♾Za dużo wrażeń, jak na jeden dzień♾
„Życie jest komedią dla tych, którzy patrzą, a tragedią dla tych, którzy czują." ~ Jonathan Swift
Obudził się kilka minut przed budzikiem, ale nie zamierzał jeszcze wstawać, gdyż w pokoju było naprawdę zimno. Nie lubił tego uczucia gęsiej skórki na ciele, które doskwierało mu bardzo często o poranku. Tej nocy miał problem ze snem, gdyż za bardzo myślał o pewnej sprawie, która wydarzyła się wczoraj. Nie umiał zostawić tego w niepamięci. Całą noc myślał o wstydliwym problemie Victora, gdyż lekko go to zaniepokoiło. Zauważył, że schudł i zmarniał na twarzy, ale chciał się dowiedzieć, co dokładnie było tego powodem. Wiedział, że było to spowodowane Iriną i jej Bogu ducha winnym dzieckiem.
Cicho westchnął, kiedy usłyszał dźwięk swojego budzika. Była godzina siódma rano, więc wstał do siadu i wygramolił się z łóżka. Postanowił sobie, że dzisiaj odwiedzi rodziców, gdyż wypadałoby się z nimi spotkać. Nie miał daleko do ich mieszkania, więc po pracy zabierze się z Leną, która jednak zatruła się owocami morza i mówiła, że już wszystko z nią w porządku. Cieszył się z tego, że dziewczyna wyzdrowiała, gdyż miał już dosyć pracy na zmianie z Konstantinem, który myślał, że wszystko mu wolno. Współczuł Darii, która pracowała z nim na co dzień. Przez te dwa dni zdążył zauważyć, że rudowłosy zachowuje się tak, jakby był właścicielem całego sklepu. Może uważa, że dostanie go w spadku po Vladimirze? Tego Yuuri nie był pewny.
Wstał z łóżka, a na stopy włożył kapcie. Pościelił łóżko i wyszedł z pomieszczenia do łazienki. Skorzystał z toalety, umył zęby oraz twarz, tak jak to robił codziennie po wstaniu. Wyszedł z pomieszczenia i poszedł do kuchni, aby zapakować sobie lunch na później. Kiedyś nie miał w zwyczaju jeść śniadań, ale zmieniło się to od momentu, gdy dowiedziała się o tym Lena. Dziewczyna mimo skończonego fakultetu z muzyki klasycznej studiowała również zaocznie drugi kierunek – dietetykę, przez co miała sporą wiedzę, dotyczącą zdrowego odżywiania. Przyjaciółka wyjaśniła mu, co się z nim dzieje, gdy po wstaniu nic nie zje. Przez jej wykład zaczął się przymuszać do konsumowania śniadań, aż samo nie weszło mu to w nawyk.
Nie chciało mu się wymyślać niczego ciekawego, więc zjadł tosta z miodem. Pamiętał, że mieszkając w Japonii, również czasami go spożywał, lecz ten rosyjski smakował mu o wiele bardziej. Lubił dodawać go do blinów, czego niektórzy nie rozumieli, gdyż dla nich ten przysmak musiał być podawany obowiązkowo z kawiorem i śmietaną. Przypomniało mu się, że Victor śmiał się z niego, kiedy mu o tym powiedział. Widać było, że należał do tradycyjnego pokolenia Rosjan, którzy nie lubili nowości, choć mimo wszystko bliny z miodem można było dostać obecnie we większości restauracji.
Niewątpliwie jego ulubioną rosyjską potrawą były pirożki, ale nie zwykle pirożki, tylko te z katsudonem. Pamiętał, jak Yurio uczył go śpiewać z melizmatami, wtedy w podzięce postanowił zaprosić go do siebie na kastudon, czyli jego zdaniem najwspanialszą potrawkę wieprzową na ziemi, której od wielu lat był jedynym wyznawcą. Młodemu Rosjaninowi o dziwo tradycyjne japońskie danie bardzo zasmakowało, aż tak, że poprosił Hiroko o dokładkę. W zamian Plisetsky dał mu do spróbowania pirożków jego dziadka, które były wręcz nieziemsko dobre. W tamtym momencie wpadli na genialny pomysł, aby połączyć pirożki z katsudonem. Takim oto sposobem powstała mieszanka doskonała, najdoskonalsza w całym wszechświecie.
Po zjedzeniu śniadania włożył talerz do zmywarki, a miód schował do szafki. Było dwadzieścia pięć po siódmej, więc Anna na pewno jeszcze spała. Czarnowłosy zauważył, że dziewczyna wstaje codziennie około dziewiątej rano. Nie dziwił się, ponieważ czasami potrafiła malować do późnych godzin. Zdążył ją już na tyle poznać, że wiedział, iż obrazy przeznaczone dla kolekcjonerów sztuki lub te, które były przeznaczone na wystawę, musiały być dopieszczone w każdym calu. Niemniej jednak wytłumaczyła mu, że nie zawsze ma się ochotę na malowanie, potrzebna jest do tego wena, tak samo, jak do pisania piosenek, o czym Yuuri sam wiedział. Jego jedyny singiel nadal był dostępny na platformie YouTube, a fani byli zawiedzeni, że przestał tworzyć. Japończyk nigdy nie nazywał nikogo swoim fanem, lecz mimo że grono jego fanklubu nie było tak wielkie, jak w przypadku Jurija, on istniał. Nie dało się ukryć, że wiele osób czekało z niecierpliwością na jego powrót.
Wrócił do swojego królestwa i ubrał się we wcześniej przygotowane ubrania, a dokładniej niebieski, cienki sweter i jeansy. Na wierzch założył czarną kurkę skórzaną. Zabrał z pokoju plecak, wcześniej upewniając się, że wszystkie potrzebne rzeczy schował dzień wcześniej. Założył go na ramiona i wyszedł na korytarz. Wkładając buty, myślał o wczorajszych słowach Victora. Był ciekawy, czy platynowłosy mówił prawdę z tym że od dzisiaj będzie przychodzić codziennie do jego pracy. Jakby ktoś inny to powiedział, to nie uwierzyłby. Niestety, a może i stety był to nie kto inny jak Victor Nikiforov, który był zdolny do wszystkiego i potrafił zmienić swoje zdanie pięćdziesiąt razy w ciągu jednej minuty. Yuuriego z drugiej strony ciekawiła reakcja Leny na wieść, że taka gwiazda będzie przychodzić do sklepu. Nie pierwszy raz, ktoś sławny się w nim pojawił, więc nie powinna być zdziwiona, ale kto wie?
Po wyjściu z mieszkania i zamknięciu drzwi na klucz, zbiegł po schodach, tym razem uważając, żeby się nie wywrócić, jak ostatnim razem na klatce schodowej w swoim dawnym miejscu zamieszkania. Wyszedł na zewnątrz, gdzie wiał ciepły i przyjemny wiatr. Dosyć niespotykany jak na realia chłodnego Petersburga. Miał sporo czasu do otwarcia sklepu, lecz wolał przyjść wcześniej, aby móc rozejrzeć się, czy wszystko znajduje się na swoim miejscu. Od pewnego czasu umówił się z Leną, że to on będzie nosić klucze, gdyż zawsze przychodzi pierwszy. Po drodze myślał, czy nie napisać do Jurija i Otabeka, aby poinformować ich, że Victor żyje i ma się całkiem dobrze. Uważał, że będzie to dobra decyzja, gdyż ta dwója na pewno interesowała się całą sprawą jego zniknięcia. Miał gdzieś zapisany numer do młodego Rosjanina, nie wiedział tylko, czy jest nadal aktualny, ale warto spróbować. Wyciągnął telefon i napisał krótką wiadomość, upewniając się wcześniej, że pisze do tej konkretnej osoby. Głupio by wyszło, gdyby napisał wiadomość o powrocie platynowłosego do kogoś innego, zwłaszcza do jakiegoś dziennikarza, znającego się na tej sprawie.
Plisetsky odpisał mu w naprawdę szybkim tempie. Wiadomość, którą mu zostawił, była taka, jak się spodziewał. Yurio od samego początku był pewny, że Victorowi nic się nie stało i tak właśnie było. Napisał również, że może się jego i Otabeka spodziewać w najbliższym czasie w sklepie, gdyż chcieli sobie kupić nowe płyty ulubionych zespołów. Premiera pierwszej płyty Jurija była zaplanowana na przyszły tydzień, więc Yuuri wraz z innymi pracownikami powinien przygotować się psychicznie na tłumy i ogromne kolejki. Japończyk wiedział, jak było podczas programu, blondyn od samego początku miał ogromne poparcie od swoich fanów, w szczególności fanek, które same siebie nazywały kociakami, gdyż młody Rosjanin kochał koty i dodawał z nimi wiele zdjęć na Instagram. Jako że miejsce pracy czarnowłosego było najbardziej prestiżowym sklepem muzycznym w całym Petersburgu, z pewnością najnowsza płyta najpopularniejszego w tej chwili wschodzącego wokalisty w Rosji, będzie dostępna od razu w dniu premiery. Lena nieraz opowiadała mu, jakie zamieszanie wywołał najnowszy album Victora Nikiforova sprzed dwóch lat, wiele osób stało przed sklepem godzinę przed otwarciem w kolejce, a pierwsze trzysta egzemplarzy, które mieli na stanie, zostały wykupione w przeciągu dwóch i pół godziny od wpuszczenia klientów do środka.
Stanął przed budynkiem z wielkim, pomarańczowym szyldem. Otworzył drzwi kluczem i wszedł do środka. Spojrzał na duży zegar, widzący na ścianie. Była za piętnaście ósma, więc przeszedł tak szybko, jak zawsze. Wszedł na zaplecze, schował torbę do szafki, z której ówcześnie wyciągnął emblemat. Znajdował się na nim błąd, gdyż wynikało z niego, że nazywa się Jurij, ale nie przeszkadzało mu to. Oba imiona były do siebie tak podobne, że mało kto widział jakąkolwiek różnicę. Wyszedł z zaplecza, kiedy usłyszał charakterystyczny dzwonek. Myślał, że to Lena, lecz gdy stanął obok drzwi, zauważył postać w czarnym kapturze.
– Przepraszam, jeszcze zamknięte – odparł Japończyk, jak najdelikatniej potrafił. Nie chciał wystraszyć przez przypadek klienta.
– To tylko ja prosiaku, mogę wejść? – zapytał Yurio, ściągnąć kaptur z głowy, a Yuuri skinął głową na tak. – Wiedziałem, że będziesz wcześniej.
– Co ty tutaj robisz? – podszedł do drzwi i zamknął je na klucz, żeby żaden psychofan nie mógł wejść do środka.
– Akurat szedłem do szkoły i pomyślałem, że wpadnę – skłamał, wkładając ręce do kieszeni. – Dobra, tak naprawdę chciałem wiedzieć, czy mówiłeś prawdę.
– Wczoraj spotkałem go pod sklepem, może nawet za chwilę tu przyjdzie. Zobaczymy, co zrobi – odparł lekceważąco.
– Co masz na myśli? Mów jaśniej!
– Powiedział, że będzie tu przychodzić codziennie. Wspominał też coś o swoim wstydliwym problemie, ale nie chciał powiedzieć, o co chodzi, więc nie pytałem – wyjaśnił.
– Ja już chyba wiem, jaki on ma problem. Taki, jak większy procent Rosjan – uśmiechnął się wrednie. – Więcej ci nie powiem, możesz się jedynie domyślać.
– Czy ty nie powinieneś być już w szkole? – zapytał, spoglądając na duży zegar. – Jest za pięć ósma!
– Mam na ósmą trzydzieści prosiaku, jakbyś zapomniał, o której zaczynają się lekcje w szkole – odburknął. – Dobra, pójdę, skoro mnie wyganiasz – udał obrażonego i poszedł do drzwi, które były zamknięte. – Może najpierw otworzysz mi drzwi?
– Jasne – odparł i podszedł do drzwi i przekręcił kluczyk, aby wypuścić nastolatka.
– O, co za spotkanie! Jurij Plisetsky we własnej osobie! – krzyknęła Yuuko, mijając się z nim.
– Cicho! Nie mów tego na głos. Wszędzie mogą być fani i paparazzi – pouczył ją, zakładając ponownie kaptur na głowę.
– Wybacz Yurio – rzuciła i pomachała mu.
– Yuuko? Co ty tu robisz? Dlaczego nic nie mówiłaś, że przyjdziesz? – podszedł i lekko ją objął.
– Chciałam zrobić ci niespodziankę – odparła, lecz czarnowłosy spojrzał na nią z takim wzrokiem, jakby wiedział, że kłamie. – No dobra, chciałam zobaczyć Victora.
– Wiedziałem, że po to przyjdziesz.
– Choć jeszcze muszę ci o czymś ważnym powiedzieć – spojrzała na niego. – Podjęliśmy decyzję, że przeprowadzamy się do Japonii. Jednak za bardzo mi się tam podoba.
– Naprawdę? Przeprowadzacie się do Tokio? – zapytał z zaszokowaniem na twarzy.
– Nie, przeprowadzamy się do Hasetsu, taka mała mieścinka – wyjaśniła, a Yuuri wytrzeszczył oczy. – Coś nie tak?
– Hasetsu to moje rodzinne miasto! Nie byłem tam już tak długo. Koniecznie musisz odwiedzić Yu-topię, teraz prowadzi ją mój wujek raz ze swoją żoną. Pamiętam, że było tam obok również lodowisko, ale później je zamknęli.
– Lodowisko? Nie gadaj! Brat mojego męża kupił jakieś lodowisko w tamtym miejscu! – krzyknęła podekscytowana.
– Równie dobrze, może to być inne lodowisko, choć nie pamiętam czy wcześniej znajdowały się tam jakieś inne – westchnął, zamyślając się.
– Może zrobisz mi kawy? To sobie porozmawiamy, póki nie ma klientów – zaproponowała, uśmiechając się szeroko, aby go przekonać. Wiedziała, że jakby do sklepu wparował Vladimir, źle by się to skończyło dla niego.
– Dokładniej klientów i Leny. Jest już późno, nie wiem, gdzie ona się podziewa – odparł, spoglądając jeszcze raz na zegar. – Zrobię ci tę kawę, ale jakby mój szef tu przyszedł, to udawaj, że jesteś klientką. Chyba by mnie zwolnił, gdyby to zobaczył. Powiedziałby, że takie picie kawki i pogaduszki to możemy sobie w kawiarni urządzać. Nawet nie wiesz, jaki on potrafi być okropny... – urwał, wchodząc na zaplecze z zamiarem przygotowania ciepłego, gorzkiego napoju dla swojej przyjaciółki. W tej sytuacji miał wielką ochotę porozmawiać i zwierzyć się komuś bliskiemu, a Yuuko, którą znał od kilku lat, była idealną osobą do słuchania o jego problemach.
~*~
Po wyjściu Yuuko minęło około pół godziny, a Lena nadal nie pojawiła się w sklepie. Czarnowłosy zadzwonił do niej, ale nie odbierała. Zmartwił się, gdyż nigdy wcześniej takie sytuacje się nie zdarzały. Myślał również o tym, co powiedziała mu jego najlepsza przyjaciółka. Nie pokazywał tego po sobie, ale było mu smutno z powodu jej nagłej przeprowadzki do Japonii. Nie spodziewał się tego, gdyż zawsze wiedział, że może na nią liczyć, wiedział, że była blisko. Teraz zostaną im jedynie rozmowy na wideoczacie. Znali się od ponad dziesięciu lat, więc ciężko było się rozstać, zwłaszcza gdy jedna osoba mieszka na drugim końcu świata.
Yuuri zdążył obsłużyć dwójkę klientów, na szczęście przyszli zapytać się o konkretne płyty. Czarnowłosy westchnął, siadając w lewym rogu na krzesełku. Właśnie odczytał wiadomość od swojej współpracowniczki, napisała mu, że nadal czuje się okropnie i nie da rady przyjść do pracy. Japończyk nie wiedział, co zrobić. Nie mógł zadzwonić przecież do Konstantina, aby przyszedł, gdyż od razu wygadałby się szefowi, a Lena miałaby z nim jeszcze bardziej na pieńku, a tego by nie chciał. Uznał, że spróbuje innych metod. Myślał nad poproszenie swojej siostry, aby mu pomogła, lecz ona ma zerowe pojęcie o muzyce i na pewno jest teraz w swojej pracy.
Siedział znudzony i myślał jak sobie pomóc, dopóki nie usłyszał charakterystycznego dzwoneczka, znajdującego się nad głównym wejściem. Oderwał wzrok od ekranu telefonu i spojrzał przed siebie. Osobę zamaskowaną poznał od razu – Victor Nikiforov we własnej osobie. Czarnowłosy mógł się tego spodziewać, że przyjdzie, ale nie wiedział, że aż tak wcześnie. Cicho westchnął, gdyż platynowłosy był ostatnią osobą, którą chciał dzisiaj zobaczyć.
A może by tak... – urwał myśl.
– Cześć Yuuri, przyszedłem, tak jak ci wczoraj obiecałem – odparł, zamykając za sobą drzwi.
– Kiedy sobie w końcu odpuścisz? – zapytał prosto z mostu.
– Kiedy zaczniemy ze sobą normalnie rozmawiać.
– Dobra Nikiforov, właściwie to dzisiaj mi się przydasz. Widzisz, jestem sam na sklepie, więc zostajesz przeze mnie zatrudniony na jeden dzień – rzucił, uśmiechając się wrednie.
– A co mam robić? – zapytał ze zdziwieniem na twarzy, tego po Yuurim się nie spodziewał.
– Możesz na przykład trochę tu... posprzątać – odpowiedział, nawet nie niego nie spoglądając, choć bardzo chciałby zobaczyć jego zdziwioną minę.
– A nie masz dla mnie jakiejś innej pracy?
– A znasz się na instrumentach? – zerknął w jego stronę.
– Jak nikt inny – zarzekł się. – Jak piosenkarz może nie znać się na instrumentach?
– Dobra, nieważne. Przyniosę ci plakietkę, tylko musisz wymyślić sobie jakieś imię, bo ktoś może cię rozpoznać.
– Możesz wpisać Roman – odparł, a po chwili dodał – to imię mojego zmarłego ojca.
– Masz, trzymaj plakietkę, przyczep ją sobie gdzie chcesz, tylko ściągnij ten płaszcz. Możesz go zostawić na zapleczu.
– Zaraz wracam – powiedział, a po chwili pojawił się znowu przy ladzie.
– Victor – zwrócił się do niego Japończyk – właściwie, dlaczego przestałeś śpiewać?
– Miałem swoje problemy, załamanie nerwowe i kryzys w karierze. Nie miałem innego wyjścia, musiałem odpocząć. Wiesz, nie dałbym rady występować i udawać szczęśliwego, kiedy moje życie zaczęło się sypać.
– Opowiesz mi o tym coś więcej? – dopytał, udając, że wcale go to nie interesuje. – Jeśli oczywiście chcesz.
– Możemy po pracy gdzieś pójść, wtedy mogę ci wszystko powiedzieć.
– Ja chyba wiem, o jakim problemie mówisz. Tylko teraz powiedz mi, czy mam rację i proszę, nie kłam – spojrzał mu w oczy, przez co wiedział, że na pewno się nie pomylił. – Victor... ty pijesz, jesteś alkoholikiem.
– Masz rację, jestem alkoholikiem i nie umiem sobie poradzić z tym problemem – przyznał mu rację i odwrócił wzrok, gdyż było mu wstyd za siebie.
~*~
Po skończonej pracy umówili się, że usiądą w parku, aby Victor mógł opowiedzieć, co tak właściwie się wydarzyło, dlaczego zaczął pić i co stało się z dzieckiem. W sklepie na szczęście nikt nie rozpoznał, że nowy pracownik na zastępstwo, Roman to tak naprawdę Victor Nikiforov. Obaj mieli nadzieję, że również nikt nie postanowi sprawdzić monitoringu, bo wtedy wyjdzie na jaw, że Lena nie przyszła, a platynowłosy pracował za nią na czarno. Nie chcieli, aby Vladimir miał przez to później problemy.
Czarnowłosy nic nie mówił, ale czekał do godziny trzeciej, aż praca się skończy. Nie chciał tego pokazać, ale bardzo go to wszystko zaciekawiło. Chciał wiedzieć, jaka była dokładna przyczyna jego załamania nerwowego. Był ciekawy prawdy, więc platynowłosy mógł mu powiedzieć wszystko. Kiedyś uważał, że nadawałby się na psychologa, gdyż umiał słuchać. Wolał nawet to od mówienia. Nie chciał tego wspominać na głos, gdyż wiedział, że na pewno Victor był świadomy, że on sam również przeżył coś porównywalnego do załamania psychicznego.
– Więc chcesz usłyszeć prawdę? – dopytał jeszcze raz Rosjanin, zajmując miejsce na zielonej ławce.
– Chcę, żebyś powiedział mi o wszystkim – odparł Yuuri, usadawiając się obok niego.
– Od czego mam zacząć? – zapytał, spoglądając na niego. Jego wyraz twarzy nie zmienił się od ostatniego czasu.
– Najlepiej od początku.
– Wszystko zaczęło się, kiedy przyjaciółka Iriny zadzwoniła do mnie, pamiętam, było to dziesiątego stycznia. Z tego, co się dowiedziałem, to odeszły jej wody i zaczęła się akcja porodowa. Przyjechałem więc jak najszybciej do szpitala, w którym była. Wiesz, narodziny dziecka to jednak wyjątkowa sprawa, a raczej myślałem, że tak jest. Przeczekałem w poczekalni około pięciu, może sześciu godzin, potem dopiero przyjechała moja matka. Już od jakiegoś czasu wiedziałem, że będziemy mieć syna, także z niecierpliwością oczekiwałem, aż go zobaczę. Cieszyłem się, jak każdy ojciec do momentu, gdy pielęgniarka wyniosła mi go, zawiniętego w niebieski kocyk. Uwierz, jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem śniade dziecko z ciemnymi jak smoła włosami. Jak tylko go wziąłem na ręce, od razu wiedziałem, że nie jest moim synem. Oddałem go pielęgniarce i wyszedłem jak najszybciej z tego szpitala, nie mówiąc nic matce. U Iriny w szpitalu nawet nie byłem, powiedziałem o tym od razu Sonii, a ona kazała mi jak najszybciej zrobić badania genetyczne. Tak więc uczyniłem, zapłaciłem więcej, więc po tygodniu były do odebrania. Jak możesz się domyślić, wyszło w nich, że to nie ja jestem ojcem. Irina jeszcze wtedy była z małym w szpitalu, więc poszedłem tam i zrobiłem jej awanturę, pokazując wyniki badań. Dopiero wtedy przyznała się, że będąc na kontrakcie, zdradziła mnie z jakimś Włochem, jej fotografem i ten dzieciak jest jego. Niezwłocznie kazałem jej się wyprowadzić z mojego mieszkania, gdyż nie chciałem jej już więcej widzieć. Do czasu, aż tego nie zrobiła, mieszkałem w hotelu, bo nie miałem zamiaru wracać, aby przypadkiem jej nie zastać...
– Czyli chciała cię wrobić w dziecko? – powiedział pytająco Yuuri, ale nie otrzymał odpowiedzi.
– Sprzedałem to mieszkanie, nie mogłem w nim dłużej przebywać i zamieszkałem za miastem, w dosyć skromnej dzielnicy, wręcz na odludziu. Przestałem się kontaktować ze światem, zwolniłem Dunię, powiadomiłem producenta z mojej wytwórni, że robię sobie przerwę, a wtedy zaczęły się moje problemy z piciem. Wręcz zapijałem smutki wódką, nie wychodziłem z domu, nie rozmawiałem z nikim. Byłem na siebie wściekły, że jej uwierzyłem i... straciłem ciebie – westchnął, a Yuuri ujrzał pojedynczą łzę spływającą po jego policzku. – Na początku nikt nie wiedział, że piję. Przy Sonii i matce udawałem, że wszystko jest w porządku. Przez kilka pierwszych dni nawet z nimi nie rozmawiałem. Dopiero Sonia dowiedziała się, gdzie mieszkam, gdy chciała pożyczyć ode mnie samochód. Wtedy jej go oddałem, gdyż uznałem, że nie jest mi potrzebny, skoro i tak piję i nie wsiądę za kółko. Mój drugi, sportowy wóz sprzedałem, żeby mi po pijaku nie przyszedł do głowy głupi pomysł, aby gdzieś jechać.
– Kiedy inni się dowiedzieli? – zapytał, odwracając wzrok, zrobiło mu się z jednej strony szkoda mężczyzny.
– Raz matka i Sergiej przyjechali, gdyż Sonia wygadała się, gdzie mieszkam. Zobaczyli mnie, leżącego na ziemi, pijanego w trupa. Nawet tego nie pamiętam, bo film mi się urwał, przez co nie wiem, ile wypiłem. Wystraszyli się, wezwali pogotowie, ale co oni mogli zrobić? Ratownicy zobaczyli, że jestem po prostu pijany, więc kazali położyć mnie spać i odjechali. Matka zarzekła się wtedy, że będzie mnie bardziej pilnować, ale jak jej to wyszło, sam widzisz. Zabrała też Makkachina do siebie, gdyż ja nie byłem w stanie się nim zajmować. Mimo że minęły prawie cztery miesiące, nie wziąłem go stamtąd, uznałem, że lepiej mu będzie z moją mamą. Nadal piję, do dzisiaj, może mniej, ale nie umiem już żyć bez wódki czy innych trunków. Chcieli zapisać mnie na terapię, ale zawsze się wymigiwałem. Właściwie o moim problemie wiesz tylko ty oprócz mojej rodziny i Jeana, który próbował postawić mnie na nogi, ale mu się nie udało. Teraz, jak wiesz, bawi się w stolicy, gdyż znowu jest trenerem w The Voice – podniósł lekko kąciki ust do góry.
– Czemu wcześniej do mnie nie zadzwoniłeś ani nic? – spytał tym samym tonem.
– Bałem się spojrzeć ci w twarz po tym wszystkim, na pewno cierpiałeś bardziej niż ja. Nie chciałem się znowu pojawiać ot tak w twoim życiu, bo wtedy, jak odszedłem, chciałem, żebyś znalazł sobie kogoś nowego, osobę lepszą niż ja, takie było moje założenie – otarł kolejną łzę z policzka. – Yuuri... czy ty mi kiedykolwiek wybaczysz?
– Nie wiem Victor – powiedział prawdę, gdyż sam jeszcze nie był w stanie określić, co czuje.
– Ja... niczego od ciebie nie chcę, jedynie wybaczenia. To będzie dla mnie wszystkim – wymamrotał, patrząc się w swoje buty.
– Victor, spójrz na mnie – odpadł stanowczo. – Zapisz się na terapię. Zrobisz to dla mnie?
– Zapiszę się, obiecuję, tylko nie wiem, jak się do tego zabrać. Zechciałbyś mi pomóc? – zapytał, robiąc maślane oczka.
– Pff – mruknął Yuuri, ale Victor wiedział, że to znaczyło tak.
– Muszę ci się jeszcze do czegoś przyznać. W pracy dzisiaj byłem w stanie nietrzeźwości, ale mam nadzieję, że kamery tego nie zarejestrowały.
– Ile wypiłeś? – zapytał srogo, zmieniając swój łagodny wyraz twarzy.
– Tylko jednego, małego drinka. Nie krzycz na mnie!
– Będę, od dzisiaj nic nie pijesz, mam cię na oku – wstał z ławki i zaczął się powoli oddalać. – Powinieneś też zacząć znowu opiekować się Makkachinem, jeszcze zapomni, jak wyglądasz i zacznie warczeć w chwili, gdy cię zobaczy – zatrzymał się. – Jeszcze jedno, zetnij włosy, bo wyglądasz jak żul – rzucił na odchodne i ruszył w swoją stronę, nawet się nie żegnając z platynowłosym.
I tę stanowczość w tobie kocham Yuuri – powiedział do siebie w myślach Rosjanin, wstając z ławki i idąc w drugą stronę.
***
Od autorki:
Hejka wszystkim! Jak widzicie, tajemnica z pierwszej części została w końcu ujawniona. Victor na szczęście nie został ojcem. Chciałam wyróżnić dwie osoby, a dokładniej Bluemiss_96 oraz mjakmiyu, które były najbliżej prawdy, choć byłam pod wrażeniem wszystkich teorii, bo każda z nich miała w sobie coś z tego, co naprawdę się wydarzyło. Alkoholizm jest ciężką i trudną sprawą, ale jak już chyba zdążyliście zauważyć, ja lubię poruszać takie tematy i uważam, że wpadnięcie w uzależnienie jest czymś naturalnym i może się wydarzyć w chwili głębokiego żalu. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego w piątym rozdziale, a później wszystko inne wyjdzie w praniu.
Jeszcze jedna ważna informacja, ponieważ jeśli nie wiecie, jestem strasznym śpiochem, więc jedynie przed dobroć MadlaineCakaliWheel rozdział pojawia się wcześniej. Wyrazy uznania możecie zostawić, odwiedzając jej profil.
Pozdrawiam, Julia🌸
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro