Uczucie?
D: To... Kiedy będę mógł wyjść?
Byłam zamyślona, trochę smutna. Alec przyglądał mi się. Widział, że coś jest nie tak ze mną, ale nie rozumiał tego. A ja pogrążałam się w marzeniach.
"Rosie? Rosie słyszysz mnie?"
Otrząsnęłam się.
R: T-tak, co się dzieję?
Alec wskazał na ścianę.
D: Rosie słyszałaś?
R: Nie, przepraszam. Powtórzysz?
D: Kiedy będę mógł wyjść?
R: Jak tylko powiem Derek'owi.
D: Zabierzesz mnie dziś?
R: Dobrze, spróbuje.
Wstałam i poszłam do drzwi. Pobiegłam po schodach na oddział, po drodze musiałam się zameldować u ochroniarza, który nas pilnował. Bez przeszkód puścił mnie dalej. Derek stwierdził, że Damien nie może wyjść jeszcze dziś, ale za to ja mogłam wejść do jego sali. Byłam zadowolona, chociaż mogłam go wreszcie zobaczyć. Nie tylko rozmawiać przez ścianę. Wróciłam szybko na oddział zamknięty. Powiedziałam ochroniarzowi co zamierzam. Jak zwykle nie robili mi problemów, kiedy tylko trochę się z nimi 'bawiłam'.
Podbiegłem do sali Damien'a, zatrzymałam się chwilę. Zapukałam.
D: Rosie? To ty?
R: Tak, Damien, niestety nie możesz dziś jeszcze wyjść.
D: Jak to... A-ale...
R: Jedynie ja, mogę wejść do twojej sali.
Myślałam już, że będzie zawiedziony, ale myliłam się.
D: Chodź! Nareszcie!
Weszłam powoli do sali, odwrócona do drzwi, a ochroniarz zamknął salę. Bałam się odkręcić, bałam się, że będzie zawiedziony moim wyglądem...
Po chwili poczułam miły dotyk. To Damien mnie przytulał. Odkreciłam się szybko i przytuliłam do niego, żeby tylko mnie jeszcze nie widział. Po jakimś czasie puścił mnie powoli. I popatrzył mi prosto w oczy. Oboje byliśmy zaskoczeni.
Damien miał bardzo jasne szare oczy, prawie białe. Jego włosy miały taki sam kolor jak moje, ale były krótsze, dużo krótsze. Też miał piegi na twarzy. Staliśmy tak i patrzyliśmy się na siebie. Poczułam coś czego nie czułam od dwóch lat. Chyba... Chyba coś do niego poczułam. Nie wiedziałam jak to możliwe, nie czułam nic przez dłuższy czas tutaj. Pozbyłam się zbędnych uczuć. Nie wiedziałam czy naprawdę czuję. Nie chciałam tego zdradzać od razu. Wolałam poczekać na jakiś lepszy moment. Jak upewnie się czy to jest prawdziwe uczucie.
Z Damien'em rozmawialiśmy chyba cały dzień. Wygłupialiśmy się. Wieczorem musiałam wracać do mojej sali. Pożegnałam się z przyjacielem i poszłam z Derek'iem, który przyszedł po mnie.
Tak mijały kolejne tygodnie. Ja przychodziłam do Damien'a, czasem on do mnie. Było naprawdę miło. Czułam się tu jak w domu. Nie w moim poprzednim, gdzie byłam bita, upokarzana. Naprawdę tu byłam szczęśliwa, miałam przyjaciela, Aleck'a, Dereka i Alice. Nie miałam nic przeciwko zostaniu tu do końca życia.
Ćwiczenia z Aleck'iem dawały mi coraz więcej siły. Coraz łatwiej było mi manipulować ludźmi. To było ciekawe uczucie. Móc rozkazać komuś cokolwiek, a ta osoba robi wszystko co chcę. No... Jeśli uda mi się do końca omotać takiego człowieka. Już zdarzało mi się, że nie udawało się, ale to były wyjątki. Nie przejmowałam się nimi.
Leżałam na łóżku, zastanawiałam się ciągle czy to prawda.
Ja czuję? Znowu czuję? Przecież... Tak dawno nie czułam kompletnie nic, wszystko było udawane, no większość. Nie udawałam, że lubiłam kilka osób. Tej jednej rzeczy nie udawałam. Jeśli powiedzielałam komuś, że jest moim przyjacielem, to tak uważałam. Kiedy ktoś próbował się zaprzyjaźnić, ale nie zwracałam uwagi na tą osobę. Wiedzieli, że mnie lepiej nie wkurzać i dawali mi spokój.
Naprawdę podobało mi się, że nareszcie to nie ja muszę się starać o przyjaźń kogoś, zainteresowanie. Wszyscy chcieli być u mnie na plusie, nawet Ann... Ale ona nie miała szans. Ciągle próbowała... Niestety nie mogłam jej nic zrobić, więc tylko ją olewałam.
Całą noc leżałam, nie mogłam zasnąć. Ciągle myslałam o tym co poczułam jak zobaczyłam Damien'a, kiedy mnie przytulił, patrzył prosto w oczy. To było wspaniałe uczucie. Było tak samo jak wtedy... z moim poprzednim chłopakiem... Teraz nic nie czułam do niego. Teraz liczył się Damien, tylko on. Alec nadal był dla mnie bardzo ważny.
"Kochasz go?"
R: Alec, nie wiem.
"Widzę to. Jak się przy nim zachowujesz."
R: Alec... Dobra masz racje, ale nie możesz nic mu zrobić. Rozumiesz? Wiem co zrobiłeś Felix'owi... Ja wiem, że zmanipulowałeś go!
"Nie krzycz tak... Jeszcze ktoś usłyszy... Nie każdy musi wiedzieć, że przyjaźnisz się z demonem"
R: Dobra...
"Jak się domyśliłaś?"
R: On by tego sam z siebie nie zrobił. Obiecał mi... obiecał, że nie zrobi tego, zostanie ze mną. Domyśliłam się, że ty za tym stoisz.
"I nadal jesteś... Ze mną? Czemu..."
R: Obiecałam ci to. Obiecałam, że będę przy tobie, chronisz mnie. Ja będę chroniła ciebie.
"Dziękuję Little Psycho"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro