3. Nowa para łyżew
-Nad czym ty się w ogóle zastanawiasz? Przecież to było twoje marzenie, a w dodatku taka okazja może się więcej nie powtórzyć!
Powiedziała blondynka, i mimo wszystko miała rację, w końcu nie codziennie dostaje się taką, propozycję od samego Victora Nikiforova. Jednak Yuri był tym typem człowieka, który zawsze wszystko analizował zbyt na poważnie, żył przeszłością, a na teraźniejszość patrzył z przymkniętym okiem.
Mimo iż tego dnia, w pewnym sensie Victor uchylił mu nieba swoją propozycją. W końcu było to coś o czym naprawdę skrycie marzył, od najmłodszych lat, kiedy to jego zafascynowanie szarowłosym Rosjaninem dopiero rozkwitało.
Katsuki westchnął głośno, zdając sobie sprawę, w jak beznadziejnym położeniu się właśnie znalazł. Z jednej strony, chciał zostać uczniem Victora, lecz była to perspektywa zawodnika, a kiedy na całą sytuację spojrzał jako wieloletni fan, przybierała ona zupełnie inny obrót. W końcu trenowanie Yuriego, dla Victora oznaczało najprawdopodobniej przerwę, lub całkowity koniec kariery.
Mimo wszystko Nikiforov miał już swoje lata, a jako zawodnik był swoistym weteranem, który tylko jednym spojrzeniem czy ruchem na lodowisku, umiał zapewnić sobie zwycięstwo. W jego przypadku żarty o pięćdziesięciu czterech Pcs-ach, były jak najbardziej na miejscu.
-Ehh..sam nie wiem do końca co o tym myśleć, dobrze wiesz, że patrzę na tą sytuację z różnych perspektyw. I jako zawodnik, i jako fa..
-Tak, tak wiem. No, ale pomyśl, jeżeli naprawdę udałoby ci się wrócić do najlepszej formy, masz szanse na finały Grand Prix. Yuri, to jest wykonalne, tym bardziej dla ciebie.
Powiedziała Cortyguard, a Katsuki w duchu nerwowo przyznał jej rację.
-Chociaż ten jeden, jedyny raz bądź egoistą, i podejmij decyzję tylko dla siebie.
-Ale dobrze wiesz jak ostatnim takie myślenie się..
-To nie była twoja wina, zamknij paszczę, umyj się, ochłoń, a jutro idź do tego Rosyjskiego bożyszcza i powiedz, że się zgadzasz.
Wypowiedź kobiety zdecydowanie nie brzmiała jak prośba, a bardziej jak rozkaz, wydany przez najbardziej surowego generała. Yuri, bez większych przeciwwskazań po prostu uśmiechnął się lekko, po czym bez słowa zakończył rozmowę, oj..oberwie mu się za to. I tak w ten oto dosyć dziwny sposób, Katsuki Yuri, dwudziesto trzy letni Japończyk, podjął najważniejsza decyzję w swoim dotychczasowym życiu.
***
Następny dzień zaczął się całkowicie normalnie, no może prawie. Bo widok jaki Victor zastał powoli schodząc na śniadanie, do normalnych zdecydowanie nie należał. Był bardziej z rodzaju tych, wymarzonych, ukrytych gdzieś w zakątkach umysłu.
Bowiem po kuchni, krzątał się właśnie najpiękniejszy człowiek jakiego dotychczas spotkał. Człowiek tak piękny, jakby właśnie anioł zstąpił na ziemię. Tak, to było dobre porównanie.
Wyciągnięte szare dresy lekko zsunęły się z bioder Katsukiego ukazując tym samym linię czarnych bokserek, zaś również szara koszulka na plecach mokra od potu, opinała wyrzeźbioną klatkę piersiową.
Jedyne co odrobinę zadziwiło Rosjanina, była właśnie ów spocona koszulka, bo co takiego męczącego mógł robić Yuri o wpół do ósmej rano? Z jednej strony za wszelką cenę chciał się tego dowiedzieć, ale z drugiej wiedział, że takim pytaniem mógłby zwyczajnie Japończyka spłoszyć.
Podszedł bliżej aneksu wpatrując się odrobinę "tępo" w sylwetkę mężczyzny. Ten w dodatku dla urozmaicenia sobie poranka zaczął podśpiewywać pod nosem jakąś nieznaną mu wcześniej melodię. Ideał.
Szatyn ni stąd ni z owąd odwrócił się i natrafił swoim wzrokiem na błękitne tęczówki szarowłosego Rosjanina. Ten posłał mu uśmiech w kształcie serca, a Yuriemu żołądek dosłownie podszedł do gardła. Przełknął głośno ślinę, i przeczesał ręką gęste włosy.
-Ymm..nie do końca wiem od czego zacząć.
-Najlepiej od początku.
Zachęcił go Victor, jednak dosyć oczywista uwaga niezbyt podniosła Katsukiego na duchu.
-Chcę byś był moim trenerem.
Powiedział na jednym wdechu, a oczy Nikiforova powiększyły się do nienaturalnych rozmiarów. Był szczęśliwy, zachwycony, oszołomiony, i jeszcze długo można by było wymieniać.
Rosjanin zrobił kilka szybkich kroków w stronę mężczyzny i bez wachania przytulił go do swojej piersi, zaś ów Japończyk dosyć szybko odsunął od siebie szkoleniowca.
-Jestem taki szczęśliwy Yuri!
-Ymm..to raczej ja powinienem być szczęśliwy z racji tego iż w ogóle zaproponowałeś mi coś takiego.
Powiedział lekko zawstydzony szatyn. Na jego policzki wkradł się szkarłatny rumieniec, co nie uszło uwadze czujnego jak zawsze Rosjanina. Uśmiechnął się czule na ten widok, mimo iż Yuriego nie znał prawie wcale to czuł się przy nim, inaczej?
Nie wiedział do końca dlaczego, może to przez tą aurę jaką posiadał Katsuki? Lub przez sam wyjątkowy sposób bycia jaki posiadał? Sam nie umiał tego jakkolwiek określić. Nigdy wcześniej w swoim życiu nie czuł czegoś takiego, zwykle ludzie ktorzu go otaczali byli dla niego ważni, ale mimo wszystko nie mówił im wielu rzeczy. Zachowywał ten odpowiedni dystans, taki by nikt nie czuł się pokrzywdzony. No może poza młodym Jurijem, który dosyć mocno dawał upust swojemu niezadowoleniu po wyjeździe Nikiforova.
-Emm..Victor? Wszystko w porządku?
Zapytał zmartwiony Japończyk, jego teraz już trener, od ładnych pieciu minut nie odpowiedział mu na pytanie, "wolisz kawę z mlekiem, czy bez?". A kawa stygła, zaś lekko speszony brunet stał naprzciw dwóch kubków z ciemną cieczą i kartonem mleka, czekając na odpowiedź.
-Tak, tak. Wybacz mi Yuri, zamyśliłem się odrobinę.
-No dobrze.
Odoowiedział lekko speszoszony Japończyk i upił łyka napoju.
-Bez mleka, proszę.
Jednak w końcu odpowiedział. Katsuki pokiwał twierdząco głową i zakręcił karton. Schował go do lodówki po czym wziął do ręki talerz z przygotowanymi kanapkami, i postawił go na blacie przed Victorem. Ten spojrzał na niego zaskoczony tym stanem rzeczy, jednak szatyn nie zwrócił na to uwagi i z własnym talerzem z kanapkami usiadł obok Rosjanina na krześle.
-Ymm..smacznego.
Powiedział nieśmiało Katsuki rozczulając tym do granic możliwości swojego trenera. Ten uśmiechnął się do niego najszerzej jak potrafił i również zabrał się za jedzenie posiłku. I wszystko byłoby jak najbardziej dobrze gdyby nie upierdliwy telefon Japończyka, który z nieświadomych Rosjaninowi powodów zaczął zamieniać się w istny wibrator, przez przychodzące na niego powiadomienia. Yuri westchnął głośno i odblokował urządzenie, lecz już po sekundzie jego twarz była wręcz załamana. Victor odrobinę zmartwił ten stan rzeczy, więc położył swoją dłoń na ramieniu Japończyka, który po przeniesieniu wzroku na szarowłosego, spłonął rumieńcem.
-Yuri, wszystko w porządku? Pobladłeś na twarzy, słabo ci? Mam coś zrobić?
Rosjanin oczywiście jak to miał w zwyczaju wystrzelił salwą pytań, zamiast pojedyńczym. Speszony brunet jedynie pokręcił przecząco głową i z wypiekami na twarzy spojrzał w niebieskie oczy swojego trenera.
-Wszystko dobrze Victor, po prostu przyjaciółka mi coś napisała i tyle, nic poważnego.
Odpowiedział Katsuki, a Nikiforov mruknął coś niezrozumiałego w odpowiedzi i bez słowa zajął się ponownie swoimi kanapkami.
"Yuri.
Mam złe wieści.
No dobra może nie do końca złe.
Ale dobre też nie.
She comes back to you"
Wiadomości które otrzymał od Cortyguard były, no cóż. Niezbyt dobre, ale i jednoznaczne z kolejną dawką stresu na Kataukiego. W dodatku ten zmieniony na potrzeby sytutacji, tekst piosenki był z jednej strony śmieszny, ale ociekający toną goryczy. Niestety, ale będzie musiał to przeboleć.
***
Tego dnia Yuri jak prawie codziennie od ostatniego czasu, udał się do Minako. Jego nauczycielki baletu, jak i paru innych stylów tańca. Przynajmniej dzięki niej, daj niezły pokaz na bankiecie w Soczi. No dobra, ale koniec tych żartów. Bo do Hasetsu miał zawitać chodzący tajfun, który nie miał zamiaru pozostawiać jeńców.
Victor lekko zdenerwowany nieobecnością swojego podopiecznego, chodził nakręcony po Yu-topii. Z braku laku i lepszego zajęcia postanowił, że uda się do pokoju najmłodszej latorośli rodu Katsukich. W końcu, był jego trenerem, i musiał wiedzieć wszystko o swoim uczniu! Tak, to była bardzo dobra wymówka.
Otworzył drzwi, a jego oczom ukazał się skromny, nie za duży pokój. Ściany pokryte niebieską, pastelową farbą przyprawiały człowieka o poczucie prywatności i swobody. Łóżko o dziwo było zaścielone, a na biurku umieszczony był laptop, oraz zeszyt z czarną okładką. Swoje miejsce znalazły również gitary, które niewątpliwie miały już kilka lat, z racji na liczne zadrapania czy też odbarwienia. Jednak z tego wszystkiego to właśnie czarny zeszyt wydawał się być bardzo interesujący.
Rosjanin otworzył go na pierwszej stronie i zaczął czytać. Na szczęście wszystko było w języku angielskim, a nie tak jak się spodziewał, w japońskim, więc miał ułatwione zadanie.
"Please don't tell me that he's just a friend
Don't you touch me and act all innocent
'Cause when you're sitting on my bed
And you look at me like that
It's easy to forget
Please don't lie, we got too much to lose
And pretend he means nothing to you
And you could try to make it right
But it's not so black and white
Oh, I've got nothing left
And I've been trying my best to forgive you
But you messed it up one too many times
And when you come to me with tears in your eyes
I can't feel bad this time
I hope you're satisfied
I hope you're satisfied
And does he love you like the way I did?
And was it worth it the night you spent with him?
How could you go and risk it all?
Blame it on the alcohol
Now you can save your breath
Oh, you can save your breath
And I've been trying my best to forgive you
But you messed it up one too many times
And when you come to me with tears in your eyes
I can't feel bad this time
I hope you're satisfied
I hope you're satisfied
It doesn't make it any better
When you say, "It's not my fault"
I really thought I knew you better
Guess I don't know you at all
And I've been trying my best to forgive you
But you messed it up one too many times
And when you come to me with tears in your eyes
I can't feel bad this time
I hope you're satisfied
I hope you're satisfied
I hope you're satisfied"
Kolejna piosenka której szarowłosy w ogóle nie znał, więc stwierdził, że oby dwie zostały napisane przez młodego Katsukiego. Z głośnym westchnięciem jednak zamknął zeszyt i wyszedł z pokoju. Czemu to zrobił? W końcu mógł tam zostać i jeszcze odrobinę poszperać, a może obudziła się w nim jakaś zagubiona część mózgu odpowiadająca za uszanowanie prywatności? W przypadku Nikiforova graniczyło to wręcz z cudem, który jednak się wydarzył.
***
Katsuki zaś w akcie swoistej desperacji, siedział właśnie z Okukuwą, analizując przy okazji wiadomość otrzymaną od Cortyguard.
-Myślisz, że Sophie chciałaby cię okłamać w takiej sprawie? Nie żartuje sobie ze mnie Yuri, mimo wszystko ta dziewczyna chce dla ciebie dobrze. Jak wszyscy z resztą.
Ostatnie zdanie powiedziała bardziej do siebie niż do Japonczyka, jednak ten bez większych problemów wychwycił ten miły dodatek do wypowiedzi kobiety.
Pomiędzy nim i Minako od zawsze była jakaś taka, niewidzialna nić porozumienia. Z jednej strony kobieta miała strasznie trudny charakter i temperament godny wulkanu, ale jeżeli chodziło o jej bliskich, nigdy ni zostawiała jeńców. Yuri miał bardzo odmienny charakter w porównaniu do byłej nauczycielki. Zazwyczaj nie podnosił głosu, ani nie wyciągał pochopnych wniosków. Był nadwyraz spokojnym i opanowanym człowiekiem, jednak bardzo uczuciowym i skorym do pomocy. Lecz z upływem lat coraz częściej można było dostrzec powiększająco się liczbę podobieństw, pomiędzy tą dwójką. Nie było w tym nic złego, wręcz przeciwnie. Katsuki tylko zyskiwał przy tym, że stał się odrobinę bardziej pewny siebie oraz chwilami nawet arogancki i sarkastyczny.
-Wiem, wiem. Po prostu, trudno mi w to uwierzyć. Nie było jej tyle czasu, i nagle wraca od tak sobie. Zawsze wkurzało mnie to jej "widzi mi się".
Powiedział zdenerwowany Japończyk. Minako wiedziała doskonale jakie w tej chwili emocje targały brunetem, i również doskonale wiedziała co musi w takiej sytuacji zrobić. A raczej do czego nie doprowadzić. Katsuki mimo swojej powściągliwości, pod wpływem burzliwych emocji umiał na robić niezłych szkód, czy to na rzeczach znajdujących się wokół, innych ludziach, czy to na samym sobie. A słaba głowa do alkoholu mu w tym wcale nie pomagała, bo żeby wprowadzić się w stan alkoholowej agonii nie potrzebował wiele. Przy dobrych wiatrach wystarczały niecałe dwie butelki sake.
-Rozumiem cię Yuri, jednak nadal jestem za tym byście porozmawiali w końcu jak ludzie, na litość boską. Tym bardziej kiedy pojawił się teraz ten cały Miniforov czy jak mu tam było.
-Nikiforov. Victor Nikiforov, a z resztą to jest mój trener, nic poza tym.
-Od czegoś trzeba zacząć, ale jak chcesz. W mojej opinii tak czy tak, kiedyś przyjdzie moment w którym będziecie musieli razem porozmawiać, i wyjaśnić sobie niektóre kwestie.
Mruknęła kobieta i pociągnęła mocnego łyka alkoholu z butelki. Okukuwa i alkohol, tak to był związek idealny, który umiał przetrwać absolutnie wszystkie inne małżeństwa. Związek idealny i niepodważalny.
-Zobaczymy. Na razie postaram się o tym nie myśleć, mam w tej chwili coś ważniejszego na głowie.
-Niezwykle przystojnego, o kilka lat starszego i utalentowanego Rosjanina jak mniemam.
-Bardziej chodziło mi o zawody i układy na ten sezon. Niczego nie planowałem, więc jestem krótko mówiąc w czarnej dupie.
Lekko podłamany mężczyzna schował twarz w dłoniach i westchnął ciężko. Minako wiedziała, że jest zestresowany powrotem do sportu. Od jakiegoś czasu, w ogóle nie brał takiej sytuacji pod uwagę. A tu proszę ni stąd ni z owąd przyjeżdża taki Victor i robi Katsukiemu wodę z mózgu. Tak, to było zdecydowanie zbyt piękne jak na rozumowanie Okukuwy.
-Jakoś przez to przebrniesz, z Victorem czy bez. Jednak pamiętaj, że do mojego studia, jak i do mnie możesz przyjść zawsze. O każdej porze dnia i nocy.
-Dziękuję Minako-sensei.
Odpowiedział brunet posyłając przy tym kobiecie ciepły, całkowicie szczery uśmiech.
=======================================
No i jest, trzecia cześć tego opka (dziwię się, że ktoś w ogóle czyta moje wypociny). Dziękuje serdecznie za miłe komentarze pod poprzednimi dwoma rozdziałami! To naprawdę świetne uczucie gdy ktoś chwali twoją pracę. Tak więc mam nadzieje, że ta cześć również wam się spodoba (ノ*゚ー゚)ノ
Może ktoś to zauważył, bądź też nie, ale w każdym bądź razie uświadamiam was właśnie, że dotychczas rozdziały publikowane były co tydzień w sobotę, o różnych godzinach. Teraz niestety regularność się zmieni. Owszem nadal będzie to sobota, jednak w tej chwili możecie spodziewać się dwutygodniowych przerw.
Mimo wszystko mamy rok szkolny gdzie trzeba czasem odrobinę poślęczeć nad książkami(∩_∩)
Mam nadzieję, że za złe mi nie macie, a jak macie to żalić się w komentarzach, haha.
Dziękuję za przczytanie, do zobaczenia
~_zapomnij_o_mnie_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro