Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Thirteen

Harry

Właśnie mam ściągać swoje bokserki, aby wziąć prysznic, kiedy słyszę głośny krzyk Charli. Nie patrząc na nic wybiegam z łazienki i spoglądam na swoją narzeczoną. Siedzi na łóżku, chwytając się za brzuch, jęcząc.

-Harry-krzyczy, chociaż jestem tuż obok. Musiała nie zauważyć mojej obecności. Podchodzę szybko do niej.

-Co się dzieje, skarbie?-pytam, chwytając jej dłoń.

-Zaczyna się-mówi, a jestem w szoku. Charli właśnie rodzi, nasza Melody...ona...tyle myśli pląta się po mojej głowie, że nie mam pojęcia co zrobić. Jestem sparaliżowany!-Zrób coś-krzyczy dziewczyna.

-Ale co?-rozglądam się po pokoju, jakby to mi w czymś pomóc-Jest za wcześnie! Powinnaś rodzić za tydzień!

-Pretensje miej do Melody! Wezwij kogoś!-krzyczy.

Wybiegam z sypialni, a następnie z apartamentu. Rozglądam się po korytarzu, szukając kogokolwiek do pomocy, ale jak na złość nikogo nie ma. Postanawiam więc krzyknąć:

-Zaczyna się! Charli zaczyna rodzić!

Czekam chwilę, aż parę osób pojawi się przy mnie między innymi moja mama, Will i Julie.

-Moje Royal Baby nadchodzi!-mówi wzruszony blondyn.

-Nie gadaj tylko mi pomóż-krzyczę i wracam biegem do Charli-Hej, będzie dobrze-głaszczę ją po włosach-Zaraz pojedziemy do szpitala, skarbie.

-Pośpieszcie się-dziewczyna jęczy z bólu.

-Harry, odsuń się. Ubierz się, bo musimy już jechać-mówi moja mama.

-Ale...-próbuję zaprotestować, że nie mogę zostawić Charli chociaż na chwilę.

-Rób co Ci każą Harry! Nie będę się zwijała z bólu przez Ciebie-krzyczy dziewczyna, a ja pędzę ubrać na siebie jeansy i jakąś bluzę. Kiedy jestem już gotowy wracam do Charli. Nie mogę odróżnić słów jej i Willa, którzy się poważnie kłócą.

-WIll bierz torbę Charli, Mary-krzyczę do jakiejś pokojówki-Powiedz Jamesowi, żeby zatrzymał się przy bramie-rudowłosa dziewczyna kiwa głową i wychodzi pośpiesznie z pokoju.

-A kto zaniesie księżniczkę do auta?-pyta jakiś damski głos. Nawet nie zastanawiam się nad tym kto to jest, jestem zbyt zajęty Charli. Biorę ją w ramiona i wychodzę z pokoju.

-No chodźcie-krzyczę za resztą.

-Ale to nieodpowiednie! Etykieta nakazuje co innego-kryczy Camille.

-Naprawdę mnie to w tym momencie nie obchodzi-warczę, a następnie całuję Charli we włosy, starając się ją uspokoić.

-Na zewnątrz jest pełno reporterów-wzdycha kobieta.

-Proszę Cię, zamknij się-mówię.

-Harry-ostrzega mnie moja matka, a ja wywracam oczami.

-Co tu się dzieje?-znikąd pojawiają się rodzice dziewczyny. Nie zajmuję się wyjaśnieniami, wiem, że kto inny również dobrze to zrobi.

-Pośpiesz się-prosi Charli, kiedy wychodzimy na zewnątrz.

-Zaraz będziemy w aucie. Jeszcze trochę-mówię, starając się ją uspokoić.

-Strasznie boli-jęczy, zaciskając palce na mojej koszulce.

-Dasz radę, skarbie-całuję ją w czoło. Kiedy jesteśmy już w połowie reporterzy nas zauważają i zaczynają robić zdjęcia. Świetnie, jeszcze ich mi brakowało. Ignoruję ich i przyśpieszam w drodze do auta. Jestem szczęśliwy, kiedy w końcu się w nim znajdujemy.

Hehehe Melody nadchodzi ^^

Dedykacja dla @mabrielleleive, która miała wczoraj urodziny :) Najlepszego :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro