Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Pożegnanie

Rok szkolny w The Royals Academy zaczyna się za cztery dni, więc dziś jest mój ostatni dzień w domu. Jestem już spakowana od tygodnia i wprost nie mogę się doczekać przeprowadzki. Nigdy jeszcze nie opuszczałam domu na dłużej niż tydzień, więc trochę się boję, że szybko mogę zatęsknić. Jednak coś sprawia, że chcę już stąd wyjechać. Pragnę się poczuć jak wolny ptak, którego nie kontrolują rodzice na każdym kroku i nie sprawdzają czy uczysz się do egzaminów.

   Pochodzę ze średnio zamożnej rodziny. Mój tato jest lekarzem rodzinnym w naszej miejscowości, a mama pracuje jako przedszkolanka. Nie mam rodzeństwa, więc żyjemy sobie w trójkę w małym domku na zboczu lasu z dala od nachalnych sąsiadów. Choć miałam wszędzie daleko i byłam skazana na podwózkę rodziców, to i tak odpowiadało mi położenie naszego domu. Mieszkanie koło lasu miało więcej korzyści, niż wad. Zawsze była tu cisza i spokój, a poza tym dzieciństwo jakie tu miałam było wspaniałe i magiczne.

   Codzienne wędrówki z dziadkiem nad strumyk oraz oglądanie jak szumiąca woda spływa po skalnej ścianie było dla mnie w pewnym sensie rozrywką. Uwielbiam przyrodę do dziś, mimo tego ,że potrafi być okrutna.

**
   Po raz kolejny w tym tygodniu otwieram dużą, dębową szafę ,po czym wyjmuję z niej zawieszony na fioletowym wieszaku mundurek szkolny, który będę musiała nosić przez następne cztery lata nauki w akademii.

   Zapinam szybko białą koszulę z kołnierzykiem, po czym wkładam na biodra kraciastą spoódniczkę w odcieniu czerwieni i czerni. Swój strój dopełniam czarną marynarką, która na piersi ma wyszyte logo i  herb The Royals Academy.

   Zamykam szafę i patrzę w lustro, które jest przywieszone do zewnętrznej strony jednej z dwóch drzwiczek. Spoglądam na swoje odbicie i widzę pulchną dziewczynę z małym brzuszkiem, którego nie zdoła zamaskować nawet za duża koszula.Głośno wzdycham, ponieważ czuję, jak ogarnia mnie smutek, a słone łzy spływają po moich policzkach, kreśląc przy tym przedziwne wzory wzdłuż twarzy.

To tylko głupie kompleksy- mówię do siebie po cichu.

   Myślę,że każda dziewczyna ma z nimi problem. Komuś nie podobają sie jego włosy, innym kolor skóry ,a innym figura. U mnie zdecydowanie chodzi o te ostatnie. Nie jestem zbyt ładna, a moja beznadziejna figura sprawia,że jestem jeszcze brzydsza.

   Choć chciałabym schudnąć , co jest przecież czymś prostym, to nie mogę. Dwa lata temu, będąc w pierwszej gimnazjum zauważyłam przeróżne zmiany na swojej skórze. Gdy powiedziałam o tym tacie, wysłał mnie do dermatologa, który polecił zrobić kilka badań. Po otrzymaniu wszystkich wyników okazało się ,że mam zaburzenie pracy tarczycy,a dokładniej jej niedoczynność. Choroba ta sprawiła,że mój głos stał się inny niż był wcześniej, skóra zaczęła być zrogowaciała, a do tego wszystkiego przybierałam na masie.Od dwóch lat biorę na szczęście leki, więc te wszystkie efekty choroby stają sie mniej widoczne, niz na początku.

-Nina, chodź na obiad- woła z dołu mama.

   Słysząc wołanie mamy, rozbieram się z mundurku i narzucam na siebie szarą bluzę i czarne dresowe spodnie, które są dla mnie za luźne. Zbiegam szybko po schodach na parter, na co tata rzuca mi surowe spojrzenie i kiwa palcem, pokazując tym ,że to co przed chwilą zrobiłam było złe. Wywracam oczami na uwagę taty, tak aby tego nie zauważył i idę do kuchni, aby pomóc mamie w przygotowaniach do obiadu.

-Będę tak strasznie tęsknił, kiedy jutro opuścisz ten dom.-mówi tata, gdy jemy lazanie.

-Właśnie Nino-wtrąca mama- Nie mogę w to wszystko uwierzyć, jeszcze nie dawno zaczynałaś gimnazjum.-dodaje po chwili.

-A pamiętam, jak jeszcze przed pracą zaprowadzałem cię do szkoły, bo bałaś się jezdzić sama autobusem, pamiętasz?-wspomina tata

-Tak.-odpowiadam grzecznie, kiwajac głową.Atmosfera, która panuje w naszym domu jest z lekka sztywna, co czasami jest bardzo denerwujące.

   Nagle odechciewa mi się jedzenia, więc cicho dziękuję za posiłek, odstawiam go do kuchni i zostawiam rodziców samych sobie.

   Gdy wchodzę do pokoju ,otwieram drzwi na balkon i siadam na jednym z wiklinowych krzeseł ustawionych przy drewnianej barierce. Jest koniec sierpnia ,więc czuć już zimne ,jesienne powietrze ,które tak bardzo uwielbiam. Zimny podmuch wiatru owiewa moją twarz , tworząc na policzkach czerwone rumieńce.Zamykam oczy i delektuję się ostatnimi chwilami spokoju i być może prywatności. W akademiku będzie zupełnie inaczej, czego trochę się boję. Mam nadzieję,że Natalie będzie tak fajna, jak jej pierwsze wrażenie.

   Po dwugodzinnym nicnierobieniu na tarasie, wchodzę do pokoju i patrzę na zapakowane walizki. Przeglądam je i sprawdzam, czy aby na pewno wszystko wzięłam. Kiedy kończę sprawdzanie jedynego pudła, w którym lezą moje książki, które mam zamiar przeczytać,spoglądam na zegarek i otwieram szeroko oczy. Nie wierzę,że czas minął mi tak szybko i jest już 9 wieczorem. Wstaję z podłogi ,czując ból w kolanach, po czym kieruję się do sypialni rodziców i mówię im dobranoc.

*   *   *    

   Dzisiejsza pogoda to zdecydowanie przeciwieństwo tej wczorajszej.Słońce świeci w taki sposób, że wyjście na dwór bez okularów przeciwsłonecznych jest jak wybranie łatwej śmierci dla swoich oczu. Poprawiam swoje czarne lennonki i czekam ,aż tata znajdzie wolne miejsce na parkinku przed akademikiem.

   Jak się potem okazało większość uczniów postanowiła przybyć do akademiku tego samego dnia, więc wszędzie panował ścisk i zaduch.

    Gdy wchodzimy do recepcji,rodzice rozglądają się i podziwiają elegancki sposób urządzenia wnętrza. Natomiast ja kieruję się do jednej z dwóch kolejek, prowadzących do recepcjonistek. Ustawiam się w tej gdzie jest pani Michael i czekam na swoją kolej.

   Kiedy przychodzi czas na mnie, odruchowo poprawiam swoje nieokrzesane włosy i uśmiecham się do starszej pani, która odpowiada mi tym samym. Oddaje jej wszystkie dokumenty podpisane przez rodziców , które dostałam poprzednim razem, po czym dostaję klucz od pokoju 54.

   Tata wychodzi i kieruje się w stronę samochodu, aby wziąć moje walizki,natomiast ja z mamą idziemy do pokoju. Przemierzamy razem długi korytarz, aż w końcu docieramy do właściwego miejsca. Na wszelki wypadek pukam lekko w drzwi , z których wychyla się głowa Natalie. Kiedy mnie widzi , uśmiecha sie i otwiera je szerzej i wita się ze mną, a potem z mamą i tatą ,który zdyszany dociera z moimi dwiema obszernymi walizkami.

   Nie zwracam już na nich uwagi, ponieważ jestem zbyt ciekawa jak wygląda mój nowy pokój. Ściany są pomalowane na ciemny szary kolor,natomiast na oknach wiszą tylko burgundowe zasłonki. Wszystkie meble w pokoju są czarne, co bardzo mi się podoba. .Rozglądam się i widzę dwie wielkie szafy stojące zaraz przy wejściu, a następnie dwa łóżka postawione przy przeciwległych ścianach oraz biurka, z czego jedno z nich było okropnie zagracone książkami, długopisami i jakimiś kartkami. Odnajduję swoje łóżko i kładę na nim jedną z walizek,a następnie patrzę jak Natalie żywo dyskutuje na jakiś temat, więc postanawiam do nich dołączyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro