Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Forty one

-Chcesz pogadać?-patrzy na mnie Harry, kiedy siedzimy u mnie w pokoju. Leżę na łóżku, nie odzywając się od jakiejś godziny. Nie obchodzi mnie to, że mam rozmazany makijaż, ani to, że ignoruję cały czas Harry'ego. Jestem załamana.

Kolejny raz spotkanie okazało się być błędem. Nie była to moja matka. Mam już tego dość cały czas jej szukam, a po niej ani śladu. Wszyscy coś wiedzą, ale nie chcą mi udzielić jakiejkolwiek informacji. Ani mój ojciec, ani moja ciotka. Skoro przebywa w Londynie, dlaczego nie chce mnie odwiedzić?

Należy mi się to, po tych wszystkich latach, kiedy musiałam się wychowywać bez matki, ale to nie jest łatwe. Obiecuję, że nigdy nie zrobię tego mojemu maluszkowi, które noszę pod moim sercem. Może i nie będzie miało ojca, ale to zupełnie inna sprawa. Ona mogła coś zrobić, jestem tego pewna.

-Porozmawiaj ze mną-siada koło mnie, odgładzając włosy z mojej twarzy. Patrzę się na niego tępo, kiedy on widocznie się o mnie martwi-Wiem, że jesteś rozczarowana, ale w końcu ją znajdziemy.

-Dlaczego nie chce sama mnie odnaleźć?-pytam.

-Nie wiesz czemu tego nie zrobiła do tej pory-chwyta moją dłoń-Może ma ku temu powody.

-Przestań jej bronić-fukam.

-Spróbuj jeszcze raz, kochanie-szepta do mojego ucha.

Odsuwam się od niego, nie powinien mi mówić takich rzeczy. Nie powinien mnie tak nazywać! Nie kiedy zostaliśmy przyjaciółmi. To nie fair w stosunku do mnie, do nas!

-Wyjdź stąd-warczę, odwracając głowę.

-Co?-pyta zdziwiony.

-Wynoś się stąd!-krzyczę.

-Charli, co się dzieje?-patrzy na mnie zdziwiony.

-Po prostu wyjdź-chowam twarz w dłoniach, żeby ukryć spływające mi łzy z oczu.

-Co tu się dzieje?-słyszę znajomy głos. Will.

-Charli próbowała znaleźć swoją matkę-odzywa się Harry.

-I co?-słyszę zaciekawiony głos przyjaciela.

-Nie udało się, po raz kolejny-wzdycha.

-Wynoś się stąd, Harry-krzyczę, kiedy czuję jak wszystko mi podchodzi do gardła. Zrywam się na równe nogi i biegnę do łazienki. Zdążam jeszcze zamknąć na klucz drzwi, kiedy zawartość dzisiejszego jedzenia opuszcza mój organizm.

Kiedy jest już po wszystkim, myję twarz i opieram się o krawędź umywalki. Patrzę w lustro i wyglądam okropnie. Podkrążone, sine oczy, rozmazany tusz, w dodatku jestem blada.

-Charli, otwórz drzwi-słyszę Harry'ego. Biorę głęboki wdech, starając się uspokoić-Charli, proszę!-puka w drzwi-Charli, do cholery otwórz tego drzwi!-udarza w nie z całej siły.

-Will, zabierz go-mówię cicho. Osuwam się na podłogę i oddycham głęboko, próbując zignorować mroczki przed oczami. Słyszę jeszcze kawałki kłótni zza drzwi, kiedy po chwili robi się cicho.

-Otwórz-słyszę Will. Kiedy daję radę się podnieść, otwieram drzwi od łazienki-Chyba potrzebuję jakiś wyjaśnień-zakłada ręcę i patrzy na mnie.

Wow, ile wy macie teorii :o Jeszcze to Wasze wkurzenie na Harry'ego, uwielbiam Was ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro