Rozdział 1
Przekroczyłam próg szkoły razem z Alex i Troyem. I wszyscy razem mocno zaciągnęliśmy się zapachem wakacji.
- WAKACJE SUUUKI! - Troy krzyknął na całe gardło. Przewróciłam oczami na jego okrzyk radości, co roku robił to samo. Nawet dyrektor już się do tego przyzwyczaił.
-Aua- jęknął, ponieważ Alex zawsze musiała go uderzyć z łokcia. Mieli taką tradycje przed wakacjami. On się drze, a ona go bije.
- Nie jęcz tylko chodź - odezwała się Alex. Mimo wolnie się uśmiechnęłam.
Kocham tych debili. Fakt czasem miałam ich dość to i tak ich kochałam.
Wszyscy razem ruszyliśmy spod szkoły w kierunku naszych domów
- To co? Jak świętujemy początek wakacji i jednocześnie koniec szkoły? - zapytała Alex
- Dziś jest impreza u Dylana - odezwał się Troy - Co wy na to?
- Ja odpadam - odpowiedziałam - mam zamiar położyć się przed telewizorem, skończyć serial i się wyspać porządnie.
- Co kurwa? - wrzasnął Troy, wprost do mojego ucha omal nie pozbawiając mnie słuchu.
Złapałam się za ucho i je potarłam.
- Jajco, to co słyszałeś, a wrzaśnij mi raz jeszcze do ucha to zginiesz.
- Właśnie skończyłaś druga klasę i masz zamiar siedzieć przez caaaałe wakacje w domu? Zrób coś ze swoim życiem, znajdź sobie chłopaka - jęknęła Alex.
- Nie moja wina, że tak dobrze siedzi mi się w domu. Mam tam wszystko co mi potrzeba - wzruszyłam ramionami.
- Nie daj się prosić Mimmi - odezwał się Troy - chodź z nami na imprezę do Dylana. Będzie fajnie - poruszał sugestywnie brwiami, a ja przewróciłam na niego oczami.
- Nie możecie przyjść do mnie na serial? - zapytałam z nadzieją, że jednak się zgodzą.
- Nie! - odpowiedzieli w tym samym czasie.
- Ale..
-NIE! - nie pozostało mi nic innego.
- O której? - mruknęłam nie chętnie, a oni jak kopnięci rzucili się na mnie z radością - udusicie mnie.
- Z radości - odparł Troy.
- I z miłości - dodała Alex po czym oboje mnie puścili, a ja mogłam spokojnie odetchnąć.
- To o której? - zapytałam ponownie.
- O 19 będziemy po ciebie, mała.
- Mała, to może być twoja pała Troy- warknęłam, a on razem z Alex wybuchł śmiechem. Po chwili dołączyłam do nich.
Szliśmy jeszcze z parę minut nim się rozstaliśmy. Alex z Troyem mieszkali na jednej ulicy, a ja trzy ulice wcześniej. Do domu miałam jeszcze z 20 minut, więc postanowiłam wyciągnąć słuchawki z kieszeni i podłączyć je to telefonu. Po chwili mogłam usłyszeć pierwsze dźwięki utworu z mojej playlisty.
Okolica była dość spokojna, wszystkie domki wyglądały praktycznie tak samo. Dlatego łatwo szło się zgubić, a zwłaszcza jeśli ktoś był tu pierwszy raz.
Droga minęła mi dość szybko i nim się spostrzegłam weszłam na posesję mojego domu. Nim zdążyłam przekroczyć jego próg, wysoki, umięśniony, niebieskooki brunet, z roztrzepaną fryzurą, zdążył mnie zaatakować. Ubrany był w jedynie szare dresy. Mogę się założyć, że niedawno wstał.
-Cześć młoda - rzucił przytulając mnie na powitanie. - Gotowa na rozpoczęcie wakacji?
- Cześć - odpowiedziałam kiedy udało mi się uwolnić z uścisku Mike.
-Aa owszem, mam zamiar całe wakacje odpoczywać, leżeć w łóżku całymi dniami i oglądać telewizję. - rzuciłam radośnie, bo kto nie chce odpocząć od szkoły i móc spać całymi dniami.
Zrzuciłam buty i pomaszerowałam w stronę salonu gdzie zostawiłam rzeczy, które miałam przy sobie. Odpaliłam telewizję i szybko przedostałam się do kuchni po szklankę soku mandarynkowego i miskę płatków czekoladowych. Z tym o to zestawem wróciłam do salonu, gdzie Mike rozłożył się na kanapie jak żaba i przerzucał kanał za kanałem w celu znalezieniu jakiegoś filmu.
- A ty jakie masz plany odnośnie wakacji? - usiadłam na fotelu i wzięłam łyżkę płatków do ust.
- Jedziemy z chłopakami pod namioty na parę dni, a dalej się zobaczy - mruknął i skupił się na oglądaniu filmu.
Wzruszyłam jedynie ramionami i dołączyłam do oglądania filmu zajadając się moimi płatkami.
****
Poczułam delikatne szturchnięcie ramienia. Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam przed sobą, nachylają się rodzicielkę.
- Jeszcze pięć minut, okej? - mruknęłam ospale i naciągnęłam na siebie koc.
- Wstawaj dochodzi piąta - usłyszałam i w sekundzie usiadłam na kanapie. Zmarszczyłam brwi, bo nie pamiętam, abym zmieniła miejsce. Pamiętam, że zasnęłam na fotelu i to nawet nie wiem kiedy.
- Już piąta? - zapytałam zdziwiona. - Jak ja się tu znalazłam?
- Zasnęłaś na fotelu, więc przeniosłem cię na kanapę - wychylił się z kuchni Mike. Wciąż miał na sobie te szare dresy i biały T-shirt.
- Musze się zbierać, zostało mi mało czasu - mruknęłam niechętnie i opadłam ponownie na kanapę.
- Dokładnie, radzę się pospieszyć - odezwała się mama i ruszyła w stronę schodów na górę - samolot wylatuje o 21.
- Co? Jaki samolot? - usiadłam, chwyciłam szklankę z sokiem i wzięłam łyka. Delektując się jego pysznym smakiem.
- Lecisz do dziadków w Los Angeles - Usłyszałam z góry i omal nie zakrztusiłam się sokiem.
- Co? - krzyknęłam
- Zbieraj się, masz mało czasu mała. - Mike wychylił się ponownie z kuchni - poleciał bym z tobą, ale mam już plany - puścił mi oczko, a ja w zamian rzuciłam w niego poduszką, którą zdążył złapać.
- Mike ciebie też się to tyczy - usłyszeliśmy głos mamy z góry.
- Co? - krzyknął i ruszył w stronę schodów, nie wiele myśląc ruszyłam za nim - Mamo, mam już plany.
- Nie chce słyszeć sprzeciwów. Dziadkowie się bardzo ucieszą z waszej wizyty. Lecicie oboje, koniec kropka. - powiedziała wchodząc do swojej sypialni - A teraz jazda się pakować o 20 wyjeżdżamy na Lotnisko.
- Poczekaj, a ty z nami nie lecisz? - wychyliłam się zza pleców brata.
- Nie, mam dużo pracy, przylecą pod koniec wakacji. No już, idźcie. - powiedziała ponaglając nas, a sama zniknęła za drewniana powłoką drzwi.
Spojrzeliśmy na siebie oboje i nie czekając dłużej ruszyliśmy do własnych pokoi. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i szybko wystukałam wiadomość na WhatsApp'ie do Alex i Justina.
Do: Alex, Troy
Nie dam rady. Mama zaplanowała już moje wakacje u dziadków.
Od: Troy
Suko! Lecisz do Kurwa LA?
Od: Alex
Szkoda, już miałam zaplanowane jak wyciągam cię z domu xd
Będę u ciebie nie długo
Od: Troy
Ja też, Suko
Do: Alex, Troy
Właśnie zaczynam się pakować xx
Zablokowałam ekran telefonu i rzuciłam go na łóżko. Podeszłam do szafy i wygrzebałam z niej wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, które przydadzą mi się pod czas pobytu u dziadków. Oczywiście koszulki na krótki rękaw, kilka bluz, kilka par spodni, parę szortów i nie mogło oczywiście obyć się bez dresów. Wszystko poukładałam w walizce, którą oczywiście przyniosła mi mama.
- Hej- usłyszałam głos Alex, która weszła do mojego pokoju i usadowiła się na łóżku. - widzę, że już się spakowałaś - rzuciła widząc otwartą walizkę z ubraniami. - zamierzasz chodzić tam w dresach? - skomentowała kiedy zauważyła je w walizce.
- Nie mam zamiaru biegać po LA. Mam zamiar spędzić wakacje z dziadkami. Dawno się z nimi nie widziałam. - wzruszyłam ramionami
Podeszłam do szafy, aby rzucić okiem co jeszcze mogę ze sobą zabrać. Po chwili podeszła do mnie Alex i wyciągnęła kilka crop topów i stroje kąpielowe. Wrzuciła do walizki i ponownie usiadła na łóżko. Przewróciłam oczami i zamknęłam szafę. Spojrzałam na walizkę, aby dowiedzieć się co jeszcze jest mi potrzebne. I już po chwili byłam w łazience po najpotrzebniejsze kosmetyki. W czasie, w którym zbierałam kosmetyki z łazienki w pokoju zjawił się Justin.
- Jak ja ci kurwa zazdroszczę. Mogę jechać z tobą? - Usłyszałam jęczenie Troya.
- Możesz jechać za mnie. - rzuciłam wchodząc do pokoju i włożyłam do walizki wszystkie rzeczy, które trzymałam w rękach.
- Jedziesz na całe wakacje do LA i marudzisz jeszcze. - rzuciła Alex
- Cieszę się, że spotkam się z dziadkami, ale nie widzi mi się siedzenie kilku godzin w samolocie, gdyby nie Mike..
- On też jedzie? - wtrąciła się zdziwiona Alex. Mimo, iż nigdy nie przyznała na głos. To doskonałe wiedziałam razem z Troyem, że podoba jej się mój brat.
- Yeap, mama zrobiła nam niespodziankę. - mruknęłam zamykając walizkę. Postawiłam walizkę i związałam włosy w koka.
- Cóż czas się ogarnąć - jęknęłam i ponownie podeszłam do szafy, z której wyjęłam czarną bluzę z kapturem i czarne leginsy.
- kurwa, chcesz się zabić? - jęknął Troy. Zmarszczyłam brwi, bo nie wiedziałam o co mu chodzi. - wiesz ile jest tam stopni?
- Lepiej ubierz to. - Alex wstała i wyciągnęła z szafy biały crop top i bordową rozpinaną bluzę.
Odebrałam od niej rzeczy i skierowałam się w stronę łazienki. W miarę szybko wzięłam prysznic. Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż, a włosy wyprostowałam prostownicą. Opuściłam łazienkę i zobaczyłam, że Alex i Justin zasnęli na łóżku, więc postanowiłam cyknąć im fotkę na pamiątkę.
Drzwi do pokoju otworzyły się, a moim oczom ukazał się Mike. Pokazałam mu palcem na łóżko, a ten nie wiele myśląc z uśmieszkiem na twarzy skoczył na śpiochów. Oczywiście musiałam to uwiecznić nagrywając filmik.
- Kurwa chyba mam połamane wszystkie kości - jęknął Troy, a ja i Mike się zaśmialiśmy.
- auua - skrzywił się Mike i złapał za bolące miejsce - za co to?
- Za bycie debilem, może zmądrzejesz. - warknęła Alex i zwlekła się z łóżka.
- Jedziemy! - usłyszeliśmy z dołu i wszyscy razem ruszyliśmy w stronę wyjścia. Chwyciłam za plecak i szybko wrzuciłam do niego telefon, słuchawki i powerbank, gumy miętowe i chusteczki nawilżające. Chwyciłam za walizkę i wyszłam z pokoju. Wszyscy czekali już na dole. Mama przygotowała oczywiście nam przekąski na podróż i po butelce wody. Wszystko zapakowaliśmy do samochodu i razem ruszyliśmy w stronę lotniska.
Na lotnisku znaleźliśmy się zaledwie po półgodzinnej jeździe. Szybko zabraliśmy swojej bagaże. I skierowaliśmy się wszyscy do środka. Na nasze szczęście nie było zbyt tłoczno, więc odprawa przebiegła dość szybko.
Mike żegnał się z mamą, a ja podeszłam do Alex i Troya.
- Udanych wakacji Suko. Może nie będą, aż tak udane, bo mnie tam nie będzie, ale cóż - przytuliłam się do niego na pożegnanie, a on go odwzajemnił. - Kocham cię mała.
- Ja ciebie też, wrócę nim się obejrzysz. - mruknęłam i odsunęłam się od niego.
- Mam nadzieję, że dobrze spędzisz ten czas. I nie siedź w domu - uśmiechnęła się brunetka.
-Będę tęsknić - przytuliłam ją na pożegnanie.
- Ja za tobą też - odwzajemniła uścisk. Odsunęłam się od niej. I podeszłam do mamy, aby się z nią pożegnać.
- Baw się dobrze, słońce. Będę tęsknić za tobą - poczułam jak łzy zbierają mi się pod powiekami. - pamiętaj, aby dać znać jak będziecie na miejscu, kocham cię.
- Też cię kocham, mamo - przytuliłam ją. Wiedziałam, że zacznie płakać kiedy tylko znikniemy jej widoku.
Usłyszeliśmy, że samolot lecący do Los Angeles odlatuje za 10 minut. Odsunęłam się od mamy i razem Mikem skierowaliśmy się w stronę schodów, które prowadziły na odpowiednie miejsca danych lotów. Na górze pomachałam przyjaciołom oraz mamie, i razem z Mikem udaliśmy się do samolotu. Oddaliliśmy bilety przy wejściu i weszliśmy na pokład. Zajęliśmy nasze miejsca i czekaliśmy na start. Chwilę przed startem zostaliśmy poproszeni o zapięcie pasów przez stewardesę, która oczywiście się przedstawiła i wygłosiła swoją przemowę odnośnie lotu i jego zasad, a następnie życzyła wszystkim miłej podróży. O 21 samolot ruszył na pas, aby móc wystartować.
°°°°
Cześć i Czołem!
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.
Ach ta, Melissa, popsuła plany wakacyjne dzieci.
Jak oceniacie postać Mimmi?
Mike przypadł wam do gustu jako brat?
Zostaw gwiazdkę i komentarz. Będzie mi niezmiernie miło.
Do następnego rozdziału!
Buziole xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro