10
Zaraz też do pokoju Lloyda przybiegli Kai, Jay, Nya , Wu i Garmadon. – O , rany Morro co się stało ?-zapytał się Wu. – Tato , Skiba przejął kontrolę nad Lloyda i kazał mu zaatakować Diaxy , ale Lloyd nie potrafił jej zranić i zaatakował Skibę. Ten się wściekł i zaatakował Diaxy, no na zasadzie że ją zabrał , a Lloyda zranił , jak przyszedłem to zobaczyłem na jego nadgarstku napis śmierć – powiedział Morro. – O , kurde – powiedział przerażony Wu. – E, tato co się stało ?-zapytał się Morro. – No ,bo chodzi o to że teraz aby złamać kontrolę na Diaxy , Ona będzie musiała zabić- powiedział Wu, z jego oczu popłynęły łzy. – No kogo Sensei?- zapytał się Jay. Wu przełknął ślinę i rzekł :- Zabić Lloyda. – Że co ?!! Sensei ale dlaczego?- zapytał się Kai. – Eh, bo tylko tak można złamać tę kontrolę nad Diaxy, nie może zrobić tego nikt inny , nawet sam Lloyd jak by się zabił to nie złamię tej kontroli – powiedział załamany Wu. – Nie to nie możliwe , musi istnieć inny sposób – powiedział załamany Kai. – Bracie błagam powiedz że to nie prawda- powiedział Garmadon. – Niestety ale to prawda – przytaknął Wu. Garmadon wybiegł stamtąd ze łzami w oczach , był załamany usłyszeć że jego ukochany i jedyny syn ma dany na siebie taki wyrok , to był dla niego cios. Tym czasem Kai i Jay załamami opuścili pokój Lloyda. W pokoju został tylko Morro , Nya i Wu. – Dobra ale co teraz ?-zapytała się Nya. – E , ja nie wiem – powiedział załamany Morro. – Ja idę zaparzyć herbatę ktoś chcę ?-zapytał się Wu. – Nie Sensei ,ale ja też idę , muszę pocieszyć Jay'a – powiedziała Nya i razem z Wu wyszła z pokoju. Morro został sam , cały czas płakał , nie potrafił zrozumieć dlaczego to akurat jest pisane dla Lloyda. Nagle Lloyd zaczyna się budzić. – Co się stało ? aha i wszystko słyszałem – powiedział obudzony. – Ale jak ?-zapytał się zszokowany Morro. – No słyszałem , kurde ja tak nie chce – powiedział Lloyd i z jego oczu poleciały łzy. Morro popatrzył się na niego i lekko się uśmiechnął . – Morro czemu się uśmiechasz ?-zapytał zszokowany. – Bo dochodzisz bardzo szybko do zdrowia , a może się przejdziemy ?-zapytał się Morro. – No , czemu nie – opowiedział mu Lloyd. Po czym wstał z łóżka i razem z Morro poszli do Ninja. Potem wszyscy razem wszyli przed Dojo. – Ale pogoda , nic tylko się opalać – zażartował sobie Jay. – Eh, tak słońce świeci ,i jest ciepło – powiedział Zane. Każdy zachwycał się tym pięknym dniem. Aż tu nagle, - Chyba wam nie przeszkodziłem ?-zapytał się Skiba który się tam zjawił. – Masz tupet , w takim pięknym dniu nam przeszkadzać – oburzył się Jay. – Hahaha dla was ten dzień będzie koszmarem ale dla mnie pięknym – powiedział Skiba się i się zaśmiał. Zaraz też obok niego pojawiła się Diaxy , z jej oczu leciały łzy. Skiba rozkazał jej zaatakować i zranić Lloyda. Nagle stało się coś dziwnego Diaxy zaatakowała Skibę. Chociaż miała czerwone oczy to go zaatakowała. Skiba się wściekł do tego stopnia że ją uderzył , ale ona mu oddała. Nagle Diaxy bardzo słabo się poczuła , Skiba to wykorzystał i wyciągnął sobie kości z ogona i stworzył miecz śmierci. Było to czarne ostrze , z czerwoną rękojeścią , pokryte zaschniętą krwią. Z tym mieczem rzucił się na Diaxy. Ona nie miała siły aby się bronić. Skiba był na tyle wściekły że wbił swój miecz w serce. Jak się okazało nie w serce Diaxy, ale prosto w serce Lloyda. W tym momencie oczy Diaxy stały się Niebieskie. Była już wolna od jego kontroli , z nadgarstka Lloyda znikł napis: Śmierć. Diaxy ze łzami w oczach do niego podbiegła i go zaczęła przytulać. Lloyd zakrwawioną rękom chwycił Diaxy za dłoń i rzekł patrząc się w jej twarz:- Kocham cię Diaxy. Po tych słowach stracił przytomność . Oczy Diaxy zalały się łzami. Wtuliła się ona w Lloyda i cicho mówiła :- Błagam nie odchodź , błagam przecież będziesz za niedługo ojcem , błagam. W tym momencie kryształki które dała mu Eweni zaczęły delikatnie świecić. Każdy zastanawiał się czy Lloyd jeszcze żyje czy nie. Skiba stał i się z tego śmiał. Diaxy wyciągnęła miecz Skiby z jego serca i w to miejsce wytworzyła kryształ biały jak śnieg w kształcie serca. Kryształ ten wnikł w ciało Lloyda. Skiba od razu odzyskał swój miecz i językiem go oblizał z krwi Lloyda. Zaraz jego usta były czerwone i skapywała z nich krew Lloyda.......CDN......
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro