Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Choroba [Darius x Reader]

Nudze się, bardzo.
Darius nie jest w grupie moich ulubionych postaci, ale to wciąż fajna postać i myślę że zasługuje na to by mieć własnego Shota

Ale niech tylko ktoś spróbuje mi się zesrać o to że "Darius jest gejem" albo "Darius jest z Aladorem" to zabije

To ze jest gejem nie komentuje bo nie jestem pewna czy to zostało potwierdzone czy tez nie, ale szczerze, nienawidzę tego shipu, tak bardzo jak ludzie nienawidzą Odalii. Oni nigdy nie będą razem, a Darius za każdym razem pokazywał jak bardzo go nienawidził. Choć są momenty gdzie Alador "pokazuje" że go lubi

Jak coś to tylko moje zdanie, pokazane byście nie robili tu szumu o to że Reader to kobieta, tak mi po prostu wygodniej

------------------:

- No weź, przytul się - Jęczała [Reader] od dziesięciu minut, leżąc na kanapie.

- Nie ma mowy, bardzo mi jest Ciebie szkoda, ale wciąż jesteś chora, więc zero przytulania. Kto by się tobą zajmował gdybyś i mnie zaraziła, sieroto? - Odpowiedział jej Darius, który próbował od jakiegoś czasu podać jej lekarstwa. Ta używała wszystkich swoich trików by tego uniknąć. - Łykaj to wreszcie, dobrze wiesz, że jak tego nie zrobisz będzie gorzej.

- Błagam Cię, nie chce tego brać

- Bo dam ci ten okropny wywar co dała mi Luz.

- ... - W jednej chwili jej twarz zmieniła wyraz z złości dziecka do przerażenia. Nikt nie lubił pić wywaru z cebuli roboty Camili Nocedy, który przywiozła do tego świata Luz. Wzięła jednym ruchem od niego leki i połknęła.

- Grzeczna dziewczynka. - Założył rękawiczki i maskę. - Pogłaskałbym Cię, ale zarazki to zarazki. Idę zrobić obiad. Ty w tym czasie wypoczywaj... albo coś.

Ruszył w stronę kuchni wciąż dezynfekując wszystko wokoło. [Reader] za to obserwowała jego kroki znudzona. Może jako chłopak był uroczy, ale czasami zbyt mało romantyczny. Przytulanie - nie, całowanie - czasami, okazjonalnie. Przynajmniej mieszkali już sami. Jak mieszkali w kowenie ciągle ktoś wchodził i im przerywał. Przeważnie to był Hunter chcący wziąć coś z lodówki, albo Luz, która kocha wcinać się ludziom w życie. Taką już jej tradycja. Przynajmniej teraz mieli dla siebie czas. Tak jakby.

- A dokąd to się wybieramy? - Powiedział Darius trzymając [Reader] za nogę swoją abominacją, która złapała ją, gdy znów spróbowała wstać. - Miałaś wypoczywać.

- Może to ty jesteś chory, a nie ja.

- Ja nie zemdlałem na zajęciach z walki wręcz.

- Pfff, jak zwykle gadasz bzdury. Przewróciłam się tylko.

- To ty gadasz bzdury kłamiąc mi w twarz, gdy wszystko o czym mówiłem widziałem. - Odpowiedziała mu tylko jej zła mina. - No już, wracaj do łóżka, jeszcze nie skończyłem. - Odłożył ją swoją abominacją i wrócił do gotowania. Za to dziewczyna siedziała wkurzona na kanapie i patrzyła się w jeden punkt. "Jak znów do mnie wróci to go zignoruje, niech ma za swoje" pomyślała wciąż wpatrując się w pustą przestrzeń.

W tym czasie wrócił jej chłopak z miską rosołu niczym od matki (lub innej zupy, bo nie każdy lubi, może pomidorowa? XD przy. Autorki). Położył na stoliku obok kanapy i spojrzał na [Reader], która próbowała zrobić wściekłą.

- Przyniosłem obiad - Starała się nie odzywać, ale jej domagający się pożywienia żołądek odpowiedział za nią. - Słyszę, że jesteś głodna - Przywaliła pięścią w brzuch, by przypadkiem znów się nie odezwał. - Jesteś zła? Bo nie pozwoliłem ci wyjść? Na litość tytana. Jak z dzieckiem, gorzej niż z Hunter'em - Zaczął już odchodzić od jej łóżka.

- Przecież nie jestem dzieckiem!

- Jesteś, nawet teraz. - Odwrócił się do niej - Nie słuchasz co się do Ciebie mówi. Nigdy.

- I?

- I to, że staram się ci pomóc pawianie. A ty nie zamierzasz nawet słuchać. Masz gorączkę i dalej marzą ci się wycieczki na zewnątrz. - Usiadł obok niej - Będziesz mnie musiała później ściągać z podłogi. Jeśli zostanę z Tobą dłużej, zostaniesz w końcu w tym łóżku? - Jej mina mówiła wszystko. Tak, bardzo chciała tego. Chciała trochę miłości od jego nie czułej duszy. - No dobrze - Przyciągnął ją do siebie. - Zostanę, tak długo, aż wyzdrowiejesz. Tylko będzie musiała słuchać mojego narzekania jak się przez Ciebie pochoruje wylęgarnio zarazków.

Dziewczyna tylko Zaśmiała się cicho i wtuliła się w swojego chłopaka. Poświęcenie chłopaka, który wręcz nienawidził zarazków i zawracania mu głowy jednak potrafił być romantyczny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro