Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Quince. Wsiadaj przegrywie, idziemy na zakupy

Gdzieś w styczniu 2018 roku;
   Życie na tej całej wyspie było nudniejsze niż sobie wyobrażałam. O wiele nudniejsze. Brakowało mi... frajdy. Dlatego postanowiłam, że podejmę próbę przekonania wujka (to jest Profesora), żeby zabrał mnie na zakupy. Ale nie byle gdzie.
  — Profesorze... — zaczęłam niepewnie.
  — Coś się stało, Cruz? — zapytał.
  — Zabrałbyś mnie na zakupy? — odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
  — Dobrze, tylko gdzie?
  — Do Nowego Yorku.
Mężczyzna zaniemówił. Po chwili poprawił okulary i powiedział:
— To trochę... trudno będzie się tam dostać. Do tego wymiana banknotów na namierzalne. Jest ryzyko, że nas rozpoznają. A podróż statkiem też potrwa długo.
— Nie stać cię na helikopter? A może już masz helikopter?
— Em... nie...
Prychnęłam z niedowierzania. Facet kłamał mi prosto w oczy.
  — Czemu kłamiesz mi prosto w twarz? O nic wielkiego nie proszę. Wiesz czemu to robię? Bo ta wysepka i życie na niej jest nudniejsze od buta. Codziennie robię to samo. Wstaję, myję się, jem śniadanie, nudzę się, jem kolację, myję się, idę spać. I tak w kółko. Co z tego, że mam odtwarzacz DVD i telewizor w pokoju, skoro nie mam żadnych filmów do oglądania? Przynajmniej miałabym coś od życia, gdybyś mnie zabrał. Proszę.
"Wystarczy, że zabrałeś mi możliwość kontaktu z ojcem, nie zabieraj mi radości z życia" pomyślałam.
  — Niech ci będzie. Jutro tam polecimy, jeszcze dziś załatwię ten helikopter.
Uśmiechnęłam się.
  — Dziękuję.
   Następnego dnia, kiedy byliśmy już w Stanach, znaleźliśmy jedną z większych galerii handlowych na Manhattanie.
  — Okej, tutaj się rozdzielamy. Za... trzy godziny się tu spotykamy. Dobrze? — oznajmił Profesor.
  — Dobrze — odpowiedziałam.
Sergio poszedł w swoją stronę, zaś ja zaczęłam się rozglądać. W końcu zauważyłam sklep z ciuchami wyglądający dosyć obiecująco. Poprawiłam ramiączko plecaka, po czym udałam się w kierunku sklepu. Kiedy weszłam do środka, przeraziła mnie ilość ubrań, które tam się znajdowały. Pierwsze co zrobiłam, to udanie się na dział z bielizną. Wzięłam kilka par majtek i staników mojego rozmiaru, i te nieco większe, a następnie ruszyłam na poszukiwanie fajnych, moim zdaniem, ubrań. Ubraniami, które znalazłam najpierw, były czarne dżinsy oraz szara koszula dżinsowa. W pewnym momencie dojrzałam na wieszaku granatowy T-shirt z logiem i napisem "Pink Floyd". "Muszę to mieć" pomyślałam. Niestety, koszulka wisiała za wysoko, żebym mogła jej dosięgnąć. "Co z tego, że urosłam parę centymetrów, skoro i tak nie dosięgam?". Kiedy próbowałam wziąć koszulkę, stojąc na palcach, usłyszałam z lewej strony głos:
  — Need some help (Potrzebujesz pomocy)? — zapytał, a raczej zapytała nieznajoma.
Odwróciłam się w stronę tego kogoś. Zobaczyłam wyższą ode mnie o głowę dziewczynę o rudych, długich włosach związanych w kucyka i niebieskich oczach. Miała na sobie ciemnoczerwoną kurtkę, ciemnobrązowe spodnie oraz czarne trapery. Krótko mówiąc, wyglądała bardzo dobrze.
— Em... yeah... could you take this T-shirt for me (Em... tak... czy mogłabyś wziąć dla mnie ten T-shirt)? I'm not tall enough (Nie jestem wystarczająco wysoka) — odparłam.
  — Sure (Jasne) — odpowiedziała, po czym wzięła koszulkę i mi ją podała.
  — Thanks... eee... (Dzięki... eee...) — chciałam podziękować, ale nie znałam jej imienia.
  — Beverly. You can call me Bev (Beverly. Możesz mówić mi Bev) — przedstawiła się. — And you are... (A ty jesteś...)
  — Estela — przedstawiłam się fałszywym imieniem.
  — With double "l" (Z podwójnym "l")?
  — No, with one (Nie, z jednym).
  — You're not local, right (Nie jesteś stąd, prawda)?
  — No... I'm a tourist (Nie... jestem turystką).
  — Okay... (Okej...) do you want me to help you with shopping (czy chcesz, żebym pomogła ci z zakupami)? I know this store better than my home (Znam ten sklep lepiej niż swój dom) — powiedziała żartobliwie.
  — Why not... (Czemu by nie...)
— C'mon (Chodźmy)! We don't have whole day (Nie mamy całego dnia)! — po tych słowach złapała mnie za rękę i pociągnęła w głąb sklepu.
Tak oto zaczęło się "wariactwo modowe", choć ten tytuł został do przemyślenia. Bev pokazała mi wiele ubrań, które po prostu musiałam kupić. W tym ogrom trampek, głównie granatowych, bordowych i czarnych. Jeśli chodzi o spodnie, jakie kupiłam, to między innymi: kolejne dżinsy, rybaczki w kolorze "zgniłej zieleni" (a przynajmniej tak zrozumiałam wypowiedź Bev na temat koloru tych spodni), szare dresy, dżinsowe szorty oraz czarne bojówki. Z koszulek zaś, obłowiłam się w czarny T-shirt z reaktorem Tony'ego Starka, biały T-shirt bez wzoru, bordową koszulkę z długimi rękawami i rysunkiem palm, trzy koszulki na ramiączka, z czego jedna była czarna, druga "zgniła zielona" i trzecia granatowa. Wszystko zapakowano do trzech, dużych toreb.
    Wychodziłyśmy ze sklepu, kiedy Beverly nagle powiedziała:
  — Do you like popculture (Lubisz popkulturę)? — spytała.
  — Of course I do (Oczywiście, że tak)! — odpowiedziałam z uśmiechem.
  — So... I recommend to you this store over here (Więc... polecam ci ten sklep nieopodal) — wskazała na sklep o nazwie "Old Man's Passion". — They have a lot of comic books, action figures, movies on DVD and more stuff like that (Mają dużo komiksów, figurek, filmów na DVD i wiele więcej tego typu gadżetów). Check it out if you want (Obczaj go, jeśli chcesz) — dodała.
  — I'm definitely going to do that (Definitywnie tak zrobię) — odparłam. — Are you coming with me (Idziesz ze mną)?
  — I would really like to (Naprawdę bym chciała)... — mówiła, sprawdzając zegarek — but I have to go (ale muszę iść). My aunt is waiting for me with dinner (Moja ciocia czeka na mnie z obiadem). I hope we'll meet again (Mam nadzieję, że znów się spotkamy).
  — I hope so (Też mam taką nadzieję).
  — Bye Estela (Żegnaj Estela) — powiedziała na pożegnanie.
  — Bye Bev (Żegnaj Bev) — odpowiedziałam.
Dziewczyna udała się w swoją stronę. "Kurde, przecież wiadomo, że nigdy więcej jej nie zobaczę. A szkoda, polubiłam ją bardzo" pomyślałam, a następnie udałam się do sklepu, który mi poleciła. "„Pasja Staruszka", hm? Oryginalna nazwa" pomyślałam, po czym weszłam do środka. Nie wierzyłam w to, co widzę. Nigdy w życiu nie wiedziałam tylu komiksów i innych takich gadżetów.
— Can I help you, my dear (Czy mogę ci pomóc, moja droga)? — zapytał starszy pan w okularach stojący za ladą.
"Zapewne to staruszek z nazwy sklepu...".
— Em... yes (Em... tak). It's the first time I'm in the place like this (Pierwszy raz jestem w takim miejscu jak to). And... I don't know where to start (I... nie wiem gdzie zacząć) — odpowiedziałam.
  — Maybe you could say what's your favourite superhero (Mogłabyś powiedzieć, kto jest twoim ulubionym superbohaterem). With that information, we can search for comic books or movies about him (Z tą informacją możemy poszukać komiksów lub filmów na jego temat).
  — Okay, so... when I was younger, I loved movies with Iron Man (Okej, więc... jak byłam młodsza, uwielbiałam filmy z Iron Manem).
  — Lucky for you, we have a lot of stuff with him (Na twoje szczęście, mamy z nim dużo rzeczy) — odparł z uśmiechem, po czym wziął z półki znajdującej się za nim gruby komiks z Tony'm Starkiem na okładce. — Like this for example (Na przykład takich jak to).
— Wow, that's a big fish (Wow, to dopiero okaz)! — stwierdziłam, kiedy mi go podawał.
W tym samym momencie zauważyłam interesujący napis.
— Who's the Winter Soldier (Kim jest Zimowy Żołnierz)? — spytałam, wskazując na komiks podpisany ksywką tej postaci.
— Do you remember Captain America's friend, Bucky Barnes (Czy pamiętasz przyjaciela Kapitana Ameryki, Bucky'ego Barnesa)? — starszy pan odpowiedział pytaniem na pytanie.
— Yes, I remember the cute boy with brown hair (Tak, pamiętam uroczego chłopaka z brązowymi włosami). But... he died (Ale... on umarł) — odparłam.
— Not really (Nie do końca). Did you watch the movie titled "Captain America: The Winter Soldier" (Czy obejrzałaś film zatytułowany "Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz")?
  — Nope (Nie).
  — Okay, so... when Bucky fell off the train, he lost his arm and Hydra found him (Okej, więc... kiedy Bucky spadł z pociągu, stracił ramię i znalazła go Hydra). They experimented on him and he's been brainwashed (Eksperymentowali na nim i wyprali mu mózg). Then, he became an assasin on Hydra's orders (Potem stał się zabójcą na rozkazy Hydry). But when it came to Steve Rogers, these two met and Steve started reminding Bucky who he really is (Jednak kiedy przyszła pora na Steve'a Rogersa, ci dwaj spotkali się, a Steve zaczął przypominać Bucky'emu, kim naprawdę jest). That's in a nutshell of what happened in the movie (To tak w skrócie, co się zdarzyło w filmie) — opowiedział.
  — Wow... but what happened next (Wow... ale co się zdarzyło potem)? — zapytałam zaciekawiona.
— This comic will tell you a bit (Ten komiks zdradzi ci co nieco). Also, it includes a whole new story, with Winter Soldier as the main character (Do tego zawiera nową historię, z Zimowym Żołnierzem jako głównym bohaterem) — powiedział, pokazując o wiele cieńszy komiks.
  — How many issues (Ile jest numerów)?
  — Six (Sześć). Five dollars per one (Każdy po pięć dolarów).
  — I'm going to buy all, but... can I take a look at other stuff here (Zdecydowanie kupię całość, tylko... czy mogę się jeszcze rozejrzeć)?
  — Of course, young lady (Oczywiście, młoda damo)! — odpowiedział z uśmiechem. — I'll be there if you need me (Będę tutaj w razie potrzeby).
Przytaknęłam, po czym położyłam komiks z Iron Manem na ladzie i zaczęłam chodzić po sklepie. Trafiłam na dość urocze, małe pluszaki. W tym misia w masce na oczach oraz granatowym wdzianku.
  — Is that a Bucky bear (Czy to miś Bucky)? — spytałam.
— Yes (Tak) — odparł mężczyzna.
— It's so adorable (Jest strasznie uroczy) — stwierdziłam.
Starszy pan lekko się zaśmiał. Chwilę po tym, jak odłożyłam misia na ladę obok komiksów, zauważyłam dział z filmami na DVD. Poza tymi o superbohaterach, znalazłam wszystkie części "Gwiezdnych Wojen", "Piratów z Karaibów" czy też "Indiany Jonesa". Byłam zachwycona, gdy patrzyłam na te wszystkie filmy. Postanowiłam, że zakupię trylogię o Iron Manie, film "Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz", trylogię o Thorze, dwa filmy o Avengers ("Avengers" i "Avengers: Czas Ultrona") oraz sześć części "Gwiezdnych Wojen" (od "Mrocznego Widma" po "Powrót Jedi"). Przy okazji dowiedziałam się o pewnej bohaterce, mianowicie Scarlet Witch. Jej postać mnie zaciekawiła, więc również postanowiłam, że kupię o niej liczącą pięć zeszytów serię. Już miałam płacić, kiedy zauważyłam pewien hełm.
— Oh... my... God (O... mój... Boże)... it's Boba Fett's helmet replic (to replika hełmu Boby Fetta)! — powiedziałam radośnie, a następnie zaniosłam hełm do kasy. — That's the last thing, I promise (To ostatnia rzecz, obiecuję).
Niedługo potem zapłaciłam i zaczęłam pakować zakupy. Misia, komiks o Tony'm Starku i trzy filmy (te o Avengers i Kapitanie Ameryce) schowałam do plecaka, serię o Zimowym Żołnierzu oraz serię o Scarlet Witch do papierowej torby, którą otrzymałam od sprzedawcy, do drugiej takowej trylogię Iron Mana i trylogię Thora, zaś do trzeciej spakowałam "Gwiezdne Wojny". Hełm musiałam założyć na głowę.
  — You're really a popculture maniac, aren't ya (Naprawdę jesteś popkulturowym maniakiem, czyż nie)? — spytał znienacka mężczyzna.
  — Yeah... I think it's from my uncle (Ta... myślę, że mam to po wujku). When I was a kid, I've been spending a lot of time with him, watching all those movies (Kiedy byłam dzieciakiem, spędzałam z nim dużo czasu oglądając te wszystkie filmy). So... thanks to him, I'm here (Więc... dzięki niemu, jestem tutaj) — odpowiedziałam, wspominając o Rodrigo. — By the way, why there are no other clients here (A tak w ogóle, czemu nie ma tu innych klientów)? Like... this is the best place in the whole mall (Jakby... to jest najlepsze miejsce w całej galerii)!
— Who knows (Kto wie)? Maybe at this hour, 1 pm, geeks are still sleeping or... enjoying their favourite comics and movies for the millionth time (Może o tej godzinie, trzynastej, geeki wciąż śpią, lub... po raz milionowy zachwycają się swoimi ulubionymi komiksami i filmami) — odparł, lekko się śmiejąc.
  — Yeah, that's probably true (Tak, to prawdodpobne)... — odpowiedziałam, też się śmiejąc. — Dang it, I have to go (Szlag by to, muszę iść) — dodałam, patrząc na zegar.
Upewniłam się, że wszystko mam, a kiedy już wychodziłam, oznajmiłam:
  — It was a pleasure to meet you, sir (To był zaszczyt pana poznać). Have a nice day (Miłego dnia)!
  — Excelsior!
      Profesora znalazłam w głównym holu, przy fontannie.
  — Gdzie ona jest, gdzie ona jest... — mamrotał pod nosem.
  — Tutaj — odpowiedziałam.
Sergio podskoczył z przerażenia, a następnie powiedział:
  — Proszę, nie strasz mnie tak więcej... co to za hełm? — dopytał.
  — Hełm Boby Fetta z "Gwiezdnych Wojen". Nie zmieścił się do żadnej z toreb, ani do plecaka, więc musiałam go założyć — wyjaśniłam.
Okularnik zaczął spoglądać to na zakupy, to na mnie.
  — Czy ty... — nie skończył.
  — Wydałam wszystkie pieniądze, które miałam ze sobą? Tak — przerwałam mu. — A ty? Kupiłeś coś?
  — Em... — spojrzał do reklamówki, którą trzymał — książkę o Sherlocku Holmesie i... "Gambit królowej". Nie mam pojęcia o czym będzie to drugie, ale wydaje się ciekawe.
Chwilę potem opuściliśmy galerię handlową. Do domu wróciłam bardzo zadowolona.

~💶~

Tak, rozdział jest filerem i równie dobrze można go pominąć, bo mało się tutaj dzieje.
Ale koniec tej sielanki! Od następnego rozdziału zaczynamy historię związaną z bankiem.
*głosem robota* Jeśli pojawiły się błędy, prosimy o zawiadomienie autorki.
Do zobaczyska!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro