Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Impreza trwała w najlepsze. Niektórzy byli już tak pijani, że nie zwracali uwagi kompletnie na nic. Podeszłam do stołu z alkoholem i zrobiłam sobie kolejnego drinka z rzędu. Nie chciałam się upić, więc robiłam je słabe. Do stolika podeszła jakaś rudowłosa dziewczyna. Wyglądała jak siedem nie szczęść. Spytałam ją czy wszystko w porządku. Nie stety nie uzyskałam odpowiedzi. Wzruszyłam jedynie ramionami i ruszyłam w stronę ogrodu trzymając w ręku, czerwony kubek z alkoholem.

Udało mi się ominąć pijaną młodzież. Oddaliłam się parę metrów. Znalazłam pojedynczy leżak, który znajdował się w ogrodzie. O ile moje oczy nie wprowadzały mnie w błąd przez słabe oświetlenie.

Zajęłam miejsce i ułożyłam się wygodnie. Upiłam swojego trunku, opierając głowę o oparcie i spojrzałam w niebo. Niebo było bezchmurne, pełne gwiazd. Widok był niesamowity. Niestety, w mieście nie było to możliwe. To znaczy, można było zobaczyć gwieździste niebo, lecz to nie było to samo. Tutaj widok nie był przyćmiony przez światła z ulicznych latarni. Mogłam przyjrzeć się różnym konstelacjom. Krótko mówiąc zobaczyć wszystko to czego nie można było dostrzec w mieście.

Wpatrywałam się w ten widok. Do momentu, aż nie usłyszałam chichotu. Odwróciłam się w tamtą stroną, a moim oczom u kazała się jakaś para. Dziewczyna opierała się plecami o budynek, a przed nią stał jakiś chłopak. Przewróciłam oczami na ten widok i wypiłam zawartość z kubeczka, który znajdował się w mojej dłoni do dna. Wstałam z leżaka, kiedy miałam już ruszyć w kierunku domu. Dziewczyna się odezwała.

- Ej ty - podeszła bliżej mnie, więc spojrzałam w jej stronę. - Mimmi? Co ty tu robisz? - zdziwiła się, tak samo jak ja. Nie spodziewałam się jej tutaj. Gabriela ubrana była w czarne shorty i białą koszulkę.

- Podziwiam widok. - wskazałam na gwieździste niebo, brunetka się zaśmiała. Wydawała się być lekko wstawiona.

- Jest zajebisty. Chodź musimy się napić. - rzuciła radośnie - Przedstawię cię moim znajomym.

Przewróciłam oczami, bo jakoś nie miałam ochoty poznawać kolejnych ludzi tego wieczoru.

- Poznałam zajebistego przystojniaka - szepnęła i wskazała na chłopaka, który właśnie się do nas zbliżył.

- Mike? - zdziwiłam się.

- Mimmi? - zapytał, w tym samym momencie co ja. - wszędzie cię szukałem. Przepadłaś jak kamień w wodę.

- Hola, Hola. Ty wy się znacie? - odezwała się oszołomiona brunetka.

- To mój starszy brat - mruknęłam, a ona jedynie kiwnęła głową na znak, że zrozumiała.

Nic się nie odzywając, ruszyliśmy w stronę alkoholu. Ludzi było mniej niż przedtem. Każdy zrobił sobie drinka. I ruszyliśmy razem w stronę ogniska, przy którym siedziało kilka osób. Jak się okazało. Siedziała tam Jade, Perrie, jakiś blondyn, szatyn i brunet.

- Hej, chciałabym wam kogoś przedstawić - odezwała się Gabriela wskazując na mnie. - To jest Mimmi, siostra Mike'a, którego już znacie. To jest Niall, Zayn i Noah. - wskazała po kolei na chłopaków. Niall to niebieskooki blondyn z zaczesaną fryzurą do góry, ubrany w czarne rurki, białą koszulkę i supry. Zayn,  szatyn o bursztynowych oczach i mocnych rysach twarzy. Na sobie miał czarne rurki z przetartymi kolanami i czarną koszulkę z nadrukiem Batmana. A brunet siedzący obok to Noah z kompletnym nieładem na głowie, koszulką z nadrukiem i  jeansami z przetarciami na kolanach. Uśmiechnęłam się do nich ciepło. Kiedy miała już przedstawić mi dziewczyny. Jade ją wyprzedziła.

- My się już znamy - uśmiechnęła się - gdzie ty zniknęłaś? - zmarszczyła brwi

- Kręciłam się tu i tam, pijąc przy tym - rzuciłam i usiadłam na jednym z wolnych miejsc. To samo uczyniła Gabriela z moim bratem.

- Myślałam, że nie znasz nikogo - odezwała się Gabriela marszcząc przy tym brwi.

- Pomyliłyśmy walizki na lotnisku i tak się właśnie poznałyśmy. - wspomniałam o dzisiejszym incydencie.

Jade zaczęła opowiadać o tym jak omal nie powyrywała sobie wszystkich włosów, kiedy dowiedziała się o pomyłce. Wszyscy uważnie słuchali opowieści brunetki z burza loków. Śmiejąc się na zmianę.

Po kilku minutach dosiadło się trzech brunetów. Jeden z nich miał włosy idealnie ułożone, drugi miał niechlujną fryzurę, a ten trzeci miał po prostu loki. Dołączyli się do rozmowy. Dowiedziałam się, że chłopak z lokami miał na imię Harry, chłopak z ułożonymi włosami to Liam a ten trzeci to Louis. Wszyscy byli bardzo sympatyczni. Harry co chwilę próbował żartować, niestety jego żarty nie były śmieszne. Mimo to wszyscy się śmiali po za mną. Może ja miałam po prostu słabe poczucie humoru.

Poczułam potrzebę, aby znaleźć toaletę. Wstałam z zajmowanego miejsca i ruszyłam w stronę domu. Przy ognisku wszyscy byli tak pochłonięci rozmową, że nawet pewnie nie zauważą jak zniknę na chwilę.

Przekroczyłam próg drzwi od tarasu, zauważyłam, że kilka osób spało w salonie w każdym możliwym miejscu. Od razu zaczęłam im współczuć kiedy tylko się obudzą. Szybko przeszłam przez pomieszczenie. Znalazłam schody prowadzące na górę, więc od razu wspięłam się po nich. Na górze nie zastałam żywej duszy, a jedynie kilka par drzwi. Nie wiele myśląc zaczęłam otwierać je po kolei. Na prawdę potrzebowałam szybko skorzystać z toalety.

Otworzyłam kolejne drzwi z myślą, że w końcu ją znalazłam. Tak szybko się rozczarowałam. Za drzwiami okazało się, że jest pokój, a w nim pieprzyła się jakaś para. Szybko zamknęłam drzwi. Czułam jak moja twarz płonie ze wstydu. Usłyszałam zza drzwi kroki. Speszona szybko otworzyłam drzwi i schowałam się w środku pomieszczenia. Zapaliłam światło, jak się okazało. Po długim poszukiwaniu, znalazłam w końcu łazienkę. Załatwiłam swoją potrzebę, po czym umyłam ręce. Poprawiłam się w lusterku, opuściłam pomieszczenie i omal nie dostałam zawału. Kiedy przede mną, zjawił się blondyn. Uniósł jedną brew. Patrząc prosto w moje oczy.

- Ja.. Ja tylko szukałam toalety. Znalazłam, więc już się zmywam - zaczęłam się tłumaczyć, nawet nie wiedziałam dlaczego. 

- Trochę inaczej to wyglądało - zmarszczyłam brwi na jego słowa i..

- O kurwa! To byłeś ty -  jęknęłam, robiąc duże oczy, że też musiałam trafić na niego jak pieprzył jakąś laskę. Czułam jak moje policzki zaczynają się czerwienić. - Ja nie..

- Nie chciałaś? Nie oszukuj się, wiem, że chciałabyś być na jej miejscu - poruszał sugestywnie brwiami, robiąc krok w moja stronę. W tym samym momencie cofnęłam się, ale nie dużo.

Byłam kurwa zblokowana, przede na stał chłopak, zagradzając mi drogę. A moje plecy stykały się z drzwiami od łazienki. Kurwa, kurwa.

- Po moim trupie. - w mojej głowie zrodził się plan ucieczki. Miałam nadzieję, że zadziała. Utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy, przez cały ten czas. - Nigdy w życiu bym cię nie dotknęła.

Chłopak podszedł bliżej, opierając dłoń koło mojej głowy. Delikatnie się nachylił, utrzymując kontakt wzrokowy. Zaczęłam przeklinać go w duchu. Kurwa to nie tak miało wyglądać. Znalazłam się w pierdolonej pułapce. Przełknęłam głośno ślinę.

- Sprawię, że zmienisz zdanie, mała. - delikatnie przejechał dłonią po moim policzku. Poczułam jak moje ciało przeszedł dreszcz pod wpływem jego dotyku. Dostrzegłam jak coś mignęło w jego oczach.

Blondyn zabrał dłoń, a ja poczułam dziwną pustkę. Przez chwilę wpatrywałam mu się głęboko w jego hipnotyzujące tęczówki. Póki nie odsunął się ode mnie i skierował się w stronę schodów.

Stałam przez chwilę w tym samym miejscu, nie do końca rozumiejąc co się przed chwilą wydarzyło. Potrząsnęłam głową, aby się ogarnąć i ruszyłam w stronę schodów.

Wyszłam na zewnątrz. Szybko zrobiłam sobie drinka. I skierowałam się w stronę ogniska. Do ogniska dołączyło kilka osób, w tym również blondyn. Zajęłam miejsce obok Mike'a.

- Gdzie byłaś? - zapytał się zdziwiony. - zniknęłaś po raz drugi tego wieczoru.

- Zniknęłam na chwilę. Byłam w toalecie. - kiwnął jedynie na znak, że rozumie, a ja na piłam się trunku. Oparłam głowę o ramię brata. I przyglądałam się jak pozostali rozmawiają na przemian się śmiejąc. Poczułam na sobie czyjeś świdrujące spojrzenie. Nie ciężko było zgadnąć kto to. Spojrzałam w stronę blondyna, napotykając jego natarczywe spojrzenie. Utrzymywałam z nim kontakt do momentu, aż nie przylgnęła do niego brunetka, która wzięła mnie i Mike'a za parę. Chłopak przytulił ją do siebie. Dziewczyna spojrzała się w moja stronę.

- Ty jesteś tu chyba nowa prawda? - zapytała i wszystkie rozmowy ucichły. Przewróciłam oczami. Miałam dość tych pytań.

- Przyjechałam z Londynu - odparłam obojętnie.

- Z Londynu? To na długo raczej nie zostaniesz - powiedziała bardziej sama do siebie niż do mnie.

- Pod koniec wakacji wracam - mruknęłam i upiłam trunku, który znajdował się w mojej dłoni.

- Twój chłopak też wraca czy zostaje? - zakrztusiłam się po raz kolejny tego wieczoru. Spojrzałam na Mike'a i oboje wybuchliśmy śmiechem. Bawiło mnie podejście tych ludzi.

- Nie on wraca ze mną - uśmiechnęłam się cwanie i mogłam zobaczyć jak blondyn zacisnął pięść. Zachciało mi się śmiać jeszcze bardziej. - To mój brat, cukiereczku.

Dziewczyna słysząc moje słowa otworzyła nie świadomie usta. Zaczęłam się śmiać, a po chwili reszta dołączyła do mnie z jej reakcji.

- Uważaj Mike, żebyś nie wpadł w szpony Tess. - zaśmiała się Perrie. I wszyscy ponownie zaczęli się śmiać. Chyba za nią nie przepadali.

Zayn wyciągnął z jointa po czym go odpalił i mocno się zaciągnął. Podał go Patrickowi, który również się zaciągnął i podał dalej. Skręt wędrował z rąk do rąk, aż w końcu znalazł się u Harrego. Chłopak również się zaciągnął i kiedy miał podać go mi. Powiedziałam, że nie palę, a Luke uniósł prawą brew w górę. Joint wylądował u Mike'a, który również się zaciągnął i podał go dalej.

Ognisko zaczęło przygasać, a przy nim zostało kilka osób. Mike pochłonięty był rozmową z Gabrielą, Luke pochłanianiem twarzy Tessy. Zayn, Perrie i Noah palili kolejnego skręta. Byłam już zmęczona i jedynie o czym marzyłam to powrót do domu. Szturchnęłam Mike'a, przerywając mu rozmowę.

- Przydało by się wracać do domu nie sądzisz. - mruknęłam ospale, a ten kiwnął głową. - To zamówię Ubera.

- Odpuść sobie Ubera. Śpijcie tutaj. Na górze są dwa zamknięte pokoje. - zapewniła, więc razem z Mikiem kiwnęliśmy głowami. Nie widziało mi się wracać teraz przez godzinę do domu.

Gabriela postanowiła pokazać nam pokoje na tę noc, więc wstaliśmy z naszego miejsca i ruszyliśmy w stronę domu.

Weszliśmy do środka, wspięliśmy się po schodach. Wskazała na drzwi i poinformowała, że musi wziąć klucze ze swojego pokoju. W tym czasie postanowiłam skorzystać z łazienki.

Załatwiłam swoje potrzeby, ogarnęłam twarz. I wyszłam z pomieszczenia. Na korytarzu nie było śladu po Gabrieli i Mike'u. Przypomniałam sobie, które drzwi wskazała brunetka. Złapałam za klamkę, a drzwi otworzyły się. Weszłam do środka. Lampka, która stała na szafce nocnej, była zapalona. Stwierdziłam, że zapaliła ją brunetka. Łóżko, które stało na środku pokoju było duże i wyglądało na dość wygodne. Słyszałam jego wołanie.

Wygrzebałam z komody jakąś koszulkę z nadrukiem. Nie wiele myśląc, przebrałam się w nią i wgramoliłam się do łóżka uprzednio gasząc światło. Po niespełna pięciu minutach zasnęłam.

****

Obudziłam się kiedy poczułam jakiś ciężar na swoim ciele. Otworzyłam oczy w celu zlokalizowaniu powodu zakłócenia mojego snu.

KURWA-JEBANA-JEGO-MAĆ!!!
Dlaczego śpię w jednym łóżku z Lukiem?

Zrzuciłam z siebie jego rękę, w którą byłam dosłownie zaplątana. Usiadłam na łóżku i powoli zaczęłam wstawać. Starając się nie obudzić chłopaka.

To jakaś pierdolna kpina.

Wylądowałam ponownie na łóżku. Z tym, że powodem tego był Luke. Owinął rękę wokół mojej talii.

- Wybierasz się gdzieś? Jest zbyt wcześnie - jęknął, nie otwierając oczu. Dałabym się pokroić, że nie wie, że pomylił pokoje.

Sprawdźmy to.

- Uważam, że czas się zbierać - jego mina była bezcenna. Fakt, że byłam zawstydzona to jedno, a jego mina to drugie. - Chyba pomyliłeś pokoje

Rozejrzał się po pomieszczeniu i uśmiechnął się przebiegle.

- To jest mój pokój, mała - zabrał rękę z mojej tali, przetarł twarz dłonią. Po czym zgarnął telefon z szafki nocnej. - masz rację, trzeba się zbierać. Dochodzi 16.

Że kurwa jebana mać co proszę?

°°°°
UPS.. Mała wpadka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro