Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Fifty one

CHCIELIBYŚCIE TRZECIĄ CZĘŚĆ ROYAL? PROSZĘ KAŻDEGO O ODPOWIEDŹ! DZIĘKUJĘ :)

Po tej całej rozmowie z Harrym, nie mogłam się na niczym innym skupić, a szczególnie na oglądaniu tych głupich garniturów, w których z jednej strony wyglądał cudownie. Nie mogłam sobie go wyobrazić na tym ślubie, kiedy obok niego będzie stała Katherine. To tak bardzo boli.

Mogę być tą dziewczyną, która kiedyś będzie stała obok niego, ale za jaką cenę. Boję się, że coś nie wypali, nie uda nam się, a on będzie miał do mnie pretensje. Chce zrezygnować z tronu, tylko dlatego, że mnie kocha. A co jeśli przestanie, zmieni zdanie? Nie wybaczę sobie tego.

Do tej pory nie wie o ciąży, a co się stanie, kiedy się dowie, że będzie miał dziecko? Jeśli nie będzie go chciał? Okaże się tylko ciężarem dla niego.

Jak dla mnie nic nie jest ustalone, chociaż Harry twierdzi, że zrezygnuje z tronu, kiedy tylko skończy parę spraw. Jakby to się wydawało takie łatwe, to jednak nie jest. Nawet jeśli do siebie wrócimy, to nie wiem jak po tym wszystkim sobie poradzimy. Nie wierzę, że po tym wszystkim uda się nam stworzyć szczęśliwą rodzinę w trójkę.

-Co myślisz?-pyta Harry, wychodząc ubrany w kolejny garnitur.

-W porządku-uśmiecham się lekko. Rzeczywiście wygląda w nim świetnie, niby zwykły czarny garnitur, ale robi wrażenie.

-Charli dobrze się czujesz?-kuca przy mnie Harry, patrząc na mnie-Może pojedziesz do domu?-pyta, a ja wzdycham. Ma rację,niezbyt dobrze się czuję i boję się, że przez ten stres, zaszkodzi to mojemu dziecku. Spojrzałam na zegar, wskazywał godzinę szesnastą, co oznaczało, że już za pół godziny musiałam być w kilince.

-Przepraszam Cię, Harry-wstaję z fotela, na którym siedziałam-Pojadę do domu-zakładam płaszcz na siebie.

-Odwiozę Cię-mówi chłopak, ale ja kręcę głową.

-Poradzę sobie, ty dokończ to co masz zrobić-całuję go lekko w policzek i wychodzę z salonu, ówcześnie żegnając się z jego właścicielką.

Stoję na chodniku, wystukując numer, żeby zadzwonić po taksówkę, kiedy przede mną zatrzymuję się znane mi auto.

-Wsiadaj-otwiera drzwi Will. Robię to co każę, a po chwili ruszamy w stronę kliniki.

-Po co przyjechałeś?-pytam.

-Przecież masz wizytę dzisiaj. Myślisz, że bym Ci pozwolił poznać płeć dziecka samej?-marszczy brwi-Może i się pokłóciliśmy, ale ktoś musi z Tobą być.

-Przepraszam-posyłam mu smutne spojrzenie-Nie chciałam tego-wzdycham-Po prostu za dużo się dzieje.

-Wiem, Charli i dlatego Ci wybaczam i sam przepraszam. To Twoje życie, więc Ty decydujesz-uśmiecha się.

-Dziękuję-szeptam.

-Harry, wie?-patrzy się na mnie.

-Chyba byłby tutaj teraz.

-Masz rację. Rozmawiałaś z nim?

-I to nie raz-wzdycham.

-I co?

-Odłóżmy tą rozmowę na później-mówię, opierając się o szybę. Jestem tak strasznie tym wszystkim zmęczona.

Okej, wiem, że wiele osób denerwuje zachowanie Charli, ale nic na to nie poradzę. Jest za późno na zmienianie rozdziałów, a bohaterka jest jaka jest. Mam nadzieję, że zrozumiecie "ją" jak i mnie, że tak ją opisałam. Dziękuję :) x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro