Rozdział 27 - "Koniec kłamstw"
I nadeszła ta pora, kiedy to wszystko – kłamstwa – się rozwiązuje.
Miłej lektury!UWAGA!W rozdziale występują sceny dla osób powyżej 18 roku życia.
Są zaznaczone w taki sposób --> (*)
Wzdrygnęłam się, kiedy usłyszałam jego głos. Czułam, jak cała się trzęsłam. Nie miałam pojęcia co powinnam zrobić. Coś odpowiedzieć czy być cicho? Może by pomyślał, że to po prostu zły zen, choć wątpiłam w tę możliwość. Przede wszystkim się uspokój, a wszystko będzie dobrze. No już, wdech, wydech. Uważaj na oddech, żeby nie brzmiał na urywany. Oczywiście mi to nie wyszło i kilkukrotnie się wzdrygnęłam, co spowodowało jego kolejne zwrócenie mi uwagi.
— Bella? — Odezwał się ponownie, a przy tym brzmiał na wyraźnie zaniepokojonego. — Co się dzieje? — Spytał, a przy tym chciał się przysunąć, jednak mu nie dałam i odsunęłam się bardziej do krawędzi.
— Obchodzi cię to w ogóle? — Pociągnęłam nosem.
— Bella, co się dzieje? Dlaczego płaczesz? — Podniósł się do siadu, a przy tym położył dłoń na moim biodrze, jednak się skuliłam, tym samym każąc mu ją zabrać.
Chyba go tym zaskoczyłam, ale kompletnie nic nie powiedział na ten ruch. Nie widziałam jego twarzy. Leżałam odwrócona do niego plecami, a przy tym cały czas płakałam. Nie umiałam się uspokoić. Musiałam iść dalej w tę rozmowę, choć przeczuwałam, że to kompletnie nigdzie nie zaprowadzi.
— Teraz się mną interesujesz? — Zapytałam, a przy tym mój głos wyraźnie zachrypł. — To coś nowego. Ostatnio nie dawałeś żadnego znaku, żebym cię jakkolwiek obchodziła. — Dodałam kąśliwie.
— Czemu mówisz do mnie w taki sposób? — Nie rozumiał.
Przysunął się bliżej, jednak dalej nie pozwoliłam mu się dotknąć. Bolało mnie to, kuło mnie całe serce, a z każdym niemiłym słowem, które do niego wypowiedziałam, miałam wrażenie, jakby rany powstałe na moim sercu tylko bardziej krwawiły. Zacisnęłam wargi w cienką linię, nie chcąc na niego naskoczyć w chamski sposób. Przy tym także ścisnęłam powieki, próbując zatrzymać potok łez.
— Powiedz mi, o co chodzi, Bella. — Nie wytrzymałam.
Podniosłam się, spojrzałam na niego zapłakana, a on na ten widok tylko szerzej uchylił powieki. Prawdopodobnie nie wiedział, jak powinien zareagować. Na pewno się obawiał, że płakałam z jego powodu, ale nie znał przyczyny tych łez.
— Chcesz wiedzieć, co się dzieje? To się dzieje, że się od siebie odsuwamy, Gavin, i jestem chyba jedyną osobą, która to widzi, bo ciebie w ogóle nie ma w domu. Nie zwracasz uwagi na nic innego, niż praca. Nie rozmawiasz ze mną, nie dajesz mi nawet minuty ze swojego czasu. I ty, i wszyscy uważacie mnie już chyba za jakieś powietrze. — Po swoich słowach z powrotem się położyłam.
— Ale...
Przerwałam mu i w końcu to powiedziałam.
— O wszystkim wiem, Gavin. — Słyszałam, jak wziął głębszy wdech.
— Ale... o czym? Co masz na myśli? — Dopytał, a przy tym słyszałam w jego głosie to narastające poddenerwowanie.
— Wiem o kłamstwach, tajemnicach, o tym wszystkim, co działo się przez ostatnie miesiące. Słyszałam prawie każdą rozmowę z twoim ojcem, kiedy rozmawiałeś przez telefon. Słyszałam rozmowę ze wszystkimi po moich urodzinach i wiele innych sytuacji. — Z moich oczu poleciało jeszcze więcej łez, kiedy nijak na to nie odpowiedział, dlatego kontynuowałam. — Próbowałam zrozumieć, czemu mnie od tego odsunęliście. Od sprawy, która stricte dotyczyła mnie, ale jedyne co mi przychodziło do głowy, to fakt, że jestem tylko piątym kołem u wozu. — Usłyszałam, jak złapał głębszy wdech.
— Bella, ja... — Próbował coś powiedzieć.
— Gavin... — Zaczęłam, a przy tym już nie próbowałam powstrzymywać swoich łez.
— Ja chciałem ci...
— Kochasz mnie jeszcze? — Przerwałam mu, a on na moje słowa się zaciął i złapał głębszy wdech.
Odwróciłam się na plecy, zakrywając swoje oczy.
— Oczywiście, że tak. — Położył się, a przy tym zawisnął nade mną. — Jak mógłbym nie kochać kobiety, której przysięgałem miłość? — Spojrzałam na niego, dzięki czemu zobaczyłam, że sam też się popłakał.
Wzięłam głębszy wdech, pociągnęłam nosem.
— Bella, zrobię dla ciebie wszystko, tylko proszę, nie płacz. — Poprosił, kiedy wycierałam swoją twarz.
— Wszystko? — Pokiwał głową. — Dotknij mnie. — Poprosiłam, a on szerzej uchylił powieki.
— Co? — Zapytał, nie rozumiejąc mojej prośby.
— Po prostu mnie dotknij. — Wypuściłam urywane powietrze.
Powoli uniósł prawą dłoń, którą wpierw odsunął włosy, które przyczepiły się do mojej skóry, po czym położył ją na moim lewym licu. Poczułam, jego ciepłotę, przez co kolejne łzy poleciały z moich oczu. Widząc to, skrzywił się lekko, a przy tym z jego oczu także popłynęły następne łzy. Złapał moją lewą rękę, oplątał nią swój kark, po czym przyciągnął do siebie, żeby mnie przytulić. Zaczęłam się wypłakiwać w zgięcie jego szyi, kiedy to on drapał delikatnie moje plecy. Słyszałam, że miał przy tym nieco cięższy oddech, czyli sam także starał się uspokoić.
Dał mi całusa w czubek głowy, a przy tym wplątał swoje palce w moje włosy. Czułam, jak pod pościelą spletliśmy się nogami, aby być jak najbliżej siebie. Poprawiłam swoją lewą, aby bardziej go nią obwiązać. Nie umiałam się uspokoić. Potrzebowałam czegoś innego, na czym mogłabym zatrzymać swoje myśli.
— Nie chciałem, aby doszło do sytuacji, w której będziesz przeze mnie płakać po nocach. Uwierz, już dawno chciałem ci powiedzieć, ale... — Zaciął się. — Myślałem, że wszystko się ułoży, ale byłem ślepy na to, że jedynie cię krzywdziłem, ukrywając to przed tobą. Powinienem ci był powiedzieć już na samym początku, a nie ukrywać. Powinienem był posłuchać Harry'ego, gdy mówił, że jedynie niszczę sobie małżeństwo. Nigdy nie chciałem dać ci poczucia, że przestałem cię kochać. To się nie stało i się nie stanie, rozumiesz? Zawsze cię będę kochał. Bez względu na to, co robię, wszystko jest dla ciebie, Bella. Nie powinienem był kłamać, ale bałem się twojej reakcji, gdybyś się tego wszystkiego dowiedziała, kiedy nie do końca panujesz nad swoimi emocjami, które już prawie w pełni stały się całkowicie ludzkie. — Wytłumaczył, na co ja uniosłam na niego wzrok, dzięki czemu zobaczyłam, że patrzył mi w oczy.
Przewróciłam Gavina na plecy, podniosłam się do siadu i usiadłam na nim okrakiem. Przyglądał mi się, a przy tym widziałam, że był wyraźnie smutny. Przełknęłam ślinę, a w kolejnej chwili przesunęłam dłońmi po jego nagiej klatce piersiowej. Czułam, jak w piersi biło jego serce, co tylko ponownie spowodowało, że po mojej twarzy spłynęły łzy. Podniósł się, chcąc je zetrzeć i to zrobił, przy tym także zakładając mi włosy za uszy.
Oblizałam wargi, a on w kolejnej sekundzie mnie do siebie przysunął i przycisnął swoje usta do moich. Delikatnie się wzdrygnęłam, bo jednak dużo czasu minęło od kiedy ostatnio mnie pocałował. W ciągu kilku sekund poczułam, jak jego palce powoli przesuwają się po moich plecach. Delikatnie podrapałam paznokciami skórę Gavina, by objąć jego kark. Wplątując dłoń w jego włosy, chwyciłam za nie i lekko pociągnęłam.
(*)
Czułam, jak jego prawa dłoń znalazła się na mojej nodze, by przyciągnąć moje biodra jeszcze bardziej. Już w ciągu kilku kolejnych sekund jego ręka znalazła się na moim tyłku.
Niemal od razu narosło we mnie to uczucie, które rozeszło się po całym moim miejscu intymnym. Słyszałam, jak w całym pomieszczeniu rozchodziły się nasze mieszające się ze sobą oddechy. Wiedziałam do czego zaprowadzi to wzajemne się nakręcanie, ale nie przeszkadzało mi to. Chciałam zapomnieć o tym wszystkim, co przytłaczało mnie w ostatnim czasie, a także pragnęłam ponownie poczuć Gavina.
Próbował mnie przewrócić, jednak ja to zrobiłam z nim i na moment zawiesiłam się nad chłopakiem. Odsunęliśmy się od siebie, a ja usiadłam na nim prosto. Pogładziłam jego skórę, zagryzając przy tym dolną wargę. Nie odwracałam od niego wzrok ani na jedną chwilę. W końcu powoli złapałam za krawędź mojej bluzki do spania, którą zdjęłam na jego oczach. Chciał się unieść, jednak docisnęłam go do materaca i ponownie pocałowałam, dociskając swoje piersi do jego klatki piersiowej.
Czułam, jak bardzo przyspieszył mu oddech i że się podekscytował, dlatego kontynuowałam. Ruszyłam nieco biodrami, za które złapał, by w kolejnej sekundzie szybko mnie przewrócić na plecy i znaleźć się między moimi nogami. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej bez opamiętania. Jakbyśmy nigdy wcześniej tego nie robili.
Objęłam jego klatkę piersiową, a przy tym zjechałam dłońmi na jego tyłek, by jeszcze bardziej się do mnie zbliżył. Chciałam go czuć przy sobie. Wiedzieć, że to mi się nie śniło i naprawdę znajdował się tak blisko mnie.
Powoli się odsunął, a przy tym przygryzł delikatnie moją dolną wargę, na co lekko jęknęłam. Gdy ją puścił, zjechał swoimi pocałunkami na moją szyję, a przy tym się o mnie otarł. Westchnęłam mu do ucha, kiedy to się stało. W tym samym momencie ugryzł delikatnie płatek mojego ucha.
Odsunął się ledwie kilka sekund później i dokładnie mi się przyjrzał. Czułam, jak szybko unosiła się moja klatka piersiowa, kiedy powoli przesunął swoimi palcami po mojej skórze. Chwycił jedną moją pierś, którą najpierw delikatnie zgniótł, a w kolejnej chwili zaczął masował. Drugą pocałował i przygryzł sutek, przez co wydałam z siebie głośne westchnięcie. Jego lewa dłoń zjechała po moim brzuchu, aby następnie ją wsunąć w moje spodnie i bieliznę.
Zaczął masować moją kobiecość, na co wygięłam się w lekki łuk i głośniej jęknęłam. Zagryzłam dolną wargę, kiedy jego delikatnie zwilżone wargi przesunęły się po moim brzuchu. Chwyciłam w dłonie materiał swojej poduszki, kiedy zsuwał z moich nóg dolną część mojej garderoby, którą rzucił gdzieś na podłogę. Uniósł nieco moje kończyny, by w kolejnej chwili zatopić się między moimi nogami. Wzdrygnęłam się, kiedy zaczął całować, lizać i ssać tamto miejsce. Podciągnęłam nogi jak najbardziej, a przy tym czułam, jak wszystkie moje mięśnie się napięły w ciągu sekundy.
Po chwili się odsunął, by ponownie znaleźć się nade mną i pocałować. Objęłam go ramionami, kiedy próbował zdjąć swoje spodnie od piżamy. Gdy mu się to udało, zostawił moje usta, by uważnie mi się przyjrzeć. Położyłam dłonie na jego policzkach, ale po chwili przesunęłam prawą na jego kark. Chciałam, żeby ponownie dał mi całusa, jednak zamiast tego we mnie wszedł, co stało się dla mnie na tyle dziwne, że aż mnie zaskoczył. Wygięłam się, jęknęłam, a on przyczepił się do moich warg i powoli zaczął poruszać.
Poczułam rozchodzące się ciepło, kiedy bardziej uniósł moją prawą nogę, trzymając przy tym pod kolanem. Obwiązałam go nią nieco i przysunęłam bardziej do siebie. Z każdym ruchem przyśpieszał i wchodził we mnie coraz mocniej. Opuściłam ręce wzdłuż ciała, przekrzywiłam głowę ku lewemu ramieniu, a jego usta znalazły się na mojej szyi. Gavin chwycił moje ramiona, abym obwiązała jego kark, po czym mnie uniósł i ponownie pocałował. On klęczał na kolanach, a przy tym cały czas delikatnie mnie podnosił i opuszczał.
Pociągnęłam lekko za jego włosy, kiedy przygryzł moją dolną wargę. Wzdychałam coraz głośniej, kiedy uczucie tworzące się w moim podbrzuszu zaczęło się rozchodzić. Już w kolejnej chwili chłopak przewrócił się na plecy, a ja znalazłam się nad nim. Oparłam się o jego klatkę piersiową, kiedy on trzymał za moje biodra. Ruszałam się szybko, aż w pewnym momencie się zatrzymałam przez nagły skurcz. Chciałam zacisnąć nogi, ale nie mogłam. Opadłam na klatkę piersiową chłopaka, lekko się wzdrygając z przyjemności i cicho jęcząc. Przewrócił mnie na bok, łapiąc moją nogę na swoje ramię, a w kolejnej sekundzie zaczął się ponownie poruszać.
Objęłam jego twarz i pocałowałam. Uszczypnął nieco moją skórę, gdy to zrobiłam, jednak nie zrobił tego tak, by zabolało. Poczułam, jak ze mnie wyszedł, dlatego spojrzałam na niego, nie rozumiejąc powodu jego ruchu.
— Odwróć się. — Powiedział, ciężko przy tym oddychając.
Zrobiłam, o co poprosił, gdy tylko mnie puścił. Przysunął się na tyle blisko, że czułam jego klatkę piersiową przyciśniętą do moich pleców. Podniósł moją prawą nogę, a już w kolejnej chwili ponownie się we mnie znalazł. Westchnęłam, a przy tym poczułam, jak jego prawa dłoń przesunęła się po moim brzuchu, aż znalazła się między moimi nogami. Objął mnie lewą dłonią, a ja spojrzałam w jego błękitne tęczówki, lekko mrużąc swoje oczy. Wygięłam się, by móc ponownie docisnąć swoje usta do jego, kiedy znowu zaczął się poruszać, jednocześnie masując moją kobiecość. Objęłam jego prawe ramię, które po paru sekundach przesunął, aby złapać ponownie moją pierś.
Miałam wrażenie, jakby wszystkie rzeczy, które się do tej pory wydarzyły, nagle zniknęły. Że ten miesiąc milczenia, sprawa z Rochelle w ogóle nie istniała, a ja i Gavin w końcu mogliśmy zająć się sobą. Czułam się znowu tak, jak na początku naszego związku, który już prawie trwał rok. Odczuwałam to samo szczęście, kiedy był przy mnie, a wszelkie zmartwienia tym, że mógł mnie już nie kochać wyparowały.
Po mojej twarzy ponownie spłynęły łzy, kiedy znów znalazł się między nogami, ale tym razem się wyprostował. Podniosłam się na łokcie, a on pogłaskał mnie po lewym policzku, tym samym ścierając kroplę. Nachylił się w moim kierunku, a przy tym oparł się o moje czoło, kiedy się ruszał. Położyłam swoje dłonie na jego plecach. Delikatnie go podrapałam, gdy poruszył się nieco gwałtowniej, a ja poczułam ponownie ten przyjemny skurcz, przez który przycisnęłam swoje nogi jak najbardziej do jego boków.
Przy tym także się wygięłam ponownie w łuk i odchyliłam głowę do tyłu, głośno jęcząc, kiedy fale dreszczy przechodziły przez moje ciało. Usta chłopaka po raz kolejny wylądowały na mojej szyi, którą w całości obcałował i zassał w kilku miejscach.
Podniósł mnie i pocałował. Obwiązałam jego pas nogami, kark ramionami. Poczułam, jak przytulił mnie z całej siły, a przy tym ponownie się poruszył.
(*)
***
Gavin
Obudziłem się przed moim budzikiem, czyli dość wcześnie, bo było wpół do szóstej. Przetarłem swoje oczy i czoło, wypuszczając głośniej powietrze. Niemal od razu wróciły do mnie wspomnienia z dzisiejszej nocy, przez co szerzej uchyliłem oczy. Bella o wszystkim wiedziała, a ja nawet tego nie zauważyłem. Odwróciłem się do dziewczyny, jednak ona głęboko spała, wtulając się przy tym w zgięcie mojej szyi. Czułem kłucie w mojej klatce piersiowej, kiedy coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że jedynie ją raniłem. Idealnie to pokazała nasza rozmowa w środku nocy, kiedy zapytała się mnie czy ją jeszcze kochałem, czy nadal się nią interesowałem.
Od razu poczułem w kącikach swoich oczu, że zebrały się w nich łzy. Nie zauważałem niczego, co się z nią działo. Że ostatnio schudła, była bardziej przybita, zamyślona i nie wyglądała za dobrze, jednak całkowicie zbagatelizowałem możliwy problem. Wolałem się skupić na czymś innym, niż na własnej żonie. Na najważniejszej dziewczynie w całym moim życiu, której przysięgałem miłość choćby nie wiem co.
Przewróciłem się bardziej na bok, żeby ją przytulić. Poczułem, że jej ramię nieco zmarzło, dlatego przykryłem ją szczelniej pościelą. Uważnie jej się przyjrzałem, przez co dostrzegłem delikatnie wklęśnięte policzki, co raczej się nie zdarzało w jej wyglądzie. Tak samo widocznie wystające obojczyki nie należały do jej normalnej sylwetki.
Skrzywiłem się, widząc do czego ją doprowadziłem swoją głupotą. Gdyby nie fakt, że zadzwonił mój telefon, to zapewne bym się rozpłakał. Złapałem szybko za urządzenie i wyciszyłem melodię, żeby nie obudzić dziewczyny. Nie chciałem jej rozbudzać o tak wczesnej godzinie. Jeszcze nie dochodziła szósta, a przyszła dość późno spać, bo o północy. Ledwo kilka minut po jej wejściu do łózka zasnąłem, a obudziłem się niecałą godzinę później, bo usłyszałem jej łkanie.
Spojrzałem na wibrujące w mojej dłoni urządzenie, dzięki czemu zobaczyłem, że dzwonił mój ojciec. Bella mruknęła coś pod nosem i odwróciła na drugi bok. Ułożyłem się na plecach, sięgając przy tym do jej włosów, które nieco urosły, bo sięgały jej już za łopatki. Nadal były proste, nic się nie zmieniło. Odebrałem połączenie.
— Halo? — Odezwałem się jako pierwszy, a przy tym dało się usłyszeć, że miałem delikatnie zachrypnięty głos po całej nocy.
— Musimy obgadać jedną kwestię. Wszyscy się stawią u mnie o siódmej trzydzieści, więc bądź. Rochelle przesadziła z ostatnią akcją, którą spowodowała zniszczenia całego budynku. Znowu się po tym przemieściła. Evanora i Roberta sprawdziły szkody. Wielu zostało rannych, a...
— Możemy się spotkać u mnie? — Zapytałem, tym samym mu przerywając.
— A Bella? — Dopytał, a ja zakręciłem jedno pasmo włosów dziewczyny na swoim palcu.
— Jeszcze śpi. Jest wykończona, więc wątpię, że wstanie przed jedenastą. — Powiedziałem, a on mruknął coś w zastanowieniu.
— W takim razie spotkajmy się wcześniej, żeby Bella nas nie zaskoczyła. Dam znać Minervie, żeby otworzyła portale wszystkim i przeniosła nas do ciebie. Będzie szybciej. — Mruknąłem coś w odpowiedzi.
— Do zobaczenia. — Po swoich słowach się rozłączyłem i opuściłem telefon na klatkę piersiową.
Musiałem im powiedzieć, że Bella o wszystkim wiedziała od samego początku. Nie mogliśmy przed nią tego dłużej ukrywać, bo jedynie niszczylibyśmy z nią jeszcze bardziej swoje relacje. W moim przypadku rozpadałby mi się związek. Nie chciałem tego. Nie mogłem jej stracić.
Uniosłem się do siadu, a przy tym zobaczyłem, jak Lapis machała łapkami przez sen. Uśmiechnąłem się lekko, widząc, że nieco podrosła, bo powoli nie mieściła się w posłaniu po Enigmie. Będziemy musieli jej kupić większe, bo jednak husky to dość sporych rozmiarów psy.
Rozejrzałem się po podłodze, szukając swoich ubrań. Gdy je dostrzegłem, założyłem je na siebie, po czym ruszyłem do łazienki. Oparłem się o umywalkę, jedną dłonią przeczesując swoje włosy. W swoim wyglądzie zauważyłem to, że na pewno musiałem się ogolić, bo nienawidziłem w swoim przypadku zarostu. Nie pasował mi, a Bella nie lubiła, kiedy ją nim drapałem. Zgadzaliśmy się. Postanowiłem się tym zająć później i zabrałem się za mniej więcej ogarnięcie swojego wyglądu. Umyłem zęby, przemyłem twarz, by lepiej się rozbudzić i pozbyć się ostatnich dowodów, że coś doprowadziło mnie do płaczu.
Wychodząc z łazienki, zobaczyłem Lapis, która chciała wejść na łóżko i obudzić Bellę, jednak ją zatrzymałem, po czym wziąłem na ręce. Pisnęła kilka razy, co znaczyło, że chyba chciała się załatwić. Belli udało się ją nieco wytresować, od kiedy dołączyła do rodziny. Postawiłem zwierze na podłodze, wziąłem z garderoby bluzę zapinaną na zamek, a nim wyszedłem, usłyszałem, jak dziewczyna coś mamrocze przez sen. To już któryś raz z rzędu, kiedy coś takiego miało miejsce.
Gdy rozpoczął się nasz związek, nic takiego się nie działo, jednak od kiedy straciła moce, mówienie przez sen stało się codziennością. Nie mówiłem o tym, bo nigdy nie słyszałem, żeby sklecała jakieś konkretne zdania. Tylko raz moich uszu doszło imię, którego nie znałem, jednak postanowiłem to wtedy zignorować. Powinienem o tym chyba porozmawiać z jej matką, bo nie wiedziałem, co się z nią działo.
Ponownie do niej podszedłem, kucnąłem przy niej, dałem całusa w policzek, odsuwając jej włosy za ucho. Bardziej ją nakryłem, bo lekko zmarzła jej skóra, po czym podszedłem do lapis, która skakała przy drzwiach. Od razu przebiegła przez korytarz, kiedy uchyliłem drzwi, po czym zbiegła po schodach. Ruszyłem zaraz za nią, zapinając przy tym bluzę. W domu było cicho. Można powiedzieć, że nawet nieco niepokojąco i przerażająco, kiedy siedziało się tu samemu w czterech ścianach. Przełknąłem ślinę.
Przeze mnie Bella spędzała w takiej ciszy każdy dzień. Skrzywiłem się przez poczucie winy, po czym rozejrzałem się po pomieszczeniu, szukając młodego szczeniaka. Zobaczyłem go, jak lekko podskakiwał przy drzwiach na ogród, dlatego do niego podszedłem. Uchyliłem szklane drzwi, a pies od razu wybiegł na zewnątrz. Oparłem się o futrynę, czekając aż wróci. Ledwo zaczął się grudzień, a śnieg zaczął już padać. Czułem chłód, który uderzał w moją odkrytą skórę.
— Lapis! — Zawołałem ją, gdy dostrzegłem, jak wyskakuje spomiędzy krzewów.
Od razu ruszyła w moim kierunku, wesoło machając przy tym ogonem. Nim weszła do domu, otrzepała się z małej ilości płatków śniegu, która na nią napadała przez ten moment. Zdziwiłem się, że zrobiła coś takiego. Myślałem, że będę musiał ją wytrzeć, ale nie. Co najwyżej musiałem jej przetrzeć łapki, co od razu zrobiłem.
Po chwili przeszedłem do kuchni, gdzie od razu wstawiłem wodę do gotowania, po czym naszykowałem sobie kubek na kawę. W międzyczasie dałem Lapis też coś do jedzenia.
— Gavin. — Usłyszałem za sobą, gdy zagotowała się woda w czajniku.
Odwróciłem się za siebie, dzięki czemu zobaczyłem tam wszystkich, którzy byli dość zaskoczeni widokiem mnie w innych ubraniach, niż widzieli mnie codziennie – jakieś jeansy, koszulka i skórzana kurtka. Mimo wszystko stałem przed nimi w piżamie, jednak nie przeszkadzało mi to.
— Mam rozumieć, że chyba dopiero wstałeś z łóżka i nie miałeś siły po wczoraj, żeby zrywać się wcześniej i się ogarnąć? — Dopytał tata.
— Można tak powiedzieć. — Rzuciłem, zakładając przy tym ręce na klatce piersiowej.
— Sorry, stary, ale muszę to powiedzieć. Kompletnie nie pasuje ci zarost. — Rzucił Bryce, na co pokiwałem głową.
— Wiem, ale później się tym zajmę. — Oparłem się tyłem o blat.
— Dobra, zaczynajmy. Dostałem informacje, że dzisiaj w nocy Rochelle zniszczyła cały odział w Salem. — Wszyscy przełknęli ślinę. — Wiele osób zostało rannych, w tym Misha. Wejście do więzienia zostało całkowicie zasypane, a w nim wszyscy więźniowie. Ci, co są cali próbują się jakoś tam dostać. Evanora i Roberta się tym zajmują, ale nie wiem, czy nie będzie im tam potrzebna jakaś pomoc. — Spojrzał na panią Minervę.
Pokiwała głową.
— Spróbuję skontaktować się z jakimiś wiedźmami w okolicy i nakreślić im sytuację. — Powiedziała, na co tata pokiwał głową.
— Wyślemy tam kilku z naszych, żeby jakoś pomóc z rannymi. Nie wiem, ilu dokładnie zostało rannych. Cały czas ich zliczają. — Zerknął na mnie, a przy tym widział, że zaciskam wargi i patrzę w podłogę.
Czułem na sobie także wzrok Harry'ego, który, jak się ostatnio okazało, zamierzał się tu z powrotem przeprowadzić. Z nim chciała to zrobić Valentina, za którą by poszli Leon i Ramon, bo byli jej starszymi braćmi i martwili się o siostrę, która chciała zamieszkać na drugim końcu kraju. Jimmie także rozważał zamieszkanie w Bostonie.
Mój brat doskonale widział, że coś było na rzeczy, ale czekałem, aż tata skończy mówić, aby o tym wspomnieć.
— Gavin, co się dzieje? — Spytał tata, a wszyscy uważnie na mnie spojrzeli.
Wszyscy zauważyli, że niezbyt się skupiałem na tym, co mówił mój ojciec.
— Co z Bellą? — Dopytałem, choć i tak nie zamierzałem już nic przed nią ukrywać.
— Nic nie mów. — Zaśmiałem się i pokręciłem głową, kiedy odpowiedział od razu. — Co cię śmieszy?
— Nie mogę. — Odpowiedziałem, a kątem oka zauważyłem, jak Harry się lekko uśmiechnął na moje słowa.
— Co? Jak to? Coś się stało? — Zapytał zaniepokojony.
— Wiesz, co się stało? — Spojrzałem na niego uważnie, a przy tym znowu poczułem, że zapiekły mnie oczy. — Niszczyłem sobie związek, bo ktoś mi kazał okłamywać własną żonę. — Rzuciłem z wyraźnymi pretensjami w jego kierunku.
— Ga...
— Bella o wszystkim wiedziała. Od samego początku wiedziała, że coś przed nią ukrywaliśmy, okłamywaliśmy i trzymaliśmy ją od tego wszystkiego z daleka. — Zamarli na moment.
— Ale... jak to? Skąd? — Dopytała jej matka.
— Ona nie jest głupia. Trzymała wszystko dla siebie, czekając tylko na odpowiedni moment, żeby nam wszystko wygarnąć w twarze, ale w końcu nie wytrzymała. — Przerazili się lekko.
— Jak to „nie wytrzymała"? Co masz na myśli, Gavin? — Spytał ojciec mojej żony.
— Bella w nocy płakała. — Jej rodzice się zaniepokoili. — Wygarnęła mi wszystko, co ją dręczyło i zadała pytanie, po którym naprawdę myślałem, że pęknie mi serce, że w ogóle przyszło jej to do głowy. — Zauważyłem, jak Gray zagryzł dolną wargę.
— O co zapytała? — Spytał chłopak, a ja oparłem się o blat przede mną.
— Czy ja ją w ogóle jeszcze kocham. — Powiedziałem, a wszyscy opuścili wzrok. — Nie zamierzam przed nią niczego więcej ukrywać, tato. Nie będę sobie niszczył związku z Bellą przez sprawę z tamtą cholerą i nawet nie myśl, że ją znowu okłamię. Nie to jej przysięgałem. Powiem jej wszystko czy to się komuś podoba, czy nie. — Dodałem, a tata zatrzymał mój dłuższy wywód, chcąc mi coś powiedzieć, jednak w zdanie weszła mu pani Minerva.
— Gavin, gdzie jest Bella? — Zapytała, a przy tym widziałem, że była blisko płaczu przez to, co robiła własnej córce.
Co my wszyscy robiliśmy Belli przez ostatnie miesiące – niszczyliśmy jej psychikę.
— Jeszcze śpi. — Odpowiedziałem krótko.
— Nie zamierzam cię do niczego zmuszać. — Powiedział mój ojciec, a wszyscy na niego spojrzeli. — Zostań w domu i zajmij się Bellą, dopóki nie będzie z nią lepiej. Przez jakiś czas damy sobie radę ze wszystkim sami. Jej jesteś teraz bardziej potrzebny. Wieczorem wpadniemy i sami we wszystko wprowadzimy Bellę, bo należy jej się jakieś wytłumaczenie, czemu w ten sposób postąpiliśmy. — Pokiwałem głową na jego słowa.
Ledwo kilka sekund później poczułem uderzenie w moje lewe ramię, przez co jęknąłem z bólu i przetarłem je. Spojrzałem na swojego brata.
— Już myślałem, że się nie doczekam momentu, gdy odzyskasz rozum. — Rzucił, na co parsknąłem pod nosem.
Już kilka sekund później wszyscy w salonie przeszli przez portal, a ja zostałem sam z Lapis i wciąż śpiącą Bellą. Kucnąłem przy szczeniaku, który zaczął się łasić do mojej nogi. Podrapałem go między uszami.
— Co ty na to, żeby zrobić twojej pani niespodziankę? — Uśmiechnąłem się, po czym podniosłem i ruszyłem na górę, gdzie wszedłem do pokoju.
Zobaczyłem, że odwróciła się na brzuch i wtuliła w swoją poduszkę, na co się szerzej uśmiechnąłem. Poszedłem do etażerki. Wziąłem jej telefon do ręki, a w kolejnej chwili odblokowałem urządzenie. Sprawdziłem, o której miał jej dzwonić budzik, dzięki czemu się dowiedziałem, że dopiero o jedenastej.
Miałem dużo czasu, aby coś dla niej przyszykować i już miałem pomysł, co by to było.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał!
Dajcie znać koniecznie!
i tak wgl...
W KOŃCU MOGĘ OPISYWAĆ GAVINA, JAK KIEDYŚ!
Tak, cieszę się, że ten fragment historii mam już za sobą, bo naprawdę miałam dość opisywania tego, jak tylko ranił Bellę swoim zachowaniem.
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro