2. Decyzje dotyczące przyszłości Neya
Pov: Mbappe
Sprawy potoczyły się bardzo szybko. Po zaledwie kilku dniach wylądowałem z Neymarem w gabinecie samego szefa UEFA. Neymar jako jedyna omega w piłce nożnej mógł za moment dostać dożywotni zakaz gry. To byłby dla niego koniec świata, całe swoje życie podporządkował temu sportowi. Ukrywał się tyle czasu, tylko po to by móc grać.
Przyjmował też te silne, rujnujące jego zdrowie i tożsamość omega leki i to przez lata. Wszystko to mnie przerażało. Do jakich poświęceń on był gotów, żeby znaleźć się na boisku.
Cerafin mierzył go od stóp do głów. W jego rękach leżała przyszłość mojej bratniej duszy, która nadal mnie nie chciała. Trener i chłopcy z drużyny poprosili mnie o to, żebym wziął odpowiedzialność za Neymara jako przeznaczona mu alfa. Nie musieliby mnie nawet o to prosić, zrobiłbym to sam bez zastanowienia. Jedynie Ney nie chciał współpracować i po prostu nie chciał się wiązać.
Był jednak na rozdrożu i dobrze o tym wiedział.
- Powinienem pana dożywotnio wyrzucić i zakazać panu gry w piłkę nożną. Oszukał pan UEFA! Zarejstrował się pan jako beta i balansował na cienkiej linii. Mogło dojść do tragedii na boisku jak i poza nim. Narażał się pan! I te niedozwolone leki! Na pewno będzie to miało wpływ na pana organizm, jak można być tak nieodpowiedzialnym?
Łzy spływały po policzkach Neya strumieniami. Chwyciłem go za rękę, żeby dodać mu otuchy. O dziwo nie odtrącił jej, tylko ścisnął.
- Nie jesteśmy nietolerancyjni! Dopuścilibyśmy pana do gry, oczywiście na określonych zasadach. I właśnie o zasady tutaj chodzi - kontynuował szef UEFA. - Żeby nadal grać w Europie, musi pan spełnić nasze wymagania.
- Panie Mbappe - zwrócił się do mnie Cerafin. - Czy jest pan gotów wziąć odpowiedzialność za pana da Silva? Słyszałem, że są ku temu przesłanki. Zostanie dopuszony jedynie wtedy, gdy zostanie pana oficjalnym partnerem. Jedynie ślub wchodzi w grę.
- Oczywiście - odpowiedziałem i spojrzałem na Neya ukradkiem. - Jestem na to gotowy.
- Dobrze, zatem pan da Silva zostanie zarejstrowany zaraz po zawarciu związku małżeńskiego jako zamężna omega. Będzie mógł kontynuować swoją karierę.
- Dziękuję - usłyszałem cichy zachrypnięty głos Neya.
Nie wiem, komu tak naprawdę dziękował. Mnie czy Cerafinowi? W sumie nawet oto nie dbałem. Wezmę z nim ślub, zadbam o niego. Wiem, że on tego nie chce, ale w tym momencie nie ma innego wyjścia. Dam mu wolność, nie będę do niczego go zmuszał. Najwyżej stanę się najbardziej samotnym współmałżonkiem w historii i będę obserwował jak sobie szczęśliwie gra na boisku.
Jestem gotów na takie poświęcenie i tak z żadną inną omegą nie poczuję niczego takiego jak miłość. Byliśmy z Neymarem u różnych lekarzy, potwierdzili moją tezą. Byliśmy sobie przeznaczeni przez los. Nasze wewnętrzne wilki się wybrały. Szkoda tylko, że Ney mnie nie wybrał. Mam przynajmniej to szczęście, że go spotkałem i że mogę go widzieć szczęśliwego. Z nikim innym nie będę szczęśliwy.
Oboje wyszliśmy z gabinetu szefa UEFA i w ciszy kontynuowaliśmy drogę do domu. Próbowałem zagaić Neya kilkakrotnie, ale on nie chciał rozmawiać.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w kiedunku centrum. Obserwował obrazy za oknem. Nie wiedziałem jak do niego dotrzeć, nie chciałem też zbytnio naciskać. Pod skórą czułem jak zdruzgotany jest.
- Jak to sobie wyobrażasz? - usłyszałem nagle jego głos. - Ślub?
- Nie mamy wyboru, Ney. Ale nie martw się, niczego od ciebie nie oczekuję, Ney. Weźniemy ten ślub, oznaczę cię i będziesz mógł grać jak dawniej.
- Gdybyś nie był moją bratnią duszą, powiedziałbym, że masz uciekać ode mnie jak najdalej i szukać szczęścia - powiedział, ściskając materiał swojej marynarki. - Wiem jednak, że przez to, że jesteśmy sobie przeznaczeni, nie znajdziesz go nigdzie, Kylian. Przykro mi, że to ja jestem twoim partnerem. Ze mną nie będziesz szczęśliwy. Ponadto czuję, że cię wykorzystuję, bo jestem pieprzoną omegą, że też taki musiałem się urodzić. Jestem najżałośniejszym z trzech typów wilków, a przede wszystkim jestem niesamodzielny. To kuriozalne, że musisz wziąć za mnie odpowiedzialność, bym mógł grać.
- Ney, proszę, nie mów tak o sobie. Nie widzę tak ciebie i nie chcę byś tak siebie postrzegał. To tylko drobna niedogodność, niebawem wrócisz na boisko i będziesz tak doskonałym piłkarzem jak do tej pory.
- Mówisz jakbyś nie znał życia. Wszyscy będą się na mnie gapić jak na dziwadło. Pytać, co ja w ogóle tutaj robię, że omega nie jest od gry w piłkę nożną.
- Będą się musieli przyzwyczaić, z resztą niech mówią, co chcą. Jesteśmy w tym razem - odparłem i zacisnąłem mocniej dłonie na kierownicy.
- Dziękuję, Kyky - odpowiedział.
Obserwowałem go uważnie, nie chciałem zrobić nic, czego by sobie nie życzył. Bałem się, że go odstraszę i do siebie zrażę.
- Kylian, nie chcę o tym wszystkim myśleć. Chodźmy do klubu! - odparł.
- Jesteś pewny, Ney?
- Tak, chcę odreagować. Zabierzesz mnie?
- Zawsze - odpowiedziałem, ale z tyłu głowy moja wyobraźnia zaczęła od razu działać.
Co jeśli ktoś się do niego będzie próbował zbliżyć? Na samą myśl, aż ręce zaczęły mi drżeć. Zabiję każdego, kto go dotknie. Mój wilk też dawał już znać o swojej wściekłości. To będzie niezwykła wizyta w klubie.
***
Po czterdziestu minutach podjechałem pod jeden z bardziej ekskluzywnych lokali w Paryżu. Zaparkowałem auto i spojrzałem na Neya, który zaczął zdejmować z siebie marynarkę i rozpinać guziki swojej białej koszuli. Zmierzwił lekko swoje włosy i przyjrzał się swojemu odbiciu w lusterku. Wyglądał pięknie, nie mogłem przestać się gapić.
Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, Ney czekał już przy aucie i patrzył na mnie oczekująco. Również wysiadłem i podszedłem do niego. Niepewnie chwyciłem go za rękę, której nie odtrącił. W głębi duszy bardzo cieszyłem się choć na tak drobny gest.
Weszliśmy do środka i od razu zostaliśmy rozpoznani na bramce. Porobliśmy sobie zdjęcia z ochroniarzami alfa i ruszyliśmy na salę. Uderzyła mnie głośna muzyka i mieszanina wielu zapachów alf, omeg i nawet bet. Neymar prowadził mnie prosto na parkiet. Postanowiłem się mu nie opierać, nie przepadałem za tańcem, ale fakt, że mam tańczyć z moim partnerem nakręcał mnie na maxa.
Ney zachichotał, czując mój silniejszy niż do tej pory zapach. Oplotł swoje dłonie wokół mojej szyi i wtulił się we mnie. Taka bliskość mojego partnera sprawiła, że mój wewnętrzny wilk mruczał zadowolony. Zapach Neya wciąż był bardzo słaby, ale mogłem go wyczuć. Ciekawe, czy mój zapach mu się podobał.
- A więc zapach palonej kawy, lasu i whisky? - usłyszałem głos Neya. - Jak to możliwe, że wszystko, co kojarzy mi się z zabawą, przyjemnością i wypoczynkiem jest w twoim zapachu?
- Ty za to pachniesz jak mój ulubiony deser.
Oboje wybuchliśmy śmiechem. Chwyciłem Neya w talii i bujałem się w rytm muzyki od Bad Bunny. Z nim nawet tańczyć umiałem, co było dla mnie niezwykle szokujące. Zdecydowanie to on prowadził, ale nie spodziewałem się, że w jeden wieczór jestem w stanie zrobić takie postępy.
Ney pociągnał mnie do baru i posadził na stołku barowym.
- Dwie whisky poproszę - odparł do barmana.
- Dla mnie też zamawiasz? - zapytałem. - Prowadzę.
- Nie musisz dziś prowadzić, Kylian. Po prostu bawmy się, odreagujmy.
Postanowiłem go posłuchać. Wychyliłem całe whisky na raz. Spojrzał na mnie i wybuchł śmiechem. Zamówił jeszcze jedno dla mnie.
Nagle niespodziwanie wyjął tabletki tłumiące jego zapach i nim zacząłem zareagować popił je alkoholem. Spanikowałem, że coś może mu się stać. Zapewnił mnie jednak, że wielokrotnie tak robił i nic się nie stało. Jakoś mnie to nie pocieszyło. Mam nadzieję, że akurat te tabletki nie reagują z alkoholem, jak większość.
Neymar zapewnił mnie, że dzięki temu nikt go nie wyczuje, aż do rana, a chce być spokojny.
- Wiesz Ney, że mogę cię pokryć swoim zapachem, prawda? I nie musisz brać żadnych tabletek? - zapytałem.
- Wiem, ale... Nie wiem, wciąż dziwnie się z tym czuję i to nieco intymne.
- Musimy nad tym popracować, Ney. Na pewno nie możesz się tym świństwem truć.
Neymar nie słuchając mnie prawie w ogóle, znów pociągnał mnie za rękę i ruszył ponownie na parkiet. Tak wziął mnie w obroty, że zapomniałem, że w ogóle miałem kiedyś jakiekolwiek obawy przed tańcem.
Alfy, bety i omegi patrzyły na nas, prawdopodobnie nas rozpoznały. To był Paryż, każdy kibicował PSG.
Neymar nie pachniał prawie wcale przez co nie przykuwał tak uwagi alf niczym prócz swojej swojej urody. Ponadto gdy znajdował się w moim uścisku, żaden z nich nawet nie śmiał podejść. Zaczynałem trochę rozumieć jego sposób widzenia, przez brak zapachu omega czuł się wolny i bezpieczny.
Musiałem mu pomóc przyzwyczaić się do nowych realiów i po prostu być przy nim, a wszytko będzie dobrze.
Mój brazylijski partner znów pociągnął mnie do baru. Po pięciu kolejnych kolejkach mieliśmy bardzo dobre humory, ale też z trudem trzymaliśmy się na nogach. Śmialiśmy się nawet z najgłupszych żartów. Postanowiłem, że czas wracać do domu. Z trudem zamówiłem ubera do mojego domu.
Położyłem Neya spać w pokoju gościnnym, a sam ledwie doszedłem do kanapy i tam padłem.
_______________________
Macie jeszcze jednego!
Niełatwa sytuacja i dla Kyliana i dla Neymara.
Podoba się taki pół dramat?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro