Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.Pomocna dłoń

  Czas w akademii płynie zdecydowanie za szybko. Nim się obejrzę, jest już końcówka pierwszego trymestru. Jak to możliwe? Mam wrażenie, jakbym wczoraj dopiero przyjechała do akademiku. Niespełna półtora miesiąca temu, wszystko wydawało się być takie nowe i przerażające, a teraz jestem tu. Znam prawie całą akademię, choć jej rozmiary są naprawdę ogromne/

Dziś piątek - dzień, który wybrałam do przyjmowania nowych leków.

   Według zaleceń taty, powinnam brać je trzy razy dziennie, czyli rano, w południe i wieczorem. Jest 8.20, więc to odpowiedni czas na wzięcie pierwszej dawki, tego cholerstwa.Wyrzucam z paczki trzy listki, na których rzędami są zapakowane tabletki. Wyciągam trzy, po czym dwie z nich wkładam do specjalnego, plastikowego pojemniczka, przedzielonego na 4 części - czyli 4 dawki. Wrzucam do połowy z nich po jednej tabletce nowych lekarstw i po 2 starych.

Czuję, że po takich dawkach mój stan fizyczny będzie okropny.

   Cieszę się jednak, że Natalie nie będzie ze mną. Dziewczyna wyjeżdża wraz z innymi ludźmi z klas trzecich i czwartych na wycieczkę do Oxfordu, aby zwiedzić uniwersytet w ramach wygranego projektu edukacyjnego. Nie będzie jej aż do soboty, kiedy to wróci w nocy.

   Jak na razie nikt nie wie o mojej chorobie, nawet Tris. Dlatego chcę to utrzymać w tajemnicy najdłużej,jak się da.

   Łykam nowe pigułki, po czym popijam je mineralną wodą. Czuję, jak ciecz przepływa przez mój przełyk. Widzę mroczki przed oczami, dlatego przymykam na chwilę oczy i opieram się o biurko, aby odetchnąć.

   Silne tabletki zawsze działają na moje samopoczucie bardzo źle. Zazwyczaj jestem niemiła, czuję się słabo i odbiera mi ochotę na życie. Mam tylko nadzieję, że po tych pigułkach będzie troszkę lepiej.

   *   *   *

- OŁ NINA, JU SZULD GOŁ NINA... * - śpiewa ktoś nad moim uchem, gdy zatrzymuję się, aby zawiązać buta, praktycznie przed wejściem do szkoły.

- Co się stało Ann,że śpiewasz Eda? - pytam rozbawiona,dobrze wiedząc, że przyjaciółka nie przepada za Sheeranem.Nie mogę w niej tego zrozumieć.

   Od jakiegoś czasu moje stosunki z Ann są lepsze. Wybaczyłam jej tamto niezdarne posunięcie. Nie było sensu gniewać się za takie coś.

- Mam dziś bardzo bardzooo dobry humor. - mówi cała w skowronkach.

- Niech zgadnę - zaczynam - Byłaś na kółku dziennikarskim.

Dziewczyna kiwa żywiołowo głową i klaszcze w dłonie.

- Tak, tak i jeszcze raz TAK! Nie uwierzysz, ale będę chyba w redakcji, rozumiesz? Ja! 

   Dziennikarstwo to marzenie Anny. Odkąd dziewczyna pamięta, ciągnie ją do tego, dlatego teraz tak strasznie się cieszy ze swojego pierwszego sukcesu.

- Czemu ale? - pytam zdziwiona.

- A, bo wiesz... muszę przeprowadzić z kimś wywiad i stworzyć do tego jakąś fotorelacje, ale ani nie mam pojęcia z kim, ani o czym.

- Hmm.. - wzdycham, myśląc. - Może porozmawiaj z chłopakami?

- Jakimi chłopakami? - pyta zdezorientowana. 

- No The Vamps, a kim? - odpowiadam pytaniem na pytanie, wywracając oczami.

- Oni? - Ann sceptycznie na mnie patrzy, jakby nie była pewna, że wywiad z chłopcami to dobry pomysł.

- A czemu nie? Są w miarę rozpoznawalni w szkole, mają kapelę.

- No nie wiem sama.

- Nie lubisz ich? - pytam z ciekawości.

 -Nie w tym rzecz. Lubię ich, ale chyba trochę za bardzo.

- Lubić to ty lubisz Trisa. - mówię ,puszczając do niej oczko.

Już od trzech tygodni wyczuwam pomiędzy nimi jakąś więź.

- Co Ci szkodzi, pogadaj z nimi.- zabieram ponownie głos, gdy wychodzimy z szatni.

- Dobra ,ale ... tak sama?  - pyta z lekka przerażona, na co kiwam głową.

- Tristan siedzi na ławce. - mówię wskazując lekko na chłopaka, który siedzi po prawej stronie na drewnianym siedzeniu.

- Brad też tam siedzi. - zauważa niepotrzebnie Ann.

- Wiem, dlatego tam nie idę. - wzruszam ramionami i  macham dziewczynie na odchodne.

*   *   *

- Kolejny piątek, będzie waszym ostatnim dniem w pierwszym trymestrze. -  mówi wychowawczyni, gdy na zajęciach z literatury zostaje trochę więcej wolnego czasu. - Jeśli będziecie chcieli zostać na 5 dni w akademiku to proszę bardzo, jednak ja osobiście skorzystałabym z drugiej opcji, czyli powrotu do domu.

   Gdy nauczycielka przestaje mówić, w klasie słychać tylko szmery rozmów,które prowadzą uczniowie,wymieniając się planami na pierwsze ferie. Ja natomiast siedzę cała odrętwiała z głową na ławce.

Nie mam siły żyć.

    Dzwoni dzwonek, więc wszyscy szybko wychodzą z klasy z wyjątkiem mnie. Powoli chwytam plecak i przewieszam go sobie za ramię. Mam wrażenie, że zaraz wytrąci mnie z równowagi, dlatego siadam na chwilę na ławce.

   Anna nie zwróciła na mnie szczególnej uwagi, dlatego w duchu cieszę się, że nie dałam po sobie poznać, że coś mnie boli. Udało się!

   Gdy przerwa mija, a dzwonek dzwoni, uczniowie wchodzą do klas. Na korytarzu zostaję jedynie ja. Na szczęście nie mam już lekcji, ponieważ tato napisał mi we wrześniu całoroczne zwolnienie z zajęć sportowych. W czasie, gdy Anna musi ćwiczyć,ja mogę pójść do pokoju.

   Jednak teraz nadchodzi czas na wzięcie drugiej dawki leków, dlatego podchodzę do automatu z napojami i  wrzucam kilka monet, aby móc wyciągnąć butelkę zwyczajnej wody.Nie mam tyle czasu na to,aby dojść do akademika. Muszę to zrobić w szkole.

   Siadam na ławce i przez pięć minut przeszukuję cały plecak, aby znaleźć lekarstwa. Gdy w końcu udaje mi się to zrobić, kładę je na ławce i zamykam plecak.

   Słyszę czyjeś kroki, dlatego łykam szybko pigułki i popijam je wodą. Okropnie zimna ciesz powoduje, że przez moje ciało przechodzi dreszcz, dlatego wzdrygam się. Chowam pośpiesznie pudełeczko i obieram głowę o ścianę, przymykając przy tym oczy.

Kroki nagle cichną, więc otwieram oczy. To Connor.

- Nina, wszystko w porządku? - pyta zdezorientowany chłopak.

   Dopiero teraz zauważam, że trzyma pod pachą drewnianą sztalugę i wielką czarną teczkę w dłoni. Odkłada wszystko pod ścianę i siada obok mnie. Dotyka delikatnie mojego ramienia, jakby bał się, że brutalniejszy ruch mógłby mi coś zrobić.

Patrzy zmartwionym wzrokiem na moja twarz i mówi :

 - Wyglądasz naprawdę blado, jakbyś miała zaraz zemdleć. -dotyka dłonią mojego czoła,po czym kontynuuje. - I masz gorące czoło, coś jest nie tak. - marszy czoło i przypatruje mi się w skupieniu. - Brałaś coś? Może jakieś prochy?

- Nie, Con,nic nie brałam. - od razu przeczę, na co on uśmiecha się z ulgą.

- Na pewno ? Wydajesz się być ,jak po pocałunku dementora.**

- Musiałam wziąć tylko leki i teraz się słabo czuję,ale zaraz mi przejdzie. - mówię, jednak zaraz się gryzę w język.

- Jakie leki? - pyta zmartwiony chłopak.

- No normalne, na ból głowy. - odpowiadam nerwowo, przy okazji kłamiąc.

- Yhym, rozumiem. - dopowiada niezbyt przekonany Connor. - Masz jeszcze jakieś lekcje? 

- Nie, już nie mam.

- Okej, to wstawaj. Odprowadzę Cię pod blok, bo boję się, że zemdlejesz. - Con uśmiecha się i łapie za wcześniej pozostawione rzeczy oraz mój plecak.

- Nie musisz mi nieść plecaka. - mówię lekko oburzona. 

- Przestań. - mówi i ciągnie mnie do szatni.

   Gdy ubieram się w swój płaszczyk i wiązane botki, czuję na sobie czyjś wzrok. Odwracam się do tyłu i widzę, jak w innym pomieszczeniu, po przez szklaną szybę obserwuje mnie Brad. Ignoruje go i już gotowa, wychodzę ze swojej szatni, czekając na Connora.

   Nie porozmawiałam z Bradem po tym, jak prosił mnie o spotkanie, gdy byłam u rodziców w Stevenage. Unikam go i dzięki temu czuję się lepiej. Przynajmniej o nim nie myślę .

   Chłopak po chwili wychodzi ubrany w czarny płaszcz z moim plecakiem na ramieniu oraz swoimi rzeczami. Posyła mi uśmiech, na co moje ciało reaguję rumieńcem.

   Wychodzimy ze szkoły i szybkim krokiem ,kierujemy się w stronę bloku A.

*oł nina ,ju szuld goł nina - oh nina, you should go Nina - to fragment piosenki Eda Sheerana - Nina

**dementor, pocałunek dementora- postać z świata Harry'ego Pottera. Jej pocałunek sprawiał,że z człowieka odchodziły wszystkie pozytywne wspomnienia i po woli umierał.

 

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ostatnio,gdy wstawiałam rozdział to chyba miałam zły dzień :p Nie moge Was tak zostawić,więc oto jestem z nowym rozdziałem.

 

Jak Wam sie podoba?

Ostatnio ktoś poruszył nazwę shipu Niny i Brada.Dziewczyny na wattpadzie proponują -  Brinę,a pewna czytelniczka na blogspocie  - Nindley. 

Co Wam się podoba bardziej?

btw .macie snapchaty? :> 

15 gwiazedek, 8 kom.  - next

 

 

 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro