Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16

-Nie!!! ,błagam nie zabijaj mi męża-Krzyknęła Diaxy. Skiba jeszcze mocniej zacisnął ręce na jego szyi. Diaxy upadła na kolana i płakała. Nie wytrzymała i rzekła do Skiby: - Jeżeli go oszczędzisz to ja będę tobie wierna, będę twoja. Skiba się uśmiechnął i rzekł :- Zapomnisz o nimi i że masz z nim córkę. Diaxy posmutniała , skłoniła głowę w dół i myślała. -Mamusiu nie rób tego , błagam nie zapominaj o mnie rzekła Eweni. Diaxy ze łzami w oczach rzekła :- T-tak z-zgoda. W tym momencie Skiba puścił szyję Lloyda. Lloyd upadł na ziemię , bardzo szybko wstał i popatrzył się na Diaxy. W jego oczach były łzy, po czym rzekł do niej :- Diaxy jak mogłaś to zrobić , oddałaś mu wierność którą mi przyrzekłaś w dniu naszego ślubu, tyle to dla Ciebie znaczyło. -Lloyd ja to zrobiłam aby ciebie uratować, Nie rozumiesz tego? -zapytała się Diaxy. -Nie bo Ciebie kocham , ale ty mnie chyba już nie-powiedział załamany Lloyd. -Ale Lloyd..... Diaxy nie skończyła mówić bo odezwał się Lloyd. -Miedzy nami już wszystko skończone , to koniec Diaxy -Powiedział Lloyd. Po czym ze swojej dłoni ściągnął obrączkę i rzucił ja w jej kierunku. Diaxy ja podniosła i się rozpłakała. - Diaxy od dziś dla mnie nie istniejesz -Powiedział Lloyd. Po czym ze łzami w oczach pobiegł do Dojo i zamknął się w swoim pokoju. -Diaxy jak mogłaś to zrobić -Powiedział Morro. -Ale ja....nie skończyła mówić bo przerwał jej Jay. -Idź już stąd i nie wracaj- powiedział Jay. Po czym wszyscy weszli do Dojo. Zostawili na zewnątrz tylko Diaxy i Skibę. On chwycił ją za ramiona i przytulił się do niej. Po czym razem z nią znikł, znaleźli się w jego kryjówce. Skiba zaprowadził Diaxy do jej pokoju. Był on dokładnie taki sam jak ten co miała z Lloydem. -He he taki sam pokój-rzekła Diaxy. -Ze mną będzie Ci lepiej , teraz będziesz bardziej szczęśliwa niż z tym palantem- powiedział Skiba.-Ale ja go kocham i chce być z nim- rzekła Diaxy. -A więc mnie okłamałaś, oddałaś mi swoją wierność zapomniałaś-powiedział to wściekły. -Nie ale go kocham -powiedziała to ze łzami w oczach.- Dobrze w takim razie ty tu zostajesz a ja idę go zabić-krzyknął Skiba. Po czym chwycił ja za rękę, i pocałował mimo tego że ona nie chciała. Po czym rzucił ja o łóżko i wyszedł. Za drzwiami rzekł do niej :-Nie pomożesz mu , zabrałem ci moc a teraz idę go zabić. Diaxy podbiegła do drzwi i zaczęła ciągnąć za klamkę i krzyczała :- Skiba!!! Wypuść mnie. Jego już nie było, zamknął ja w wieży. Był już pod Dojo , wyciągnął swój miecz i znikł pojawił się w pokoju Lloyda i się na niego rzucił. Miał tylko jeden cel a mianowicie zabić Lloyda. Co może być proste bo Lloyd go nie zauważył, cały czas płakał i myślał o Diaxy....CDN.....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: