Rozdział 20 - "Prawda o Gavinie cz.I"
Po tytule łatwo można wywnioskować, co się będzie działo w dniu dzisiejszym.
Chociaż może nie?
W każdy razie miłej lektury!
Dziękuję także za prawie 400 odsłon!
(Jak coś, to dzisiaj są dwa zdj, które opisałam mniej więcej. Dodałam, jakby ktoś nie mógł sobie wyobrazić o co mi chodziło.)
Uchyliłam powieki, kiedy to poczułam zapach jakiegoś jedzenia. Odwróciłam się na plecy, a do mojej głowy niemal natychmiastowo wróciło wspomnienie wczorajszego wieczora. Wyznałam mu co czuję. On mi odpowiedział tym samym. Potem znowu się ze sobą kochaliśmy. Zagryzłam dolną wargę, a przy tym zakryłam się do wysokości nosa i nieco zaczęłam wierzgać nogami z podekscytowania. Gwałtownie się podniosłam do siadu. Zachowuję się jak napalona nastolatka. Spojrzałam na miejsce obok, dzięki czemu zobaczyłam, że jestem sama. Powtórka z rozrywki? Dotknęłam miejsca obok, ale było zimne. Musiał już wstać jakiś czas wcześniej. Na krześle zobaczyłam jego sweter, czyli nadal musi być w mieszkaniu. Powoli wstałam, aby z szafy wyjąć czystą bieliznę i od razu ją na siebie włożyć. Spojrzałam kątem oka na jego bluzkę i zanim się przed tym powstrzymałam, miałam ją już na sobie. Jest na mnie sporo za duża, ale się nie dziwię. Cicho ruszyłam na poszukiwania blondyna, który znajdował się w kuchni i stał przy kuchence. Oparłam się o futrynę, krzyżując przy tym nogi. Ręce założyłam na klatce piersiowej, a między zębami zagryzłam jeden, z moich pomalowanych na czarno paznokci. Zlustrowałam go od góry do dołu, a przy tym całkowicie zignorowałam fakt, iż oczy bolały mnie niemiłosiernie od soczewek, z którymi poszłam spać. W tym momencie spojrzał w moim kierunku kątem oka, a przy tym się do mnie uśmiechnął.
— Jak tak ci się podoba widok, to zrób zdjęcie. — Powiedział, a przy tym się do mnie odwrócił przodem.
— Fotografia nie odda twojego uroku osobistego. — Zauważyłam, a on szarzej otworzył oczy na moje słowa, po czym się zaśmiał.
— Ty mała, wredna — Weszłam mu w słowo.
— Kochana, sarkastyczna na wszystko, zabawna, zawzięta, mądra, nieśmiała na wszystko ze strefy uczuciowej kobieto, z którą spędziłeś noc. — Ponownie się zaśmiał na to co powiedziałam, a przy tym pokręcił głową nie dowierzając.
— Zapomniała dodać „skromna". — Cicho parsknęłam pod nosem, po czym do niego podeszłam, aby się do niego przytulić.
— Dzień dobry. — Powiedziałam, a on mnie posadził na blacie.
— Inny by być nie mógł. — Po swoich słowach mnie pocałował.
— Coś się pali. — Odsunęłam go od siebie, a on szybko wrócił do kuchenki.
Zaśmiałam się cicho na jego odetchnięcie z ulgą, kiedy udało mu się ocalić sytuację, po czym spojrzałam na Enigmę, która wyjadała z miski sałatę. Gavin ci dał jedzenie, prawda? Pokiwała główką, a ja oparłam się o swoje nogi, aby przyglądać się temu, jak moja mała przyjaciółka zajada się swoim śniadaniem. Podniosłam wzrok na chłopaka, który się do mnie odwrócił. Po jakimś czasie poszłam się przebrać z koszulki chłopaka, by następnie po wzięciu prysznica przebrać się ponownie w ubrania, które miałam wczoraj na sobie może maksymalnie pół godziny. Weszłam z powrotem do salonu, gdzie zobaczyłam to, jak Gavin trzyma coś w dłoniach.
— Co to? — Zapytałam, a przy tym do niego podeszłam.
— Coś co chciałem ci dać wczoraj, ale tak jakby nie było okazji. — Powiedział, jednocześnie się wyprostowując.
— Co takiego? — Zadałam kolejne pytanie, a on mnie do siebie odwrócił tyłem.
Przełknęłam ślinę, kiedy zobaczyłam naszyjnik, który w kolejnej chwili założył na mój dekolt. Odsunęłam włosy, aby mu nie przeszkadzały, a on po chwili z powrotem zagarnął je do tyłu. Złapałam zawieszkę między palce, dzięki czemu mogłam się przyjrzeć temu, jakiego dokładnie była ona kształtu. Był to malejący sierp księżyca, który przy jednym końcu miał nałożony na siebie gwiazdkę, w której znajdował się jakiś mały kryształek. Na całej długości łańcuszka znajdowała się jeszcze jedna gwiazda, ale bez żadnych udziwnień. Cały naszyjnik był z różowego złota, które raczej rzadko nosiłam, bo uważałam, że mi ono kompletnie nie pasuje.
— Nie musiałeś mi nic — Przytulił mnie od tyłu, zanim skończyłam mówić, przez co przerwałam w połowie zdania.
— Jak zobaczyłem ten naszyjnik, to nie wiedzieć czemu, od razu pomyślałem o tobie. — Podniosłam na niego wzrok, przez co musiałam się lekko skrzywić i zadrzeć głowę do góry. — Nie wiedziałem tylko, czy ci się on spodoba. Mimo wszystko nie widuję cię noszącej biżuterii na co dzień. — Uśmiechnęłam się lekko, po czym się do niego odwróciłam przodem.
— Jest piękny, ale ja dla ciebie nic nie — Zakrył mi usta, abym się uciszyła, a przy tym pokręcił głową.
— Już mi dałaś prezent. — Zmarszczyłam lekko brwi, bo średnio zrozumiałam o co chodzi. — To co wczoraj powiedziałaś. Co do mnie czujesz. To był chyba dla mnie najlepszy prezent. — Nieco szerzej uchyliłam powieki ze zdziwienia, kiedy tylko to powiedział.
Zamiast dać mu na to jakąkolwiek odpowiedź słowną, po prostu go przytuliłam. Również mnie objął, a przy tym pogłaskał po włosach i dał całusa w czubek głowy. Ten związek nie ma prawa istnienia, a już tym bardziej, jeżeli ktoś się dowie tego, kim ja tak naprawdę jestem. Z jednej strony mnie to martwi, ale z drugiej kompletnie nie chcę o tym myśleć i po prostu oddać się tej chwili. Móc spędzić ten czas najlepiej jak się w ogóle da i nie żałować niczego. Nie wiem ile minie zanim coś ktoś zacznie podejrzewać, jeśli chodzi o moją osobę. Może ty być równie dobrze jutro, za tydzień, miesiąc, rok, pięć lat, a nawet po śmierci, jeżeli ktoś by mnie przeżył, ale na razie nie chcę o tym myśleć. Nie chcę zaprzątać sobie głowy tym, co by się mogło wtedy stać. Kim byłaby osoba, która by to odkryła. Lub jak by to rozgryzła. Może i umarłam w środku, jednak w tym momencie czuję się po prostu szczęśliwa, bo mam kogoś obok siebie. Po prostu muszę nadal uważać. Nie dać po sobie nic poznać i zachowywać się jak najzwyklejszy człowiek, a wtedy może mi się uda taką pozostać.
***
Zaśmiałam się, kiedy to Gavin mnie uszczypnął w bok. Prawie podskoczyłam kiedy to zrobił, jednak już po chwili udało mi się zatrzymać jego droczenie się ze mną z samego rana. Zablokowałam mu ręce, a przy tym usiadłam na nim okrakiem, na co się teraz on roześmiał. Uśmiechnęłam się, a przy tym się nieco zmarszczyłam, po czym dałam mu całusa w policzek.
— Ej. — Odezwał się ostrzegawczo, na co spojrzałam mu w oczy, po czym dałam całusa w czubek nosa. — Bella. — Zaśmiałam się po raz kolejny na jego zwracanie mi uwagi.
— Co? — Zapytałam, by w kolejnej chwili dać mu całusa w szczękę, a następnie w szyję.
— Jesteś niemożliwa. — Powiedział, a ja zjechałam dłońmi, drapiąc przy tym lekko jego skórę.
— Jeśli to był komplement, to mi schlebiasz. — Objął moją talię, a przy tym lekko przycisnął do siebie, kiedy top chciałam się wyprostować.
— Najpierw nie chciałaś mnie wczoraj wieczorem puścić do siebie, bo stwierdziłaś, że wieczorami po drogach jeżdżą wariaci. Teraz mi nie pozwalasz dać sobie całusa w usta i doprowadzasz mnie do szaleństwa. Słowa „niemożliwa" nie można raczej interpretować w tym przypadku, jako komplement. — Powiedział, a ja zagryzłam dolną wargę. — Grabisz sobie. — Dodał, kiedy to tylko zobaczył, a ja poluzowałam jego uścisk, na mojej talii, po czym objęłam dłońmi jego twarz. — Co teraz wymyśliłaś? — Zapytał, na co ja się nachyliłam w jego kierunku, po czym złączyłam swoje wargi z jego, na co się lekko wzdrygnął.
Dobre pół godziny się ze sobą droczyliśmy, więc chyba go zdziwiłam, że w końcu dałam za wygraną. Po chwili poczułam to, jak jego lewa dłoń wplątała się w moje włosy, za które lekko pociągnął. Jego druga ręka za to zjechała nieco niżej z mojej talii. Po chwili poczułam to, jak moja koszulka się nieco podciąga.
— Bella, idę na za — Wparowała do pomieszczenia Rochelle, na którą oboje spojrzeliśmy zaskoczeni. — Nie przeszkadzajcie sobie. Mnie już nie ma. Pamiętajcie tylko o zabezpieczeniu. — Powiedziała, po czym wyszła z pokoju.
Na mojej twarzy było widać aktualnie tylko irytację, na co chłopak musiał się powstrzymywać, aby się nie zaśmiać z mojego wyrazu.
— Czasami nienawidzę mieć współlokatorki. — Po moich słowach nie wytrzymał i się zaśmiał.
— Bella. — Zwrócił moją uwagę, dlatego na niego spojrzałam zaciekawiona, a on lekko odwrócił wzrok, podnosząc się przy tym do siadu.
— O co chodzi? — Zapytałam już lekko zaniepokojona, kiedy to złapał moje obie dłonie.
— Dzisiaj wieczorem mój ojciec wyprawia uroczystą kolację i chciałem zapytać, czy byś mi nie towarzyszyła. — Powiedział, a ja zamrugałam kilkukrotnie zaskoczona. — To dla mnie ważne. I chcę żebyś w tym uczestniczyła. Abyś poznała kolejną część mnie, której nie miałaś jeszcze raczej okazji, aby zobaczyć. — Dodał, a przy tym delikatnie przesunął kciukami po mojej skórze moich dłoni, które to cały czas gładził.
— To jakaś specjalna okazja, że ma być uroczyście? Jakieś święto? — Zadałam kolejne pytanie, a on lekko kiwnął głową.
— Coś w ten deseń. Można powiedzieć, że to rocznica pierwszego spotkania społeczności mojego ojca. — Niezauważalnie przełknęłam ślinę i lekko się spięłam, kiedy tylko to powiedział.
— Nie jestem pewna tego, czy Jurgen da mi dzisiaj wolne. — Odwróciłam wzrok, ale z powrotem na niego spojrzałam, kiedy to bardziej uniósł moje dłonie.
— Bella, proszę. Chcę abyś tam była. Zrób to dla mnie. — Poprosił, a gdy spotkałam się z jego wzrokiem, nie byłam w stanie się mu oprzeć.
Westchnęłam, po czym sięgnęłam po mój nowy telefon, w którym wybrałam numer mojego szefa, aby do niego zadzwonić. Po chwili przyłożyłam urządzenie do ucha. Czułam na sobie wzrok chłopaka, który parę sekund później mnie do siebie przysunął, aby dać mi całusa w szyję.
— Bella, co jest? — Odezwał się Rosjanin po drugiej stronie, a ja musiałam siłą odsunąć od siebie blondyna.
— Jurgen, jest sprawa. Mam dzisiaj kilka rzeczy do załatwienia i nie wiem czy dam radę się wyrobić na czas, więc chciałam prosić o możliwość wzięcia wolnego. — Powiedziałam, a Gavin przytulił się do mojej klatki piersiowej.
Błagam, niech się nie zgodzi. Cały dom łowców nie brzmi dla mnie zbyt zachęcająco do odwiedzenia, dlatego mam naprawdę wielką nadzieję na to, iż Jurgen mi odmówi.
— Jasne, możesz wziąć wolne. — Cholera jasna, czemu świat mnie tak nienawidzi?! — Dam znać Nikki, żeby przyszła wcześniej, tak samo jak ty zawsze przychodzisz, żeby wszystko przygotować. — Mruknęłam coś w odpowiedzi.
— Dzięki, Jurgen. — Pożegnał się ze mną, po czym się rozłączył.
Spojrzałam na blondyna, który na mnie spojrzał z wielkim uśmiechem, dlatego go pogłaskałam po włosach, które zaczesałam mu do tyłu. Westchnęłam lekko, po czym cmoknęłam go w usta, na co się zaśmiał. On mnie do tego zmusza, więc mogę go chyba nieco pomęczyć, prawda?
— Czy ja mam być jakoś elegancko ubrana? — Zapytałam z podejrzanym wyrazem twarzy, a on mrugnął kilkukrotnie, po czym spojrzał w bok, zastanawiając się nad moim pytaniem.
— Z tego co pamiętam z zeszłorocznej rocznicy, to wszyscy raczej byli elegancko ubrani. — W tym momencie sobie coś uświadomił, a przy tym spojrzał na mnie lekko przerażony. — Ty chyba nie — Zatrzymałam jego pytanie, zakładając mu przy tym palec na usta.
— Nie mam żadnej sukienki wizytowej, więc jedziesz ze mną na zakupy bez dyskusji. — Przełknął ślinę na moje słowa. — Chyba, że mam ci tam iść w jednej z moich ździrowatych sukienek, które ledwo zakrywają tyłek, a w których muszę chodzić do pracy, aby ściągać do baru więcej ludzi. — Założyłam ręce na klatce piersiowej, na co ten pochylił głowę, bo już zdawał sobie sprawę z tego, iż jest na przegranej pozycji.
— Nie mam wyboru, prawda? — Spojrzał na mnie z nadzieją, a ja pokręciłam głową. — Tak myślałem. — Zaśmiałam się z jego słów, po czym się z niego podniosłam i wstałam z łóżka.
On za to uważnie mi się przyglądał, kiedy to podeszłam do szafy, przy której od razu zaczęłam się przebierać. Usłyszałam, jak przełknął ślinę, ale się nie odezwał. Coraz bardziej zabawne jest to, że mogę mu się droczyć w ten sposób. Usłyszałam to, jak położył się z powrotem na łóżku, na co się zaśmiałam, kiedy go zobaczyłam. Złapałam za jego rękę, by w kolejnej chwili go za nią pociągnąć.
— Ty mnie chcesz wykończyć, kobieto. — Powiedział, a ja weszłam z powrotem na niego, jednak teraz miałam na sobie codzienne ciuchy.
— Nie no, bez przesady. Jeszcze cię trochę po torturuję, zanim padniesz. — Spojrzał na mnie rozbawiony, kiedy tylko to powiedziałam.
Po jakimś czasie pojechaliśmy do centrum handlowego, gdzie zaciągałam chłopaka do każdego sklepu z sukienkami. Wybrałam kilka propozycji, po czym poszłam do przymierzalni, gdzie w każdej jednaj pokazywałam się blondynowi. Za każdym razem mówił, że wyglądam ślicznie i powinnam ją wziąć. Wiedziałam, że mówił szczerze, ale mi i tak coś w nich nie pasowało. Wzdychał załamany za każdym razem, kiedy to wychodziłam z przymierzalni w innej sukience, a przy tym patrzył na mnie z miną zbitego psa, ale po chwili się uśmiechał. Wypuściłam z płuc powietrze, aby po chwili wejść z powrotem do przebieralni, gdzie została mi ostatnia kiecka. Zdjęłam tę, którą miałam na sobie, po czym nałożyłam na siebie tę, która się jeszcze ostała. Zapięłam ją z tyłu, a gdy tylko zobaczyłam się w lustrze, stwierdziłam, że to jest to, czego potrzebowałam. Już miałam łapać za kurtynę, która zakrywała małe pomieszczenie, kiedy to do głowy wpadł mi pewien pomysł. A może by pokazać się w tej sukience dopiero, kiedy to już będę wieczorem gotowa? Tak, to chyba dobry pomysł. Przebrałam się z powrotem w moje jeansy, bluzę kangurka, która sięga mi do połowy uda, a także w moje buty, które długością sięgają mi prawie za kolana. Już miałam łapać za torebkę, aby wyjąć kartę kredytową, kiedy to usłyszałam telefon chłopaka.
— Bella, muszę odebrać. Poczekam na ciebie przed sklepem. — Odpowiedziałam mu mruknięciem, a po chwili wyszłam z przebieralni.
Zobaczyłam to, jak pośpiesznie odbiera telefon, po czym zniknął za wejściem do tej części sklepu. Ja natomiast odwiesiłam wszystkie sukienki, które mi nie pasowały, by w kolejnej chwili pójść w kierunku kas, gdzie zapłaciłam za sukienkę prawie sto dolarów. No cóż, w sumie się nie dziwię. Po chwili ruszyłam do wyjścia, gdzie od razu zauważyłam Gavina, jak stał na boku i rozmawiał przez telefon. Zaczęłam iść w jego kierunku, ale coś mi podpowiadało, że nie powinnam usłyszeć żadnej z części tej rozmowy . Moja ciekawość, która kiedyś doprowadzi mnie do piekła jednak ze mną wygrała.
— Znowu? — Zapytał wyraźnie zaniepokojony chłopak. — Monitorujcie tamten rejon. Nie wiemy, kiedy coś może się wydarzyć, więc lepiej, żeby tam ktoś był w razie potrzeby. Gdyby coś się stało, od razu dajcie znać. — Zatrzymałam się, a on rozłączył i odwrócił w moim kierunku.
Wyraźnie zaskoczyłam go tym, że za nim stałam. Wydał się lekko przerażony, ale jednocześnie zdenerwowany.
— Wszystko dobrze? — Zapytałam, a przy tym udałam, że kompletnie nie rozumiem jego reakcji.
— Słyszałaś coś? — Zadał pytanie, a przy tym miałam wrażenie, jakby nagle się spiął.
— Tylko to, jak mówisz „Gdyby coś się stało, od razu dajcie znać." — Zmarszczyłam lekko brwi, a przy tym się uśmiechnęłam, starając się nadal wyglądać tak, jakbym nie rozumiała tego, o co mu chodzi. — Coś się stało? — Dopytałam po raz kolejny, mając przy tym nadzieję, że coś w jakimś małym stopniu mi zdradzi.
— Nic, czym powinnaś się martwić. — Uśmiechnął się już spokojnie, a ja podeszłam do niego bliżej, aby następnie złapać za jego rękę. — Kupiłaś jakąś? — Kiwnęłam głową, a przy tym uniosłam wzrok, zastanawiając się nad jedną kwestią.
— Nie wiem tylko, czy nie wybrałam zbyt wyzywającego koloru. Mimo wszystko ta sukienka jest czerwona. — Powiedziałam, a on mnie objął.
— W tamtym roku moja kuzynka wyskoczyła w jaskrawej różowej. Czerwona, to będzie przy tym nic. — Zaśmiałam się na jego słowa, a przy tym wtuliłam się w jego bok..
Gavin podrzucił mnie pod mieszkanie, a przy tym powiedział, że ma jeszcze coś do załatwienia i wpadnie po mnie jakoś o siedemnastej. Czyli mam jakieś trzy godziny i dwadzieścia minut. Muszę się chyba zacząć od razu szykować, jeśli chcę się wyrobić na czas. Pomachałam chłopakowi, kiedy odjeżdżał, po czym ruszyłam do mieszkania, jednak zatrzymałam się na wejściu, kiedy nagle poczułam się tak, jakby ktoś mi się przyglądał. Obejrzałam się za siebie, a przy tym rozejrzałam także na boki, aby sprawdzić, czy nikt nie patrzy w moim kierunku. Zwróciłam swoje oczy także na budynki, czy w oknach nie ma jakichś ludzi, jednak nikogo nie dostrzegłam. Nie podoba mi się to. Do tego mam wrażenie, jakbym czuła jakąś nieprzyjemną aurę, która cały czas narasta. Przełknęłam ślinę, po czym szybko weszłam do budynku, gdzie niemal od razu stanęłam za ścianą i ponownie wyjrzałam na ulicę, czy nie ma tam nikogo, kto mógłby mi się przyglądać. Było jednak całkowicie pusto. Po chwili takiego bezczynnego stania, ruszyłam do siebie, gdzie prawie na wejściu spotkałam Rochelle, która wychodziła akurat z łazienki.
— Jak tam na zakupach? — Zapytała, a ja przycisnęłam do siebie torbę, w której znajdowała się sukienka.
— Zobaczysz, jak będę gotowa. W sumie tak samo, jak Gavin. Tej sukienki akurat nie widział. — Zagwizdała podekscytowana.
— Reakcja na żywo. Muszę zrobić popcorn, bo może być ciekawie. — Zaśmiałam się z jej słów, po czym zdjęłam z siebie mój płaszcz, szalik i buty, by następnie ruszyć do swojego pokoju, gdzie kupioną sukienkę rozwiesiłam na wieszaku, aby się nie pogniotła.
Schowałam ją do szafy, by nie zobaczyła jej Rochelle, po czym wzięłam kilka rzeczy, by w kolejnej chwili ruszyć do łazienki, gdzie następnie wzięłam prysznic. Nadal w głowie mam tę rozmowę Gavina. Nieco mnie ona zaniepokoiła, ale mimo wszystko starałam się tego po sobie nie pokazywać. Wydawał się być zdenerwowany, kiedy myślał, iż wszystko słyszałam. Nie chcę wiedzieć, jakby zareagował, gdyby dowiedział się tego, iż jakąś część jego rozmowy słyszałam. Westchnęłam cicho, po czym skupiłam się na czymś innym. Po jakimś czasie wysuszyłam włosy, które od razu zakręciły się w moje naturalne loki, które wyprostowałam prostownicą w swoim pokoju, a także delikatnie po wywijałam na końcach, aby lepiej się układały i grzywka nie opadała mi na twarz. Zdjęłam z siebie ręcznik, w który się zawinęłam, aby przejść do siebie z łazienki. Sięgnęłam do szafy, by następnie założyć na siebie sukienkę, którą kupiłam. Nim ją wcześniej schowałam, odcięłam od niej metkę z ceną, więc teraz już nie musiałam tego robić. Zapięłam ją z tyłu, założyłam na swoje nogi buty, które zgarnęłam po drodze tutaj, po czym stanęłam przed lustrem i na siebie spojrzałam.
Sukienka niby prosta, ale nie do końca. W całości w kolorze nieco ciemniejszej czerwieni. Jej góra posiada dekolt w literkę V. Dodatkowo jest na ramiączkach, przez co może mi być nieco zimno, ale chyba wytrzymam. Cała górna część jest raczej bardziej przylegająca, aniżeli jej dół, który jest rozkloszowany od wysokości talii. W całości jest jeszcze obszyta czerwoną koronką, jednak jej tył jest nieco wydłużony.
Moje buty za to sięgały mi ponad kolana, a do tego były na średnim obcasie. Miał może z osiem centymetrów. Złapałam za tusz do rzęs, którym się następnie pomalowałam, a następnie za czerwoną pomadkę, którą chyba zamknęłam całość.
— Bella, długo jeszcze?! Gavin już przyszedł! — Krzyknęła moja przyjaciółka, dlatego złapałam za torebkę, do której wrzuciłam jeszcze opakowanie ze szminką, po czym ruszyłam do salonu, gdzie słyszałam to, jak ze sobą rozmawiają.
— Wiesz może jaką w końcu wybrała sukienkę? — Zapytał chłopaka, a ja stanęłam przy futrynie.
— Czerwoną. — Powiedziałam, tym samym zwracając na siebie uwagę, a oni szerzej otworzyli szerzej oczy na mój widok. — Przesadziłam? — Spojrzałam na swoje ubranie, a oni się zaśmiali.
— Kobieto — Zwróciła moją uwagę białowłosa. — Gdyby nie to, że jestem hetero, to bym się zaczęła z tobą pieprzyć na kanapie. — Szerzej otworzyłam oczy na jej słowa i wyraźnie się skrzywiłam.
Chłopak za to spojrzał na nią zaskoczony.
— Nie chcę znać szczegółów. — Powiedziałam, a Gavin zgodził się z moimi słowami.
— Nie założyłaś naszyjnika ode mnie? — Zapytał, jednocześnie do mnie podchodząc.
Pokazałam mu palec wskazujący, unosząc przy tym nieco rękę, dając mu znak, aby moment poczekał, a ja wróciłam do siebie, aby odwiesić naszyjnik ze specjalnego miejsca na mojej toaletce. Wróciłam do salonu, starając się odpiąć zapięcie, ale cały czas mi ono uciekało. Blondyn odebrał ode mnie wisiorek, po czym sam mi go założył. Uśmiechnęłam się do niego, czy mi odpowiedział, kiedy wyjmował spod łańcuszka moje włosy.
— Rochelle, nie roznieś mieszkania. — Powiedziałam w jej kierunku, ale ona wstała, aby ruszyć z nami do wyjścia.
— Bella. — Odezwała się, kiedy to miałam wychodzić, gdy już założyłam na siebie płaszcz i szalik, a przy tym złapała za mój nadgarstek.
— O co chodzi? — Zapytałam, a ona puściła moją rękę i pokręciła głową.
— Nie, nieważne. To nic takiego. Zapomnij. — Powiedziała, a ja lekko zmarszczyłam brwi, po czym wyszłam z mieszkania.
Gavin objął mnie w talii, ale nie zwróciłam na to jakoś wielkiej uwagi. Bardziej zastanawiało mnie to, o co chodziło z Rochelle. Mam dziwne wrażenie, jakby była nieco inna, niż zanim wyjechała do rodziny na święta. Jest jakaś bardziej...
Tajemnicza.
Mam nadzieję, że ta część się podobała!
Dajcie znać koniecznie!
Postaram się kolejną napisać do jutra, ale niczego nie obiecuję.
Tymczasem do zobaczenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro