Twenty seven
Harry
Kolejnego dnia po powrocie spotykam Katherine, nie mieliśmy okazji się wczoraj spotkać, ale może i tak było lepiej. Z jednej strony jest mi głupio z powodu dopuszczenia się zdrady, z drugiej niczego nie żałuję. Nie żałuję, że spędziłem tą noc z Charli, nie mam ku temu powodu.
-Witaj-dziewczyna zarzuca mi ręcę na szyję i przytula do siebie. Obejmuję ją dłońmi w talii.
-Cześć-uśmiecham się lekko.
-Gdzie wczoraj byłeś?-pyta, odsuwając się ode mnie-Twoja matka powiedziała, że musiałeś wyjechać w pilnej sprawie.
-Tak, to prawda. Musiałem odwiedzić przyjaciela-chwytam jej dłoń i kierujemy się w stronę jadalni. Nie czuję się pewnie, ale myślę, że to tylko kwestia przyzwyczajenia.
-Coś się stało?-pyta, a ja kręcę głową.
-Nie, nic-kłamę jak z nut, ale co mogę poradzić? Przecież nie powiem jej, że poleciałem do Kalifornii, już wystarczy, że muszę porozmawiać z królową, co nie będzie łatwe. Z resztą nie powinna wiedzieć o tej sytuacji. To sprawa między mną, jej matką i Charli. Nikim więcej.
*
Późnym popołudniem pukam do drzwi gabinetu królowej. Stresuję się: moje ręcę się pocą, a w brzuchu czuję nieprzyjemne uczucie. Weź się wvgarść, jesteś facetem. Kiedy słyszę zezwolenie, mijam strażników i wchodzę do środka. Jak zwykle królowa siedzi dumnie przy swoim biurku i przegląda papiery. Dopiero teraz widać jej zmęczenie i zmartwienie o losy kraju, przy kamerach jest idealną władczynią, która trzyma wszystko pod kontrolą.
-Słucham Harry, o co chodzi?-patrzy na mnie zaciekawiona królowa.
-Chciałbym porozmawiać-informuję.
-Usiądź, Harry-zachęca królową, wskazując na krzesło. Robię to co mówi, chociaż bycie tak blisko niej nie jest przyjemne. Skrzywdziła moją Charli. Nigdy jej tego nie wybaczę.
-Chcę porozmawiać na temat Charlotte Wilson-mówię prosto z mostu.
-Słucham? Przecież wyjechała, nie ma o czym rozmawiać-mimo, że stara się udawać, że wszystko jest w porządku, widzę, że się denerwuje.
-Nie ma pani czegoś mi do powodzenia? Nic nie wiadomo na jej temat?
-Myślę, że wszystko wiesz na jej temat.
-Żądam jej powrotu. Nie pozwolę, żeby cierpiała-stawiam sprawę jasno.
-A ja nie pozwolę, żeby niszczyła moje plany. Zdajesz sobie sprawę o co ty mnie prosisz?!-królowa podnosi głos.
-Tak, owszem. Doskonale wiem, że jeśli królowa poinformowana co do naszego związku. Ale to nie jest tylko jej wina. Charli do najbliżej soboty ma się znaleźć w pałacu.
-Chyba nie wiesz z kim rozmawiasz-królowa fuka.
-Doskonale wiem. Z Charli nic mnie więcej nie łączy oprócz przyjaźni, ustaliliśmy to. Nie ma o co królowa się martwić. Chce ją widzieć z powrotem w sobotę-informuję i wychodzę z gabinetu trzaskając drzwiami.
Wiem, że obowiązują mnie pewne zasady i mogę mieć kłopoty. Ale nie przejmuję się nimi, nie kiedy mogę odzyskać Charli z powrotem.
Harry bohaterem? :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro