mailowy i tam uzgodnimy wszystko inne
— Oczywiście! Niezwłocznie panu odpowiem i dziękuje bardzo za telefon — Powiedział na koniec rozmowy, niemal nie wierząc, z jakim spokojem te słowa wyszły z jego ust, gdy tak naprawdę w środku cały się aż gotował ze szczęścia, resztkami sił panując nad emocjami.
Po zakończeniu rozmowy, krzyknął głośno, rzucając się Jaehyunowi i Taeyongowi na szyje, z radości nie mogąc przestać piszczeć niczym małe dziecko.
Wszystkie trudy i komplikacje jakie przeżył ostatnimi czasy, przemierzając Seul wyparowały, odchodząc w zapomnienie.
Nie pamiętał tego jak pięć minut temu użalał się nad sobą i załamywał, chcąc się poddać - to wszystko nie jest ważne.
Liczył się dla niego sam fakt tego, że został zauważony i postanowiono dać mu szansę.
Nie znał osoby, z którą rozmawiał przez telefon i nie do końca wiedział jak ta praca sprzątaczki ma wyglądać, jednak był pewny jednego – bogowie wreszcie nad nim czuwali i jego życie będzie już tylko lepsze.
Nie mogło mu się nie udać.
ਏਓ
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro