Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19 - "Razem"

Tak, jeśli ktoś widział mój post na tablicy, to pod tym rozdziałem się popłakałam...
Idk czemu...
Sami oceńcie, czy jest to smutne, bo według mnie nieco jest, ale jest też urocze 😊

Miłego czytania!

Nie mam z nikim kontaktu. Mój telefon dosłownie umarł, poprzez utopienie. Nie kupię nowego teraz, kiedy to wszyscy na ostatnią chwilę lecą na zakupy przed świętami, więc muszę wytrzymać bez niego do czasu, aż skończy się szał świąteczny. Teraz już dosłownie jestem sama. Nie mam kontaktu z nikim innym, poza Enigmą, która i tak przez większość dnia sypia lub je. Podwinęłam nogi do klatki piersiowej, a przy tym spojrzałam na kartkę, którą zapisałam tym wszystkim, co pamiętałam z moich snów, czy wizji. Za pierwszym razem była to na pewno druga opcja, ale reszta? Nie widziałam żadnych omenów, które by mogły świadczyć o tym, że były to prorocze sny, więc były one zwykłe, choć od momentu tego, kiedy ukazał mi się młody chłopak, a potem wszystkie wiedźmy, które straciły swoje życie, to nie jestem pewna już niczego, co do tych snów. Równie dobrze to moja własna wyobraźnia może mi płatać figle, tak samo jak to robi, kiedy to tylko spojrzę na lecącą wodę. Dzisiaj jest Wigilia. Wszyscy spędzają czas ze swoimi bliskimi, poza mną. Ja nie mam nikogo. To chyba przez takie chwile nie umiem się z tym wszystkim pogodzić. Z tym, że nie mam kompletnie nikogo.

Wstałam z kanapy, a przy tym owinęłam swoje ramiona kocem, by w kolejnym momencie stanąć przed szafką, w której trzymamy alkohol. Wzięłam do ręki już drugą butelkę czerwonego wina, którą niemal natychmiastowo otworzyłam za pomocą korkociągu. Wróciłam na swoje miejsce, w którym niedługo zapuszczę korzenie, po czym usiadłam w rogu kanapy. Już miałam nalać czerwony płyn do szklanki, ale ostatecznie napiłam się z gwinta. Przełknęłam dużą ilość, a przy tym oparłam się o poduszki leżące za mną. Przez ten okres świąteczny zostanę alkoholikiem. Dzień w dzień staram się zapijać swoje smutki, ale to mi kompletnie nic nie daje! Z każdym łykiem mam nadzieję, że w końcu coś innego wykiełkuje w mojej głowie, ale nie. Nadal jest to tylko ta cholerna samotność, której uczucia nie umiem się pozbyć. To odczucie straty, które nigdy nie zniknie. Dlaczego to wszystko musi spotykać mnie? Czym ja komukolwiek zawiniłam?! Czemu, czemu, czemu?!

W tym momencie w mojej dłoni pękła butelka, a ściany całego budynku się nagle zatrzęsły. Podniosłam wzrok, kiedy to na moje nogi wskoczyła Enigma.

Bella, uspokój się! Jeśli nie powstrzymasz swoich emocji, zburzysz cały budynek! — Oparła się o mój brzuch fretka.

— To nie ma znaczenia... — Powiedziałam, a po mojej twarzy spłynęły łzy.

Nie zapominaj, że nie jesteś sama w tym budynku! — Otworzyła mi oczy, a gdy to sobie uświadomiłam, złapałam głębszy wdech. — Bella... — Spojrzała na mnie zaniepokojona.

— Gavinowi nie uda się powstrzymać mojego umierania od środka. — Zagryzłam dolną wargę, a przy tym pociągnęłam nosem i oparłam się głową o moje dłonie.

Co masz na myśli? — Zapytała, a ja zobaczyłam na kocu kilka mokrych plam, które stworzyły łzy.

— Bo ja już umarłam w środku. — Podeszła do mnie moja przyjaciółka, a ja zza drzwi usłyszałam rozmowy sąsiadów, którzy mówili o tym wstrząsie.

Przytuliłam ją do siebie, jednak nie trwało to długo, bo już po chwili użyłam magii, aby cofnąć to, co się stało z butelką wina, które wsiąknęło w biały dywan. Szkoda, że magia nie zadziałała na mój telefon, a ja nadal nie wiem dlaczego. W księgach nie było nic o tym, że czary nie działają na urządzenia elektryczne. Do tego nie działało tylko tutaj. Na światło, telewizor, pralkę, w sumie na wszystko zadziałała, tylko nie na moją komórkę. Nie mam bladego pojęcia czemu. Spojrzałam na okno balkonowe, gdzie słyszałam wrzawę ludzi, którzy również odczuli to trzęsienie ziemi. Wzięłam butelkę, z której ponownie wzięłam dużego łyka, a mój chowaniec spojrzał na mnie tak, jakby potępiał moje zachowanie.

Od trzech dni praktycznie pijesz sam alkohol. Zjedz coś, bo to się może źle skończyć, jeśli chodzi o twoje zdrowie. — Zauważyła, a ja pokręciłam głową na jej słowa.

— Nie jestem głodna. Poza tym — Spojrzałam jej w oczka. — Nawet gdybym nabawiła się marskości wątroby, to mogę się uleczyć w trymiga. Nie pouczaj mnie, Enigma. — Opuściła główkę, po czym uciekła dalej spać.

Westchnęłam głośno, a następnie po raz kolejny napiłam się z butelki. I tak już się mocno zaniedbałam. Nie ćwiczę, nie żywię się w taki sposób, w jaki to robiłam dotychczas, zaczęłam pić dużo więcej alkoholu, niż kiedyś. Dosłownie się zabijam. Brakuje tylko tego, żebym zaczęła palić. Podniosłam dłoń, aby następnie podrapać się po policzku, dzięki czemu poczułam na nim wodę. Starłam ją szybko, jednak gdy tylko to zrobiłam, po mojej skórze zleciała kolejna łza, a za nią następna i tak dalej. Bardziej się położyłam, a przy tym spojrzałam na sufit, pozwalając na to, aby swobodnie sobie spływały. Kiedyś w końcu przestaną lecieć. Ja może do tego czasu się w końcu upiję. Czasami nienawidzę mojej mocnej głowy do alkoholu.

Gavin

Spojrzałem na telefon, mając nadzieję na to, że Bella się może do mnie odezwała. Zostawiłem jej całą masę wiadomości, ale na żadną nie odpowiedziała. Raz nawet do niej pojechałem, ale gdy zadzwoniłem dzwonkiem, nikt mi nie otworzył. Albo mnie ignorowała, albo nie było jej w mieszkaniu. Mogę mieć tylko przypuszczenia. Z moich myśli wybiło mnie to, że mój ojciec zawołał mnie do stołu, gdzie zebrali się członkowie mojej rodziny. Ja natomiast wyglądałem przez okno i patrzyłem nieco smutny na spadający z nieba śnieg. Już miałem iść do jadalni, kiedy to poczułem wibracje mojego telefonu. Szybko na niego spojrzałem, jednak nie ukazało mi się imię czarnowłosej, a jej przyjaciółki. Odebrałem, a przy tym przyłożyłem telefon do ucha.

— Cześć, Rochelle. — Teraz pytanie, czy Bella jej powiedziała o wszystkim i ona do mnie dzwoni z groźbą zabicia, czy może jednak chodzi o coś innego.

Wiesz co się dzieje z Bellą? Próbuję się do niej dodzwonić od trzech godzin i nie odbiera. Jest może z tobą? — Zapytała, a ja cicho odetchnąłem zarówno z ulgą, jak i ze smutkiem.

— Nie ma jej ze mną. Jestem u ojca. Ja też z nią nie mam kontaktu od czterech dni. — Powiedziałem, a w tym momencie zobaczyłem, jak mój ojciec wchodzi do pomieszczenia.

Pokazałem mu znak, że za moment przyjdę, jednak on stanął przy ścianie i uważnie mi się przyglądał.

Rozumiem. — Odparła wyraźnie zrezygnowana. — Chciałam do niej zadzwonić i dodać choć trochę otuchy w tym okresie. Mimo wszystko jest ona teraz całkiem sama. Kazała mi jechać do rodziny, ale jak na nią patrzyłam, to miałam wrażenie, że uśmiecha się tylko na pokaz. — W tym momencie mi ona uświadomiła, co dzieje się z Bellą.

— Chyba wiem, co się z nią dzieje. — Odpowiedziałem, a mój ojciec lekko zmarszczył brwi nie rozumiejąc o czym, a raczej o kim toczy się rozmowa.

Wiesz? To gadaj, bo się o nią martwię. — Westchnąłem cicho.

— Nie daje znaku życia, bo woli cierpieć w samotności. Nie chcę nikogo martwić tym, że ona nie ma nikogo bliskiego. Wolała się wycofać na czas świąt, żeby ich nikomu nie popsuć. — Wyraźnie widziałem to zaciekawienie na twarzy mojego ojca, ale także lekkie zaniepokojenie.

Ona pewnie teraz siedzi sama i płacze. — Zauważyła Rochelle, a ja zauważyłem nieme pytanie od mojego ojca, które miało chyba brzmieć „Chodzi o Bellę?".

Kiwnąłem głową twierdząco, a on skierował szybko swoje oczy na drzwi i z powrotem na mnie, dając mi tym samym znak, że mam do niej jechać.

— Sprawdzę co z nią. — Powiedziałem jeszcze, a dziewczyna się ze mną zgodziła, po czym rozłączyła.

Ruszyłem do drzwi, tym samym mijając mężczyznę, który stał oparty o futrynę. Mój ojciec się uśmiechnął, a przy tym mi się przyglądał, kiedy zakładałem buty.

— Tato... — Spojrzałem na niego, kiedy już miałem wychodzić.

— Jesteś jedyną osobą, która będzie ją w stanie w jakimś stopniu zrozumieć, Gavin. Wytłumaczę, czemu cię nie będzie, tylko uważaj na drodze. — Kiwnąłem głową, po czym wyszedłem z domu i ruszyłem do swojego samochodu.

Po chwili wyjechałem z posesji, by następnie ruszyć do dziewczyny. W głowie nadal mi się odbijały słowa Rochelle, która powiedziała, że Bella teraz siedzi sama i płacze. Wcisnąłem nieco mocniej gaz, kiedy zobaczyłem zmieniające się światło. Muszę tam szybko dojechać. W radiu leciały jakieś wiadomości o nagłych wstrząsach w okolicach, gdzie mieszka dziewczyna. Mocno mnie to zaniepokoiło, dlatego jechałem dużo szybciej, niż była dozwolona prędkość na terenie zabudowanym. Po jakimś czasie skręciłem na ulicę, na której mieszka czarnowłosa. Nigdzie jednak nie było miejsca, aby zaparkować, przez co straciłem dużo więcej czasu na szukanie miejsca parkingowego. Nim je w końcu znalazłem, musiałem objechać ulicę dwukrotnie. Gdy wysiadłem z auta, zabierając przy tym coś ze schowka, natychmiastowo je zamknąłem, po czym przebiegłem przez ulicę. W tym samym czasie jacyś ludzie wychodzili z budynku, dlatego udało mi się wejść tam bez używania dzwonka. Wbiegłem na odpowiednie piętro, czyli w przypadku dziewczyny drugie, po czym podszedłem pod odpowiednie drzwi. Zapukałem w nie kilkukrotnie, dzięki czemu już po chwili usłyszałem za nimi to, jak ktoś o coś uderza. Do moich uszu doszło przekleństwo, które wyszło z ust dziewczyny, która już po chwili otworzyła mi drzwi, dzięki czemu zobaczyłem to, w jakim stanie była. Miała nieco bardziej potargane włosy, może dwudniowe ubrania, zaczerwienione oczy, a także ślady po łzach na twarzy. Dodatkowo dało się od niej wyczuć alkohol.

— Gavin? Co ty tu robisz? Są święta — Już miała dalej mówić, ale jej przerwałem.

— Właśnie dlatego tu jestem. Nie odbierałaś telefonu od czterech dni. Rochelle do mnie dzwoniła, że od niej też nie odbierasz, a przez to mi uświadomiła to, że jesteś w ten dzień całkowicie sama. Nawet mój ojciec kazał mi do ciebie przyjechać, żeby sprawdzić czy żyjesz, ale po tym jak wyglądasz to jest nawet ciężko stwierdzić. — Pociągnęła nosem, a w tym samym momencie po jej twarzy spłynęły łzy.

Gdy tylko to zauważyłem, wszedłem do jej mieszkania, aby ją przytulić, a przy tym zamknąć drzwi, by nikt inny nie zobaczył jej w totalnej rozsypce. Objąłem ją, a ona niemal od razu pękła, przepraszając przy tym jak szalona. Nie wiem za co błagała o wybaczenie, ale na razie może lepiej nie będę o to pytał, bo będzie z nią jeszcze gorzej. Zacząłem ją głaskać po włosach, które miała rozpuszczone, a także nieco roztargane.

— Be — Przerwała mi, kiedy to chciałem coś powiedzieć.

— Boli... — Powiedziała, a ja po raz drugi widzę to, jak przyznaje się ona do tego, że coś niedobrego się dzieje z jej psychiką.

— Ale co? — Dopytałem, a przy tym poczułem, jak jej ręce napięły się na moich plecach.

— Ta samotność. — Gdy tylko to powiedziała, objąłem ją z całej siły, na co mi odpowiedziała tym samym, wypłakując się przy tym w mój szalik.

— Nie jesteś sama. — Wzdrygnęła się na moje słowa. — Masz mnie. — Po moich słowach jeszcze bardziej się popłakała.

Staliśmy w ten sposób przez jakiś czas, a w czasie tego starałem się ją jakoś pocieszyć. Odsunąłem ją od siebie, kiedy nie słyszałem jej łkania, po czym wytarłem jej mokrą twarz, a przy tym się do niej lekko uśmiechnąłem, na co próbowała mi odpowiedzieć, ale na jej twarzy wychodził grymas. Założyłem jej włosy za uszy, a ona wytarła swoje oczy, a następnie nieco mocniej naciągnęła materiał swojego swetra.

— Przepraszam... — Powiedziała nagle, a ja spojrzałem na nią zaskoczony.

— Nie masz za co mnie przepraszać. To raczej ja powinienem przepraszać za to, co się stało. Że wtedy musiałem wyjść. — Podrapałem się po karku, a ona na mnie spojrzała. — Myślałem, że to przez to nie było z tobą żadnego kontaktu, przez ostatnie dni. — Wyraźnie ją zaskoczyłem, a przy tym zacząłem zdejmować kurtkę.

— Co? Nie. — Pokręciła głową, a przy tym zaczesała swoje włosy do tyłu. — Zepsułam sobie telefon. Próbowałam wszystkiego, żeby go jakkolwiek naprawić, ale nic to nie dawało. — Zdziwiła mnie taką odpowiedzią. — Może... — Zaczęła, ale kiedy spojrzała mi w oczy, niemal natychmiastowo odwróciła wzrok. — Muszę się ogarnąć. Od razu przepraszam za bałagan. — Po swoich słowach ruszyła do swojego pokoju, a ja wszedłem do salonu, gdzie na stoliku zobaczyłem kilka butelek po czerwonym winie.

Podszedłem do nich, a przy tym nie przestawałem się im przyglądać. Zapijała własne cierpienie, bo wolała być nieświadoma tego wszystkiego, co ją omija.

Bella

Nie spodziewałam się tego, że Gavin przyjedzie, żeby sprawdzić to, czy ze mną wszystko w porządku. Spojrzałam na swoją dłoń, która się całkowicie trzęsła, tak samo w sumie jak moje całe ciało. Nie wiem czy jest to kwestia ilości wypitego alkoholu, czy może sytuacji z wcześniej, kiedy to chłopak mnie przytulił. Nie wiem co powinnam o tym myśleć. Do tego nie jestem mu w stanie teraz spojrzeć w oczy. Westchnęłam, a przy tym podeszłam do szafy, gdzie złapałam za pierwsze lepsze ubrania, po czym szybko przeszłam do łazienki, gdzie opłuknęłam się jak najszybciej pod prysznicem, by ubrać się w czyste ubrania. Umyłam jeszcze zęby i przeczesałam włosy. Po chwili wyszłam z pomieszczenia ubrana w jasne jeansy i czarną koszulkę na długi rękaw, którego krawędzią się bawiłam, kiedy to w końcu stanęłam w wejściu do kuchni.

— Od razu lepiej wyglądasz. — Wzdrygnęłam się na jego słowa, a przy tym na niego spojrzałam.

Kładł złożony koc na fotel, który stał obok kanapy, a ja w tym momencie zauważyłam to, że ze stołu zniknęły butelki po winie. Stały teraz obok kosza. Zwróciłam swoje oczy na niego całkowicie zaskoczona tym, iż posprzątał ten bałagan za mnie.

— Dałabym radę. — Odwróciłam wzrok, a przy tym podeszłam do kuchni, gdzie niemal natychmiastowo złapałam za kubki, aby zrobić herbatę.

Znajdowaliśmy się w jednym pomieszczeniu, ale mam wrażenie, że tę atmosferę między nami można by ciąć nożem. Przełknęłam ślinę, a przy tym odłożyłam czajnik na miejsce, po czym włączyłam go, by zagrzać wodę. Po prostu się odezwij, bo za chwilę będzie jeszcze gorzej. Oparłam się rękami o blat, a przy tym opuściłam głowę.

— Gavin, co do tego w sobotę — Przerwał mi.

— Przepraszam. — Powiedział, a ja na niego spojrzałam zaskoczona.

— Za... Za co? — Zapytałam, bo nie rozumiałam przez co mnie on prosi o wybaczenie.

— Za to, co się wtedy stało. To był — Odwrócił się w moim kierunku, a ja opuściłam wzrok, kiedy to jego spojrzenie skrzyżowało się z moim. — Twój pierwszy raz, prawda? — Kiwnęłam głową, a przy tym odwróciłam się do czajnika, który już zagrzał wodę. — Takie coś powinno się robić z osobą, którą się kocha. To zrozumiałe, że żałujesz. Nie jesteś w stanie nawet mi spojrzeć w oczy. — Zacięłam się, kiedy to powiedział.

— Nie żałuję. — Słyszałam to, jak złapał głębszy wdech.

W głowie usłyszałam Enigmę, która powiedziała, że mam teraz idealny moment na to, aby wyznać mu to, co do niego czuję. Czułam to, jak serce obija się o moje żebra, co jeszcze bardziej mnie stresowało. Do tego cała się dosłownie trzęsłam.

— Gdybym ubolewała nad tym, to musiałabym żałować wszystkiego, co się do tej pory między nami wydarzyło. — Przełknęłam ślinę, aby nieco się uspokoić, ale nic to nie dało. — A nie żałuje żadnej z tamtych rzeczy, bo — Wzięłam głębszy wdech, kiedy usłyszałam to, jak ruszył w moim kierunku.

Ponownie usłyszałam mojego chowańca, który mnie w tym momencie podbudowywał.

— Bo się w tobie zakochałam. — Wydusiłam z siebie, kiedy zamknęłam oczy, a przy tym czułam to, że stoi on zaraz za mną. — I to już dawno temu, ale nie umiałam ci tego powiedzieć. Bałam się, że to coś między nami zmieni, albo że się ode mnie odsuniesz i nigdy więcej nie odezwiesz. — Czułam to, jak łzy ponownie zebrały się w moich oczach, jednak z nich nie wypłynęły.

— Jak mógłbym to zrobić, skoro czuję to samo? — Wzdrygnęłam się, kiedy to jego głos wybrzmiał zaraz obok mojego ucha.

Po mojej twarzy spłynęły łzy, kiedy to po mojej talii przesunęły się silne dłonie Gavina, którymi następnie mnie zmusił, abym się do niego odwróciła. Spojrzałam mu w oczy, dzięki czemu zobaczyłam w nich tę iskierkę czystego szczęścia, na którą sama aż się uśmiechnęłam. Otarł mi łzę, która jako następna spłynęła po moim lewym policzku, a drugą odsunął moje włosy za ucho. Przełknęłam ślinę, kiedy to lekko się nachylił w moim kierunku i oparł o moje czoło. W tym samym momencie zagryzłam dolną wargę, a jego usta wykrzywiły się w szeroki łuk. Zmarszczyłam lekko brwi, kiedy tego nie zrozumiałam, na co on bardziej się pochylił i przycisnął swoje usta do moich. Nieco bardziej na mnie naparł, przez co już po chwili byłam zmuszona do tego, aby się podeprzeć o blat.

— Nie zagryzaj dolnej wargi, bo się nie powstrzymam. — Powiedział po chwili, po czym się odsunął, ale nadal był może trzy centymetry od moich ust.

Spojrzałam mu w oczy, jednak po chwili się lekko uśmiechnęłam, a przy tym złapałam za krawędź jego koszulki, którą zaczęłam się bawić. Opuściłam wzrok, a on oparł się rękoma po obu stronach moich bioder.

— Przed czym się nie powstrzymasz? — Zapytałam, a przy tym uśmiechnął się półgębkiem, po czym ponownie pogłaskał mój policzek, by w kolejnej chwili ponownie złączyć swoje wargi z moimi.

Zdjęłam jego rękę z mojej twarzy, aby następnie położyć ją na mojej talii, po czym objąć jego kark ramionami. Już po chwili posadził mnie na blacie, a tym samym stanął między moimi nogami. Przysunął mnie mocno do siebie, na co ja obwiązałam jego pas swoimi dolnymi kończynami. Zaśmiał się między pocałunkami, po czym mnie podniósł i przeniósł na kanapę, na którą to ja jego powaliłam, kiedy to stanęłam na równych nogach, gdy chciał mnie na niej położyć. Usiadłam na nim okrakiem, na co on złapał za moją koszulkę. Po jakimś czasie leżeliśmy na sofie pod kocem, a przy tym oboje mieliśmy dość ciężki oddech. W połowie byłam na klatce piersiowej chłopaka, a jego palce jeździły po moim lewym ramieniu, które trzymałam na jego piersi.

— Gavin — Odezwałam się nagle, a on na mnie spojrzał. — Od teraz... Jak to będzie wyglądało? — Wzdrygnął się w napływie śmiechu, po czym dał mi całusa w czubek głowy, na co zwróciłam na niego swoje oczy.

— To już raczej od dawna nie była relacja stricte przyjacielska, więc — Spojrzał mi w oczy, kiedy to położyłam się na jego klatce piersiowej. — Bądźmy tą parą, za którą i tak każdy nas brał. — Zaczął się bawić końcówkami moich włosów, a ja się nieco bardziej uniosłam, aby pocałować chłopaka w usta.

Usiadłam na nim po raz kolejny, a on wplątał swoje palce w moje włosy. Cały wieczór spędziliśmy ze sobą. Noc również.

Gavin

Obudziło mnie to, że ktoś obok mnie położył głowę na mojej piersi. Uchyliłam powieki, by następnie spojrzeć na czarnowłosą, która się do mnie przytulała, na co się uśmiechnąłem. Złapałem jej lewą dłoń, która leżała na mojej piersi, jednak już po chwili objąłem ją z całej siły, a także dałem całusa w czubek głowy. Do mojej głowy niemal natychmiastowo wróciło wspomnienie wczorajszego wieczora, kiedy to powiedziała tamto.

~ Bo się w tobie zakochałam~

Sięgnąłem do jej policzka, by w kolejnym momencie odsunąć z jej twarzy niesforne włosy, a dzięki temu zobaczyłem to, jak jej usta wykrzywiają się w delikatny uśmiech. Dała mi najlepszy prezent świąteczny, jaki tylko można było dostać. Po chwili przesunąłem opuszkami palców po jej skórze. Zjechałem od płatka ucha, aż do wysokości, do której była ona przykryta pościelą, czyli do talii. Już chciałem ją obudzić pocałunkiem, kiedy to do moich uszu doszedł odgłos szurania. Lekko się uniosłem, dzięki czemu zobaczyłem zwierzątko domowe czarnowłosej, które przepychało swoją miskę. Musi być chyba głodna. W tym momencie Bella odwróciła się na drugi bok, a nawet lekko na brzuch. Przy tym jej prawa ręka zleciała z posłania. Uniosłem się i oparłem o prawą rękę, po czym podrapałem ją delikatnie po plecach. Mruknęła coś pod nosem, na co się cicho zaśmiałem, by następnie spojrzeć na fretkę. Sięgnąłem do krzesła, na którym leżały moje ubrania, które tu jakoś w nocy przeniosłem, kiedy to postanowiliśmy iść spać. Wstałem z łóżka, po czym podniosłem Enigmę, a także jej miskę.

— Pozwólmy twojej pani jeszcze trochę pospać, a my zrobimy śniadanie, co? — Położyłem ją na podwyższeniu wyspy kuchennej, po czy zacząłem się rozeznawać w kuchni.

Mam nadzieję, że rozdział się podobał! Dajcie znać koniecznie!

W końcu ta dwójka jest razem, a to może zwiastować tylko jedno...
Kłopoty xD

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!
(Sobota)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro