Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6 - "Powrót"

Hmm, dzisiaj będzie krótko, ale chyba ciekawie. Sami zdecydujecie, tymczasem
Miłego czytania!

Siedziałam w salonie i wpatrywałam się w jeden punkt do czasu, aż usłyszałam to, jak ktoś wchodzi do mieszkania. Praktycznie nie odrywałam wzroku od ekranu telewizora, gdzie leciały wiadomości. Objęłam się ramionami, kiedy prezenterka zaczęła mówić o ucieczce z więzienia.

— Bella, powiesz o co chodzi? — Usiadł obok mnie Gray, jednak ja ani na sekundę nie zaszczyciłam go wzrokiem.

Przed moimi oczami odbywały się ciągle dwie sceny.

Czułam to, jak moje serce zaczęło uderzać z całej swojej siły. Przełknęłam ślinę, ale mimo wszystko starałam się iść równym krokiem, aby nie dać po sobie poznać, że wiem, iż ktoś mnie śledzi. Już miałam wchodzić po schodach, kiedy to kroki za mną przyśpieszyły, aż w pewnym momencie usłyszałam, że ta osoba zaczęła biec w moją stronę. Niewiele myśląc przez strach, sama ruszyłam biegiem przed siebie.

Przełknęłam ślinę, kiedy to przypomniałam sobie tamtą chwilę słabości, kiedy to nie byłam w stanie racjonalnie myśleć przez strach.

W tym momencie zobaczyłam to, jak zielone światło na przejściu dla pieszych zaczyna mrugać co znaczy, że za moment zrobi się czerwone. Kilka sekund później już takie było, a ja wybiegłam na ulicę, kiedy to akurat samochód ruszył. Zatrąbił na mnie, ale udało mi się go wyminąć. Nie to, co tamten mężczyzna, który oberwał nieco w bok.

— Bella? — Klęknął naprzeciwko mnie Gavin, który musiał wrócić do mieszkania, dlatego na niego spojrzałam. — Spokojnie — Złapał mnie za dłoń, a drugą ręką pogłaskał delikatnie moje lewe kolano.

— Co jeżeli to — Przełknęłam ślinę, kiedy to wybełkotałam, bo nie byłam w stanie nic powiedzieć.

— Nie myśl o tym, bo dostaniesz ataku paniki. — Starał się mnie jakoś uspokoić, jednak nic nie pomagało. — Musisz mieć nadzieję, że to nie ten sam mężczyzna, który cię gonił. — Pokręciłam głową, po czym się pochyliłam i oparłam o jego lewe ramię.

— Gavin, wprowadzisz nas w sytuację? Nie rozumiemy o co chodzi, a chcielibyśmy jakoś pomóc. — Poprosiła mama, a ja poczułam to, jak Gray pogłaskał mnie po plecach, chcąc mi pewnie dodać otuchy.

— Mniej więcej pół roku temu, gdy Bella wracała z pracy, ktoś ją śledził i gonił. Uciekała przed nim, aż udało jej się dotrzeć tutaj. Do śmierci nie zapomnę tego, jak wtedy wyglądała. Rano się okazało, że tym mężczyzną był ten, który możliwe że uciekł z więzienia — Zaciął się, a ja nieco mocniej ścisnęłam jego rękę, za którą trzymałam. — Ta osoba była i jest seryjnym mordercom. — Słyszałam to, jak cała trójka złapała głębszy wdech. — Gdyby nie to, że Belli udało się go spowolnić — Nie umiał tego wypowiedzieć. — Od tamtego czasu mieszka tutaj. — Przeszedł dalej, bo wszyscy chyba wiedzieli o co mu chodziło. — Razem z Rochelle się do nas wprowadziły po tamtym, jak ten mężczyzna napadł na nie w ich mieszkaniu. Wtedy się dowiedzieliśmy, że Rochelle to wiedźma. Dzięki niej udało im się uciec. Złapali tego mężczyznę, jak akurat próbował zniknąć z miejsca zbrodni. — W tym momencie Gray się do mnie przytulił.

— Bella prawie została — Zaciął się najmłodszy w pomieszczeniu, na co mój narzeczony kiwnął głową.

— Może — Zaczęła mama. — Zrobić ci meliski? Uspokoisz się trochę. — Pokręciłam głową.

Wzięłam głębszy wdech, który od razu wypuściłam. Myśl o czymś innym. Tak jak za każdym razem zbagatelizuj problem i będzie dobrze. Tak jak to robisz zawsze.

Kogo ja oszukuję?! Nic nie będzie dobrze. Jestem przerażona na samą myśl o tym, że ten mężczyzna może się gdzieś znowu kręcić po mieście. Teraz bez mocy, jeżeli to naprawdę on, to jeśli ponownie przyjdzie mi go spotkać, nie będę miała z nim żadnych szans. Może i poprzednim razem udało mi się uciec, ale on zna moją twarz. Wie, jak wyglądam, gdzie mieszkałam. Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem w tej części miasta. Tym bardziej, kiedy to widział, jak wchodzę do tego budynku. On wie dosłownie wszystko. Gdzie pracuję prawdopodobnie też wie, bo przecież mnie śledził!

Wtedy, gdy miałam jeszcze moc, to nie targały mną aż tak wszystkie emocje, ale teraz, kiedy zaczynam nabierać ludzkich zachowań, to chyba dosłownie umarłabym że strachu, gdybym go ponownie spotkała.

— Zadzwonię do taty i zapytam, czy zdoła się czegoś dowiedzieć o tej ucieczce. — Odezwał się po chwili Gavin, na co kiwnęłam głową i zostałam w szczelnym uścisku mojego brata.

Błagam, Dwie Boginie, Boże, Bogini Księżyca czy Bogini Krwi, niech to nie będzie ten mężczyzna.

***

Przewracałam się na łóżku, nie mogąc zasnąć. Jest dobrze po trzeciej, a ja nie zmrużyłam oka ani na sekundę. Kompletnie nie mogę spać. Cały czas mam przed oczami ten komunikat. Odwróciłam głowę w kierunku Gavina, który cicho chrapać, jednak mi to w ogóle nie przeszkadzało. Przyzwyczaiłam się do tego, a poza tym uważałam to za urocze. W tym momencie usłyszałam to, jak w szybę zaczął uderzać deszcz.

Cicho podniosłam się do siadu, a przy tym spojrzałam na „zapłakaną" szybę, po której co rusz spływały kolejne krople. Odetchnęłam cicho. W kolejnej chwili wstałam z łóżka i powoli ruszyłam do kuchni, gdzie nalałam sobie wody do szklanki, którą moment wcześniej wyjęłam z szafki.

~ Bella... ~

— Kto tutaj jest?! — Podniosłam nieco głos, a przy tym złapałam za nóż, który leżał na blacie.

~ Czas się pobawić... ~

Przełknęłam ślinę zaniepokojona, kiedy to wszystko się uspokoiło. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu, jednak nic nie zwróciło mojej uwagi. Wszystko było na swoim miejscu. W tym momencie usłyszałam huk, który spowodowało uderzenie pioruna, na co aż podskoczyłam, łapiąc przy tym za koszulkę. Trzymałam dłoń na sercu, które myślałam, że wyskoczy mi z piersi.

— Zamieniam się w jakąś chorą paranoiczkę... — Wyszeptałam do siebie, a w tym samym momencie ktoś położył mi rękę na ramieniu.

Ponownie podskoczyłam przestraszona, jednak odetchnęłam spokojnie, kiedy zobaczyłam, że był to Gavin. Oparłam się o blat, a chłopak przyjrzał mi się zaniepokojony.

— Bella, o co chodzi? — Zapytał, a ja podniosłam na niego wzrok.

— To nic ta — Przerwał mi, kiedy chciałam skłamać.

— Bella... — Zwrócił mi uwagę poważnym tonem. — Przecież wiesz, że mi możesz powiedzieć o wszystkim. — Kiwnęłam głową, zagryzając przy tym obie wargi.

Mruknęłam coś pod nosem, jednak na wydźwięk tego co powiedziałam, zmarszczył brwi. Pokręcił głową, a przy tym zmusił mnie, żebym na niego spojrzała, kładąc mi przy tym dłonie na policzkach.

— Nie dam ci spokoju, dopóki nie powiesz. Martwię się o ciebie, Bella. — Zwróciłam swój wzrok na jego oczy, po czym się do niego zbliżyłam i wtuliłam w jego ramiona.

Pogłaskał mnie po plecach, kiedy moje ramiona znalazły się pod jego, a przy tym starał się mnie nieco uspokoić.

— Boję się... — Wyszeptałam, a on na moje słowa dał mi całusa w czubek głowy.

— Jestem tu i cię obronię, Bella. Nie masz się czego bać, naprawdę. Nie pozwolę nikomu, aby cię skrzywdził. — Kiwnęłam głową, a przy tym nieco napięłam palce na jego plecach, tym samym lekko go zadrapując, na co cicho syknął.

— Przepraszam, nie chciałam. — Odsunęłam się od niego spanikowana, ale on tylko pokręcił głową.

— Nic się nie stało. Chodźmy spać. — Przytaknęłam na jego słowa, po czym wtulona w niego ruszyłam do pokoju.

Martwi się o mnie, a ja o niego. Dobraliśmy się. Spojrzałam na niego, kiedy to zamykał drzwi. Zbliżyłam się, jednocześnie nieco zwilżając swoje wargi. Po paru sekundach stanęłam na palcach, aby docisnąć swoje usta do jego.

— A to za co? — Zapytał, kiedy się od niego odsunęłam.

Odwróciłam wzrok, a przy tym czułam, jak moje policzki zaczynają mnie piec.

— Podziękowanie. — Powiedziałam krótko, na co zmarszczył brwi nie rozumiejąc.

— Za? — Dopytał, na co się ponownie w niego wtuliłam.

— Za to, że się tak o mnie martwisz i w ogóle za wszystko. — Cicho się zaśmiał na moje słowa.

Po chwili oboje położyliśmy się do łóżka, gdzie od razu położyłam głowę na klatce piersiowej Gavina. Podrapał mnie lekko po plecach, przez co niemal natychmiastowo zrobiłam się senna. Po chwili już spałam, jednak nie podchodził on pod te spokojne.

Rozejrzałam się dookoła, kiedy to uświadomiłam sobie to, że jestem ponownie pod wodą, jednak pomimo tego wokół mnie znajdowały się drzewa. Dodatkowo zauważyłam też kilka unoszących się kształtów, które przypominały ludzi, . Jakim sposobem pod wodą one rosną? W tym momencie poczułam, jak coś mnie złapało za kostkę, dlatego spuściłam swój wzrok w tamtym kierunku. Od razu pożałowałam tej decyzji, ponieważ zobaczyłam ponownie Rochelle, która starała się po mnie wspiąć. Pokręciłam głową, a ona się tylko uśmiechnęłam.

— Wiesz co się dzieje z ludźmi, kiedy zaczyna im brakować powietrza? — Zapytała, kiedy znalazła się naprzeciwko mnie. — Duszą się! — W tym momencie chwyciła za moją szyję, którą ścisnęła z całej siły.

Niemal natychmiastowo złapałam ją z nadgarstki, jednak wiele mi to nie dało, gdyż powietrze wyszło już z moich płuc, do których zaczęła się wlewać woda.

Podskoczyłam na łóżku, kiedy to usłyszałam budzik. Przez mój nagły ruch zleciałam z łóżka, uderzając przy okazji w szafkę obok. Głośno jęknęłam z bólu, kiedy to próbowałam się podnieść, a w tym samym momencie do pokoju wszedł Gavin, za którym szli rodzice. Przyglądali mi się mocno zaskoczeni, kiedy to zobaczyli mnie całą na podłodze, jednak moje nogi nadal znajdowały się na łóżku. Potarłam się po głowie, kiedy to uniosłam się na lewym łokciu.

— Bella, wszystko — Przerwałam swojemu bratu.

— Nic mi nie jest. Któryś raz z rzędu zarąbałam gł;ową w szafkę. Co najwyżej będę miała guza. — Powiedziałam, a przy tym się podniosłam.

Z powrotem padłam na łóżko, zawijając się przy tym w pościel, na co Gavin się zaśmiał. Spojrzałam na niego spod lekko zmrużonych powiek.

— I czego się ze mnie śmiejesz? — Pokręcił głową.

— Jest dwunasta. — Złapałam za swój telefon. — Tylko nie panikuj. Byłem z twoimi rodzicami na mieszkaniu, bo spałaś jak zabita i nie dało się ciebie obudzić. — Kiwnęłam głową, a przy tym potarłam się ręką po karku.

— Co ci się stało? — Podeszłą do mnie mama.

— Ale co? — Zamrugałam kilkukrotnie, kiedy to się obok mnie znalazła i dotknęła mojej szyi.

— Co to za siniaki? — Zapytał tata, a ja odsunęłam rękę mamy.

— Jakie siniaki? — Odezwałam się już zmęczona tym tematem, którego kompletnie nie rozumiem.

Po jakimś czasie zobaczyłam te znaki na mojej szyi. We śnie Rochelle mnie dusiła, jednak nie powinnam chyba twierdzić, że jest to jej wina. Ona przecież nie żyje, więc to nie było możliwe, aby to była jej sprawka. Większość dnia minęła raczej w spokojnej atmosferze, aż nadeszła pora, żebym się zaczęła szykować do pracy. W ciągu dnia Gavin się zadeklarował, że mnie odwiezie, bo za bardzo by się o mnie martwił. Już miałam zapinać swoją sukienkę, kiedy to do pokoju wszedł właśnie mój narzeczony.

— Możesz na moment przyjść do salonu? — Zapytał, kiedy to wszedł do pomieszczenia, jednak widząc moje nieudolne próby zapięcia mojej sukienki, podszedł do mnie.

Odwrócił mnie do siebie tyłem, odsunął mi włosy, po czym zasunął zamek mojego ubrania. Uśmiechnęłam się, by w kolejnej chwili na niego spojrzeć.

— Wyszłam z wprawy do zapinania sukienek z tyłu. — Parsknął cicho, jednak szybko się uspokoił.

— Mój ojciec przyszedł z informacjami odnośnie tamtego mężczyzny. — Wzdrygnęłam się lekko, kiedy to powiedział, dlatego w odpowiedzi tylko kiwnęłam głową.

Po chwili oboje wyszliśmy z pokoju, aby następnie znaleźć się w salonie, gdzie moi rodzice i brat przyglądali mi się bardzo uważnie. Mimo wszystko nie pytali o to, gdzie ja pracuję, więc raczej nie byli przygotowani na to, że wyskoczę im w sukience mini, która ma długi rękaw i wycięcie na dekolcie. Dodatkowo ma golf, którym zakryłam swoje siniaki niewiadomego pochodzenia. Chwilowo zignorowałam to, że wywiercali we mnie dziurę i spojrzałam na ojca Gavina.

— Tato, mówiłeś, że — Zaczął mój narzeczony, jednak mężczyzna mu przerwał.

— To on. — Wzdrygnęłam się, a przy tym poczułam, jak z mojej twarzy odchodzą wszystkie kolory. — Ten sam mężczyzna, który gonił Bellę. — Gavin na mnie spojrzał, kiedy patrzyłam pusto w przestrzeń.

— Bella? — Odezwał się zmartwiony Gray, a ja tylko przełknęłam ślinę.

Wrócił. Ten morderca, który zabił kilka wiedźm powrócił i prawdopodobnie będzie mnie szukać, skoro byłam jedyną osobą, która mu się wywinęła. 

Mam nadzieję, że rozdział się podobał!
Dajcie znać koniecznie i do następnego!
(Sobota)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro