Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Z okazji Walentynek wrzucam wam nowy rozdział! Mam nadzieję, że wam się spodoba. Miłego czytania robaczki xx

°°°°

W łazience ubrałam spodnie i przemyłam twarz wodą. Luke pozwolił zostać mi w jego koszulce, bo moja cała przesiąknięta była ogniskiem. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Bolała mnie głowa przez spożyty wczoraj alkohol. Pomasowałam skronie i gotowa zeszłam na parter.

Na dole zastałam idealny porządek. Nie było śladu po wczorajszej imprezie. Weszłam do salonu, gdzie na kanapie siedział Mike, Gabriela, Noah i Harry. W kuchni kręciła się Jade z Lukiem. Wszyscy wyglądali na ledwo żywych. Przywitałam się po przez powiedzenie głośnego hej, po czym zajęłam miejsce na sofie.

Gdyby nie fakt, że co chwilę czułam na sobie spojrzenia, było by wszystko w porządku. Spojrzałam na Luka, który puścił mi oczko, przygryzając przy tym dolną wargę.

Do salonu weszła Tessa, zajęła miejsce na fotelu po przeciwnej stronie. Z jej twarzy wyczytałam, że miała ostrego kaca, a przy tym była wkurwiona.

- Czemu masz na sobie koszulkę Luke? - plunęła jadowicie. Czułam jak na moje policzki wkradł się rumieniec.

- Pozwoliłem jej w niej zostać - wyprzedził mnie Luke z odpowiedzią, nie odrywając oczu od swojego zajęcia.

- Zostać? - Tessa razem z Gabrielą odezwały się równocześnie. Wszystkie oczy padły na mnie, a moje policzki w sekundzie przybrały czerwony kolor. Czułam jak ktoś zabija mnie wzrokiem.

- Spała w niej - rzucił, spoglądając w moim kierunku.

Żeby cię kurwa szlag.

- Skąd wiesz w czym spała? - warknęła Tess. Widziałam jak brew Mike'a wystrzeliła w górę.

Mam przejebane..

- Spałem razem z nią - wzruszył ramionami. W tym właśnie o to momencie, mordowałam go w mojej głowie.

- Czy wy.. - zaczęła Perrie, wiążąc swoje długie, blond włosy w niechlujnego koka.

Nie komfortowe pytania i domysły - czas start.

- Nie ważne - wtrącił się Luke. Stawiając na zastawiony stół porcelaną, szklany półmisek - Chodźcie jeść.

Wszyscy posłusznie wstali i zajęli miejsce przy dużym stole, na którym znajdowało się sporo przygotowanych potraw przez Luke i Jade. Bardziej przez Jade. Byłam zła na Luke'a za postawienie mnie w złym świetle, ale jednocześnie wdzięczna. Wiem, że nie starczyłoby mi odwagi na tą wymianę zdań z Tess. Miałam nadzieję, że wszyscy zajmą się tak bardzo jedzeniem i zapomną o tej krótkiej aczkolwiek niezręcznej rozmowie.

Zajęłam miejsce przy stole pomiędzy Lukiem, a Niallem. Nałożyłam sobie jedynie sałatkę. Jakoś nie byłam głodna. Może z powodu kaca, albo tej dziwnej atmosfery. I chyba byłam jako jedyna, która ją odczuwałam. Wzięłam kilka kęsów sałatki do ust.

- Powiedz Mimmi co zaszło między tobą a Lukiem? - odezwała się Tess, przewróciłam oczami, bo miałam jej już dość.

- Może ty lepiej powiedz jak spędziłaś noc? - odezwała się po raz pierwszy tego dnia Jade.

- Kurwa czy możecie znaleźć sobie inny temat? Nie mam zamiaru słuchać o tym kto z kim spał podczas posiłku - wtrącił się zirytowany Noah.

- Kochanie, nie denerwuj się. - rzuciła Jade, posyłając mu buziaka w powietrzu. - Zawsze rozmawiamy o..

- Odpuść - jęknął chłopak, przerywając brunetce. Można było wyczuć, że między tą dwójką jest coś niewyjaśnionego. I chyba byłam jedyną osobą, która to zauważyła.

Brunetka uśmiechnęła się i zajęła się swoim posiłkiem. Nikt więcej nie odezwał się więcej przy stole. Ja także nie miałam zamiaru. Mimo, iż atmosferę dało się kroić nożem.

Tak bardzo jak chciałam trzymać się od blondyna z daleka, tym bardziej mi nie wychodziło. Znałam go zaledwie jeden dzień, a miałam z nim już kilka dziwnych sytuacji. Kompletnie nie wiedziałam dlaczego, w ciągu jednego dnia trafiłam na niego tyle razy.

Kiedy wszyscy skończyli posiłek, na moim talerzu nadal znajdowała się ta sama ilość jedzenia.

- Dlaczego nic nie zjadłaś? - Usłyszałam przy swoim uchu znajomy głos. Odwróciłam się w jego stronę.

- Po prostu, nie jestem głodna. - Mruknęłam, wstając od stołu.

Wzięłam talerz i wyminęła Luka. Opróżniłam naczynie, po przez wyrzucenie wszystkiego do kosza i myjąc. Zauważyłam jak wszyscy wychodzą na taras
Obstawiam, że poszli zapalić. Wytarłam porcelanę czystą ściereczką i odstawiłam do szafki.

- Nie musiałaś go myć - Usłyszałam Gabrielę za swoimi plecami. Odwróciłam się w jej stronę, uprzednio zamykając szafkę. - Jest zmywarka od tego.

- Wolałam zrobić to sama. - wzruszyłam ramionami.

- Nie chcę, abyś odebrała mnie źle, ale.. Czemu spałaś razem z Lukiem? - zapytała, uśmiechając się przy tym lekko.

- Nie wiem, po prostu pomyliłam pokoje. Wczoraj jak wróciłam z łazienki nie było ani ciebie ani Mike'a. Otworzyłam drzwi i zastałam tam zapalone światło. Pokój był pusty, więc uznałam, że to ten co pokazałaś. - wyjaśniłam, a brunetka uśmiechnęła się

- No to wyjaśnia dlaczego zasnęłaś w pokoju mojego brata. - mruknęła sama do siebie.

CZEKAJ, KURWA CO?

- Ty i.. Że wy.. Wy to... Ale.. O kurwa - przez szok, który w tej chwili osiągnął wysoką skalę nie mogłam sklepać w całość wypowiedzi.

- Z tego co zauważyłam to poznaliście się wcześniej , czyż nie? - uniosła lewą brew ku górze, lekko się przy tym uśmiechając.

- Cóż.. Ten dupek, o którym mówiłam wczoraj to jego właśnie miałam na myśli. - oczekiwałam jakiegoś wrednego komentarza czy coś. A ona jedynie zaśmiała się.

- Jesteś słodka - puściła mi oczko, podchodząc do lodówki - większość ludzi nazywa go inaczej - powiedziała, wyciągając sok pomarańczowy.

- Inaczej? - zdziwiłam się, bo to było trochę dziwne.

- Zazwyczaj słyszałam jakim to nie jest skurwielem czy też głupim kutasem od dziewczyn, które poznały go - nalała soku do dwóch szklanek i podała mi jedną - Jesteś pierwsza, która nazwała go dupkiem.

- Przecież ma dziewczynę i przyjaciółki - wspomniałam, brunetka pokiwała przecząco głową.

- On nie wierzy w miłość, a Tess jest tylko przyjaciółką z korzyściami. - wskazała na dziewczynę głową. Spojrzałam w tamtym kierunku. Widziałam jak wspomniana brunetka przytula się do blondyna.

- Przyjaciółką z korzyściami? - zmarszczyłam brwi nie za bardzo rozumiejąc.

- Inaczej mówiąc rucha ją i tyle. - wzruszyła ramionami, a ja zdziwiłam się jeszcze bardziej tego dnia. - Jade i Perrie, przyjaźnią się z nim od przedszkola, tak samo jak reszta. Z tym, że jego najlepszym przyjacielem jest Noah. W zasadzie to nawet nie wiem dlaczego.

- Myślałam, że Noah jest chłopakiem Jade - zaśmiałam się. Brunetka przeniosła swój wzrok na mnie, marszcząc brwi - Po prostu odniosłam takie wrażenie, jak widać pomyliłam się.

- Nie do końca, kiedyś byli ze sobą. Niestety rozstali się, ale nadal jest coś nie wyjaśnionego po między nimi. - wyjaśniła i skierowała się w stronę salonu.

Odstawiłam pustą szklankę na blat i pomaszerowałam za brunetką, która właśnie przerzucała filmy na netflix. Zajęła miejsce na sofie.

- Czas chyba już się zbierać, babcia pewnie się martwi - odezwałam się po dłuższej chwili.

- Możecie zostać do jutra i wrócić razem z nami rano - odpowiedziała brunetka, włączając film.

- Chętnie, ale może innym razem - brunetka zrobiła minę szczeniaczka słysząc moje słowa.

Wstałam z miejsca i ruszyłam w stronę tarasu. Wszyscy pochłonięci byli jakąś rozmową. A część z nich paliła przy tym papierosa. Szturchnęłam ramie brata, zwracając tym samym na siebie jego uwagę.

- Mogę cię prosić na słowo - szepnęłam, na co brunet kiwnął głową i razem ze mną odszedł od reszty.

- Musimy wracać - rzuciłam - babcia na pewno się zamartwia. Zamówię Ubera.

- Dzwoniłem do niej i poinformowałem ją, ale jak chcesz to możesz wracać. - odparł - wrócę jutro z Lukiem.

- ale..

- Nic mi się nie stanie, nie martw się. - rzucił odchodząc w stronę reszty.

Stałam tak może jeszcze z piec minut i przyswajałam słowa brata. Pomasowałam skronie i wróciłam do środka. Wymijając bez słowa pozostałych. Przeszłam przez salon, zamawiając Ubera. Wspięłam się po schodach i weszłam do łazienki. Załatwiłam swoje potrzeby, przemyłam twarz woda i opuściłam pomieszczenie. Rozejrzałam się w pokoju Luka za swoim crop topem, ale po nim ani śladu.

- Czego szukasz? - usłyszałam przy uchu, omal nie dostając zawału. Odwróciłam się w stronę chłopaka, kładąc dłoń na klatce piersiowej.

- Kurwa, wystraszyłeś mnie - blondyn uśmiechnął się - Nie śmieszne, szukam swojej koszulki. - rzuciłam, powracając do poszukiwań, schyliłam się zaglądając pod łóżko za ubraniem.

- Kurwa, jak ty się wypinasz - jęknął chłopak, a ja od razu wyprostowałam się - robisz to specjalnie, prawda

- Nie, gdybym robiła to specjalnie zrobiłabym to w inny sposób - odparłam, spoglądając na chłopaka, który przygryzał dolną wargę.

- Mogę się założyć, że nawet nie wiedziałabyś od czego zacząć - uśmiechnął się cwanie. Wiedziałam, że to była próba sprowokowania mnie.

- Może tak, może nie. Wybacz, ale potrzebuję znaleźć tą koszulkę. Zanim przyjedzie Uber - mruknęłam, chłopak zbliżył się w moją stronę lekko się przy tym pochylając.

- Wracasz do domu? - szepnął - Możesz zostać i wrócić z nami rano. Twój brat zostaje. Musnął ustami moje ucho, co wywołało fale dreszczy na moim ciele - Chcesz wyjść na sztywniaka?

Że na lamusa?

W mojej głowie pojawiło się zdanie wypowiedziane przez Alex przed wyjazdem.

,,Mam nadzieję, że dobrze spędzisz ten czas. I nie siedź w domu"

- Nie - sapnęłam pod wpływem jego dotyku.

- Więc zostajesz, świetnie - odsunął się ode mnie, pozostawiając nie w lekkim szoku.

- Nie mam zamiaru tutaj zostawać - fuknęłam, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.

- Myślę, że nie będziesz miała wyboru, mała - uśmiechnął się, pochylając się przy łóżku i podnosząc rzecz, która wyglądała jak..

O kurwa!

Szybko sprawdziłam tylne kieszenie swoich spodni. Aby upewnić się, że znajduje się tam mój telefon. Na mój pech, nie było go tam. Chłopak uniósł telefon ku górze i pomachał nim.

- Jeśli chcesz go odzyskać to zostaniesz - powiedział pewnie, chowając urządzenie do kieszeni swoich spodni. Zbliżył się w moją stronę, pochylając się i patrząc mi prosto w ślepia. - I jeśli będę chciał cię dziś pieprzyć to, zrobię to - wychrypiał niższym tonem głosu wprost do mojego ucha.

Co za plant!

- Jedynie  kogo możesz dziś pieprzyć to Tess - wypaliłam nagle

- Już mi się znudziła. Będę ruchał kogo będę chciał, a dziś chcę ciebie - przygryzł płatek mojego ucha, lekko go przy tym zasysając. Poczułam jego dłonie na swoich pośladkach, które delikatnie je ścisnęły. Po moim ciele przebiegł dziwny dreszcz. Niekontrolowanie przechyliłam głowę w bok. Tym samym dając blondynowi dostęp do mojej szyi. I od razu mogłam poczuć jak zostawia tam mokre pocałunki. Mimowolnie jęknęłam. Chłopak odsunął się niespodziewanie ode mnie, pozostawiając kurewski niedosyt. Dostrzegłam na jego twarzy cwaniacki uśmiech, a w jego oczach dziwny błysk. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, po chłopaku nie było śladu.

Co się właśnie odjebało?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro