Twenty two
Harry
Wchodzę około północy do apartamentu. Jestem zmęczony tym całym przyjęciem, a jeszcze czeka mnie starcie z Charli, na co w ogóle nie mam ochoty. Jestem na nią wkurzony i nie wyobrażam sobie teraz z nią kłótni, bo wiem, że to się źle skończy dla naszej dwójki. Ściągam marynarkę i rzucam ją na krzesło obok. Chcę iść do łazienki, ale ktoś mi w tym przeszkadza.
-Harry-słyszę głos Willa i wzdycham. Jeszcze jego mi brakuje. Zapewne będzie stał po jej stronie.
-Co?-pytam, trochę zbyt nagle. Przesuwam dłonią moje włosy poprzez fustrację, która kumuluje się w moim ciele.
-O co poszło?-pyta.
-Nie powiedziała ci jeszcze-śmieję się kpiąco.
-Czemu do cholery ją tak traktujesz?-zbliża się do mnie, zaciskając dłonie w pięści-Kochasz ją?-krzyczy w moją twarz-Bo teraz nie wydaję mi się, żeby tak było. Zachowujesz się jak pieprzony gówniarz-mówi zdenerwowany.
-Zastanów się do kogo mówisz-rzucam, wymijając go.
-Wiem doskonale do kogo mówię. Do dupka, który traktuje moją przyjaciółkę jak szmatę-krzyczy, a ja staję jak wryty w ziemie.
-Słucham?-odwracam się w jego stronę, marszcząc brwi na jego słowa.
-Prawda zabolała?
-Słuchaj, gdyby Charli zachwowyała się odrobinę inaczej to wszystko inaczej by wyglądało! Ale ona nawet nie chce mnie słuchać! I widzisz na czym to się kończy. Musi zrozumieć, że to wszystko się zmieniło i nie będzie tak jak wcześniej! Tutaj ma się kierować moimi zasadami, tym co mówię. Inaczej to się wszystko źle dla nas skończy-krzyczę, zaciskając dłonie w pięści, aby ochłonąć. Oddycham głęboko, ciskając "pioruny" w niego.
-Ona nie jest twoja właśnością. I nie będzie zachowywać tak jak tobie się podoba.
-Powinna, jeśli tu chce zostać.
-W porządku. W takim razie zabieram ją stąd-mówi Will, a ja czuję jakby właśnie ktoś odebrał całe powietrze.
-Nie, nie zrobisz tego-kręcę głową-Potrzebuję jej!-krzyczy z frustracji.
-Nie, nieprawda. Ona nie będzie dłużej twoim dodatkiem.
-Może pozwól jej samej o tym zdecydować!-wiem, że ona nie odejdzie, jest do mnie przywiązana i nie będzie chciała mnie opuścić. Kocha mnie.
-W porządku-uśmiecha się szeroko do mnie, chociaż nie jest to szczery uśmiech. Odwraca się do mnie tyłem w momencie, kiedy ktoś zabiera głos.
To się porobiło :o Chcieliście dramę to ją macie ^^ Jedna ważna informacja: Heri nie jest w ciąży XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro