Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♾Wszędzie dobrze, ale w pokoju najlepiej♾

„Życiowe wyzwania nie powinny Cię paraliżować. Powinny pomóc Ci odkryć, kim naprawdę jesteś". ~ Bernice Johnson Reagon

Tajemniczy mężczyzna nie pojawił się więcej w sklepie w przeciągu kilku ostatnich dni. Na Japończyku nie zrobiło to ogromnego wrażenia, gdyż nie wierzył, żeby osobą, która weszła wtedy do budynku, był Victor. Nie sądził, że mężczyzna zachowałby się w taki sposób, bo trochę wyglądało to tak, jakby klient przestraszył się go i uciekł.

Przez ostatnie kilka dni Yuuri dosyć często przebywał po pracy w mieszkaniu swojej nowej współlokatorki. Niestety nie dało się przewieźć wszystkich rzeczy naraz, więc musiał zrobić to na kilka tur. Jego rodzice zareagowali niewiarygodnie dobrze na wieść o wyprowadzce. Ojciec nawet powiedział, że jest z niego dumny, gdyż to duży krok w stronę samodzielności i dorosłości. W największym szoku była jednak Mari, jego siostra, dla której ta sytuacja wydawała się dziwna i abstrakcyjna. Phichit i Nina również byli zadowoleni z faktu, że chłopak zamieszka z kimś znajomym i ktoś będzie miał wgląd na jego samopoczucie. Uważali, że lepiej nie zostawiać go samego na dłużej, gdyż mimo że się do tego nigdy nie przyznał, zachowuje się jak osoba z depresją.

Dzień w pracy zaczął się tak samo, jak każdego innego dnia, może nie licząc ostatniego poniedziałku, kiedy Vladimir przyszedł i kazał sprzątać swoim pracownikom. Czarnowłosy właśnie obsługiwał starszą panią, która szukała dla siebie płyt winylowych z muzyką klasyczną, gdyż z tego, co zdążył się dowiedzieć była jej ogromną fanką. Kobieta opowiedziała mu, że kiedyś sama grała w orkiestrze na skrzypcach, a teraz na emeryturze ma więcej czasu, aby zająć się słuchaniem pięknej muzyki.

– Jest pan dla mnie taki dobry, mało kto lubi rozmawiać ze mną o muzyce klasycznej. Naprawdę, bardzo się cieszę i dziękuję, że doradził mi pan w kupnie płyt – powiedziała starsza kobieta, spoglądając z szerokim uśmiechem na Yuuriego. – Zajmuje się pan również muzyką pop?

– Oczywiście, właściwie może pani zapytać o każdy gatunek muzyczny – odpowiedział, odwzajemniając uśmiech.

– Szukam płyty dla mojej wnuczki, muszę kupić jej jakiś prezent, za świetne wyniki w nauce, sam pan rozumie.

– Czy pani wnuczka słucha jakichś konkretnych piosenkarzy lub zespołów? – zapytał, rozglądając się po półkach w poszukiwaniu inspiracji w razie problemów.

– Wnuczka jest wielką fanką jednego wokalisty, niestety nie pamiętam, jak się nazywa. Był jurorem w ostatniej edycji mojego ulubionego programu The Voice – wyjaśniła, aby naprowadzić czarnowłosego.

– Jean Jacques Liroy? Bardziej znany jako JJ? – dopytał.

– Nie, to nie on. Chodzi mi o tego drugiego, młodego, jasne włosy, taki wysoki – kontynuowała.

– Victor Nikiforov? – odparł pytająco, wiedząc, że strzelił w dziesiątkę.

– Tak! Właśnie o niego mi chodziło. Macie jego płyty?

– Oczywiście, zapraszam panią na górne piętro – pokazał jej gestem ręki, aby poszła przodem. – Mamy jego starsze płyty oraz najnowszą, wydaną dwa lata temu, gdyż pan Victor z tego, co mi wiadomo, zrobił sobie przerwę od śpiewania. Woli pani zwykłą wersję czy płytę winylową?

– Zwykłą, wnuczka nie ma gramofonu w domu – odparła, wchodząc na schody i łapiąc się barierki. – Zna pan skądś tego Victora? Mówi pan tak, jakbyście się dobrze znali – zapytała, zakładając okulary w ciemnych oprawkach na nos.

– Nie, to znaczy, kolega brał udział w The Voice, to wszystko – powiedział, a jego słowa nie do końca były kłamstwem.

– Teraz już pamiętam – spojrzała na niego – przecież pan był w finale The Voice, właśnie w drużynie Victora Nikiforova. Dziwię się, że wcześniej pana nie poznałam! Bez okularów jestem dosłownie ślepa. Moja wnuczka mi nie uwierzy, razem oglądałyśmy wszystkie sezony – klasnęła ochoczo. – Czy ja... mogłabym zrobić sobie z panem zdjęcie? – zapytała, a jej oczy zaczęły się świecić.

– No dobrze, tylko ja nie jestem nikim wyjątkowym – wymamrotał, a kobieta wyciągnęła swój telefon.

Uśmiechnął się do zdjęcia, gdyż nie chciał wyjść na niemiłego. Takie sytuacje nie przytrafiały mu się za często, z czego bardzo się cieszył. Mimo że doszedł do najlepszej dwójki, mało kto go pamiętał. Stał się wręcz niewidzialny, w porównaniu do Jurija, który po wygranej zrobił dalszą karierę. W internecie można było znaleźć wiele fanklubów chłopaka i blogów o nim, przez co ogromna grupa osób porównywała rozwój jego kariery do tego, jak to wyglądało u Nikiforova.

Kobieta wzięła najnowszą płytę Rosjanina, a następnie Yuuri poprosił ją, aby podeszła do kasy. Zapłaciła za zakupy gotówką, przez co czarnowłosy miał problem z wydaniem jej reszty. Musiał poprosić Lenę, która w tej chwili była wolna, aby sprawdziła swoją kasę. Na szczęście miała kilka drobnych, więc na spokojnie wydał starszej pani resztę, a ona ówcześnie dziękując za pomoc, wyszła ze sklepu. Japończyk odetchnął z ulgą, gdyż kobieta nie zadawała żadnych zbędnych pytań, bał się, że zacznie wypytywać się o to, dlaczego zrezygnował z muzyki. Odpowiedź na to pytanie była jedna, miał swoje powody, ale niestety, nikogo te słowa nie satysfakcjonowały.

~*~

Po pracy Japończyk udał się do domu, aby zabrać walizkę z ostatnimi rzeczami, które były mu potrzebne do przeprowadzki. Nie brał wszystkiego, zostawił kilka ubrań w mieszkaniu rodziców, aby mieć w co się ubrać przy okazji, jeśli zostałby u nich na noc. Był piątek, więc korki w godzinach szczytu były normalnością. Na szczęście miał miejsce siedzące dla siebie i średnich rozmiarów walizki. Współczuł osobom, które musiały stać, zwłaszcza uczniom, którzy wracali ze szkoły do domu.

Wysiadł na przystanku, który znajdował się naprzeciwko sklepu muzycznego i skierował się do mieszkania Anny, ciągnąć za sobą walizkę. Czuł się dziwnie, ponieważ czeka go pierwsza noc w nowym miejscu, a od dziecka miał problem z zaśnięciem w innym łóżku niż jego własne. Pamiętał, że jego pierwsze noce w Rosji również były ciężkie, nie tylko ze względu na jet lag, ale również przez nowe łóżko. Było to na tyle uciążliwe, gdyż miał okropny problem z zasypianiem w takich miejscach jak samolot, pociąg czy autokar.

Stanął przed budynkiem i wpisał kod, aby dostać się do środka. Popchnął drzwi i wszedł przez nie na klatkę schodową. Wziął walizkę do ręki i udał się na pierwsze piętro. Stanął przed drzwiami, które otworzył za pomocą klucza. Anna zdecydowała, że skoro chce się wprowadzić, to powinien mieć swoje klucze.

Wszedł do środka i się rozejrzał. W mieszkaniu nikogo nie było. Ruszył do swojego pokoju, aby rozpakować ubrania z walizki i schować je do szafy. Pomyślał, że kobieta wyszła gdzieś na chwilę. Dowiedział się niedawno, że była malarką, przez co pracowała w domu. W tamtym momencie sprawnie dodał dwa do dwóch i zdał sobie sprawę, że oryginalne malunki na ścianach nie są dziełami przypadkowego artysty, lecz właśnie Anny.

Położył walizkę na łóżku i rozpiął ją, aby móc wyciągnąć ubrania i schować je na właściwe miejsce. Otworzył szafę i ku jego zdziwieniu ujrzał kilka wieszaków, na które mógł powiesić swoje ulubione rzeczy. Na resztę koszulek i spodni miejsce znalazło się na kilku małych półkach. Na samej górze położył kilka dodatkowych par butów, które dołożył do tych już wcześniej ułożonych. Domyślił się, że to jego współlokatorka zorganizowała kilka wieszaków, gdyż jak podejrzewała, Yuuri nie zabrał takich rzeczy z domu. Po wypakowaniu ciuchów schował walizkę do tej samej szafy, gdyż na samym dole znalazło się na nią idealne miejsce.

Czarnowłosy chciał usiąść na łóżku, lecz usłyszał dźwięk domofonu. Zaniepokojony podszedł do niego i wziął słuchawkę do ręki. Okazało się, że przyjechał kurier z przesyłką dla Anny Sorokiny. Niechętnie nacisnął zielony przycisk i wpuścił mężczyznę do budynku. Drzwi wejściowych na razie nie otwierał, wolał poczekać, aż kurier sam się o to upomni. Tak jak podejrzewał, mężczyzna zapukał do drzwi, a Yuuri natychmiast mu je otworzył i odebrał przesyłkę. Położył ją na kanapie w salonie, a sam umiejscowił się w tym samym miejscu.

Chłopak zerknął na biały regał stojący w rogu pomieszczenia. Stały na nim dwa zdjęcia oprawione w ramki. Poznał na jednym z nich Annę wraz z Niną. Były wtedy w wieku przedszkolnym, co wywnioskował przez ich wygląd. Starsza z sióstr, Nina miała włosy związane w dwa kucyki, a ubrana była w czerwoną sukienkę. Odzienie Anny było zaś niebieskie, a jasne włosy rozpuszczone. Na drugim zdjęciu również poznał siostry wraz z kobietą. Domyślił się, że jest to ich mama. Mimo że znał się ze starszą z sióstr już jakiś czas, nigdy w życiu nie słyszał nic o ich matce. Nina mówiła mu jedynie o ojcu, który mieszka w stolicy.

– Yuuri? – odezwała się Anna, wchodząc do pomieszczenia. – Już przyszedłeś?

– Tak, przyniosłem resztę rzeczy z domu. Odebrałem ci przy okazji paczkę, kurier przed chwilą przyszedł – odpowiedział i wziął do ręki mały kartonik.

– Dziękuję ci bardzo, to moje nowe farby, które zamówiłam kilka dni temu. Cieszę się, że już przyszły, bo od jakiegoś czasu mam pomysł na obraz – powiedziała, biorąc od niego paczkę. – Lubisz sztukę Yuuri?

– Lubię oglądać obrazy, ponieważ każdy może sobie zinterpretować dany malunek tak, jak chce. Osobiście nigdy nie umiałem malować.

– Za to umiesz śpiewać, nie zapominaj o tym, jak pięknie śpiewasz! – pouczyła go i posłała dosyć groźby wyraz twarzy.

– Ja już nie śpiewam – powiedział bez chwili zawahania – od dosyć dawna, już śpiew nie podoba mi się tak bardzo, jak kiedyś.

– Nawet tak nie mów! Jesteś utalentowany, powinieneś rozwijać swój talent. Zaśpiewaj mi coś, zawsze chciałam usłyszeć cię na żywo!

– Może innym razem, nie mam rozgrzanych strun głosowym – wymamrotał, gdyż nie miał ochoty śpiewać.

– No dobrze, zaraz zacznę robić kolację, zjesz trochę? – zapytała, podchodząc do blatu i wyjmując z torby kupione ówcześnie produkty.

– No dobrze, a co robisz? – wstał z kanapy i stanął obok niej.

– Spaghetti, mam nadzieję, że lubisz – wyjęła z szafki garnek i nalała do niego wody.

– Tak, nawet bardzo. Pomóc ci w czymś? – zapytał, gdyż chciał się na coś przydać.

– Nie, poradzę sobie. Ty lepiej odpocznij po całym tygodniu w robocie – odparła, stawiając garnek na płycie ceramicznej. – Jutro na kolację zaprosiłam Ninę i Phichita, mówił ci o tym?

– Tak, dzwonił do mnie wczoraj – odparł, lecz przerwał, gdy usłyszał dzwonek swojego telefonu.

Nic nie mówiąc, poszedł do swojego pokoju, gdyż zostawił tam komórkę. Wziął ją do ręki, ale osoba, która do niego dzwoniła, zdążyła się już rozłączyć. Zdziwił się, gdyż z reguły ludzie nie kończą połączenia po tak krótkim czasie. Zdecydował się zadzwonić na nieznany numer, jeszcze raz, aby dowiedzieć się, o co mogło chodzić. Podejrzewał jednak, że ktoś mógł się pomylić i wykręcić nieprawidłowy numer. Oddzwonił, a wiadomość jaką usłyszał, nie satysfakcjonowała go: Abonent czasowo niedostępny, spróbuj później.

~*~

Weekend zleciał mu bardzo szybko, z czego z jednej strony się cieszył, a z drugiej miał ochotę jeszcze przez jakiś dłuższy czas odpocząć. Tak jak powiedziała mu Anna, Phichit wraz z Niną przyszli do niej na kolację. Yuuri również był zaproszony, lecz uznał, że woli im nie przeszkadzać, przez co po zjedzeniu posiłku ulotnił się do swojego pokoju. Jak się później okazało, Taj również nie miał ochoty słuchać o kosmetykach i ubraniach, przez co spędzili razem czas, nie przeszkadzając dziewczynom.

Dzień w pracy zaczął się tak samo, jak zwykle, przyszedł, odbezpieczył kasę i zaczął porządki na półkach. Zamartwiał się, gdyż Lena spóźniała się ponad dwadzieścia minut, lecz wyjaśnił to sobie korkami w godzinach szczytu w środku miasta. Poszedł na górne piętro, aby odnieść zagubioną płytę na odpowiednie miejsce. Wyjrzał przez barierkę, gdy usłyszał dzwoneczek przy drzwiach. Zdziwił się, gdy zamiast swojej koleżanki ze zmiany zobaczył tam Konstantina. Rudowłosy, wysoki mężczyzna z piegami na całej twarzy, wszedł do środka, trzymając w ręce czarną torbę. Zszedł po schodach, aby dowiedzieć się, dlaczego pojawił się w sklepie o tej porze.

– Cześć – odezwał się pierwszy Konstantin, kładąc swoją torbę na ladzie – Lena jest chora, dlatego wuj... to znaczy szef mnie przysłał za nią na zmianę.

– Cześć, nie wiedziałem, nic mi nie mówiła – odparł, zastanawiając się w myślach czy dobrze zrozumiał słowa swojego współpracownika.

– Dzisiaj w nocy ją rozłożyła choroba, nawet nie zdążyła pójść do lekarza – wyjaśnił, idąc na zaplecze.

– Zaraz zaraz Kostya, czy ja dobrze usłyszałem? Szef jest twoim wujkiem? – zapytał i poszedł za nim.

– No i się wygadałem, a miałem nikomu nie mówić – westchnął nerwowo. – Tak, Vladimir jest moim wujem.

– Dlatego tak cię broni w każdej sytuacji – powiedział do siebie, aby rudzielec go nie usłyszał.

– Chcesz kawy? – zapytał, podchodząc do ekspresu.

– Nie, dzięki, już piłem – odparł, biorąc do ręki telefon.

Postanowił napisać do Leny, aby dowiedzieć się, jak się czuje. Dziewczyna odpisała mu, że podejrzewa u siebie jelitówkę, gdyż cały czas boli ją brzuch i ma ochotę zwymiotować. Powiedział jej również o swoim odkryciu, była zszokowana, ponieważ nigdy by nie podejrzewała, że Konstantin może być siostrzeńcem Vladimira. Wolał jej dłużej nie męczyć, więc włożył telefon do kieszeni i wyszedł na sklep, gdy usłyszał dzwoneczek. Do środka weszła kobieta, miała rude, średniej długości włosy, a na jej ustach bardzo charakterystyczna była czerwona szminka.

– Dzień dobry, mogę w czymś pomóc? – zapytał Yuuri, widząc, że kobieta rozgląda się po sklepie.

– Dzień dobry, nie, ja się tylko rozglądam – odparła i poszła w głąb sklepu.

Japończyk stanął przy kasie, aby być widocznym w razie jakichkolwiek pytań ze strony klientki. Po chwili dołączył do niego Konstantin, który poszedł na górne piętro, żeby przejrzeć, czy w sklepie niczego nie brakuje. Czarnowłosy wyciągnął z kieszeni telefon, kiedy poczuł wibracje, ktoś do niego dzwonił, ten sam numer, do którego ostatnio nie mógł się dodzwonić. Tym razem zdążył odebrać, lecz od razu osoba po drugiej stronie się rozłączyła. Yuuri nie wiedział, co to miało znaczyć, nie wiedział, dlaczego dostaje głuche telefony.

– Przepraszam pana – odezwała się rudowłosa – mógłby pan podejść?

– Oczywiście, już idę – odpowiedział i podszedł do szafki w prawym kącie sklepu. – Słucham panią, mogę w czymś pomóc?

– Tak właściwie nie jestem tutaj ze względu na kupno płyty czy instrumentu – odparła, wprawiając tym samym Japończyka w zakłopotanie, które zauważyła, więc kontynuowała. – Nazywam się Sonia Sergiejewna i przyszłam do pana ze względu na mojego brata. Jestem siostrą Victora i wiem, że kiedyś coś go łączyło z panem.

– Właściwie to było dawno i nie prawda – skwitował, słuchając jej dalej.

– On chciałby się z panem zobaczyć, ale przez to, co zrobił, nie wie jak się pokazać panu na oczy. Ostatnio sam tu był, ale spanikował i wyszedł – wyjaśniła.

Czyli to naprawdę był Victor – pomyślał.

– A co ja mogę zrobić w tej sytuacji? Jeśli to Victor panią przysłał, to nie musiała się pani fatygować.

– Sama przyszłam, nie mogę już na niego patrzeć, jak się męczy – odparła, spoglądając na niego. – On ma pewien problem, bardzo wstydliwy, dlatego na razie nie mogę panu o tym powiedzieć. Właściwie to chciałam pana poprosić o coś, jeśli zjawiłby się tutaj, czy mógłby pan go potraktować bardziej delikatnie? Wiem, że zrobił świństwo, ale proszę tylko o to.

– Postaram się, jeśli w ogóle się tutaj zjawi – zapewnił ją, gdyż zauważył, że kobieta naprawdę się martwi.

– Dziękuję panu bardzo, mam u pana dług wdzięczności. Będę już lecieć, do widzenia i miłego dnia!

– Miłego dnia – odpowiedział, kiedy kobieta przekroczyła próg drzwi wyjściowych sklepu.

– Z kim rozmawiałeś? Tamta klientka nic nie kupiła? – zaczął rozmowę Kostya.

– Przyszła się tylko rozejrzeć – odpowiedział, ucinając rozmowę i podchodząc do lady.

~*~

Następnego dnia pracę skończył kilka minut po piętnastej, gdyż Daria nie przyszła punktualnie. Zabrał swoje rzeczy, odłożył emblemat do szafki i zanim Konstantin zdążył zadać jakiekolwiek pytanie, wyszedł ze sklepu. Obejrzał się dookoła i ruszył do przejścia dla pieszych. Nie wiedział dlaczego, ale miał wrażenie, że ktoś go śledzi. Był pewny, że mógł coś sobie ubzdurać przez dziwne telefony i rozmowę z Sonią. Tym razem był wprost pewny, że jest obserwowany, czuł na sobie wzrok innego człowieka. Nie wiedział jedynie kogo, lecz domyślał się tego. Gdy stanął przy pasach, odwrócił się i ujrzał przed sobą tego samego mężczyznę, który ostatnio pojawił się w sklepie muzycznym. Był ubrany w ten sam płaszcz, a na głowie miał jasny kapelusz. Tym razem był pewny, że się nie przewidział, przed nim stał nie kto inny, jak jego były trener.

– Victor? – wypowiedział jedynie jego imię, gdyż nic innego nie mógł wykrztusić przez gulę w gardle.

– To ja, Yuuri – odparł platynowłosy, podchodząc bliżej, lecz zachowując odpowiednią odległość.

Japończyk stanął jak wryty, nie mógł uwierzyć własnym oczom, że przed sobą widział dawnego ukochanego. Nie był tak samo pogodny i uśmiechnięty jak kiedyś. Czarnowłosy zapamiętał go zupełnie inaczej, a teraz stał przed nim mężczyzna z nieogolonym zarostem, dłuższymi włosami i lekko wypukłymi oczami, pod którymi widać było spore worki pod oczami. Jego niegdyś jasna cera zmieniła swój odcień na bardziej ziemisty. Wyglądał na zmęczonego, bez żadnej chęci do życia.

– Zmieniłeś się – wymamrotał Yuuri, gdyż nie wiedział, co miał mu powiedzieć.

– Tak wyszło, miałem swoje problemy – westchnął platynowłosy, czując wstyd, że czarnowłosy widzi go w takim stanie.

– Wiem, twoja siostra mi powiedziała – odparł obojętnie.

– Była u ciebie? – zapytał bardziej żywiołowo. – Mówiłem jej, żeby się nie wtrącała.

– Nie wnikam w wasze prywatne sprawy – powiedział i obrócił się na pięcie. – Wybacz, ale będę się już zbierał do domu – dodał.

– Mogę cię odprowadzić – rzekł, podchodząc kilka kroków bliżej.

– Jak chcesz, tylko nie mieszkam już tam gdzie wcześniej.

– Przeprowadziłeś się? – zapytał z ciekawości, stając obok czarnowłosego.

– Dokładniej wyprowadziłem się od rodziców. Teraz mieszkam z Anną – przeszedł przez jezdnię, kiedy na sygnalizatorze światło zmieniło się na zielone.

– Anna jest twoją dziewczyną? – wymamrotał, a w tym samym momencie mina mu zrzedła. Wcześniej nie zdawał sobie sprawy, że Yuuri mógł ułożyć sobie życie z kimś innym.

– Nie, to moja współlokatorka – wytłumaczył. – A ty dalej jesteś z Iriną? Byłbym zapomniał zapytać, jak się ma wasze dziecko?

– Nie jesteśmy razem i żadnego dziecka nie ma, znaczy, jest, ale to skomplikowana sytuacja – platynowłosy zarumienił się ze wstydu. – To ciężkie do wyjaśnienia – dodał później, widząc, że Japończyk zaniemówił.

– Jesteśmy na miejscu – odparł, ucinając temat.

– Naprawdę blisko masz do swojej pracy – stwierdził, przyglądając się bliżej budynkowi.

– Będę leciał – otworzył drzwi od klatki schodowej.

– Yuuri... – zaczął, a mężczyzna obrócił się w jego stronę.

– Będę przychodzić do twojej pracy codziennie, dopóki nie zaczniemy ze sobą normalnie rozmawiać – powiedział stanowczo, spoglądając w jego czarne jak węgiel oczy.

– Czy to ty do mnie dzwoniłeś i się rozłączałeś?

– Skąd wiedziałeś? – zapytał, ale nie otrzymał odpowiedzi, gdyż Japończyk zdążył zniknąć.

Yuuri oparł się o drzwi wejściowe. Jego twarz w tamtym momencie przypominała dojrzałego pomidora. Nie wiedział, co myśleć o słowach Victora. Zadawał sobie w głowie mnóstwo pytań, o co chodzi z tym nieistniejącym, ale jednak istniejących dzieckiem? Dlaczego Rosjanin chce odnowić z nim kontakt? A przede wszystkim, dlaczego chce przychodzić codziennie do jego pracy? Jego serce biło jak szalone. Nie wiedział, dlaczego zareagował w taki sposób na jego widok. Zapewniał sam siebie, że odkochał się w nim, ale w tamtej chwili nie był do końca pewny. Czuł się w jakimś stopniu zagubiony, przez co postanowił wejść do mieszkania. Miał nadzieję, że Anny nie będzie, gdyż miał ochotę pobyć sam.

Dlaczego pojawiasz się w moim życiu w najmniej odpowiednim momencie Victorze? – pomyślał, wchodząc na jego szczęście do pustego mieszkania.

***

Od autorki:

Od dzisiaj przyjmuję zakłady dotyczące problemu Victora i nieistniejącego, ale jednak istniejącego dziecka. Przy okazji dziękuję wam za wyrozumiałość w sprawie dodawania nowych rozdziałów. Teraz naprawdę sporo się uczę i powtarzam materiał, gdyż czeka mnie test sprawdzający z prawa drogowego w przyszłym tygodniu. Trzymajcie kciuki, żeby mnie dopuścili do jazd.

Pozdrawiam, Julia🌸

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro