Rozdział 5 - "Strach cz. II"
(Rozdział nie sprawdzony. Mogą występować błędy)
Przepraszam za opóźnienie! 🙇♀️
Za dużo na głowie!
Miłego czytania!
Ojciec Gavina został przez niego wpuszczony do środka. Mój narzeczony oczywiście był zaskoczony tym, że to właśnie on przyjechał. Poczułam to, jak moja mama położyła mi dłoń na ramieniu, dlatego na nią spojrzała. Widziałam to, że się lekko zaniepokoiła, jednak złapałam ją za rękę. Spojrzała na mnie, na co się lekko uśmiechnęłam.
- Kto to? - Wyszeptała, a ja spojrzałam na Gavina.
- A podobieństwa nie widzisz? - Szerzej uchyliła oczy, kiedy o to rzuciłam jej takim tekstem. - To ojciec Gavina. Nic nie zrobi, obiecał. - Usłyszałam to, jak złapała głęboki wdech, a przy tym kiwnęła głową.
- Co - Zaczął mój narzeczony, jednak nie dane mu było skończyć.
- Postanowiłem rozruszać kości. - Odpowiedział, na co się cicho zaśmiałam, a tym samym zwróciłam ich uwagę. - Dzień dobry, Bella. - Przywitał się, a ja się uśmiechnęłam w jego kierunku.
- Miło pana widzieć, Panie Jaeger. - Odpowiedziałam mu, a przy tym czułam, jak moi rodzice są nieco zaniepokojeni obecnością innego łowcy, aniżeli Gavin czy chłopaki.
- Jakie znowu „Pan"? Z tego co mi napisał Gavin, to jesteś jego narzeczoną, a to już prawie robi z nas rodzinę, więc nie musisz się do mnie zwracać aż tak formalnie. - Nieco się skrzywiłam.
- Apropo rodziny. - Spojrzałam na chłopaka, który stał obok dorosłego mężczyzny. - Gavin... -Poprowadziłam go spojrzeniem na moich rodziców.
Chyba od razu zrozumiał o co mi chodzi, bo przerzucił swój wzrok na swojego tatę, a przy tym kiwnął głową.
- Dobry plan. - Złapał swojego ojca pod ramię, po czym zaciągnął do salonu, gdzie wepchnęłam z powrotem swoich rodziców.
- Co wy planujecie? - Zapytała cała trójka dorosłych, a my z chłopakiem się do siebie uśmiechnęliśmy kompletnie nie mając planu.
- Zapoznanie rodzinne? - Rzuciłam, zanim Gavin zdążył się odezwać, na co mi przytaknął.
- Mimo wszystko skoro w najbliższej przyszłości mamy zostać rodziną, to chyba powinniście się poznać. - Wzruszył ramionami, a cała trójka na siebie spojrzała, a przy tym zauważyliśmy to, że nie są zbytnio co do tego przekonani. - Myślisz, że to był dobry pomysł na poczekaniu? - Wyszeptał mi do ucha, a ja pokręciłam głową średnio już co do tego przekonana, kiedy to czułam tę niezręczność w powietrzu.
Przełknęłam ślinę, kiedy to zobaczyłam jak wszyscy wzięli głębszy wdech. Spojrzała kątem oka na Gavina, a on na mnie, kiedy to jego ojciec wyciągnął jako pierwszy rękę do moich rodziców. Mam wrażenie, że tę atmosferę można by było spokojnie ciąć nożem, gdyby było to możliwe.
- Royce Jaeger. - Odezwał się mężczyzna, a moja mama niepewnie spojrzała na tatę, po czym sama, z lekkim zawahaniem podała mu rękę.
- Minerva Lockwood, a to mój mąż, Matthew. - Odezwała się niepewnie.
- Już wiadomo po kim Bella odziedziczyła urodę. - Wyraźnie ją zaskoczył swoimi słowami, a ja spojrzałam lekko przerażona na Gavina, który patrzył w tym momencie na mnie.
Usłyszałam parsknięcie śmiechem, na co oboje z powrotem spojrzeliśmy na trójkę dorosłych. Moi rodzice na siebie spojrzeli, a mój ojciec następnie również uścisnął dłoń starszego od niego mężczyzny.
- Tak samo wiadomo po kim Gavin zyskał przystojną buźkę. - Szeroko otworzyłam oczy, kiedy kobieta to powiedziała.
- Minerva. - Zwrócił jej uwagę tata, na co ona wzruszyła ramionami, które rozłożyła.
- Oj, no co? Po tych dwudziestu siedmiu latach małżeństwa powinieneś się już chyba przyzwyczaić do tego, że mówię na głos co myślę i zawsze powiem to, co mi ślina na język przyniesie. - Złapałam się za głowę, kiedy to wyszło z ust mojej matki.
- Mamo... - Wyszeptałam załamana, a ona się tylko zaśmiała.
W tym momencie Gavin wyszeptał mi do ucha, że idzie się przygotować, na co kiwnęłam głową. Oparłam się o blat, by w kolejnej chwili rozejrzeć się po pomieszczeniu, gdzie nie widziałam Graya i Uory. Zmarszczyłam brwi, co oczywiście musiał zauważyć mój ojciec.
- Gray dostał gorączki i poszedł się położyć, Bella. - Zwrócił mi uwagę, dlatego na niego spojrzałam, po czym kiwnęłam głową.
Szukał razem z rodzicami informacji odnośnie moich oczu, więc pewnie się mocno przemęczał. Dla odkrycia tajemnicy nieco nadwyrężył swój organizm, co dla niego nigdy nie było dobre. Od kiedy pamiętam, to Gray zawsze był dość słaby i najczęściej chorował, co raczej nie przydarzało się w magicznym Salem za często. Nawet osobom, które nie miały magii. Opuściłam wzrok.
Mama pogłaskała mnie po głowie, by w kolejnej chwili wyjść razem z tatą z domu. Oboje uznali, że jestem już wystarczająco duża i odpowiedzialna, aby zostać samej w domu i przypilnować Graya, kiedy to oni wybiorą się do świata ludzi po jakieś leki, ponieważ tutaj takowych nie ma. Zamknęłam za nimi drzwi, po czym wraz z Uorą, która ma za to pilnować mnie, żebym nie narozrabiała, ruszyłyśmy na piętro do pokoju, gdzie leżał mój młodszy brat. Cicho uchyliłam drzwi, dzięki czemu zobaczyłam go, jak leżał w łóżku z zimnym kompresem na czole. Zamknęłam za sobą i Uorą powłokę, po czym podeszłam do młodszego.
- Jak się czujesz, Gray? - Zapytałam cicho, a on uchylił swoje jasne oczy i na mnie spojrzał z uśmiechem.
- Chce mi się pić. - Powiedział, a ja złapałam za dzbanek z wodą, który mama postawiła na szafce i nalałam płynu do szklanki.
Weszłam na łóżko, gdzie powoli podniosłam mojego braciszka i dałam mu szklankę. Pociągnął nosem, zanim się napił, a gdy opróżnił naczynie oddał mi je, żebym odłożyła je na mebel.
- Zimno. - Powiedział, mimo że był przykryty pod szyję, a pokój był ogrzany przez magię mamy.
- Mam się położyć obok ciebie? - Pokiwał głową, a ja weszłam pod pościel.
Od razu się do mnie przysunął i przytulił, na co pogłaskałam go po jego czarnych włosach. Nadal dygotał, dlatego spojrzałam na Uorę, która przybrała swoją pełną postać i położyła się obok nas.
- Gray, poczytać ci coś? - Spojrzał na mnie zaciekawiony, a przy tym ponownie pociągnął nosem.
- Ale co? - Zapytał, a ja się uśmiechnęłam.
- Coś o magii. - Odpowiedział mi unosząc kąciku ust, na co przyzwałam jedną z książek mamy.
Z zamyślenia wybiło mnie to, że Gavin dał mi całusa w policzek. Spojrzałam na niego, a on się do minie uśmiechnął, po czym ruszył ze swoim ojcem w kierunku drzwi. Poszłam za nimi, aby zamknąć zamki i życzyć im powodzenia. Skoro nie ma Gavina i chłopaków, to znaczy, że zostałam całkiem sama ze swoimi rodzicami i Grayem. No i jeszcze jest Uora. Co ja mam u diabła z nimi robić? Nie byłam z nimi sam na sam od siedmiu lat. Nie wiem co powinnam teraz uczynić! Enigma, potrzebuję cię teraz!
Powoli odwróciłam się do korytarza, na który nie wyjrzał żaden z moich rodziców. Cicho odetchnęłam i w sumie nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że było to westchnięcie z ulgą. Podeszłam do drzwi, które prowadzą do pokoju Ryana, jednak za nimi znajduje się jeszcze mały przedsionek, który rozwidla się na dwa pokoje. Na przeciwko jest sypialnia jednego z braci, a po lewej dla gości. Cicho uchyliłam powłokę do pomieszczenia numer dwa, gdzie zobaczyłam to, jak Gray cicho drzemał, będąc przy tym zawiniętym w koc. Uora leżała obok niego.
Powoli podeszłam do tej dwójki, po czym nachyliłam się nad swoim młodszym bratem. Zobaczywszy, że ma lekkie rumieńce na policzkach, dotknęłam delikatnie jego czoła. Jest rozpalony. Powinien się położyć pod kołdrą, a nie pod samym kocem, bo to mu nic nie da. Podniosłam Uorę, na co ta cicho wydała z siebie pomruk niezadowolenia, jednak gdy na mnie spojrzała, chyba od razu zrozumiała co chcę zrobić. Odłożyłam ją na łóżko, gdzie śpią rodzice, po czym złapałam za pościel, która była dosunięta pod ścianę. Przykryłam nią swojego brata, by w kolejnej sekundzie na niego spojrzeć. Uśmiechnęłam się lekko, a w tej samej chwili usłyszałam to, jak do pomieszczenia otwierają się drzwi.
- Bella? - Odezwała się mama, kiedy to akurat wygładzałam pościel, jednak się do mnie uśmiechnęła.
- Nadal ma gorączkę. - Wyszeptałam, na co pokiwała głową iż rozumie.
Uora zeskoczyła z łóżka, by ruszyć w kierunku mamy, tak samo jak ja. Poszłam do łazienki, gdzie złapałam za jeden z najmniejszych ręczników, by w kolejnej chwili zalać go lodowatą wodą i zrobić z niego kompres. Wycisnęłam z niego nadmiar płyny. Wróciłam do mojego młodszego brata, który przewrócił się w czasie mojej nieobecności na plecy, by kucnąć obok niego. Delikatnie położyłam na jego głowie zimny materiał, na co to go tym razem obudziło. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Jak za dawnych lat. - Wyszeptał swoim naturalnie mocno zachrypniętym głosem, na co się lekko zaśmiałam. - Brakuje tylko, żebyś się obok mnie położyła i zaczęła mi coś czytać. - Usiadłam na brzegu łóżka.
- Zawsze mogę to zrobić, ale jesteś już na to chyba trochę za duży. - Zauważyłam, na co się zaśmiał. - Nie powinieneś się tak przemęczać. Masz słabsze zdrowie niż reszta domowników, musisz o siebie bardziej dbać. - Pokręcił głową, po czym powoli próbował wstać.
- Nic mi nie jest. Nie pierwszy i nie ostatni raz ma coś takiego miejsce. Przyzwyczaiłem się do tego, że nagle mi podskoczy gorączka - Przerwał, a przy tym złapał się za głowę. - Czy do tych bólów głowy. - Zaniepokoiłam się lekko.
- Bólów głowy? - Przytaknął na moje pytanie i usiadł po turecku.
- Jak tylko pojawia się gorączka, to razem z nią jest migrena. - Wytłumaczył, zdejmując ze swojej głowy kompres.
- Zawsze tak jest? - Zadałam kolejne pytanie, na co ponownie kiwnął głową. - Sama często mam bóle głowy, więc mam zapas leków przeciwbólowych. Przynieść ci? - Odmówił, kręcąc przy tym głowom, a przy tym przyglądał mi się tak uważnie, że aż poczułam, jak po plecach przebiegł mi dreszcz.
- Kogo unikasz? - Wzdrygnęłam się na jego pytanie.
- Nie wiem o co ci - Zaśmiał się.
- Nie umiesz kłamać. - Ponownie się wzruszyłam. - Nie chcesz zostać sama z rodzicami. - Bardziej stwierdził, dlatego na niego spojrzałam, po czym przeszłam przez jego nogi i usiadłam pod ścianą.
Po kilku sekundach zrobił to samo i usiadł obok, trącając mnie przy tym ramieniem. Spojrzałam na niego, dzięki czemu zobaczyłam to, że się szeroko uśmiecha.
- Co jest? - Dopytał, a ja obwiązałam ramiona pod swoimi udami.
- Szczerze? - Kiwnął głową. - Nie wiem. Nie wiem jaka powinnam teraz być. Ostatnie siedem lat spędziłam praktycznie na rozdrapywaniu ran i niszczeniu psychiki przypominaniem sobie tamtego wieczora. - Oparł się ramionami i swoje zgięte kolana, a przy tym mimo wszystko siedział prosto pod ścianą.
Widziałam też to, jak kątem oka podniósł wzrok, jednak nie zwróciłam na to zbytniej uwagi.
- Za każdym razem, jak tylko zostawałam sama, to tamten dzień miałam przed oczami. Potem sobie tylko bardziej dowalałam tym, że myślałam, jak by wyglądało życie, gdybyśmy w ciągu ostatnich siedmiu lat byli razem. - Oparłam się policzkiem o kolana. - Raz nawet, gdyby nie Enigma, to bym zburzyła budynek, bo ruszyłam płyty tektoniczne i wywołałam małe trzęsienie ziemi. W tamtym momencie miałam chyba najbardziej zrujnowaną psychikę. Najbardziej w świecie nie chciałam być wtedy sama, bo wiedziałam, że od razu zacznę myśleć o tym wszystkim. - Wyznałam, na co on sięgnął do mojej grzywki, żeby mi ją odsunąć.
- Może spróbuj się zachowywać tak, jakby tamte siedem lat nie istniały? - Pokręciłam głową.
- To nie jest takie proste, Gray. Tym bardziej, jak na uwagę wezmę to, że z moją pamięcią fotograficzną nie jestem w stanie praktycznie o niczym zapomnieć. - Wyprostowałam się, a on uśmiechnął.
- Uwierz, coś o tym wiem. Przez siedem lat nie miałem starszej siostry, która odstraszała potwory spod łóżka latarką. - Zaśmiałam się pod nosem. - A co do pamięci fotograficznej, to mamy ją po mamie. - Podniósł wzrok, na co ja spojrzałam na drzwi, gdzie stali rodzice.
- Ile - Zaczęłam, ale przerwała mi mama.
- Wszystko od początku. - Wytłumaczyła spokojnie, po czym również weszła na łóżko i usiadła obok mnie, by następnie przytulić.
- Przepraszam, że się schowałam. - Zaśmiała się, a tata jej zawtórował.
- Musisz się przyzwyczaić do tego, że znowu jesteśmy obok. - Kiwnęłam głową na słowa mojego ojca, który usiadł obok Graya.
Na kolanach mojego młodszego brata rozsiadła się Uora, którą podrapał za uchem. Uśmiechnęłam się na ten widok, a przy tym razem zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim. W głównej mierze o tym, że jutro mamy iść oglądać dla nich mieszkanie. W trakcie tego oczywiście nie obyło się bez narzekań rodziców, bo mimo wszystko oni nie cierpią centrum miasta i woleliby coś na uboczu. Oczywiście temat zszedł także na mnie i Gavina, bo mama była ciekawa tego, jak się z nim poznałam.
- Gdzie ty go poznałaś? - Lekko uderzyłam tyłem głowy w ścianę.
- Będziesz mi robiła przesłuchanie? - Zapytałam nie dowierzając, na co pokiwała głową, dlatego załamana opuściłam głowę na ramię Graya. - Zabierz ją ode mnie, błagam. - Zaśmiał się.
- Przepraszam, Bella, ale ja też jestem ciekawy. - Podniosłam na niego wzrok, który przerzuciłam na tatę.
- Tato? - Uśmiechnął się krzywo.
- Trzech na jedną. - Wzruszył ramionami, na co pokręciłam głową nie dowierzając w tę sytuację.
- Czterech na jednego chciałeś powiedzieć. - Odezwał się chowaniec, który drzemał między mną i Grayem.
- Ciebie to bardziej jako połówkę liczyć, Uora. - Zauważyłam, na co ta spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Faktycznie nie doznałam jeszcze twojej bezczelności, ale teraz już chyba tak. - Pokręciłam głową zaprzeczając, na co ta się z powrotem położyła.
-Wracając do tematu. - Trąciła mnie mama, dlatego się cicho zaśmiałam.
- Spotkałam go na Szlaku Wolności. Złapał mnie, zanim obiłam sobie tyłek i złamałam nogę. - Wytłumaczyłam, a przy tym złożyłam ręce na klatce piersiowej.
Przyglądali mi się tak, jakby zobaczyli mnie pierwszy raz na oczy.
- Nie każdy spotyka swojego męża, zatrzymując przy tym pożar lasu. - Roześmiali się na moje słowa. - Potem spotkałam go w pracy, jak ktoś mnie zaczepił. Przywalił mu, żeby się ode mnie odczepił. Odwiózł mnie do domu, a ja mu dałam swój numer. Następnego dnia się umówiliśmy na wspólny trening, który mocno zaniedbałam przez ostatnie pół roku... - Kończąc nieco zniżyłam swój głos, aby zabrzmieć na bardziej załamaną, na co ponownie ich rozśmieszyłam. - Od wtedy codziennie spędzaliśmy ze sobą czas, chyba że coś któremuś wypadło. W końcu się w sobie zakochaliśmy i jesteśmy razem. - Dokończyłam, po czym spojrzałam na moją matkę, która przyglądała mi się szczęśliwa.
- Jesteś z nim szczęśliwa. - Kiwnęłam głową, a w tym samym momencie poczułam wibracje mojego telefonu, dlatego wyjęłam go z tylnej kieszeni.
Miałam powiadomienie o wiadomości od Gavina, Jurgena i coś odnośnie wiadomości z ostatniej chwili. Mój narzeczony mi napisał, że już wraca. Jurgen prosił, żebym jutro przyszła do pracy. W sumie się nie dziwię. Od pół roku mam wolne jeśli chodzi o zarabianie pieniędzy. Ja jestem ciekawa jakie plotki sobie rozpuścili klienci. Pewne coś, że skoro jestem taka ładna, to musiałam sobie jakiegoś gacha znaleźć, albo że jestem na jakimś macierzyńskim. Po tamtych pijakach można się wszystkiego spodziewać. Wcisnęłam powiadomienie, które mówiło o wiadomości z ostatniej chwili, jednak po przeczytaniu samego nagłówka poczułam, że nagle brakło mi powietrza w płucach. Tytuł mówił:
~ Z ostatniej chwili! Seryjny morderca uciekł z więzienia...~
Poczułam to, jak cała trójka położyła mi dłonie na ramionach, kiedy to z ręki wypadł mi telefon, a przy tym się cała trzęsłam. Przełknęłam ślinę, a przed moimi oczami ponownie pojawiła się sytuacja sprzed kilku miesięcy, kiedy to gonił mnie tamten mężczyzna.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał!
Dajcie znać koniecznie i do następnego!
(Czwartek)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro