Rozdział 18 - "Mętlik"
I drugi!
Nieco krótszy, ale taki miał wyjść!
Miłego czytania!
Uchyliłam powieki, gdy poczułam to, jak coś otarło się o moją dłoń. Zobaczyłam Enigmę, która przysunęła tu swoją miskę aż z kuchni. Mruknęłam cicho, a przy tym wzięłam głębszy oddech. To w tym momencie wróciły do mnie wspomnienia tego, co się wydarzyło w nocy między mną, a Gavinem. Gwałtownie się odwróciłam, ale byłam całkiem sama.
— Wyszedł jakieś dwadzieścia minut temu. Ktoś do niego zadzwonił i szybko się zbierał. Zostawił ci liścik w kuchni. — Kiwnęłam głową na jej słowa, a przy tym złapałam za swoją bieliznę. — Dobrze się czujesz? — Zapytała, a ja na nią spojrzałam.
— Jest ok. — Powiedziałam, po czym wstałam z łóżka, by następnie wziąć ubrania i iść do łazienki.
I tak jestem sama z Enigmą, więc równie dobrze mogę w ten sposób iść do łazienki. Weszłam do środka, by w kolejnej chwili stanąć przed lustrem i oprzeć się o zlew. Przesunęłam dłonią po szyi, przez co niemal natychmiastowo ponownie poczułam na niej usta chłopaka. Zagryzłam dolną wargę, kiedy to przypomniałam sobie moment, gdy zdjął z siebie bluzkę. Spojrzałam na swoje odbicie, dzięki czemu zobaczyłam kilka malinek na moim dekolcie, szyi i piersi. Wzięłam głęboki wdech, po czym się odwróciłam do kabiny. W kolejnej chwili wskoczyłam pod prysznic. Przeczesałam swoje włosy palcami, przez co od razu do mojej głowy wrócił moment, kiedy to chłopak mnie nieco za nie pociągnął. Zamknęłam oczy, kiedy to ściągałam z całego ciała przeźroczysty płyn, a w mojej głowie odtwarzała się każda sytuacja z nocy, którą spędziliśmy razem. Nie wiem czemu jestem taka spokojna. Stało się to, co już chyba całkowicie przypieczętowało to, że zdradziłam własną rodzinę, społeczeństwo i cały mój świat. Zostałam spenetrowana przez łowcę, ale nie czuję żadnych wyrzutów sumienia. Nie żałuję tego. Spojrzałam na swoje dłonie, które miałam wrażenie, jakby były pokryte krwią. Nie umiałabym poczuć żałości do tej sytuacji, bo sama też chyba tego chciałam. Objęłam swoje ramiona, by następnie podnieść nieco głowę i spojrzeć na słuchawkę od prysznica. Może to być też kwestia tego, co mi on wczoraj powiedział. To trochę brzmiało tak, jakby mi on wyznawał to, że jestem dla niego ważna. Nazwał mnie „wyjątkową", jednak średnio rozumiem dokładny sens, który próbował mi przekazać.
Po jakimś czasie wyszłam z łazienki ubrana w czarne spodnie i czerwony sweter z golfem. Weszłam do kuchni, gdzie od razu zobaczyłam kartkę, która leżała na blacie, do którego szybko podeszłam. Podniosłam kawałek papieru, aby następnie przeczytać to co jest na niej napisane.
~ Przepraszam, że mnie nie było obok, gdy się obudziłaś. Wiem, jak to może o mnie świadczyć, ale naprawdę nie chciałem cię zostawiać po tym, co się stało w nocy. Musimy o tym porozmawiać, jednak nie dzisiaj. Mam ważną sprawę do załatwienia. Zadzwonię, obiecuję.
PS. To była najlepsza noc w moim życiu. Mam nadzieję, że nie tylko dla mnie.
Gavin ~
Przełknęłam ślinę, a przy tym się wyprostowałam. „Najlepsza noc w życiu", co? Szczerze powiedziawszy to nie wiem, jak powinnam to rozumieć. Pierwszy raz to z kimś robiłam. Nie mam porównania, więc nie umiem nic na ten temat powiedzieć. Po chwili patrzenia na pismo chłopaka, które znajdowało się na kartce, usłyszałam piszczącą Enigmę, która z powrotem starała się dopchać swoją miskę do kuchni. Uśmiechnęłam się na jej widok, po czym do niej podeszłam i ją podniosłam, by następnie położyć ją na blacie. Wzięłam jej miskę, do której po chwili narwałam sałaty, po czym podstawiłam jej ją pod nos.
— Bella, jak się czujesz? Nie umiem zrozumieć tego, co w tym momencie odczuwasz. — Spojrzałam na nią zaskoczona, a następnie założyłam ręce pod piersiami.
— Dobrze. Lepiej niż powinnam. — Powiedziałam, a przy tym zwróciłam swój wzrok na balkon.
Westchnęłam, po czym odbiłam się od blatu, o który się opierałam, by w kolejnej chwili podejść do szafki, gdzie znajdowały się kubki. Po chwili zrobiłam sobie kawę, którą zaczęłam natychmiastowo pić, a przy tym spojrzałam na mieszkanie. Muszę znaleźć sobie jakieś zajęcie, żeby nie myśleć o tej samotności. Westchnęłam cicho, a przy tym zwróciłam swoje oczy na czarny płyn, który znajdował się w naczyniu. Ciekawe co to za sprawa, którą musiał się zająć Gavin. Ostatnimi czasy mam dziwne wrażenie, że jest on jakiś bardziej zajęty, niż był w momencie, kiedy to go poznałam. Coś się musiało stać w trakcie naszej znajomości, jednak nie mogę o to zapytać. Wyszłabym chyba przez to na zbyt ciekawską, a nie chcę aby myślał, że jestem wścibska.
— Gavin, to Gavin. On by tak o tobie nie pomyślał, głupia. — Odezwała się Enigma, a ja na nią spojrzałam.
— Wiem, ale — Przerwała mi.
— Chcesz o nim dużo wiedzieć, bo się w nim kochasz, więc rusz tyłek i mu to w końcu powiedz! Mam dość słuchania twoich myśli, kiedy to do niego wzdychasz. Zbierz odwagę i mu to wyznaj. — Odwróciłam głowę.
— Wyznałam... — Powiedziałam, a ona spojrzała na mnie z lekko zmrużonymi oczami.
— Bella, aby była rozmowa, to obie osoby muszą być tego świadome. Ty mu wszystko wyznałaś, kiedy to spał jak zabity. — Jeszcze bardziej odwróciłam wzrok, ale po chwili westchnęłam.
— Wiem, Enigma. — Napiłam się. — Ale teraz jest chyba inaczej. Po tym co mi wczoraj powiedział, to mam wrażenie, jakby mi wtedy wyznał, że jestem dla niego ważna. Powiedział, że jestem „wyjątkowa". Nie wiem dokładnie, jak powinnam interpretować jego słowa, ale wydaje mi się, że on — Zacięłam się.
— Coś do ciebie czuję? — Kiwnęłam głową na jej słowa. — Zapytaj go o to, Bella. Im dłużej to będziesz przed nim ukrywała, tym trudniej będzie mu to wyznać, kiedy w końcu postanowisz mu to powiedzieć, gdy nie będzie spał. — Spojrzałam na nią z wyrzutem.
— Będziesz mi to wypominać, aż w końcu mu tego nie powiem, prawda? — Pokiwała główką, a przy tym zabrała się za kolejny kawałek sałaty.
Westchnęłam zrezygnowana, a przy tym wypiłam swoją kawę.
Gavin
Wszedłem do swojego mieszkania, gdzie na wejściu niemal natychmiastowo zdjąłem swoją kurtkę, szalik i buty. Przez całą drogę myślałem o tym, co się wydarzyło, a także o pewnym szczególe, a nawet dwóch. To był chyba jej pierwszy raz, ale nie mogę być tego pewien w stu procentach. Może być po prostu nie przyzwyczajona do takiej bliskości, ale to w sumie też by się równało, że była dziewicą. Przeczesałem swoje włosy dłonią, kiedy przypomniałem sobie moment, w którym miałem wrażenie, jakby jej oczy momentalnie zabłysły. Nie, to niemożliwe. Przywidziało mi się pewnie, ale mimo tego nie umiem przestać o tym myśleć. Ruszyłem do salonu, gdzie słyszałem Ryana i Bryce'a, ale także mojego ojca, co mnie nieco zdziwiło.
— A, jest i nasza zguba. Już chcieliśmy cię zgłaszać do działu osób zaginionych. — Uniosłem lewą brew ku górze na słowa najmłodszego w tym pomieszczeniu.
— Bez przesady. Jestem dorosły. — Zauważyłem, a przy tym do nich podszedłem. — Co się stało, że przyjechałeś? — Zapytałem swojego ojca, a przy tym stanąłem obok Ryana.
— Kilkoro z naszych zaalarmowało mnie, że w północno zachodniej części miasta natknęli się na silną wiedźmę. — Od razu cała nasza trójka stanęła prawie na baczność, a mój ojciec pokazał na telefonie obszar, w którym dało się wyczuć energię wiedźmy.
Zmarszczyłem brwi, kiedy tylko zobaczyłem to miejsce. Chłopaki niemal natychmiastowo na mnie spojrzeli, a mój ojciec przez moment nie rozumiał o co chodzi.
— Gavin, czy przypadkiem w tym rejonie nie ma — Przerwałem pofarbowanemu chłopakowi.
— Klubu, gdzie pracuje Bella? Tak... — Zacisnąłem szczękę, a przez moją głowę ponownie przebiegły wspomnienia tego, co działo się w nocy.
— Zostałeś u niej na noc. — Odezwał się nagle Ryan, a ja na niego spojrzałem.
— Rochelle pojechała do rodziny, a ona została całkiem sama. — Odwróciłem wzrok, jednak natrafiłem na zaciekawione spojrzenie mojego ojca, przez co się nieco zawstydziłem.
— Jak blisko jesteście? — Zapytał, a ja opuściłem wzrok.
— Teraz to nie ważne. — Zauważyłem, ale była to głównie próba powrócenia do pierwotnego tematu, z którego już chyba wystarczająco zeszliśmy.
— Gavin, pytanie. Co żeś zrobił, że masz siniaka na obojczyku? — Wzdrygnąłem się na pytanie Ryana.
— Czy tylko ja uważam, że mamy ważniejszą sprawę do omówienia? — Zapytałem, a przy tym czułem, jak drga mi już jedna brew, co znaczy, że jeszcze jedno pytanie, a nie wytrzymam.
— Reagujesz w taki sposób, jakbyś się z nią co najmniej przespał. — I przez Bryce'a puściły mi wszystkie hamulce.
— Bo się z nią przespałem, ok?! Możemy wrócić do czegoś ważniejszego, niż to co się działo w nocy?! — Zapytałem z nieco podniesionym głosem, a cała trójka szerzej otworzyła oczy.
— Czy to znaczy, że w końcu jesteście razem? — Odezwał się brunet, któremu jako pierwszemu przeszedł szok, a ja zabiłem go wzrokiem.
Odwrócił głowę w innym kierunku, a ja spojrzałem na mojego ojca, który przyglądał mi się z takim wyrazem twarzy, jakby zamienił się w przestępcę seksualnego, ale jednocześnie miał wypisane na twarzy, że nie był zadowolony z tego, co powiedziałem.
— Co? — Zapytałem, a on wzruszył ramionami.
— Twoja matka nie była by zadowolona z tego, że poszedłeś z dziewczyną do łózka, zanim nie powiedziałeś jej tego, co do niej czujesz. — Wzruszył ramionami, a ja westchnąłem zirytowany.
— Powiedziałem jej. — Znowu wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni.
— Odpowiedziała ci coś? — Zapytał Bryce, a ja oparłem się głową o przedramiona.
— Pocałowała mnie i trafiliśmy do łóżka. Nie wiem, jak powinienem to interpretować. — W tym momencie poczułem na swojej głowie czyjąś rękę, a gdy uniosłem wzrok, zobaczyłem mojego ojca.
— Nikt nie powiedział, że miłość jest prosta. Musisz z nią o tym porozmawiać. — Kiwnąłem głową, a przy tym zrzuciłem jego dłoń z moich włosów.
— Nie traktuj mnie tak, jakbym był szesnastoletnią burzą hormonów. — Zaśmiał się na moje słowa, po czym ponownie wróciliśmy do rozmowy o tym, o czym mieliśmy rozmawiać od samego początku.
— Czyli to znaczy, że nasza trójka ma wytropić tę wiedźmę? — Zapytał po jakimś czasie Bryce, a mój ojciec kiwnął na jego pytanie głową.
— Nie możemy pozwolić na to, aby ta kobieta terroryzowała miasto. Nie wiemy czego szuka, ale jedno jest pewne. Znajdzie tylko kłopoty. — Powiedział, a my zgodziliśmy się z jego słowami.
Po jakimś czasie położyłem się na swoim łóżku. Czułem to, jak moja poduszka robi się powoli wilgotna od wody, która spływała po moich włosach. Muszę pogadać o tym z Bellą, ale kompletnie nie wiem, jak powinienem zacząć z nią rozmowę. Mimo wszystko wyszedłem z jej mieszkania bez jakiegokolwiek pożegnania, nie dając jej żadnego, klarownego wytłumaczenia. Napisałem jej tylko to, że mam coś ważnego do załatwienia i że zadzwonię. Zachowałem się w stosunku do niej jak ostatnia szuja, która chciała tylko zaliczyć, a wcale tak nie było. Nie sądziłem, że do tego dojdzie, ale co się stało, to się nie odstanie. Cholera!
Szybko się podniosłem, a przy tym złapałem za swój telefon, aby następnie wybrać numer dziewczyny.
~ Wybrany numer jest poza zasięgiem. Prosimy spróbować później. ~
No bez jaj! Wyłączyła telefon?! No jasne! Znienawidziła mnie za to, co zrobiłem rano. Złapałem się za głowę. Tylko nie to!
Bella
Złapałam za suszarkę, którą następnie zaczęłam suszyć sobie włosy. Nic z tego! Nie mam kompletnie nic, czym mogłabym się zająć, żeby tylko nie myśleć o tej cholernej samotności! Wysprzątałam całe mieszkanie. Nawet pokój Rochelle, w którym znalazłam takie rzeczy, o których istnieniu wolałabym nie wiedzieć. Wyszorowałam każde podłogi do błysku, zrobiłam trzy prania, przebrałam pościel, przejrzałam szafę i odłożyłam rzeczy, których nie noszę dla bezdomnych, umyłam wszystkie naczynia, pościerałam kurze, zdjęłam książki z biblioteczki dwa razy, bo za drugim razem stwierdziłam, że ułożę je alfabetycznie, zmieniłam firanki w całym mieszkaniu, wysprzątałam wszystkie zakamarki w kuchni, odkurzyłam każdy dywan i nawet wyczyściłam kanapę! Nie mam co robić! Nieco mocniej pociągnęłam kabel od suszarki, który nieco podrzucił mój telefon, który leżał na brzegu umywalki. Nim zdążyłam zareagować, wpadł on do miski, w której moczył się mój czerwony golf, który przez przypadek oblałam kawą.
— Nie, nie, nie, nie, nie! — Szybko go wyłowiłam, osuszyłam, a następnie spróbowałam włączyć, ale kompletnie nie reagował.
— Tak się kończy żywot twojego telefonu. Zmoczył się w praniu. I to dosłownie. — Zabiłam Enigmę wzrokiem, na co ta niemal od razu uciekła.
— Bardziej pechowego dnia mieć chyba nie można. — Oparłam się głową o powierzchnię szafki, a przy tym spojrzałam na zamoknięty telefon. — Włożę go do ryżu. — Powiedziałam sama do siebie, po czym ruszyłam do kuchni.
Mam nadzieję, że się podobał!
Dajcie znać koniecznie, a także zapraszam do odwiedzenia jeszcze moje inne książki!
Może się komuś spodoba inna historia poza tą?
Do następnego! (Czwartek)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro